konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Atlantyda istnieje nadal

Atlantyda tylko na Oceanie Atlantyckim albo wcale - prof. L. Zajdler

Gonić króliczka

Tę trwającą do dziś burzę rozpętał Platon ponad dwadzieścia wieków temu w swoich rozprawach Kritias i Timajos. Burzę, która umiejących czytać podzieliła na dwa wrogie obozy. W tej sprawie nie ma w zasadzie obojętnych. W obozie zwolenników można spotkać takich, którzy wierzą w każde słowo napisane przez Platona, zaciekłych wrogów którzy na samo słowo Atlantyda dostają "gęsiej skórki" i takich, którzy dla pięciu minut sławy gotowi są głosić surrealistyczne hipotezy. Czytając niektóre wypowiedzi odnosi się wrażenie, że Atlantyda była pchłą, którą Platon zabił ją jednym ruchem paznokcia i w odruchu żałości napisał alegoryczną powieść. Od tego czasu zapisano tony papieru i wylano morze atramentu, ale nie zrobiono rzeczy podstawowej - nie podjęto ani jednej próby jej odnalezienia. Przez cały ten czas nie wykonano najmniejszego ruchu, by raz na zawsze wyjaśnić sprawę, choć dziś już są i doskonałe możliwości techniczne i środki. Nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go? Dlaczego?

Okres europejskiego średniowiecza był okresem patentu na naukę zawłaszczonego przez kościół, który do pilnowania prawomyślności miał w swojej dyspozycji "zbrojne ramię" - Świętą Inkwizycję". Renesans przyniósł wyzwolenie nauki spod władzy kościoła i na zasadzie przekory stworzył swoją naukę, ale już pozbawioną korzeni. Wszystko, co w treści zawierało słowo "Bóg" i "stworzenie" zostało wyrzucone poza nawias "racjonalnej" nauki. Pozostawiono otwarte już drzwi i obok rozpoczęto wykuwać nowe. O ile w naukach ścisłych i postępie technicznym każdy błąd oznaczał ludzką tragedię, o tyle w naukach humanistycznych rozpoczęto wielkie poszukiwania prawdy, która nie musiała być okupiona ofiarami. Jak powstał rozumny człowiek? Jaka jest nasza historia? Pytania, na które do dziś nie znaleziono odpowiedzi. W nauce o człowieku i historii zwanej starożytną prym zaczęły wieść elity, które na dzień dzisiejszy stworzyły dwie wielkie, choć dalekie od prawdy teorie - darwinizm i historię starożytną.

Owe elity do ochrony własnych, niemałych korzyści, zaprzęgły także wielką politykę. W roku 1955 Międzynarodowa Konferencja UNESCO wydała wykaz tematów, który nakazywał rozpatrywanie ich z najwyższą ostrożnością, a w którym to zestawie znalazły się między innymi:
• odkrycie tajemnic piramid, Sfinksa i innych starych budowli,
• odkrycie i interpretacja znaków w starych księgach i manuskryptach,
• odkrycie zaginionych kontynentów takich jak Atlantyda i Mu.

Co w praktyce oznacza opublikowanie takiego wykazu? Nic innego, jak tylko zamknięcie publicznych dotacji na badania i poszukiwania prowadzone przez ludzi myślących inaczej niż oficjalna nauka. Oznacza to także praktyczny zakaz publikacji w oficjalnych mediach czegokolwiek na ten temat, co odbiegało by od powszechnie przyjętego schematu. Jest to oficjalny zakaz poszukiwania i głoszenia prawdy w imię ochrony garstki ludzi, dla których prawda może oznaczać tylko koniec kariery, koniec łatwych pieniędzy i koniec "la dolce vita".

Cała dzisiejsza nauka o pochodzeniu człowieka i historia najstarszych dziejów cywilizacji to nic innego jak tylko marnotrawstwo publicznych pieniędzy i ludzkiej energii na badania pozbawione sensownego celu. To prawie dwa wieki marazmu polegającego na przepisywaniu "naukowych" prac bez żadnych racjonalnych wniosków. To prawie dwa zaprzepaszczone wieki na możność zrozumienia prawdy o pochodzeniu nas wszystkich i na zrozumienie prawdy o zagładzie naszych wielkich antenatów. Następny taki sam kataklizm, który dotknął Atlantydę może dotknąć także nas i będzie tym ostatnim, po którym nie będzie już nikogo, ani kłamców ani okłamanych. Nie będzie też satysfakcji i osądu historii.

Główny winowajca - Platon

Człowiek, który wywołał tak wielkie zamieszanie, był Grekiem. Urodził się w roku 427 pne. w Atenach w znakomitej królewskiej rodzinie, poprzez którą był spokrewniony z Solonem "najmędrszym z siedmiu mędrców". Żył w czasach rozkwitu myśli greckiej, ale też w czasach gdy Grecja chyliła się ku upadkowi. W wyniku walk wewnętrznych został zmuszony do opuszczenia Grecji i dwanaście lat podróżował zwiedzając między innymi Egipt. Pięćdziesiąt lat później napisał Dialogi Kritias i Timajos i wkrótce po napisaniu tego dzieła zmarł w Atenach w roku 347 pne.

Późniejsi badacze zarzucą Platonowi dosłownie wszystko, gdzie najlżejszym określeniem jego dzieła jest słowo "bajka". Jest to naturalna kolej rzeczy w dzisiejszej nauce. Tam, gdzie nie można rzeczowo udowodnić nieprawdy, wprowadza się skomplikowane meandry myślowe mające pozory naukowości, które mają zdyskredytować twórcę. Od "szczerych chęci" po literackie kłamstwo.

Poniżej wybrane fragmenty "Dialogów", te które dotyczą Atlantydy.

Solonie, Solonie, wy Grecy jesteście zawsze młodzi, a Grek stary w ogóle nie istnieje". Gdy Solon to usłyszał, zapytał go: jak to rozumiesz? Co chcesz przez to powiedzieć?. Wy, odpowiedział kapłan, jesteście wszyscy młodzi duszą, bo w niej nie macie złożonego żadnego poglądu, który by pochodził od starej tradycji, ani żadnej nauki wyblakłej przez czas. A przyczyna tego leży w tym, że wielu ludzi było i jeszcze będzie zniszczonych na nieprzeliczone sposoby; największe [zniszczenia] powodowane są przez ogień i wodę, inne, mniejsze, przez inne liczne przyczyny. To bowiem, co jeszcze u was się opowiada, że raz Faeton, syn Słońca, zaprzągł konie do wozu swojego ojca, a ponieważ nie umiał nim kierować po drodze, spalił wszystko na ziemi i sam zginął rażony piorunem, wygląda na bajkę.
Prawda jest taka: ciała, które krążą po przestrzeni niebieskiej około Ziemi, zbaczają ze swej drogi. Wtedy ci, co mieszkają na miejscach wzniesionych i suchych, giną w większej liczbie od tych, co mieszkają blisko rzek i morza... Kiedy zaś bogowie czyszczą Ziemię wodami i zalewają ją, wtedy tylko wieśniacy i pasterze, którzy zamieszkują góry, zachowują się przy życiu, podczas gdy mieszkańców waszych miast niosą rzeki do morza.
Przeciwnie, w tej tutaj okolicy ani wtedy, ani w ogóle nigdy, wody nie schodzą ze wzgórz na pola, lecz zawsze naturalnie wypływają z głębi. Dzięki temu, jak mówią, zachowały się tutaj najstarsze tradycje. W rzeczywistości we wszystkich miejscach, w których ani surowe zimno, ani upał nie stają na przeszkodzie, zawsze istnieje rasa ludzka w mniejszej lub większej ilości. Toteż gdy u was, lub w naszym kraju, czy w innym miejscu, które znamy z opowiadania, zaszło coś pięknego lub wielkiego, lub dla innych względów zadziwiającego, wszystko to od starożytności jest tu zapisane i w świątyniach zachowane i strzeżone. Lecz u was i u innych narodów, ile razy się ustali posługiwanie się pismem i wszystkim tym, czego potrzeba państwu, znowu w zwykłych odstępach czasu, jak jakaś choroba, spływa potop z nieba i pozwala tylko analfabetom i ignorantom spośród was przeżyć katastrofę. I tak znowu stajecie się na powrót młodymi i nic nie wiecie, co się stało tutaj lub u was w dawnych czasach. Te genealogie bowiem, które dopiero co cytowałeś, Solonie, lub przynajmniej to, co pobieżnie opowiadałeś z wypadków waszego kraju, niewiele się różni od bajek dla dzieci.
Najpierw, wzmiankujesz jeden tylko potop ziemski, podczas gdy dawniej było ich wiele. Następnie, nie wiecie, że w waszym kraju żyła najpiękniejsza i najlepsza rasa ludzka, ani że od tych właśnie ludzi pochodzisz ty i całe wasze obecne miasto dzięki temu, że zachowała się mała ilość nasienia: wy nie wiecie tego, ponieważ w ciągu licznych generacji pomarli ci, co przeżyli owe czasy, lecz nie byli w stanie nic zapisać. Tak, Solonie, w pewnym okresie, wyprzedzającym największą katastrofę spowodowaną przez wodę, miasto Ateńczyków było najlepsze w wojnie, a przede wszystkim było rządzone zgodnie z dobrymi prawami. Jemu przypisują najpiękniejsze czyny; w nim były najlepsze organizacje polityczne spośród wszystkich tych, o których słyszeliśmy dotąd.
Wasze miasto jest o tysiąc lat starsze, bo otrzymało ono wasze nasienie od Ziemi i Hefaistosa. Nasze jest młodsze. Nasze Księgi Święte podają 8000 lat od chwili zorganizowania tego kraju. Zatem przedstawię ci pokrótce prawa waszych ziomków, którzy żyli przed 9000 lat, i najpiękniejszy z ich czynów, którego dokonali. Gdy chodzi o dokładne szczegóły wszystkiego, wyłożymy je innym razem w wolnej chwili: oprzemy się na tych samych tekstach pisanych.

Jak na bajkę za dużo tu trafnych spostrzeżeń zarówno z dziedziny astronomii jak i z innych dziedzin. Ci, którzy twierdzą, że Platon wymyślił Atlantydę dla potrzeb własnej koncepcji filozoficznej nie potrafią tego wytłumaczyć. Po co tyle rzeczowych relacji dla jednego kłamstwa? Czy dlatego pisał o przechowywaniu dokumentów pisanych w świątyniach egipskich, bo wiedział że zaginą? Oskarżenia są wyjmowane jak króliki z kapelusza, ale żaden z piszących te rewelacje nawet nie stara się ich udowodnić.

Licznych i wielkich czynów dokonało wasze miasto. Znajdują się one spisane tutaj i budzą nasz podziw. Lecz jeden szczególnie przewyższa wszystkie inne wielkością i heroizmem. W rzeczy samej, nasze Księgi opowiadają, jak wasze miasto zniszczyło kiedyś wielką armię, która do pewnego czasu najeżdżała nie tylko Europę, lecz także Azję, wyruszając od Oceanu Atlantyckiego. W owym czasie bowiem można było żeglować po tym morzu. Potęga owa posiadała wyspę przed cieśniną, która się nazywała u was Kolumnami Heraklesa. Wyspa ta była większa od Libii i Azji razem wziętych. Podróżni owych czasów mogli się dostawać z tej wyspy na wyspy inne, a z nich na cały kontynent przeciwległy, który się rozciągał dokoła tego prawdziwego morza. Całe to morze, które się znajduje z tej strony cieśniny, o której mowa, wygląda na port o wąskim wjeździe. A co jest po tamtej jej stronie, można by nazwać prawdziwym morzem, a ziemi, która je zewsząd otacza, można by dać, w ścisłym tego słowa znaczeniu, miano kontynentu.
Na tej wyspie Atlantydzie kwitła wielka i zdumiewająca potęga królewska, której podlegała cała wyspa oraz wiele innych wysp i części kontynentu. Ponadto z tej strony cieśniny królestwo to obejmowało okolice Libii aż do Egiptu i Europę aż po Tyrrenię. Cała ta potęga zebrała raz wszystkie swoje siły i próbowała jednocześnie podbić wasz kraj i nasz oraz wszystkie okolice, które rozciągają się po tej stronie cieśniny. Wtedy właśnie, Solonie, potęga waszego miasta wykazała wszystkim narodom swój heroizm i swoją tężyznę, bo przewyższyła wszystkie siłą ducha i sztuką wojenną; z początku na czele Hellenów, potem z konieczności samo jedno, bo opuszczone przez wszystkich innych i doprowadzone do ostatecznego niebezpieczeństwa, zwyciężyło najeźdźców, zabrało łupy wojenne, uratowało od niewoli narody, które nie były nigdy niewolnikami, i ochroniło z wielką wspaniałomyślnością wszystkie inne ludy, które mieszkają z tej strony Kolumn Heraklesa.
W następnym okresie czasu pojawiły się trzęsienia ziemi oraz powodzie; w ciągu jednego dnia i jednej strasznej nocy cała wasza armia w jednym momencie zapadła się naraz pod ziemię. Podobnie znikła także wyspa Atlantyda, pochłonięta przez morze. Dla tej właśnie przyczyny to morze jest tam jeszcze do dzisiejszego dnia nieżeglowne i nawet niezbadane wskutek przeszkód, jakie stawia dno pełne szlamu i płycizn - szlamu zostawionego przez pochłoniętą wyspę.

Niektórzy zarzucają Platonowi błędne podanie ilości lat, gdyż twierdzą jako by Solon pomylił liczby "tysiąc" i "sto". Być może byłoby to prawdą, gdyby Solon przepisywał egipskie teksty. Solon jednak nie znał egipskiego pisma, Solon te liczby usłyszał. W dalszych dialogach Platon opisując wygląd dawnej Grecji pisze:

Miały bowiem miejsce w ciągu tych dziewięciu tysięcy lat liczne i okrutne potopy. Taki bowiem okres czasu dzieli dzisiejszą epokę od dawnej. [...] Najpierw, Akropol nie wyglądał tak, jak teraz. Teraz mianowicie jedna jedyna noc potopu roztopiła ziemię i obnażyła to miejsce do naga, podczas gdy w tym samym czasie wystąpiły trzęsienia ziemi i trzeci z rzędu zalew wody przed katastrofą z czasów Deukaliona.

