Temat: Zdrowie
Lidia Z.:
Podejdzcie do tematu rozsądnie.
ale obecna ekologia jest zupełnie niewydajna
Nie rozumiem. Potrzebne są pieniądze (czasami naprawdę duże) na odtworzenie zniszczonego środowiska. Do tego wykwalifikowani fachowcy, widzący coś więcej niż swoją wąską specjalizację. Naszego państwa na to nie stać, a poza tym ten [...] rząd ma zupełnie inne priorytety i odrzuca to, co moglibyśmy dodatkowo dostać z funduszy unijnych. Dlatego tak intensywnie poszukuję różnych alternatywnych metod działania.
Czy Anastazja może tu wskazać drogę? Tak, dla małej garstki ludzi. Grażyna wyraża opinię, że ich przybędzie - i ja też tak uważam - ale to i tak pozostanie marginesem w skali kraju. Gdzieś na ścianie wschodniej powstaną dwie, może kiedyś trzy ekowioski oparte na tych ideach. Z całego serca życzę im powodzenia w utworzeniu, a jeszcze bardziej będą im potrzebne życzenia żeby przetrwały i nie rozsypały się w ciągu kilku lat. Zwróćcie uwagę nawet tutaj, na GoldenLine, forum Anastazji jest jednym z mniejszych. Książki są powszechnie dostępne, ale trafiają tylko do garstki. Odrzucają je nie tylko ci, którym idea współpracy z przyrodą jest obca, ale też ci, którzy widzą daleko i szeroko i coś wiedzą - bo są one zbyt dużym uproszczeniem wizji świata (choć, jak podkreślałem już wcześniej, inspirującym) i niezupełnie pasującym do naszej rzeczywistości. A przekonywanie się, że Polacy są tacy i owacy i powinni to masowo zaakceptować w rzeczywistości jest tylko pobożnym chciejstwem. Takie są fakty, a z faktami walczyć się nie da.
Grażyna, między nami nie widzę różnicy co do celów. Jest natomiast istotna różnica w perspektywie. Ty patrzysz z perspektywy osobistego doświadczenia, a ja patrzę (obiektywnie, na ile to możliwe) na różne procesy w skali kraju na tle Europy i świata. Oceniam, jakie działania przynoszą efekty, a jakie - choć niekiedy bardzo pozytywne - nie mają istotnego znaczenia w skali społeczności.
Tak, zgadzam się, że wieloletnia medytacja w głębi lasu może przynieść bardzo pozytywne efekty w postaci rozwiniętego wglądu w "istotę rzeczy". Ale Budda mimo to, że został wielkim mistrzem duchowym, o rolnictwie prawdopodobnie miał mgliste pojęcie, a Viktor Schauberger, rozumiejący wspaniale działanie lasu czy rzeki na poziomie niedostępnym współczesnym naukowcom, pozostał człowiekiem mającym trudności w komunikacji społecznej.
A poza tym czas działa na naszą niekorzyść... należy działać szybko, bo im dłużej będziemy zwlekać, tym trudniej będzie naprawić stan środowiska.
Czasami też nachodzi mnie ochota, żeby tak dać sobie spokój, przekonać rodzinę i kupić działkę albo założyć ekowioskę i zająć się własnoręczną uprawą ziemi, tym bardziej, że potrafiłbym to robić... ale to właśnie byłoby egoistyczne odcięcie się od świata. Dopóki moja pomoc w ochronie środowiska jest ludziom potrzebna, dopóki mogę im pomóc uwierzyć w ich własne możliwości, uważam to za swoją misję.
Tak, ludzie kupują działki i przenoszą się z miasta na wieś... ale równocześnie coraz powszechniejsze wśród nich staje się podejście, że należy urządzić ogród tak, żeby nie wymagał pielęgnacji, żeby tylko nie pobrudzić sobie rąk ziemią. Tradycyjne wiejskie ogrody z różami i wymagającymi pracy własnymi warzywami są coraz rzadsze. Tak wygląda obiektywna rzeczywistość.
Co można więc robić? Próby przekonywania ludzi, że mają rzucić swoje dotychczasowe zajęcia, przyzwyczajenia i tryb życia i podążyć drogą wskazaną przez Anastazję w zdecydowanej większości skazane są na niepowodzenie. Ale można stopniowo otwierać ludziom oczy na świat, przełamywać opory, bariery niezrozumienia, skutki bezrefleksyjnego systemu nauczania w szkołach. Dlatego właśnie te wycieczki są tak ważne. Zgadzam się, że nie dają one pełnego kontaktu z przyrodą, ale w promocji zrównoważonego rozwoju i proekologicznych postaw są nieocenione. Z perspektywy 15 lat widać, jak wielką rzecz w kształtowaniu postaw w całym angielskim społeczeństwie zrobił np. Schumacher College.
A co z tego, że będziemy mieć działke czy żyć w ekowiosce wokół której (to znaczy również NA której) będzie postępowała degradacja środowiska w skali, o jakiej nawet nie zdajemy sobie sprawy, bo o tym po prostu się nie pisze? Jak zachodzące coraz intensywniej zmiany klimatu wpłyną na warunki życia naszych dzieci w naszym siedlisku rodowym (i czy te dzieci nie wybiorą sobie zupełnie innego stylu życia)? Tu nam genialne rady Anastazji juz nie pomogą...
I jeszcze jedna różnica: używając słowa "warsztaty" myślimy o czymś zupełnie innym. Chodzi mi o takie zajęcia, w których uczestnicy - a większość ludzi jest przyzwyczajona do życia według narzuconych wskazówek, przepisów, instrukcji - uczą się jednego: uwierzyć we własne możliwości. Uczą się obserwować, czuć i myśleć. Uczą się przełamywać barierę zależności i wchodzić na własne ścieżki i rezygnować z podążania za różnymi wodzami czy guru. Również za Anastazją. Jak już to gdzieś tutaj napisałem, dobry nauczyciel to taki, do którego ci sami uczniowie już więcej nie przyjdą. Bo sami dadzą sobie radę. Ale też ci sami ludzie bez pomocy nie zdobyliby się na zerwanie krępujących ich więzów.
Wojciech P. edytował(a) ten post dnia 19.07.07 o godzinie 12:43