Temat: Sztuka kochania :))
Ponieważ dyskutujemy na forum dotyczącym książek Anastazji, to odniosę się do tej wiedzy. W części 5 lub 6 Anastazja pisze o tym, że oderwano człowieka od natury, dlatego nie potrafi dostrzec prawdy, gubi się w informacjach, które do niego docierają. Nie wiem czego chce i dokąd zmierza jego życie, ponieważ zewsząd jest bombardowany informacjami, które na pewno mu w tym nie pomagają. Prawdą jest, że wszystkie odpowiedzi są w nas. Inni mogą nam jedynie wskazać drogę, ale to my sami musimy nauczyć się kierować swoim życiem.
Małgosiu, dla mnie używanie słowa „pacjent”, zawsze oznacza „osobę chorą”. Może dlatego, że pracuję w służbie zdrowia (tej konwencjonalnej), ale także przez wiele lat zajmowałam się terapiami (tymi niekonwencjonalnymi). Zatem, mówienie, że ktoś jest „pacjentem” skazuje tę osobę na „bycie chorym”, oraz na to, ze ona musi szukać pomocy na zewnątrz. Dla mnie, słowo „pacjent” odbiera człowiekowi wolną wolę. Pacjent, to chory wymagający opieki, to osoba, która jest poddawana zabiegom medycznym, opiece lub leczeniu.
Myślę, że osoba zgłaszająca się po poradę, raczej nie powinna być nazywana „pacjentem”. Zresztą na ten i wiele podobnych tematów związanych z funkcjonowaniem człowieka, dość wnikliwie wypowiada się Anastazja, jeśli nie bezpośrednio, to za pomocą podobnych sytuacji.
Dlaczego człowiek nie potrafi pomóc sobie sam (w przeważającej ilości sytuacji), oto pytanie, na które można znaleźć odpowiedz w tych książkach.
Akurat od jakiegoś czasu najpierw wpadła mi w ręce Księga Wiedzy, potem Anastazja i wreszcie dojrzałam prawdę, która jest istotna dla wielu ludzi.