Atlantyda zginęła w jakimś wielkim kataklizmie, który Platon powiązał z wielkimi trzęsieniami ziemi i powodziami. Nie był to także kataklizm, który można by nazwać lokalnym. Zagłada nastąpiła i na terenie gdzie walczyły wojska greckie i na terenie samej Atlantydy, a więc na znacznym obszarze. Czy są inne opisy podobnego kataklizmu? Są, chociaż trudno powiązać je z Atlantydą, bowiem nie wymieniają Atlantydy dokładnie z nazwy, a także trudno umiejscowić je w czasie.

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Kataklizm w innych źródłach

Czy w opisach podanych niżej chodzi o ten sam kataklizm? Definitywnej odpowiedzi nie będzie i jest po temu kilka przyczyn, z których dwie są najważniejsze. Trudność w umiejscowieniu w czasie (nie mamy żadnej pewności czy prawidłowo interpretujemy kalendarz Ameryki Środkowej) oraz w odnalezieniu miejsca podanego w opisach (kształt kontynentów zmienił się na skutek kataklizmu). To, że może chodzić o ten sam kataklizm świadczą tylko opisy jego wielkości. To nie są opisy zwykłego trzęsienia ziemi czy lokalnego potopu, to są opisy wielkiego kataklizmu.

Codex Troano - W roku 0. Kan, w dniu 11. Muluc miesiąca Zac rozpoczęły się straszne trzęsienia ziemi, trwające bez przerwy do dnia 13. Chuen (trzy dni). Kraj bagnistych wzgórz, kraj Mu, padł ich ofiarą. Dwukrotnie wzniesiony w górę, w ciągu jednej nocy zniknął po nieprzerwanym działaniu podwodnych wulkanów. Ląd unosił się i opadał wielokrotnie. W końcu ziemia się zapadła i dziesięć państw zostało porozrywanych na części i zniszczonych. Zatonęły wraz z ludnością, liczącą 64 miliony, 8000 lat przed napisaniem tej księgi.

O jakich dziesięciu państwach mówią mieszkańcy Mezoameryki? Czy to przypadkowa zbieżność, że Atlantyda składała się z dziesięciu królestw? Wrażenie unoszenia i opadania lądu mogły stwarzać następujące po sobie fale tsunami wywołane "wielkim uskokiem skorupy ziemskiej" gdzie po zakończeniu przesuwania się skorupy ziemskiej woda zalała ląd na zawsze.

Chilam Balam - Stało się, gdy Ziemia zaczęła się odradzać. Nikt nie wiedział, co może nastąpić. Spadł ognisty deszcz, spadł popiół, kamienie i drzewa chyliły się ku ziemi. Kamienie i drzewa zostały rozbite... Zerwał się Wielki Wąż z nieba... i spadły na ziemię jego skóra i kawałki jego kości... a strzały trafiały sieroty i starców, wdowców i wdowy, którzy jeszcze żyli, choć już sił nie mieli do życia. I zostali oni pogrzebani na piaszczystym wybrzeżu morza. Wtedy nadeszły potworne fale wody. A wraz z Wielkim Wężem spadło na ziemię niebo i zatopiło ziemię...

Z opisu Chilam Balam przed końcowym akordem zatopienia wybrzeży przez "potworne fale wody" wynika, że stało się coś, co mogło być przyczyną ataku wód. Czy przyczyną kataklizmu było uderzenie wielkiego meteorytu? Bardzo możliwe. Jeszcze inny opis znajdujemy w manuskrypcie fryzyjskim gdzie opisu dokonać musiał człowiek, który został doskonale poinformowany o zasięgu kataklizmu. Przez kogo? Tu możemy snuć tylko domysły.

Oera Linda Boek - Podczas całego lata Słońce kryło się za chmurami, jak gdyby nie chciało więcej patrzeć na ziemię. Panowała tu wieczna cisza i wilgotna mgła zawisła na kształt mokrego żagla ponad domami i polami. Powietrze było ciężkie i przygnębiające, a ludzie nie wiedzieli, co to radość i wesele. W czasie tej ciszy rozpoczęło się trzęsienie ziemi, jak gdyby zwiastujące jej zgon. Góry zionęły ogniem i płomieniami. Niektóre znów zapadały się w łono ziemi, w innych natomiast miejscach góry wyrosły ponad powierzchnię ziemi. Aldland, nazywana przez żeglarzy Atlan, zniknęła, a rozszalałe fale wzniosły się tak wysoko ponad góry i doliny, że wszystko zostało zniszczone, a ci, którzy uciekli przed ogniem, zostali strąceni do wody... Nie tylko w kraju Finda ziemia płonęła, lecz także w Twiskland (Germania). Wszystkie lasy płonęły jeden za drugim, a gdy wiatr powiał w tej części ziemi, cały nasz kraj został pokryty popiołem. Rzeki zmieniły swój bieg, a u ich ujścia powstały nowe wyspy z piasku i z tego, co woda naniosła.
Trwało tak trzy lata, kiedy nastąpił wreszcie spokój i lasy ukazały się ponownie... Wiele krajów zniknęło pod wodą, w innych miejscach wynurzyły się nowe lądy ponad poziom wody, w Twiskland lasy zostały zniszczone w połowie kraju. Lud Finda nadciągnął grupami i osiedlił się na bezludnych terenach. A nasz naród został bądź wytępiony, bądź przemieniony w niewolników... Inka, który w porcie Kadik (Kadyks?) oddzielił się ze swymi statkami od statków Neef-Tuna, pożeglował w kierunku zachodnim Oceanu w nadziei, że może uda mu się znaleźć część zatopionego kraju Atlan, może jakąś jego część wyżynną, która być może ocalała, i tam znajdzie możność osiedlenia się... A Neef-Tuna pożeglował na Morze Środkowe (Śródziemne?), ale o Ince i jego towarzyszach już nigdy więcej nic nie usłyszał.
Ja, Hiddo Tonomath Ovira Linda Wak, nakazuję mojemu synowi, Okke: ksiąg tych masz strzec jako ciała i duszy. Zawierają one historię całego naszego narodu. W ubiegłym roku uratowałem je podczas powodzi wraz z tobą i twoją matką. Niestety, bardzo zmokły, więc musiałem je przepisać na cudzoziemskim papierze... napisane w Ljudwerd w roku 3449 po zalaniu wodą Atland.
Proszę was po tysiąc razy, nie dajcie tych starych pism żadnemu Papekappe (mnichom). Są oni bardzo przebiegli i chcieliby podstępnie zniszczyć wszystko, co przynależy do nas, Fryzów.

Doskonały reportaż i choć niektóre nazwy brzmią znajomo nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Zastanawia jednak przypadkowa zbieżność. Rękopis przechowywany przez rodzinę de Linden wspomina także o kapłance "Burgtmaad zwanej Min-Erva" oraz o królu Fryzów imieniem Minno, który ponoć udzielał porady prawnej Kreteńczykom. Imię bogini przypomina etruską boginię Menrwa, która to z kolei u Rzymian stała się Minerwą.
Czy są jakieś dowody ?

Zagorzali zwolennicy mówią, że tak. Dowody przedstawiam obok. Krzyż podobny do egipskiego lecz z rozdwojoną nóżką oraz kamienny pierścień (znaleziony w Dolinie Królów w Egipcie). Przeciwnicy twierdzą, że to żaden dowód, zwolennicy, że aż za wiele. Przyznam szczerze, że takie dowody też mnie nie przekonują. Nie wiadome mi jest miejsce odnalezienia, a nic nie wskazuje na drobną choćby odmienność.

Od Platona dowiadujemy się, że Atlantyda obejmowała część królestwa Libii i graniczyła z Egiptem. Jeśli tak, to terenem zajętym przez Atlantów mogły być wybrzeża Libii, a także północno-zachodniej Afryki, chociażby z powodu dogodnej komunikacji z rodzimym krajem poprzez morze. Czy Atlanci wybudowali stare Lixus? Nikt nie jest pewien jego pochodzenia, a Fenicjanie, którym się je przypisuje, byli przecież narodem żeglarzy, a nie wielkich budowniczych. Jeszcze jedna rzecz godna uwagi. Z tego, co usłyszał Solon, Atlanci nie byli zaangażowani w wojnę z Egiptem. Dlaczego? Kapłani z Sais powiedzieli Solonowi, że historia Greków jest o tysiąc lat starsza od egipskiej. Czy Egiptu wtedy jeszcze nie było? Czy istniejące państwo przed Egiptem historycznym nazywało się inaczej? Czy była to inna cywilizacja? Czy tej właśnie, a nie egipskiej, cywilizacji zawdzięczamy piramidy, Ozyrejon, kolosy Memnona czy Abu-Simbel?

Platon pisze także, że w Europie królestwo Atlantów panowało aż po Tyrrenię. Tyrrenami jak wiemy, Grecy nazywali Etrusków, zajmujących część "włoskiego buta" na północ od Rzymu. Wniosek jaki się nasuwa to taki, że pod panowaniem Atlantów znajdować się mógł także cały półwysep Iberyjski, a przynajmniej jego nadmorskie rejony, dzisiejsze wybrzeża Francji, a nawet południowe Wielkiej Brytanii (glacjolodzy twierdzą, że półwysep Kornwalii, Normandia i Bretania były wolne od lodowca), a tajemnicze Stonehenge leży przecież na półwyspie Kornwalijskim.

Jeśli tak było, to trudno uważać Atlantów za państwo odizolowane od ówczesnego świata. Na pewno utrzymywało kontakty handlowe ze wszystkimi sąsiadami. Platon pisał przecież, że w stolicy Atlantydy rozbrzmiewały wszystkie języki świata. Tam gdzie jest wymiana handlowa, tam muszą przenikać się kultury i cywilizacje.

Skoro doszedłem do takich wniosków, nie sposób nie zastanowić się nad jeszcze jednym aspektem. Opanowanie rejonów nadbrzeżnych Europy i Afryki świadczy o tym, że Atlanci musieli być narodem wyśmienitych żeglarzy. Skoro tak, to zapewne nieobce im były także zachodnie rubieże Atlantyku. Pewne zabytki Mezoameryki wskazują jakby na inną kulturę. Nie łudźmy się, że głowy olmeckie, gigantyczne rzeźby azteckie jak Tlaloc czy Coatlicue, ogromne piramidy w Teotihuacan wykonali przodkowie dzisiejszych Indian.

Jednoznacznych i oczywistych artefaktów z Atlantydy nie ma. Te zapewne leżą na dnie oceanu Atlantyckiego, a nie mając wzorca nie potrafimy nic rozpoznać. To co wiadomo do tej pory może tylko wskazywać pośrednio na istnienie lądu w miejscu, gdzie szumi dziś ocean. Jeśli Atlantyda istniała, to wokoło prawdopodobnie roi się od dowodów, lecz nie potrafimy, lub co bardziej prawdopodobne, nie chcemy ich zidentyfikować. Szukamy daleko na horyzoncie nie patrząc pod własne nogi. Pisałem na wstępie, że cywilizacja Atlantów, to prawdopodobnie cywilizacja "wielkich kamieni". Dzisiejsza nauka nie ma zielonego pojęcia, kto i po co budował dolmeny, kto ustawiał menhiry, kto tworzył fundamenty Lixus i innych miast o "cyklopich" murach, czy wreszcie kto jest budowniczym Stonehenge. Odrobina wiary, dobrej woli i odejście od skostniałego dogmatu dzisiejszej historii może rzucić pewne światło na najstarszą historię.

A inne dowody?

• W roku 1898 podczas naprawy kabla leżącego na dnie Atlantyku na północ od wysp Azorskich, wydobyto z głębokości ponad 2000 m kawałek zastygłej lawy. Uczony francuski Termier stwierdził, że lawa ta do stanu krystalicznego mogła przejść tylko na wolnym powietrzu i nie później niż 15 tysięcy lat temu.
• Na dnie środkowego Atlantyku odkryto pokłady gruboziarnistego piasku kwarcowego, który powstaje z wietrzenia skał granitowych i tylko na lądzie.
• W latach 1947-1962 prowadzono ekspedycje pobierające próbki z dna Atlantyku. Niejako przy okazji stwierdzono braki osadów w okolicach podwodnych górskich szczytów (tłumaczy się to osunięciem), ale też braków części osadów dennych lub ich wymieszanie (warstwa młodsza znajdowała się pod starszą). Czy nie może być to efektem zadziałania globalnej tsunami? Na podstawie tych badań stwierdzono także, że wiek Atlantyku wynosi co najmniej 40 mln. lat (dziś granicę powstania oceanów przesunięto znacznie głębiej).
• Ekspedycja radziecka statku "Sadko", na podstawie analizy chemicznej wody morskiej stwierdziła, że ciepły prąd Golfstrom płynie od równika opływając wschodnie wybrzeże Ameryki Północnej do północnych brzegów Azji dopiero od 10-12 tysięcy lat.

Przeprowadzano też i inne badania związane z biologią oceanu. Ciekawych wniosków dostarczyło badanie osadów dennych, a szczególnie otwornic "globorotalia truncatulinoides". Pierwszy zwrócił na to uwagę M. Żyrow w roku 1961, twierdząc, że przed 10 tysiącami lat na wschód od Grzbietu Atlantyckiego nie było otwornic lewoskrętnych, co znaczyłoby iż zasiedlenie ich w tym miejscu miało miejsce po zagładzie Atlantydy.
Rozmieszczenie globorotalii w osadach. P - prawoskrętne (zimnolubne), L - lewoskrętne (ciepłolubne).

Mój wniosek jest troszkę inny. Żyrow nie brał pod uwagę położenia lądów przed "wielkim uskokiem...". Wtedy Atlantyk był podzielony na dwie części, a sam grzbiet był ustawiony prawie równoleżnikowo. Stąd po zachodniej stronie (wtedy północnej) ciepły prąd równikowy stymulował rozwój ciepłolubnych otwornic, zaś wracający prąd od północy jako zimny, płynący po wschodniej (wtedy południowej) stronie grzbietu stymulował rozwój zimnolubnych. Przeniesienie się ciepłolubnych na drugą stronę grzbietu mogło być skutkiem zniknięcia naturalnej przeszkody jaka była wyspa i zmian klimatycznych oceanu 12,5 tysiąca lat temu.

Wniosku tego nie wypowiadam jednak stanowczo. Badanie węglem C-14 ma swoje wady. Badaniu poddano tylko wierzchnie warstwy, gdzie w szkielecikach otwornic można było odnaleźć resztki szczątków organicznych, a ponadto można postawić pytanie - skąd pewność, że warstwy te przez tysiące lat istnieją w stanie nienaruszonym?
Ze sprawozdania badania dna Atlantyku Obserwatorium Lamonta - "Stwierdzono poza tym pewne luki w osadach; w niektórych punktach dna oceanu brakowało całych dziesiątków metrów osadu, a luki te obejmują miliony lat. W pewnym miejscu okazało się, że pokład osadu sprzed 26 do 34 milionów lat pokryty był późniejszym osadem, pochodzącym z epoki plejstocenu. Prawdopodobnie w okresie późniejszego plejstocenu nastąpiło trzęsienie ziemi i na skutek tych wstrząsów część osadów zsunęła się po zboczu wzniesienia, odsłaniając pokłady dawne sprzed milionów lat. Bezpośrednio po tym zaczęły się gromadzić nowe osady.

Raczej dla zaspokojenia ciekawości zamieściłbym rysunek obrazujący wyprawę naukową Obserwatorium Lamonta na statku "Atlantis". Celem wyprawy nie było poszukiwanie zaginionego lądu, a gdyby nawet coś odkryto nie wspomniano by o tym ze względu na "powagę naukową" przedsięwzięcia. Górę podwodną w rejonie Azorów nazwano tak na cześć statku. Profil dna jest dość wiarygodny, gdyż sporządzono go echosondą pracującą nieprzerwanie i automatycznie.

Istnieją też inne hipotezy bedące raczej pytaniami, gdyż wiele z nich jest dotychczas nie zbadanych, a dotyczących tzw. pamięci zwierząt. Przykładowo:

• Dlaczego europejskie węgorze odbywają tarło tylko w Morzu Sargassowym?
• Dlaczego siewki z Labradoru podczas swych, liczących tysiące kilometrów, wędrówek na południe do Brazylii i Argentyny nie lecą nad lądem a środkiem oceanu Atlantyckiego?

Najlepszym jednak dowodem byłyby jakieś ruiny w głębinach Atlantyku, rzeźby czy przedmioty codziennego użytku. Ale to są w dalszym ciągu marzenia. Zejście na głębokość ponad 3000 m to przedsięwzięcie ryzykowne i kosztowne. Brak też pewności, czy znajdzie się cokolwiek i czy kosztowna ekspedycja nie zamieni się w kosztowną wycieczkę.

Czy nie lepiej rozpocząć poszukiwań na lądzie? Czy nie lepiej odkurzyć niezrozumiałe znaleziska, powyciągać z ciemnych muzealnych magazynów artefakty nie pasujące do kultur i epok oraz jeszcze raz przyjrzeć się im dokładniej? Historycy znają na pewno coś takiego, jak oddziaływanie czy przenikanie kultur. Przecież według Platona Atlantyda utrzymywała szerokie kontakty handlowe.Slawek Drej edytował(a) ten post dnia 20.09.07 o godzinie 19:48

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Moje poszukiwania*

Do przeprowadzenia swoich poszukiwań muszę jednak założyć pewne tezy, które uznaję za podstawowe. Oto one:

• Platon opisał prawdę i jego opisy należy brać dosłownie. Odnajdywanie Atlantydy w różnych częściach świata uważam za przejawy naciągania faktów, wybiórcze traktowanie tekstu i szukania "5 minut" popularności.
• Ziemia w przeszłości była areną ogólnoświatowych kataklizmów, które Hapgood nazwał "wielkim uskokiem skorupy ziemskiej".
• Twierdzenie, że Bogów wymyślił człowiek na własne potrzeby jest bezsensowne. Wynikało by z tego, że człowiek pierwotny myślał bardziej abstrakcyjnie niż jego dzisiejsze "uczone" potomstwo.
• Gigantyczne budowle nie są dziełem człowieka. Nawet współczesna cywilizacja, mając do dyspozycji najnowocześniejsze środki techniczne, miałaby ogromne trudności ze zbudowaniem samej tylko atrapy, tak jak to było z małym, kilkumetrowym modelem piramidki w Giza.

Chcę się skupić na dowodach i poszlakach nam najbliższych, a więc z terenu Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki północnej. Czasem wynikają z tego naprawdę zaskakujące wnioski.

Mówiąc o Atlantydzie, stolicy Posejdona należy uzmysłowić sobie, że mówimy o architekturze wielkich kamieni podobnych do tych z Myken i Tirynsu, a więc o epoce istniejącej na długo przed klasycznymi Grekami. Epoce rozpoczętej w wieku Bogów i półbogów, w którym Zeus usilnie pracował nad uszlachetnianiem ludzkiego rodzaju płodząc na prawo i lewo Półbogów-Herosów. Takim był między innymi Herakles, który ustawił słupy na zachodniej granicy ówczesnego świata lub jak kto woli na wschodzie Atlantydy. Współcześni Grecy uznali, że Słupami Heraklesa są skały cieśniny gibraltarskiej prawdopodobnie dlatego, że za nimi na zachód nie znaleźli już nic, wszystko zostało zalane. Jednak według mitologii greckiej, Herakles ustawił słupy na wyspie Erytei położonej na zachodnich krańcach świata, gdzie miał wykonać swoją dziesiątą pracę - zdobycie trzód olbrzyma Geriona. Na wyspę dopłynął w złotej czarze boga Heliosa. Być może chodzi o jakąś nieistniejącą już wyspę, zalaną wodami Morza Śródziemnego, na której znajdowały się kamienne kolumny zwane Słupami Heraklesa i być może ta wyspa leżała w pobliżu cieśniny Gibraltarskiej. Kolumny, wykonane i ustawione przez herosa, bardziej pasują do stwierdzenia "Słupy Heraklesa" niż dwie nagie skały cieśniny Gibraltarskiej. Morze Śródziemne przed "Wielkim uskokiem..." też wyglądało zapewne zupełnie inaczej. Platon opisuje je - "Całe to morze, które się znajduje z tej strony cieśniny, o której mowa, wygląda na port o wąskim wjeździe". Stąd też zapewne kłopoty tych wszystkich, którzy odnaleźć chcą na dzisiejszym morzu Śródziemnym, trasę podróży Odyseusza spod Troi do Itaki.

Czy istniała Atlantyda? Według mnie istniała. Została pochłonięta przez wody Atlantyku, które w wyniku "wielkiego uskoku..." zakryły ją kilkukilometrową warstwą. Należy jej szukać tam, gdzie wskazał Platon - na Atlantyku, na przeciwko słupów Heraklesa, między Gibraltarem a Ameryką Północną pod kilkukilometrową warstwą wody.

Wytypować można obszar, który spoczywa na głębokości około 2-3 km pod wodą. Nie należy się natomiast spodziewać wielkich dzieł sztuki, czy monumentalnych budowli. Jeśli Atlantydę zmiotły masy wody to nic nie znajdziemy, a jeśli coś w ogóle znajdziemy możemy mówić o wielkim szczęściu. Możemy natomiast odkryć zarysy wyspy i słynne koliste kanały oraz porównać ukształtowanie terenu z opisem Platona. Być może peryferiami cywilizacji Atlantów jest słynna już Bimini Road. Jeżeli odnajdziemy resztki stolicy Posejdona, to prawdopodobnie odnajdziemy budowle kamienne "typu" Mykeny, Tiryns czy Machu Picchu lub Oltantaytambo. Takie potężne, cyklopowe budowle wznoszone przez Bogów królowały tam od samego początku.

Atlantydy szukano wszędzie. Od Meksyku po Syberię. Przyczyn zagłady dopatrywano się od uderzenia planetoidy po wielkie pływy wody spowodowane przez Księżyc, lecz każda z teorii miała jakiś mankament, co ją czyniło nie do przyjęcia. Wszystkie natomiast zakładały, że Ziemia, a w zasadzie jej skorupa, cały czas trwała i trwa niezmiennie w swych posadach. Spójrzmy, gdzie już umiejscawiano Atlantydę:
• Girolamo Fracastoro (1530) - Meksyk, • Athanasius Kircher (XVII w.) - w trójkącie w. Zielonego Przylądka, Azory, w. Kanaryjskie, • Olaus Rudbeck - Skandynawia, Uppsala, • Robert Vaugoudy - Brazylia, • J. S. Bailly - Spitsbergen, • Buffon - w. Wniebowstąpienia i w. Św. Heleny, • Cadet - wyspy północnego Atlantyku, • A. Norow - m. Śródziemne, między Sycylią i Cyprem, • A. Karnożycki - wyspy morza Egejskiego, • Ignatius Donelly - środkowy Atlantyk, • K. T. Frost, Bayley - Kreta, • Leo Frobenius - zatoka Gwinejska, • Fessenden - Kaukaz, • Fosset - dżungla Amazonki, • B. Bogajewski - północna Afryka, • P. Borchardt - Tunezja, • A. Schulten - płw. Pirenejski, • Nikola Russo - na m. Tyrreńskim, • J. Spanuth - Helgoland, • A. Galanopoulos - Kreta, • N. Żyrow - środkowy Atlantyk.

W pewnym sensie przyznałbym wszystkim rację. Atlantyda to nie tylko zatopiona wyspa na Atlantyku wraz ze stolicą Posejdona. Atlantyda to także jej kolonie, jej styl i technika budowy, jej kultura i sztuka rozrzucone po całym obszarze jej oddziaływania. Nie dziwią mnie zatem "rzymskie" łuki w dalekiej Azji, Afryce czy Ameryce Środkowej. Jak wielki obszar zajmowała sama Atlantyda i jej kolonie nie wiemy. Być może większość tych lokalizacji trafia w granice obszaru tego przed potopowego państwa. Przyjmując, że 12,5 tysiąca lat temu miał miejsce ogólnoświatowy kataklizm w postaci "wielkiego uskoku skorupy ziemskiej" można przyjąć następujący scenariusz zagłady Atlantydy: nagromadzona warstwa lodu na ówczesnym biegunie północnym powoduje gwałtowne przesunięcie się całej skorupy ziemskiej wzdłuż 70° południka zachodniego i w ciągu 1-3 dni przemieszcza się o 3000 km w kierunku południowym.

Co się wówczas działo? Masy wody oceanu Atlantyckiego siłą bezwładności ruszają w kierunku równika i bieguna południowego, by po jakimś czasie ze zdwojoną siłą ruszyć z powrotem na północ. Było to tsunami o wysokości kilku kilometrów miażdżące wszystko na swojej drodze. To samo działo się ze wszystkimi oceanami, morzami, jeziorami i rzekami na całym świecie. Wybrzeża kontynentów zostały spłukane do morza wraz ze wszystkim co na nich było. Nie wiadomo, czy woda nie dosięgła także najwyższych partii gór. Wybrzeża Ameryki Północnej, wyspy na Atlantyku powyżej dzisiejszego zwrotnika Raka, szelf europejski, wszystko to znalazło się pod wodą. Już na stałe. Do dziś przecież odnajduje się ślady dróg prowadzących wprost do oceanu, czy zagadkowe budowle znajdujące się pod wodą.

Dzisiejsza technika zrobiła olbrzymi krok do przodu. Dlaczego więc nie przeprowadzi się podwodnych poszukiwań w rejonie Bermudów czy wysp Azorskich? Nawet w atlasie szkolnym widać w tym miejscach pod wodą istniejące wyniesienia dna, będące na głębokości 2-3 km. Opuszczenie sonaru i zeskanowanie dna w tym miejscu mogłoby ukazać ukształtowanie terenu dna, a być może nawet zarysy kompleksów budowlanych (regularność kształtów), a już na pewno pełnię szczęścia dałoby odkrycie czegoś zbliżonego do współśrodkowych kręgów, które znajdowały się w stolicy Atlantydy.

Po takich przygotowaniach można by było zorganizować już konkretną ekspedycję poszukiwawczą. Podwodne roboty z łatwością dostarczyłyby konkretnych dowodów.

Odejdźmy na chwilę od tematu. Jest na ziemi taki twór składający się ze współśrodkowych kręgów. Nie wiadomo, co to może być, a tym bardziej co lub kto mógł coś takiego wytworzyć. Nazywa się "strukturą Richat" i znajduje się w Mauretanii w Afryce zachodniej. Jak wygląda? Naukowcy nazywają to kraterem, choć nie wiem z jakiego powodu. Krater wulkaniczny wygląda trochę inaczej, podobnie jak krater meteorytowy i żaden z nich nie przypomina spirali jak Richat. Całość ma 50 km średnicy i jest umieszczona w głębokiej szczelinie. Jeśli nie jest to twór natury, to kto był w stanie wykonać coś takiego, po co i kiedy? Czy to przypadek, że rekonstrukcja portu w Kartaginie ukazuje nam okrągłą budowlę w samym porcie, coś w rodzaju mini Atlantydy? Chyba nie, bo przecież zgodnie z moją hipotezą Kartagina była jej kolonią.

Spróbujmy teraz wyłuskać z Platona wiadomości na temat warunków geograficzno-fizycznych wyspy.
Platon (Timajos) - Potęga owa posiadała wyspę przed cieśniną, która się nazywała u was Kolumnami Heraklesa. Wyspa ta była większa od Libii i Azji razem wziętych. Podróżni owych czasów mogli się dostawać z tej wyspy na wyspy inne, a z nich na cały kontynent przeciwległy, który się rozciągał dokoła tego prawdziwego morza. Całe to morze, które się znajduje z tej strony cieśniny, o której mowa, wygląda na port o wąskim wjeździe. A co jest po tamtej jej stronie, można by nazwać prawdziwym morzem, a ziemi, która je zewsząd otacza, można by dać, w ścisłym tego słowa znaczeniu, miano kontynentu.
Na tej wyspie Atlantydzie kwitła wielka i zdumiewająca potęga królewska, której podlegała cała wyspa oraz wiele innych wysp i części kontynentu. Ponadto z tej strony cieśniny królestwo to obejmowało okolice Libii aż do Egiptu i Europę aż po Tyrrenię.

Platon (Kritias) - Blisko morza i przez środek całej wyspy leżała równina, która miała być najpiękniejsza ze wszystkich równin, o niezwykłej urodzajności. W pobliżu zaś równiny wznosiło się niewysokie wzgórze, w odległości mniej więcej pięćdziesięciu stadiów (900 m) od jej środka.
W obfitości była woda, zarówno zimna jak gorąca. Każdy z tych gatunków wody nadawał się znakomicie do użytku dzięki swej łagodności i zaletom. Wyzyskiwały je specjalne konstrukcje i plantacje odpowiadające naturze wód. Umieścili dokoła baseny, jedne otwarte, drugie kryte, przeznaczone do ciepłych kąpieli w okresie zimowym.
Po pierwsze, cała okolica była położona bardzo wysoko i spadzisto schodziła ku morzu. Jednak teren, na którym leżało miasto, był płaski. Równina ta otaczała miasto, będąc sama otoczona górami, które sięgały aż do morza. Była płaska, równa, cała wydłużona. Liczyła po bokach trzy tysiące stadiów (540 km) oraz dwa tysiące stadiów (360 km) w środku od morza, które znajdowało się w dole.
Ta okolica w całej wyspie była pochylona ku południowi, osłonięta przed wiatrami północnymi. Chwalono góry, które ją otaczały: pod względem ilości, wielkości i piękna przewyższały one te wszystkie, które istnieją obecnie. W górach tych było wiele wsi bogatych w mieszkańców, jak również wiele rzek, jezior, łąk zdolnych wyżywić olbrzymią ilość zwierząt dzikich i oswojonych, oraz także mnóstwo lasów o tak różnej naturze, iż dostarczały w obfitości materiału niezbędnego do wszelkich możliwych prac.
Równina ta, zarówno z natury jak i dzięki pracy włożonej przez królów w ciągu długiego okresu czasu, miała następujący wygląd: tworzyła - jak powiedziałem - po większej części prostokątny, podłużny czworobok; tam, gdzie boki odchylały się od linii prostej, poprawiono tę nieregularność wykopując ciągły rów, opasujący równinę.

Względnie dobrze do tych opisów pasuje rejon Grzbietu Atlantyckiego w rejonie Azorów, który zaznaczyłem na mapce. Czy tak wyglądała Atlantyda? Na pewno nie, i tego jak wyglądała nie wie nikt. By "wynurzyć" wyspę należało by wykonać ogromną pracę kartograficzno-obliczeniową dla współrzędnych geograficznych odpowiadających biegunowi w okolicy Akpatok.

Uzasadniając położenie Atlantydy zacznę od przypomnienia, że sprawę zaginionego lądu rozpatruję z punktu hipotezy Hapgood'a. Wyspa widniała na powierzchni oceanu w czasach, gdy biegun północny znajdował się w okolicach wyspy Akpatok, więc w odległości około 3400 km od niego. Mniej więcej w takiej odległości leżą dziś Niemcy czy północna Francja. Wynika z tego, że leżała w klimacie umiarkowanym, co zresztą potwierdza Platon pisząc o basenach wykorzystywanych w okresie zimowym.

Wielkości samej wyspy nie określono. Ograniczono się tylko do porównania jej z Libią i Azją. Z tego porównania trudno wysnuć jakikolwiek wniosek. Nie znamy obszaru Libii w rozumieniu Egipcjan, jak również nie wiemy jak wielki obszar krył się pod nazwą Azji. Wiemy natomiast, że równina miała kształt nieregularnego prostokąta o długości boków około 540 km.

Najważniejszą rzeczą, którą musimy sobie uprzytomnić to ta, że przed "wielkim uskokiem..." wyspa położona była wyżej o prawie 5 km i jej góry mogły sięgać wysokości 2 km lub większej. Obliczyłem, że w miejscu dzisiejszych Azorów do środka Ziemi jest około 6369,4 km (promień geoidy) przy odległości od dzisiejszego bieguna około 4680 km. W tym samym miejscu (cały czas mowa o Azorach) przed "wielkim uskokiem..." było około 6364,5 km i do ówczesnego bieguna około 3360 km, a to daje różnicę 4,9 km wysokości.

Zaznaczona przeze mnie hipotetyczna wyspa może odpowiadać Atlantydzie. Wielką równinę od północy ochraniał łańcuch górski (na mapce czarna przerywana linia), stanowiący część dzisiejszego Grzbietu Atlantyckiego. Opisywane gorące źródła na wyspie można tłumaczyć bliską działalnością wulkaniczną rowu atlantyckiego, aktywnego zresztą do dzisiaj. Platon wspomina także o wydobywaniu trzech rodzajów kamienia - białego, czarnego i czerwonego. Czarnym kamieniem mógł być zapewne bazalt, co też świadczyłoby o tworach wulkanicznych znajdujących się na wyspie. Przy odrobinie fantazji można także ujrzeć wspominaną równinę okoloną zewsząd górami opadającą w kierunku morza na południu. Być może samo ukształtowanie terenu tworzyło swoisty mikroklimat pozwalający na dwa zbiory w ciągu roku. Dlaczego nie wybrałem obszaru na północ od Azorów? Z dwóch powodów. Szerokość istniejącej tam "równiny" od "gór" Azorskich do łańcucha górskiego położonego na północ od nich miała by w przybliżeniu szerokość Portugalii czyli około 800 km, a więc dłuższa od platońskiej o prawie 300 km. Po drugie "równina" ta nie leży na przeciw Słupów Heraklesa.

De Sousa (portugalski historyk z XVII w.) pisze, że wkrótce po odkryciu Azorów znaleziono na szczycie góry na wyspie Corvo - posąg jeźdźca bez siodła, z gołą głową; lewą ręką gładził końską grzywę, a prawą wskazywał na zachód. Posąg stał na cokole z tego samego kamienia; u dołu wykute były litery, których nie udało się przeczytać.
Portugalczycy zniszczyli pomnik jako figurę pogańskiego bożka. Ponoć do dzisiaj wśród miejscowej ludności na Corvo znane jest podanie o dawnym posągu. Jak wyglądało otoczenie wyspy nie wiemy. Platon pisze tylko o otoczeniu wielu innych wysp. Ważnym stwierdzeniem jest też, że królestwo to posiadało także włości na naszym kontynencie po Tyrrenię we Włoszech oraz w Afryce sąsiadowało z Egiptem. Tyrrenami Grecy nazywali Etrusków, których pochodzenie do dziś nie jest znane, podobnie jak Basków czy Guanczów z wysp Kanaryjskich. Etrusków historia umieszcza na terytorium położonym w okolicach dzisiejszego Rzymu (w języku Etrusków - Ruma) i na północ od niego. Pozostały po nich tylko grobowce i trochę dzieł sztuki przypominające sztukę najdawniejszych Achajów. Znali obróbkę metali. Najbardziej znane dzieła sztuki wykonane z brązu to "chimera", "wątroba do wróżenia" i "wilczyca kapitolińska". Takich dzieł sztuki nie wykona nie cywilizowany naród. Czy mieli do czynienia z technologią Atlantydy?
Czy chimera nie świadczy o tym, że Etruskom znane były hybrydy? Artefakt obok określany jest jako "wątroba do wróżenia". Czy znalezisko z Mezopotamii (bodaj przypisywane Sumerom), które pokazuję obok, nie przypomina tej etruskiej "wątroby"? Czy dalej można wierzyć, że to jest wątroba do wróżenia? Przecież w Sumerze nie wróżono z organów! Czy ktoś dokonał porównania tych znalezisk? Wątpię. Na koniec można jeszcze napomknąć, że dwie postacie, które karmi wilczyca są wynikiem działalności politycznej późniejszych Rzymian, którzy "dorobili" dzieci wilczycy, by usankcjonować "starożytność" Rzymu.

* dotyczy autoraSlawek Drej edytował(a) ten post dnia 20.09.07 o godzinie 20:09

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Wielka "spłuczka" historii

"Wielki uskok skorupy ziemskiej" zniszczył nie tylko starożytną cywilizację i zmienił bieg naszej historii. Zmienił przede wszystkim ukształtowanie linii brzegowej i to w znacznym stopniu. Wiele skupisk ludzkich zniknęło z powierzchni ziemi zalane wodami mórz i oceanów. Na to, że istniały, wskazują dziwne i niezrozumiałe ślady prowadzące w głębiny wód. Stąd właśnie drogi wprost w morze, stąd zatopione miasta odnajdywane przy okazji podwodnych badań. Wynika to z tego, że przed wielkim uskokiem, powierzchnia kontynentu europejskiego (także Bliskiego Wschodu czy północnej Afryki) położona była wyżej i czasem stanowi to wielkość nawet rzędu setek metrów. Pisałem już, że hipotetyczne miejsce położenia Atlantydy zmieniło swoją odległość od środka ziemi o około 5 km. Podobnie jest z kontynentami. Przed "wielkim uskokiem..." Europa leżała wyżej, znacznie wyżej niż w dzisiejszych czasach. Pierwszą poszlaką mogą być starożytne mapy.
{Dionizjusz, Dicaearchus, Erastotenes]

Zwrócić należy szczególną uwagę na północną i północno-zachodnią zachodnią granicę kontynentu. Co w rogu swojej mapy napisał Piri Reis? Pisał, że mapa powstała na podstawie starszych źródeł, do których jeszcze wtedy miał dostęp. Podobnie mapy pokazane powyżej. Prawdopodobnie autorzy mieli dostęp do map starszych niż nam się wydaje. Do map sprzed "wielkiego uskoku...". Dlaczego tak sądzę? Map nie rysuje się z głowy. Tak postępują dzieci i twórcy gier komputerowych, ale nie kartografowie. Jak te tereny mogły wyglądać przed "wielkim uskokiem..." można sobie wyobrazić oglądając zdjęcie satelitarne północnego i zachodniego skraju Europy. Zarys kontynentu wzdłuż tzw. szelfu leżącego na głębokości 200-300 metrów jakby pasuje do map starożytnych. W każdym bądź razie widać tu problem, nad którym powinno się zastanowić.

Mapy starożytnych były wykonywane kilka tysięcy lat temu, ale też kilka tysięcy lat po wielkim kataklizmie. Basen morza Śródziemnego był już stosunkowo dobrze zbadany. Tam, gdzie nie było pewności, kopiowano zapewne mapy starożytnych. Stąd zapewne na mapie starożytnych Rzymian tajemnicza Taprobana u wybrzeży Indii, ale także znana Rzymianom Brytania. Rzymianie nie znali się na kartografii i dwie wyspy będące na starych mapach uznali za Brytanię (porównaj rzymską mapę ze zdjęciem satelitarnym). Na mapie Dicaerchusa obok Grenlandii zaznaczona jest tajemnicza Thule.

Na mapie Dionizjusza Wyspy Brytyjskie obrazują dwie wydłużone wyspy, a Thule umieszczono bardziej na północ. Na mapie Erastotenesa nie ma natomiast Wysp Brytyjskich, a u północnych wybrzeży Europy znajduje się Grenlandia z jeszcze jedną nieopisaną wyspą. Natomiast na żadnej mapie nie ma półwyspu Skandynawskiego ani morza Bałtyckiego. Czy nie były jeszcze odkryte, czy też nie było ich na najstarszych mapach? Wagę tej poszlaki zostawiam do subiektywnej oceny, ale nie sądzę by można ją zbyć milczeniem.

Platon pisał, że głównym powodem wojny Atlantów z Grekami był zanik pierwiastka boskiego i przeważenie pierwiastka ludzkiego. Jak to można rozumieć? Z mojego punktu widzenia nastały czasy, gdy na Ziemi nie było już Bogów. Linia półbogów zaczęła się krzyżować z rasą ludzką i stąd stopniowa ale nieuchronna degeneracja kasty królów i kapłanów. Ludzie nie mając już strachu przed "karą boską" rozpoczynają swoje rządy. Nastają czasy podbojów słabszych ludów. Na terenie dzisiejszej Europy zaczynają się ścierać interesy boskich niegdyś państw - Posejdona i Ateny.

Królestwo Atlantydy, według Platona, sięgało granic Egiptu i Etrurii. Sadzę, że to nie wszystko. Atlantydzi założyli prawdopodobnie kolonie na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego w okolicach Sydonu i Tyru, gdzie dziś nauka umieszcza Fenicjan (Platon pisze, że Atlantydzi najeżdżali także Azję). Prawdopodobnie też skolonizowała południową i wschodnią część Azji mniejszej. Cypr i Kreta były prawdopodobnie też włączone w krąg interesów Atlantydy (podobny styl budownictwa). Stwarzało to zagrożenie dla handlu Grecji z blisko spokrewnionym Egiptem, albo inaczej - Atlantyda widziała cel w zaatakowaniu Grecji chcąc mieć niezakłóconą morską łączność ze swymi wschodnimi koloniami. Zlikwidowanie greckiego "łuku" dawało w przyszłości możliwość zaatakowania samego Egiptu.

Dlaczego starożytni prowadzili wojny? Powodami lansowanymi przez historyków do dziś, to chęć szybkiego wzbogacenia się, zabór terytoriów, zdobycie taniej siły roboczej. Czy to były główne powody? Być może od czasów Rzymian tak. Ja stawiam jednak tezę, że w czasach przedrzymskich głównym powodem wojen była starożytna wiedza znana bardziej jako "mądrość boża". Wiedza otrzymana od Bogów. Drugim celem mogło być zdobycie źródeł wody i nie jest to bynajmniej hipoteza śmieszna. Niezbędną do przeżycia całych narodów była gospodarka rolna oparta w całości na dystrybucji wody. Wiedza potrzebna była rządzącym. Stąd być może "dziwna" kampania Aleksandra Wielkiego, któremu bynajmniej nie chodziło o podbój całego świata bo doskonale rozumiał, że nie zdoła go utrzymać. On poszukiwał wiedzy Bogów (niektórzy twierdzą, że szukał potwierdzenia iż jest synem Boga). Nie znalazłszy jej w Egipcie udał się do drugiego, jedynego jeszcze istniejącego ośrodka "boskiej mądrości", do Indii.

Znane jest także kilka przykładów starożytnej techniki, której do dziś nie rozszyfrowano. Wspomnę tylko o greckim ogniu, tronie Salomona i jego pojazdach latających czy maszynie z Antykitery. Współczesna nauka albo nie wie o co chodzi, albo przebąkuje o nieznanych specjalistach, którzy mieli jednorazowe przebłyski geniuszu. Dowody są, ale milczą, za to teorie najczęściej tworzą ludzie, dla których problemem jest obsługa odkurzacza czy młynka do kawy.

Ponad 12,5 tysięcy lat temu dwie armie stanęły naprzeciw siebie. Do walki przeciw wojsku królestwa Atlantydy stanęli osamotnieni Grecy i zwyciężyli. Gdzie stoczono bitwę nie można się nawet domyśleć, ale z pewnością gdzieś na terenie ówczesnej Europy. Dopiero jakiś czas po bitwie "nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna", która położyła kres i cywilizacji najdawniejszej Grecji i samej Atlantydy. Wydawać by się mogło, że to gniew samej Matki-Ziemi pogodził zwaśnione strony. Gdzież tam, animozje odżyły prawie 10 tysięcy lat później. Napiszę o tym w dalszej części.Slawek Drej edytował(a) ten post dnia 20.09.07 o godzinie 18:27

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Atlantydzi wśród nas

Kataklizm sprzed 12,5 tysięcy lat zdziesiątkował cywilizację ludzi i zniszczył cały prawie dorobek cywilizacji. Wiele państw zostało na zawsze zatopionych przez wody oceanów i mórz. Ośrodki leżące nad brzegami zostały spłukane przez ogromne fale tsunami wraz ze wszystkim co było na powierzchni ziemi. Zmieniły się granice całych kontynentów. Pozostali musieli rozpocząć walkę o przeżycie i jak widać udało się. Trwało to jednak tysiące lat. Dzisiejsza historia jest w stanie odtworzyć życie ludzi, ale dopiero od kilku tysięcy lat wstecz. Co zaszło pomiędzy 12 a 7 tysiącami lat temu? Nauka nie odpowie na to pytanie z tego względu, że nie uznaje istnienia wysokiej cywilizacji. Dlatego interpretacja znalezisk musi być taka a nie inna, a wszystko to bierze w łeb w konfrontacji z rzeczywistymi faktami.

Mieszając do naszej historii cywilizację Bogów otrzymujemy odpowiedzi prawie na wszystkie pytania, a które są proste i nie kłócą się z podstawową logiką. Zapoznaj się z moją hipotezą, co działo się w Europie po "wielkim uskoku..."

Historia nie wie co zrobić z tajemniczymi cywilizacjami, które nie pasują do ludów autochtonicznych. Pojawiają się nie wiadomo skąd, posiadając w pełni wykształconą religię i organizację. Tworzy się teorie o wielkich migracjach (najlepiej ze stepów Azji) i stopniowym asymilowaniu się. Problem w tym, że nie chcą mówić językiem zrozumiałym dla historyków, posiadają pismo, którego nie można odczytać, a i język nie pasuje do żadnych im znanych. Co więcej nie można go odnaleźć nawet w rejonach, z których rzekomo przyszli.

Według mnie, te ludy są jak najbardziej autochtoniczne. Etruskowie, Kartagińczycy, Fenicjanie, Celtowie, Baskowie, Guanczowie to potomkowie ludów, które przeżyły kataklizm i przetrwały trudny okres walki o przetrwanie. Ich języki i pismo, to języki i pismo sprzed kataklizmu. To języki i pismo ludów, które wchodziły w skład królestwa dawnej Atlantydy. To między innymi dlatego napisy fenickie spotykamy u Etrusków i w Brazylii, to dlatego pismo Kreteńczyków jest podobne do archaicznej greki, to dlatego sposób liczenia Basków nie tylko przypomina liczenie ludów Ameryki Środkowej, ale także Francuzów i Duńczyków. Etruskowie zostali wchłonięci przez Rzymian, Kartagińczycy i Fenicjanie rozpłynęli się w miejscowym folklorze, Guanczowie zostali wytępieni przez zdobywców z półwyspu Iberyjskiego, Celtowie przepadli w mrokach średniowiecza. Zostały jedynie ludy Brytanii i Baskowie, ale ci jak wiadomo, bezskutecznie walczą o swoją wolność.

A czego uczy historia? Etrusków sprowadza się zza północnych Alp, Fenicjan wypędzają Asyryjczycy i zakładają oni kolonię w Kartaginie, Celtów sprowadza się z nadwołżańskich stepów. Basków do dziś nie udało się zidentyfikować. Taka kołomyja, że faktycznie trzeba mieć dużo samozaparcia, by to jakoś zrozumieć.

Spójrzmy na moją hipotetyczną granicę wpływów. Można zauważyć, że stanowi pewną granicę pomiędzy językami. Po prawej ludy mówiące śpiewnym językiem, melodycznie zbliżonym do greckiego. Po lewej ludy o twardym języku. Ponadto, jak opiszę później, granica ta rozdziela także styl budownictwa, a także techniczne podejście do dystrybucji podstawowego surowca jakim jest woda.

Jak pamięć ludzka przechowuje dawne animozje można wywnioskować po wydarzeniach sprzed 2500 lat. W roku 535 pne. połączone floty Kartaginy i Etrurii zwyciężają Greków pod Alalią. Grecy "odgryzają" się prawie 100 lat później, zwyciężając Etrusków pod Kyme. Po 10 tysiacach lat na nowo odżył konflikt między Atlantami a Grekami. A co sądzić o wręcz genetycznej nienawiści Greków i Turków na Cyprze?

Styl budowniczych z Atlantydy

Jaki styl budowlany stosowano w królestwie Atlantydy? Zgodnie z hipotezą "cywilizacji Bogów" powinniśmy kierować się kryteriami budowniczy-materiał. Pierwsze budowle, gdy jeszcze na Ziemi nie było ludzi, wykonywali sami Bogowie. Są to budowle olbrzymie i z ogromnych elementów. Bogowie posiadali wielką siłę fizyczną oraz technikę, której my nie potrafimy sobie wyobrazić.

To Bogowie zbudowali piramidy w Giza, ośrodki w Sacsayhuaman, Mykeny czy Delfy. W miarę zwiększania się liczebności ludzi, część prac zostaje zrzucona na ich barki. Bogowie i półbogowie wykonują częściowo prace, tam gdzie człowiek by temu nie podołał, lecz pozostałe prace wykonuje już człowiek pod ich nadzorem. Tu elementy muszą być dopasowane i rozmiarem i ciężarem. I takie spotykamy.

Najczęściej spotykamy budowle z małych i średnich kamieni spojonych zaprawą, które obkładano wielkimi płytami. Spotykamy też wielkie kamienne narożniki, pomiędzy którymi znajdują się kamienie lub cegły już "pasujące" do ludzkiej ręki.

Czym mógłby być element, który znajduje się na wybrzeżu Morza Śród-ziemnego w dzisiejszej południowo-zachodniej Hiszpanii. Widać, że element jako całość jest potężny, ale przy jego budowie mógł pracować człowiek, składa się bowiem z kamieni spojonych zaprawą. Wygląda na część ogromnej kolumny. Mógł stanowić także podstawę czegoś, co mogło rozbić tylko potężne trzęsienie ziemi. A może to kawałek Słupa Heraklesa? Historycy twierdzą, że Grecy za słupy Heraklesa uważali skały cieśniny Gibraltarskiej. Sądzę, że Grecy doskonale odróżniali słup od skały i wiedzieli o czym mówią.

Styl budowy polegający na wznoszeniu budowli, której wypełnieniem były kamienie spajane zaprawą, spotykamy od Ameryki Środkowej po starożytną Fenicję. Od północnej Afryki po budowle w Brytanii. Spotykamy je także na Krecie i w starożytnym Rzymie. Czy to przypadek? Ciekawe jest także to, że pokrywają się z hipotetycznym królestwem Atlantydy na kontynentach.
Jukatan Kartagina*, Kreta*, Rzym*, Hiszpania*

Być może nie wyglądają jednakowo, ale łączy je wspólna cecha. Ogromne elementy budowlane tworzono z drobnych kamieni spajanych zaprawą. Formy być może sporządzali Bogowie im tylko wiadomą techniką. Zauważmy jeszcze jedną charakterystyczną cechę. Mury i stropy są niesłychanie grube. Czy było to swoiste zabezpieczenie przed trzęsieniami ziemi? W-y Kanaryjskie W-y Azorskie* Mur Hadriana* Ktezyfon*

Grube mury spajane nieznaną zaprawą, to jedno z kryteriów jakie zastosowałem do pokazania wspólnej technologii budowlanej. Na terenie dawnego królestwa Atlantydy nie brakuje też budowli z wielkich bloków kamiennych, co prawda nie wielkości Sacsayhuaman, ale też o imponujących wymiarach.
Azory* Syrakuzy* Knidos* Kartagina* Priene* Tipaza*

Na wyspach Azorskich spotkać można ruiny trochę przypominające "świątynię Księżyca" z Machu Picchu. W Syrakuzach mury jakich nie wstydzą się Mykeny. Spójrzmy na mury tureckiego Knidos. Czy takie mury był w stanie wznieść zwykły człowiek? Oczywiście, że mógł, ale musiał mieć do dyspozycji potężne wsparcie techniczne. Bloki kamienia spotykamy też w Kartaginie. Trudno powiedzieć czy to, co widzimy to pełne bloki czy też tylko kamienne okładziny. A czym przycinano i wygładzano bloki kamienia w Priene czy w Tipaza (Mauretania)? Z Priene "fachowcy" nie mają problemu. To zrobili Rzymianie, jak wszystkie "teatry" w swoim imperium. Ciekawe tylko dla kogo i dlaczego aż tak duży.

Są także bardzo interesujące szczegóły, szczególnie w krajach Bliskiego Wschodu, a konkretnie w krainie dawnej Fenicji. Pierwsze zdjęcie przedstawia jeszcze kopulastą budowlę etruską z potężnych kamiennych bloków, ale już następne to same zagadki. Do czego w Pompejach mogły służyć kamienne kolumny osadzone na potężnych podstawach, przypominające obrotowe bloki do łańcuchów kotwicznych? Caere* Pompeje* Byblos* Sydon* Ugarit*

Po co w Sydonie wmurowano w ścianę kamienne walce? Są na pewno z innego materiału niż zbudowany mur. Komu lub do czego służył kamienny "sarkofag" z Byblos nie ustępujący wielkością tym z Egiptu. Czy za kamienne występy chwytał jakiś starożytny podnośnik unoszący wieko? A kto w Ugarit używał tego kamiennego "dzbanuszka" wlewając sobie śmietankę do porannej kawy? Tu naprawdę trudno przyjąć koncepcję naukowców, że takimi rzeczami operowali ludzie.

Wspomniałem już o wodzie. W poprzednich artykułach starałem się udowodnić istnienie "Bogów wody" i nie sposób pominąć ich i tutaj. Obszar morza Śródziemnego jest wprost usiany starożytnymi wodociągami nazwanymi akweduktami. Lecz o dziwo, żaden historyk nie wspomina nic o bogach wody. Czyżby byli przypisani tylko do cywilizacji starszych niż 3000 lat? A co się stało z nimi potem? Wszystkie akwedukty jakie tylko znaleziono wokół morza Śródziemnego zgodnie okrzyknięto wyrobem imperium rzymskiego. Chyba historycy zbyt uprościli sobie proces myślowy stwarzając hipotezę, która całkowicie zaciemniiła obraz historii naszej cywilizacji.
Segovia* Tarragona* Kartagina* Cezarea*

Zapomniano przy tym przypatrzyć się samej kolebce cywilizacji rzymskiej. Czy nie jest dziwne, że w samych Włoszech akwedukty znaleźć można tylko w samym Rzymie i na północ od niego? Dlaczego nie ma ich na południu? Czy to przypadek, że akwedukty znajdują się tylko na terenie dawnej Etrurii? Chyba nie. Przykłady, które pokazuję znaleźć można na terenie dawnego królestwa Atlantydy. Czy Lesbos, tradycyjnie grecka wyspa, też należała do Atlantydy? A dlaczego nie. Skąd pewność do kogo należała ponad 12 tysięcy lat temu? Leży przecież bliżej Azji Mniejszej niż Grecji.
Tyr* Lesbos* Salamis* Pont du Gard*

Nieliczni z archeologów zwracają uwagę na to, w jaki sposób dana społeczność korzysta z wody. Gdzie są najbliższe jej źródła, jak woda jest doprowadzana do miast, w jaki sposób nawadniane są pola uprawne. Jest to w najlepszym wypadku temat uboczny i zaraz też szuka się bogów wody, by kłopot mieć z głowy. Wykazałem poprzednio, że cywilizacja Bogów problem wody uważała za pierwszorzędny i rozwiązywała go w pierwszej kolejności. Tak było i w tym przypadku. Brak wielkich zbiorników słodkiej wody (naziemnych lub podziemnych) wymusił budowę kamiennych wodociągów. Były to solidne budowle, często łączone z mostami, prowadzące wodę napowietrznymi estakadami, wykorzystując darmową siłę grawitacji ziemskiej.

Każdy akwedukt był przykrywany kamiennymi płytami uniemożliwiającymi zanieczyszczenie wody przez zwierzęta i pogodę. Jest to majstersztyk sztuki inżynierskiej, odporny na działanie warunków klimatycznych czy mniejsze trzęsienia ziemi. Nikt jednak nie zbadał skąd doprowadzano wodę i jakie rejony były jej odbiorcą. Nikt nie dopatrzył się zniszczeń spowodowanych "wielkim uskokiem...", a przecież akwedukty powinny były zachować profil ziemi sprzed 12,5 tysiąca lat.
Rzym* Meksyk*

Także budowa niektórych z nich wskazuje na technologię stosowaną w całym królestwie Atlantydy. Drobne kamienie spajane nieznaną zaprawą. Nie dziwi zatem, że akwedukt odnalazłem także w Meksyku.

Starożytne Rume także było zaopatrywane w wodę przy pomocy akweduktów, jednak tysiącletnia dewastacja miasta przez nowych mieszkańców nazywających siebie Rzymianami doprowadziła do zatarcia wszelkich śladów. Odnalazłem jeden z fragmentów akweduktu, który dziś się określa jako bramę "porta maggiore". Szczyt "bramy" posiada trzy kanały do przepływu wody i bardzo możliwe, że gdzieś było rozgałęzienie prowadzące wodę do trzech różnych miejsc czy dzielnic mieszkaniowych. Budowę pierwszego rzymskiego wodociągu tzw. "aqua Appia" historia przypisuje Appiuszowi Klaudiuszowi dopiero w roku 312 pne. Jest jeszcze jeden szczegół nie brany w ogóle pod uwagę. W samej Rumie po "wielkim uskoku..." mogło dojść do przerwania zaopatrzenia w wodę. Nie wiadomo też, czy przed kataklizmem Tybr płynął aktualnym korytem. Bardzo możliwe, że sami Rzymianie nie mieli zielonego pojęcia do czego mogły służyć te dziwne budowle, po których nie dało się ani chodzić ani jeździć. Dlatego przez cały czas mogły służyć za tanie źródło doskonałego budulca.

Następną sporną sprawą stają się mosty, którymi rzekomo Rzymianie uszczęśliwiali wzdłuż i wszerz całą Europę i zachodnią Azję. Przejść przez most nie jest jednoznaczne z jego wybudowaniem, a tak zapewne sądzą historycy. Most jest najtrudniejszą budową także i dla naszej cywilizacji, a jak widać nie były to kładki nad strumykiem.
Kładka z litego kamienia* Brytania* Hiszpania*

Na pierwszym zdjęciu most zbudowany całkowicie z kamiennych bloków. Przęsła to kamienne płyty ułożone na podporach. Widać na nim działanie czasu i pogody, ale nie mają one wpływu na pytanie w jaki sposób wycięto ze skały tak duże bloki, jak je przetransportowano na teren budowy i za pomocą czego ułożono. Jak zbudowano most w Brytanii? Jak posadowiono filary w rzece? Nawet gdyby Rzymianie używali pontonów, to w jaki sposób prowadzili prace pod wodą? W jaki sposób transportowali budulec na środek rzeki? Dlaczego w Hiszpanii zbudowano most na nieistniejącej rzece? Tu nie było błędu. Rzeka kiedyś istniała. To dlaczego? Czy ktoś pomyślał, że powodem mógł być wielki kataklizm sprzed 12,5 tysięcy lat, który całkowicie zmienił bieg rzeki? Czy to sprawdzono? Nie, bo po co. Azerbajdżan* Cuenca* Syria* Turcja* Bejing*

Mosty budowano w oparciu o łuki, które rzekomo po raz pierwszy wprowadzili Rzymianie. Skąd ta niezachwiana pewność? By zbudować pojedynczy łuk trzeba najpierw umieścić w rzece potężne rusztowanie, albo chwilowo zmienić jej bieg. Tu naprawdę nie trzeba wymysłów archeologów, ale wypowiedzi inżynierów budowlanych. Nie robi się tego, bo postawili by więcej pytań niż historycy zdołali by dać odpowiedzi. Porównajmy kamienne mosty z Azerbajdżanu i Bejing (Chiny). Po zdjęciu współczesnych chińskich ozdób są prawie identyczne. Nauka nazywa to koincydencją. Różne rasy, ale jeden mózg i można wymyślać identyczne rzeczy na różnych krańcach świata. Jak widać wszystko jest proste i wytłumaczalne.
Hiszpania* Shaharah* Etiopia* Maroko*

Na koniec majstersztyki starożytnych budowniczych. Czy Rzym posiadał fachowców do wybudowania czteropoziomowego mostu nad doliną? Skąd czerpano budulec? Jak gigantyczne rusztowania musiano zastosować by wybudować most w Ronda w Hiszpanii, a na czym posadowiono rusztowania przy budowie wiszącego mostu w Shaharah? Historię o wielkim Rzymie należy faktycznie umieścić we właściwym miejscu, w dziale baśni. Te mosty powstawały już wtedy, gdy Mars, Bóg wojny nawet nie przypuszczał, że kiedyś urodzi się Rea Sylwia, a on zostanie szczęśliwym ojcem Romulusa i Remusa.

W królestwie Atlantydy budowano mosty, które służą do dzisiaj. Wiele mostów uległo zniszczeniu, ale kiedy nie wiadomo, bo nikt tego nie badał, a jeśli już, to znajduje się jakieś lokalne trzęsienie ziemi, które wystąpiło w jakimś stosunkowo niedawnym, bliżej nieokreślonym czasie.

O ile historia współczesnych ludzi jest dobrze poznana oraz datowana po skorupach i innych pozostałościach, to pochopne przypisywanie wszystkiego ludziom, co tylko znaleziono w pobliżu jest nieporozumieniem. W ten sposób nie zbadawszy dokładnie budowli, a przede wszystkim ich fundamentów, dochodzi się do "dziwnych" wniosków. Historycy wtłoczeni w gorset liniowego postępu, z klapkami darwinizmu na oczach, niedopuszczający myśli o istnieniu w przeszłości wysokiej cywilizacji, nadal będą nas karmić wyimaginowaną wiedzą. Starożytną mądrość zamieniono na współczesną przemądrzałość. Nikt nie neguje, że postęp jest procesem liniowym, ale stosujmy tę liniowość do cywilizacji ludzi i nie mieszajmy z nią zaginionej cywilizacji.

Królestwo Atlantydy zginęło w wielkim kataklizmie nazwanym przez Hapgood'a "wielkim uskokiem skorupy ziemskiej" 12,5 tysięcy lat temu. Nie tylko zresztą one. Zginął cały ówczesny cywilizowany świat. Dziś negując taki kataklizm, na siłę stara się znaleźć dowody, które umożliwiałyby wytłumaczenie zniszczeń jakie widać dosłownie wszędzie. Piramidy "zgubiły" okładzinę około 1000 r. pne., północną część Aleksandrii z pałacem Kleopatry i latarnią morską na wyspie Faros pochłonęło morze w 365 r. pne. Morze Czarne powiększyło swą objętość w kataklizmie sprzed 7000 lat. Wszystko zdarzyło się stosunkowo niedawno, byle tylko nie wyjść poza zaklętą granicę kilku tysięcy lat sięgając "wielkiego uskoku...".

Jakie zatem trzęsienie ziemi zniszczyło kamienne budowle w Wielkiej Brytanii? W którym roku trzęsienie ziemi nawiedziło Hiszpanię i zniszczyło wszystkie "rzymskie" akwedukty i budowle? Czy naprawdę kulturę Krety zniszczył dopiero wybuch wulkanu 1500 lat pne? Dlaczego te wszystkie potężne trzęsienia ziemi nie mają żadnego śladu w przekazach starożytnych. Skoro zginęła Aleksandria, na pewno uwiecznili by to Grecy w swoich annałach.

Zniszczenia w Hiszpanii opisali by ich sąsiedzi. Historia potworzyła osobne grajdoły cywilizacyjne, które rzekomo nic o sobie nie wiedziały. Tak naprawdę, to każdy archeolog grzebie w jednej dziurze, nie mając pojęcia co znalazł jego sąsiad. Nic tylko dziwaczne tezy, dowody, spory, polemiki i bezpłodna gadanina, które do historii wnoszą tylko zamęt. Czy nie najwyższy czas, by ktoś spojrzał na to wszystko z góry i objął wzrokiem całość historii ziemskiej cywilizacji?

Weźmy do ręki zwykłą drewnianą kredkę, połammy ją na trzy części i ukryjmy środkową część. Pokażmy pozostałe dwie części rozumnemu już dziecku i zapytajmy co mogło być w środku. Prawdopodobnie w odpowiedzi usłyszymy, że w środku było coś takie same, jak pozostałe dwie części. Moja ukryta część kredki leży na dnie Atlantyku i tam widzę "swoją" Atlantydę. Teraz pora na tych, co odnaleźli wraki Titanic'a i Bismarck'a. Możemy jednak nie zdążyć i wtedy my będziemy Atlantydą dla pokolenia, które przeżyje następny kataklizm, jeśli nie zrodzi tylu "błądzących" co nasze.

Atlantyda przeżyła swoją wielką katastrofę. O wiele większą katastrofę szykują jej historycy i archeolodzy, którzy chcą ją całkowicie wymazać z ludzkiej pamięci. Do tego ma służyć, być może niezamierzony, ale największy błąd współczesnej historii - cywilizacja starożytnego Rzymu, ale o tym w następnym rozdziale.

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

A gdzie jest część 1 ;)

konto usunięte

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Oszustwo wszechczasów
Synu człowieczy!
Mieszkasz pośród domu przekory, który ma oczy aby widzieć, a jednak nie widzi,
ma uszy, aby słyszeć, a jednak nie słyszy, gdyż to dom przekory.
Księga Ezechiela

Czy przeglądając historię starożytnego Rzymu znaleźć można wzmiankę o trasie przemarszu wojsk rzymskich do Numancji w Hiszpanii? Ile tego wojska było i jak wyglądało jego zaopatrzenie? Ja nie znalazłem. Czy znaleźć można wiadomości w jaki sposób armia rzymska znalazła się pod Nową Kartaginą? Czy przeszła brzegiem zachodniej Hiszpanii czy przepłynęła na okrętach? Ja nie znalazłem. Czy znaleźć można opis trasy przemarszu wojsk rzymskich do Armenii? Ja nie znalazłem. Czy znaleźć można choć jedno nazwisko rzymskiego architekta, który zaprojektował i wykonał przynajmniej jeden amfiteatr? Ja nie znalazłem. Czy znaleźć można opis - ilu rzymskich żołnierzy przepłynęło do Brytanii? Skąd wypłynęli i w jakim miejscu wylądowali, a przede wszystkim skąd wzięli i ilu użyli okrętów? Ja nie znalazłem. A może wiadomo, po co Rzymianie wybudowali mur Hadriana, skoro za murem żyło wtedy kilkanaście szkockich plemion? Tak, bo były to bitne plemiona. A skąd to wiadomo, skoro nie było z nimi żadnej walnej bitwy?

Znany jest też zapewne termin "pucolana". Tak nazwano słynny "rzymski" cement złożony z wapna, wody i popiołu wulkanicznego, dzięki któremu Rzym wznosił tak wspaniałe budowle, a przede wszystkim "rzymskie" łuki (tak naprawdę budowa łuku architektonicznego nie zależy wcale od cementu). Czy znany jest jego dokładny skład? Nie, bo nie podano do wiadomości. A dlaczego nie podano? Dlatego, że ten rzekomy super cement po wyschnięciu dał się skruszyć w palcach. Ponadto, skoro był tak rewelacyjny, dlaczego włoskie budownictwo nie rzuciło się na tę starożytną recepturę? Dlaczego Etny i Wezuwiusza nie wykorzystuje się dzisiaj na skalę przemysłową? Nikt nie chce darmowego surowca? Prawdopodobnie ta rzymska "pucolana" mogła służyć tylko do tynkowania budowli, co Rzymianie skwapliwie wykorzystali ukrywając pod nią nie swoje dzieła. Kto i kiedy wykuwał tę skalną grotę w Cordari* na Sycylii? Grecy? Kartagińczycy? Rzymianie?

Historia starożytnego Rzymu stała się dogmatem. Stała się Pismem Świętym Nowej Historii, w którym nie wolno zmienić ani słowa. Traktowana jest jak wiara, gdzie wszystko musi być uznawane pod groźbą anatemy. Historia starożytnego Rzymu jest tak lakoniczna, jak cezarowe "veni, vidi, vici" - mówi wiele i jednocześnie kompletnie nic. Dlaczego tak jest? Dlatego, że przyjęto założenie - "gdziekolwiek w Europie są kamienne ruiny i sterczy lub leży połamana kamienna kolumna, tam musieli być Rzymianie". Dobrze, że jest tych ruin mało, bo imperium rzymskie zalało by cały świat.

W szkołach od zawsze uczono, że współczesna cywilizowana Europa istnieje dzięki cywilizacji starożytnego Rzymu. Uczelnie prawnicze wpajają studentom, że prawo jest tak doskonałe, bo zbudowano je na trwałych fundamentach prawa rzymskiego (niby tak, ale proszę pokazać choć jeden cywilizowany naród, który jest zadowolony ze swojego prawa). Twierdzi się, że wynalazki Rzymian skierowały postęp techniczny na nowe tory i dlatego dziś możemy latać w kosmos, a dzięki wynalezieniu cementu przez Rzymian możemy budować szybciej, taniej i wyżej. Czy te twierdzenia są prawdziwe? Obawiam się, że zbyt odbiegają od rzeczywistości. Sądzę, że wynalazki dawnego Rzymu dotyczyły głównie organizacji wojska, doskonaleniu sprzętu do zabijania i ulepszania administracji służącej do sprawnej dystrybucji rabowanych dóbr. Rzymianie nie wynaleźli żadnego cementu. Twierdzenie to archeolodzy oparli o zbadane budowle, faktycznie spajane czymś w rodzaju cementu lecz zbyt pochopnie przypisane Rzymianom.

Osobiście uważam, że cywilizacja starożytnego Rzymu była tylko systemem polityczno-wojskowym i w pełni totalitarną, która dzięki sprytnej polityce (divide et impera), wyszkolonej i licznej sile militarnej oraz wielotysięcznej rzeszy urzędników przez prawie tysiąc lat niszczyła i ograbiała podbite przez siebie państwa. Prawie tysiąc lat przy pomocy wojska i administracji utrzymywała z grabieży małą grupę władców, oligarchów i polityków. Nawet religię w całości przejęła po Grekach i Etruskach zmieniając tylko imiona, co i tak nie przeszkodziło Rzymianom w chwilach zagrożenia (Hannibal ante portas) składać ofiar z ludzi (sic!). Kulturę materialną i dzieła sztuki przejęła od innych, kradnąc i sprowadzając do Rzymu oraz swoich kolonii. Literaturę skopiowała od Greków tłumacząc je na łacinę. Jak ceniła naukę widać było po zdobyciu Syrakuz, gdzie bezpardonowo zabito bezbronnego, największego uczonego tamtych czasów - Archimedesa (tuż przed śmiercią wypowiedział słynne - "nie niszcz moich kół").

Republika Rzymska około 500 r. pne. uderzyła na południe wypędzając Greków i przy okazji rujnując gospodarkę rolną regionu. W IV wieku pne. Rzymianie ruszyli na północ i zmienili kwitnący rolniczy kraj w gospodarczą pustynię. Czy współcześni historycy nie poszli po najmniejszej linii oporu? Czy nie przyjęli bezkrytycznie wszystkiego, co napisali Rzymscy historycy, nie zważając na to, że przywłaszczyli sobie przywilej czołowej cywilizacji Europy? Sądzę, że Imperium rzymskie było tylko maszyną do rabowania, zdobywania niewolników i zaspakajania luksusu dla wąskiej grupy oligarchów. Była to nacja, która zniszczyła u siebie starożytną mądrość.

Jako jedyne "państwo" na świecie doprowadziło do upadku gospodarczego nie tylko podbite państwa, ale przede wszystkim własny naród. Niezaprzeczalnym spadkiem tej "cywilizacji" jest trwająca w najlepsze do dziś korupcja, nepotyzm, kumoterstwo i tzw. "kiełbasa wyborcza". Największym zaś osiągnięciem Rzymu jest utrwalenie w umysłach ludzi swojej "wielkości", dokonanym umiejętną propagandą i fałszowaniem historii. Wybitny badacz historii Rzymu, Andreas Alfolldi, ujął to w sposób następujący:
... wszystko, co dotyczy wczesnego Rzymu u Liwiusza i Dionizjusza z Halikarnasu jest pozbawione wartości, zależne jest bowiem od świadomych kłamstw Fabiusza Piktora. Cała annalistyka rzymska pozostawała pod fatalnym wpływem tego "pierwszego fałszerza" historii Rzymu.

Pokażę dalej, że dotyczy to nie tylko wczesnego okresu.

Gdy w Europie diabeł mówi dobranoc ...

Według historyków jedynym cywilizowanym krajem Europy w czasie gdy powstawał Rzym była chyląca się ku upadkowi Grecja. Pozostała część Europy to barbarzyńcy.

Wizygoci i Frankowie mają dopiero w dalekich planach utworzenie państw. Anglia żyje we wspólnocie plemiennej, Ludwik Niemiecki niedługo będzie próbował połączyć księstwa plemienne. Po terenach Polski wałęsają się hordy dzikich plemion, które dopiero za 800 lat utworzą zrąbek pierwszego państwa, a które w międzyczasie założą w VI wieku pne. obronną osadę bagienną w Biskupinie. Całą Europę oprócz Grecji spowija intelektualna miernota i bieda.

Co o tych czasach przekazuje historia? Europa żyje we wspólnych, drewnianych chatach, domorosłe "złote rączki" próbują lepić pierwsze gliniane garnki, a gospodarka rolna jest w powijakach podobnie jak hodowla. Męska część ugania się po lasach za zwierzyną, która dostarcza białka i materiału na ubrania. Barbarzyńcy żyją z tego co upolują, zbiorą lub ukradną. Boją się wszystkiego co niezrozumiałe i na wszelki wypadek wymyślają różne bóstwa mające ich chronić przed nieszczęściem, w szczególności od uderzenia pioruna.

W takich to mrocznych czasach rozbłyska małe światełko w środku półwyspu Apenińskiego, które w mgnieniu oka wyprzedzi całą cywilizację Europy o 1500 lat. Ci zdolni rolnicy prawie natychmiast "wymyślają" cement i już 500 lat pne. rozpoczynają wznosić wspaniałe murowane budowle, które dwadzieścia wieków później kompletnie zdezorientują współczesnych historyków.

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

... Rzym powstaje z baśni i życzeń

Do dziś uczeni wiodą spory skąd pochodzą Rzymianie. O prym walczą dwa plemiona - Latynów i Samnitów. Sami Rzymianie wywodzą swój ród od legendarnego Eneasza, który po upadku Troi udał się na tułaczkę wraz z ocalałym ludem i osiadł w pobliżu dzisiejszego Rzymu.

Sam okres wojny trojańskiej jest dla mnie dość niejasny. Resztek Troi jeszcze nie odnaleziono, bowiem to, co odkrył Henryk Schliemann zaczynają coraz częściej kwestionować współcześni badacze. Sądzę, że starożytna Troja spoczywa gdzieś na dnie morza. Dlaczego? Grecy twierdzą, że miasto posiadało "cyklopowe" mury wzniesione przez samego Posejdona i Apolla, za które z resztą nie otrzymali zapłaty. Czy wojnę toczono rzeczywiście dla jednej kobiety? Także nie sądzę by tak było. Starożytna Troja najprawdopodobniej broniła morskiego dostępu do kolonii greckich leżących nad morzem Czarnym i była kolonią Atlantydy (budował przecież sam Posejdon). Według Greków wojna trojańska miała miejsce 1200 lat pne, ale w tamtym okresie odnotowano tylko jeden kataklizm spowodowany wybuchem wulkanu Thiera i to w roku 1500 pne. Morze Czarne w dzisiejszej postaci ukształtowało podobno trzęsienie ziemi 7000 lat pne. i tu być może należy dopatrywać się zniknięcia pozostałości Troi. Sądzę także, że sama wojna trojańska miała miejsce na długo przed tą datą i to stąd zapewne kłopoty z ustaleniem trasy tułaczki Osydeusza.

Przybycie uciekinierów w rejon Rumy (Ruma - etruska nazwa Rzymu) ma też racjonalne uzasadnienie. Jako wrogowie Grecji nie mogli osiąść na żadnym terenie pod jej jurysdykcją. Przyjęła ich Etruria, kolonia Atlantydy granicząca z koloniami Greckimi na półwyspie Apenińskim. Czas pokazał, że przyjęła pod dach wilka w owczej skórze.

Ród Rzymian powstał także w cudowny sposób. Rea Sylwia, kapłanka Westy (ślubująca zresztą bezwzględną czystość), za sprawą Boga Marsa powiła bliźnięta - Romulusa i Remusa, które król Amuliusz kazał wrzucić do Tybru. Uratowane przez Opatrzność, wykarmione przez wilczycę i wychowane przez królewskiego pasterza, po osiągnięciu pełnoletności dokonali obowiązkowej zemsty na Amuliuszu, a w miejscu cudownego ocalenia założyli miasto, które jak się można domyśleć stało się dzisiejszym Rzymem. Dowodem na to ma być rzeźba wilczycy karmiąca dwójkę dzieci. Sama wilczyca jest odlewem z brązu wykonanym przez Etrusków, ale jak można zauważyć dziecięce postacie nie dotykają w ogóle sutek wilczycy i nic dziwnego, bo dodano je kilka wieków później. Wilczyca mogła wreszcie pozbyć się nadmiaru mleka, a Rzymianie usankcjonować swoje pochodzenie. By wieść ugruntowała się pospolitych umysłach wypuszczano stosowną monetę. Było to jedno z wielu, skądinąd doskonałych, propagandowych posunięć zastosowanych przez rodzącą się "cywilizację" Rzymu. Proszę porównać wykonanie monety z rzeźbą wilczycy. Artyzm i technika wykonania etruskiej rzeźby ma sie nijak do nędznej i prymitywnie wykonanej monety. Już samo to nasuwa podejrzenie, że oba artefakty należą do zupełnie innych cywilizacji.

Sama wędrówka Eneasza wraz z ludem jest także owiana tajemnicą. Osiadł on w nowej ziemi ponoć około 800 r. pne. Gdzie ten cały naród podziewał się przez 500 lat (przyjmują grecką datę wojny trojańskiej)? Jakie tereny odwiedził przez pięć wieków tułaczki? Nie wiadomo. Domyśleć się tylko można, że wielokrotnie pobił rekord Odyseusza. Same rządy Rzym rozpoczął od morderstwa. Rozpoczęło się od przepowiedni z lotu ptaków. Bliźniakom ukazały się sępy - Remusowi sześć, a Romulusowi dwanaście. Romulus wokół wzgórza Palatyn zaorał granicę miasta (tak ponoć granice wytyczali Etruskowie), której nie wolno było nikomu przekroczyć. Remus się ośmielił i w ten sposób Romulus został pierwszym i jedynym królem Rzymu. Był jeszcze jeden poważny problem. Rzymianie nie mieli kobiet i młoda nacja stanęła przed widmem biologicznej zagłady. Poradzono sobie i z tym porywając w podstępny sposób kobiety sąsiedniego plemienia Sabinów. Można było już płodzić przyszłą "rasę panów".

Co na to nauka? Oczywiście część spraw traktuje jako legendę, bo kto niby ich nie posiada. Założenie Rzymu umieszcza gdzieś w roku 750 pne., natomiast samą rozbudowę miasta, już murowaną, około roku 575 pne. Jest to efektowne minięcie się z prawdą, ale już dzisiejszej nauki. Nie trzeba przypominać, że wiek budowli ustalono na podstawie skorup znalezionych w ich pobliżu oraz szkieletów ludzi żyjących stosunkowo niedawno. Pisze szwedzki archeolog Einar Gjerstad:
Dopiero od przekształcenia się luźnej zabudowy wiejskiej w zwarty ośrodek miejski można mówić o początkach właściwej państwowości rzymskiej. To epokowe wydarzenie można datować dzięki importom attyckiej i lakońskiej ceramiki czarnofigurowej z lat 580-560 pne. Przyjmuję zatem możliwość przesunięcia proponowanej daty założenia miasta 575 o ± 25 lat.

Na takie "dictum" mózg spływa zgodnie z prawem ciążenia. Skąd ta niezachwiana pewność, że skorup używali akurat budowniczy? Do niedawna także skrzętnie pomijano cywilizację Etrusków, która jakoby napłynęła gdzieś z północy, gdy państwo Rzymian już zostało utworzone. Kiedy zatem Etruskowie zdążyli wybudować Chiesa i wykuć grobowce w Weje? (na zdjęciach obok).

Rzym założono na siedmiu wzgórzach, które uczeni określają jako trzy wzgórza o siedmiu wierzchołkach. Potem zaś zamieniono wzgórza na cztery rejony - Palatyn, Sucusana, Eskwilin i Kwirynał. Za najstarszą część Rzymu uważa się Kapitol leżący tuż obok Palatynatu. Do kanonu weszło powiedzenie "Rzym - wieczne miasto", ale ten, który to pierwszy powiedział nie był chyba świadom tego, że przypadkiem ujął to nader trafnie, choć z zupełnie innego powodu.

Rzym stawia fundamenty

Powędrujmy po starożytnym Rzymie. Zgodzić się należy z twierdzeniem, że zanim postawiono coś na powierzchni ziemi, musiano przeprowadzić prace podziemne. Trudno bowiem postępować odwrotnie nie narażając na zawalenie wzniesionych już budowli. Logicznie, prace te powinny być zakończone do roku 575 pne. Przypatrzmy się zatem jednej z największej kanalizacji wszechczasów, rzymskiej cloaca maxima*. Czy to zbudował ludek, który około 800 roku pne. stawiał w okolicach drewniane chaty? W jaki sposób, a przede wszystkim jakimi narzędziami, ludek ten wyciął tak olbrzymie bloki skalne? Skąd ta precyzja w dopasowaniu kamieni ułożonych bez żadnej zaprawy? Skąd i czym transportowano te olbrzymie elementy? Czym dźwigano i precyzyjnie ustawiano tak duże kamienne bloki? Czy to znów tylko ludzie i osły? Dlaczego nauka tak usilnie mydli oczy tym, którym ma służyć? Czy można sądzić, że 250 lat "ewolucji" wystarczy w pełni na taki skok technologiczny? Kto w takim razie zbudował coś podobnego w Caere 40 km od Rzymu, skoro w tym czasie Rzymianie nie wytknęli nawet czubka nosa poza "swój" Rzym?

Caere to miasto leżące na terenie Etrurii, zwanej przez Greków Tyrrenią, która zajmowała północne tereny dzisiejszych Włoch i na terenie której leżała także starożytna Ruma. Pod władzę Rzymu mogło się dostać nie wcześniej niż w roku 445 pne., a jeśli tak, to wynika z tego, że Rzymianie budowę podziemnych kanalizacji rozpoczęli dopiero 100 lat po wybudowaniu Rzymu i prawdopodobnie nie oni są twórcami cloaca maxima! Gwoli prawdzie trzeba wspomnieć, że sprawa Etrusków nie jest wyjaśniona do dzisiaj. Dotychczas archeolodzy odkryli kilka stanowisk i w zasadzie same nekropolie. Nie potrafią także odczytać języka Etrusków. Wszystkie budowle są zasypane ziemią i przyjęto to jako regułę (piramidy w Teotihuacan też zasypano). Nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, by powiązać to z wielką falą tsunami po "wielkim uskoku...".

Tu sprawdza się moja hipoteza. Ruma, leżąca na terenie Etrurii, będącej dawną kolonią Atlantydy, została zbudowana przed co najmniej 12,5 tysiącami lat. To wtedy istniała technologia i technika pozwalająca na wybudowanie takich podziemnych instalacji. Wyjdźmy zatem na powierzchnię i popatrzmy co "zbudowali" Rzymianie w "swoim" mieście.

Dopiero w II wieku naszej ery Rzymianie zaczęli wytwarzać w przydomowych warsztatach wypalaną cegłę i dachówkę

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Rzym się ogradza

W celu bezpiecznego rozwoju miasta należało przede wszystkim ogrodzić miasto murami obronnymi. W Rzymie jest jakby inaczej. Od roku 575 pne miasto wchodzi w erę budowy z kamienia i cegieł, czyli Rzym jest bezbronny jak dziecko, bo dopiero 200 lat później, w roku 378 pne. mieszkańcy, a właściwie władcy, wpadają na pomysł zbudowania murów miejskich. Co prawda mówi się o jakiś wcześniejszych wałach ziemnych z czasów początków miasta, w których znaleziono dla odmiany skorupy ceramiki czerwonofigurowej, ale dlaczego dopiero po 400 latach od założenia miasta wpada się na pomysł zbudowania murów? I to od razu jak potężnych murów. Szczątki, które oglądamy są imponujące, ale... no właśnie, znowu technologia nie pasująca do Rzymian. Skąd ją znali, skoro w tym czasie nie myśleli jeszcze o podbojach? Spójrzmy jeszcze na narożnik rzymskiego domu. Czy nie przypominają kamiennych budowli zza Atlantyku? Problem jest jeszcze w tym, że według historyków słynny "rzymski" cement tzw. "pucolana" został wynaleziony dopiero w II w. pne. Jakiej zatem zaprawy używali do wznoszenia tak potężnych budowli w Rzymie w V wieku pne., trzysta lat wcześniej?

Rzym się modli

Rzym był państwem religijnym (szczególnie w okresach zagrożenia). To oni wymyślili hasło chętnie powtarzane i dzisiaj "ora et labora" czyli módl się i pracuj. Początkowo pierwszym Bogiem Rzymu był ich protoplasta Mars - bóg wojny, utożsamiany z greckim Aresem. Później Rzym przejął religię i bóstwa etruskie ale z biegiem lat wymieniał je jak przysłowiowe rękawiczki, by wreszcie Bogami ustanawiać swych władców, a nawet jednego konia. W zasadzie przejęli całą grecką dwunastkę Bogów zmieniając tylko ich imiona. Bogom rzecz oczywista wznoszono świątynie, lecz co dziwne w Rzymie zachowało się ich mało, za to w rzymskich prowincjach jest ich zatrzęsienie. Pierwsza z lewej, to świątynia Jowisza* w Ostii (port Rzymu), dalej to świątynia Wenus*, bazylika Makstensjusza i bazylika Konstantyna*. Ostię i Konstantyna dzieli co prawda "urzędowe" prawie 800 lat ale łączy budulec i, co dziwne, historykom i archeologom wcale to nie przeszkadza.

Rzym zamieszkuje

A jak wyglądało budownictwo mieszkalne? Nie mówię tu oczywiście o rzymskim proletariacie, bo nim interesowano się tak jak i u nas, tylko przed wyborami. Mieszkali zapewne w slumsach, z których do czasów dzisiejszych nie pozostał nawet opis, a prawdopodobnie jedne z najstarszych poszły z dymem już za czasów Nerona. Popatrzmy zatem jak mieszkali bogatsi Rzymianie. Trzeba przyznać, że rozmachem przeskoczyli wszystkich. Pierwszy "domek" od lewej to "villa Hadriana"* - pałac cesarski przypisywany Hadrianowi. Takiego "schronu przeciwatomowego" nie powstydzili by się nawet dzisiejsi Amerykanie. Pozostałe, to domy bogatych Rzymian na prowincji. Też wygodne i duże, a przede wszystkim wysokie. Zastanawiające jest jak oni ogrzewali tak wysokie pomieszczenia, a może nie ma się nad czym zastanawiać, bo grube mury zatrzymują ponoć ciepło z całego lata. Budulec, jak widać - cegła, kamień i "rzymski" cement. Po prawej prywatny dom Trajana. Zauważmy potężne, kamienne elementy łuku przypominające te z cloaca maxima. Czy to były naprawdę domy mieszkalne?

Rzym pracuje i wytwarza

Rzym posiada także inne ciekawe budowle. Gmach nazywany biblioteką albo archiwum miejskim. Czy otrzymał taką nazwę by usprawiedliwić tak grube mury? Dlaczego jednak gmach jest położony równo z poziomem gruntu? Czy początkowo była to budowla podziemna odsłonięta dopiero przez zawalenie się budynku? Czy można wyobrazić sobie regały wysokie na kilkanaście metrów? Te miliony woluminów, z których przetrwało parę wierszy i trochę panegiryków? Dlaczego mając tak wielką bibliotekę Rzym wydał tak zadziwiająco mało inteligentnych twórców? Rzym posiada także swój mały "Egipt". Mała piramidka przypisywana Caesiusowi. Czy to jest pełny, kamienny ostrosłup czy też są w środku jakieś pomieszczenia, trudno powiedzieć. Skąd u Rzymian taka precyzja w dopasowaniu kamiennych bloków? Czy było to naśladownictwo? Chyba nie. Rzymianie nie mieli raczej pojęcia o budowie piramid, bo choć pierwszy raz "odwiedzili" Egipt w roku 168 pne., to piramidy obejrzeli prawdopodobnie dopiero za Cezara. W niedalekiej Ostii, porcie Rzymu, znaleziono ogromne naczynia (podobno na wino). Co przechowywano w tym magazynie? Jak większość zabytków Rzymu (i nie tylko Rzymu) są zasypane, ale można się chyba domyśleć dlaczego. Na ostatnim zdjęciu tajemniczy "wyrób" w litej skale na wyspie Capraia (na północ od Elby). Czy Rzymianie potrafili wycinać prostopadłościenne bloki i oddzielać je od macierzystej skały? Uczeni określili to jako część wytwórni wina.

Rzym się bawi

Chleba w Rzymie nigdy nie było dosyć. Chłopstwo, a w zasadzie pracujący na roli, musiało wyżywić władców, kapłanów, polityków, wojsko a także nie utrzymujący się z niczego proletariat. Rzymski proletariat, jak wiadomo, był bardzo liczną klasą ludzi nie mającą ani źródła utrzymania ani też nie przynoszącą dochodów, za to produkującą mnóstwo nowych konsumentów pożywienia. Lichwiarski system pożyczek spowodował upadek wolnego chłopstwa i powstanie wielkich latyfundiów zatrudniających niewolników i upadłych chłopów. Rolnictwo w Rzymie pomimo kilku reform nigdy nie było w rozkwicie, wręcz przeciwnie, polityka państwowa doprowadziła je do całkowitej ruiny, bo reformy miały na celu tylko zwiększenie zysku dla właścicieli ziemskich. Wszystkie zdobyte kraje doświadczyły tego samego wkrótce po podboju.

Rozkwitało za to życie zastępcze, mające obłaskawiać buntujące się tłumy. Wprowadzono rozmaite igrzyska, wyścigi konne, darmowe uczty dla plebsu, darmowe rozdawnictwo żywności (nasilające się zwykle przed każdymi wyborami) czy wreszcie walki gladiatorów między sobą, potem z dzikimi zwierzętami, by w końcu gladiatorów zastąpić chrześcijanami. Krew miała zastępować dobrobyt. Wszelkie igrzyska organizowano w starożytnych budowlach - colosseum i circus maximus. Na jakiej podstawie ich budowę przypisano Rzymianom, trudno zrozumieć. Nikt nie jest w stanie określić ich pierwotnego przeznaczenia jak i wieku.

Circus Maximus* zbudowany rzekomo przez Tarkwiniusza Starego (w 329 r. pne. wybudowano "stajnie") jest dziś najzwyklejszą łąką o wymiarach 544x129 m, otoczoną wałem ziemnym i kilkoma ruinami na obrzeżach. Ten rzymski hipodrom mieścił jednorazowo ćwierć miliona ludzi. To tu podobno odbywały się słynne wyścigi kwadryg, w których czasem powoził sam Neron. Ruiny na obrzeżu są pozostałością po jakiejś potężnej budowli o grubych murach wypełnionych wewnątrz drobnymi kamieniami.

Czy tak potężnych murów wymagało podtrzymanie paru rzędów kamiennych ławek, czy też konie były tak silne i narowiste? Patrząc na wysokość ruin stajennych pomieszczeń aż trudno wyobrazić sobie rzymskiego konia. Na jakiej podstawie zrekonstruowano ten "hipodrom"? Rekonstrukcja, to chyba życzenie na zasadzie - Rzym był "wielki", to i budowle musiały być imponujące. Ciekawe, że identyczny hipodrom posiada fenicki Tyr, a Syrię zdobyto dopiero w 63 r. pne. Czy rzymska dokumentacja "techniczna" przeleżała w archiwum prawie 300 lat? Przyglądając się tzw. hipodromowi w Tyrze można podejrzewać, że to on stał się on modelem do wykonania rzymskiej rekonstrukcji, bo z rzymskiej "piaskownicy" nie dało się chyba nic wywnioskować.

Mam także wątpliwości, czy faktycznie były to tory do wyścigów konnych. Jakie było zamierzenie prawdziwego twórcy nie dowiemy się chyba nigdy, podobnie jak z przeznaczeniem rzymskiego colosseum, budowanego także w różnych miejscowościach i w najróżniejszych wymiarach. Rzymskie colosseum to największe "jajko" świata. Budowę rozpoczął ponoć Wespazjan, a ukończył Flawiusz w 80 r. ne. Nie ma równie wielkiej budowy tego typu w całym imperium. Dłuższa oś liczy 188 m, krótsza 156 m, zaś wysokość 51 m. Mieścił około 50 tysięcy widzów. Czym było naprawdę? Potrójny mur okalał owalną "scenę", a pod "sceną" znajdowały się rozbudowane podziemia rzekomo przeznaczone dla gladiatorów i dzikich zwierząt, co absolutnie mnie nie przekonuje. Gdzie siedziała widownia, skoro nie zachowało się nic, co by na to wskazywało. W ocalałych ruinach widać tylko pochyłe, gładkie dachy lecz współczesne rekonstrukcje posiadają już miejsca dla widzów. Na jakiej podstawie? Sposób budowy jest identyczny jak w "stajniach" Tarkwiniusza. Jak to się mogło stać, że wszystkie obiekty w imperium rzymskim budowano według jednego i tego samego sposobu (małe kamienie i cement) i prawie według jednego planu przez cały okres trwania państwa? Czy oznacza to 1000-letni zastój techniczny i używanie jednego i tego samego projektu? Dlaczego zrekonstruowane colosseum jest też bardziej życzeniowe
niż rzeczywiste?

Rzym się ukulturalnia

Własnej sztuki i literatury Rzym jako taki posiadał jak na lekarstwo. Przez cały okres bazowano na obcych autorach, szczególnie Grekach, tłumacząc na łacinę ich dzieła. Znanych rzymskich autorów można policzyć na palcach obu rąk. Dzieł stricte naukowych nie pozostawił prawie wcale. Wygląda na to, że Rzymianie nigdy nie byli miłośnikami sztuki i literatury. Być może dlatego Rzym posiadał tylko trzy "teatry" - Marcellusa, Balbusa i Pompejański. Odnalazłem zdjęcie tylko jednego i tylko od strony elewacji. Pozostałe chyba rozebrano na budulec już bardzo dawno.

Na zdjęciach można zobaczyć, co faktycznie Rzymianie mogli budować w swoim "wiecznym" mieście. Tu widać część mieszkalną, dobudowaną jako trzecie piętro nad "teatrem" i tu w pełni można się zgodzić z archeologami, że to może być zbudowane przez cywilizację rzymską. Na takie "przybudówki" stać było tę młodą cywilizację. Sądzę, że wszystkie obiekty zbudowane przez Rzymian, to przeróbki, nadbudówki i domy nowobogackich budowane z elementów starożytnej Rumy. Rzymianie nie musieli szukać budulca, mieli go w około aż nadto.

Można by też spytać - po co Rzymianie budowali "teatry" w każdym zdobytym mieście, skoro nie było co wystawiać, a i zapełnienie widowni łączyć się musiało ze spędzeniem ludzi z całych prowincji? Każde przedstawienie przy pełnej publiczności mogło też w każdej chwili przekształcić się w powstanie ludowe. Altruizm czy niefrasobliwość?

Rzym się kąpie

Higiena i czystość społeczeństwa jest i dzisiaj jednym z podstawowych priorytetów polityki państwa i chyba dlatego jednymi z najbardziej potężnych budowli starożytnego Rzymu są termy, czyli miejskie łaźnie. Kto wpadł na taką nazwę oficjalna historia milczy, choć z lubością ją powtarza. Popatrzmy na termy Karakalli. Grube na kilka metrów mury, dwie potężne, sześciokątne wieże broniące wejścia, wysokie łuki i to wszystko tylko dla basenów z ciepłą i zimną wodą, a nawet podobno wykryto natryski. Po co pospólstwu łaźnie wysokie na kilkanaście metrów przypominające bardziej obronne twierdze? W samym Rzymie jest ich kilkanaście, ale najpotężniejsze są przypisywane cesarzom Karakalli i Dioklecjanowi. Sposób wypełnienia murów znany z Ameryki Południowej, Kartaginy itd., czyli drobne kamienie spojone mocną zaprawą. Jakie było ich prawdziwe przeznaczenie? Czy miejsca ablucji plebsu musiały być tak ufortyfikowane? Tak grube mury mają tylko najpotężniejsze zamki średniowiecznej Europy, ale budowane dopiero 1500 lat później. Dlaczego tylko w Rzymie mamy do czynienia z taką rozrzutnością państwowych środków dla zapewnienia kąpieli zwykłemu plebsowi?

Rzym się załatwia

Archeologia, nauka skądinąd poważna, potrafi czasem doskonale rozbawić. Rzymianie sądząc po wybudowanych u siebie "termach" byli narodem dbającym o higienę, ale higiena to nie tylko kąpiel, dlatego też odnalezione na terenie imperium tajemnicze detale budowlane uznano za publiczne szalety i przypisano je oczywiście rzymskiej nacji. Jak widać każdy otwór o średnicy większej od pięści można przypisać rzymskiemu odbytowi, tym bardziej że wycięcie mogło służyć jako otwór technologiczny przeciwdziałający otarciu wiadomego narządu. Są jednak drobne niejasności. Żaden odnaleziony szalet nie posiada rzeczy najważniejszej - dołu kloacznego. Dlaczego zawartość kloaki była prawie natychmiast usuwana wprost do zewnętrznych kanałów wypływając między nogami skupionych na wydalaniu? Spytać też można, czy Rzymianie byli całkowicie pozbawieni wstydu wydalając wprost na ulicy? Czy "technologiczne" wycięcia wskazują na przybytek "tylko dla mężczyzn"? Czy masywność użytych elementów była podyktowana "współczynnikiem bezpieczeństwa" opartym na wadze rzymskiego żołnierza z pełnym wyposażeniem? Dziwne jest także to, że te "rzymskie" toalety odnaleziono na razie tylko w Grecji, Afryce i w dzisiejszej Turcji. Dlaczego? Czy w starożytnym Rzymie po staremu załatwiano się w okolicznych krzakach lub za najbliższym rogiem?

Rzym buduje drogi

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, jak mawiali starożytni Rzymianie ale zapewne mieli na myśli kierunek przepływu wszystkich zrabowanych bogactw z podbitych krajów. Kto pierwszy wpadł na pomysł przypisania Rzymianom budowy wszystkich kamiennych dróg w całym imperium historia milczy. Może to i lepiej, bo nie wiadomo na jakiej podstawie dokonano takiego "odkrycia". Trudno nawet dokonać jakiegoś sensownego podziału tych dróg, jako że wszystkie wyglądają prawie jednakowo. Pośród czterech zdjęć ukryłem drogę zbudowaną przez starożytnych Inków. Można pobawić się w archeologa. Pierwszą kamienną drogę zbudował podobno ten sam Appiusz Klaudiusz, co pobudował pierwsze akwedukty w roku 312 pne. Sam pomysł budowania kamiennych dróg nie wymagał Rzymian, ale historycy "doszli" do takiego wniosku i nikt tego nie zanegował, bo nikt nie potrafił postawić alternatywnej hipotezy. Nikt też nie potrafił i nie potrafi do dziś określić wieku kamiennej drogi.

Czy można sobie wyobrazić liczbę kilometrów sześciennych kamiennego budulca, jaki zużyli Rzymianie na wszystkie drogi, budynki, mury obronne, akwedukty, colossea i teatry w całym imperium? Mniemam, że na taki rozmach nie pozwoliła by sobie nawet dzisiejsze zjednoczona Unia Europejska.Slawek Drej edytował(a) ten post dnia 22.09.07 o godzinie 00:09

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Zgoda buduje, niezgoda... jeszcze więcej?

Cała, z nielicznymi wyjątkami, historia cywilizacji starożytnego Rzymu to pasmo podbojów, wojen, kampanii i tłumienia buntów wewnętrznych i zewnętrznych. Spójrzmy na diagram by uzmysłowić sobie jak mało było czasu na zbudowanie czegokolwiek. Skąd Rzym wziął liczną armię inżynierów i techników zajmujących się tylko budownictwem, skoro nie posiadał szkolnictwa? Czy wzmiankowano gdzieś, jak dużo i w jaki sposób transportowano "rzymski" cement na wszystkie budowy, a przynajmniej jego "super" składnik - popiół wulkaniczny? W Europie oprócz trzech włoskich wulkanów (Etna, Stromboli i Wezuwiusz) innych nie ma, a najbliższy jest dopiero na Islandii. Według archeologów i historyków Rzymianie wprost upstrzyli cały antyczny świat swoimi budowlami.

Należy zrozumieć jak Rzym prowadził swoje zdobywcze kampanie. Na początek jednak trochę o głównej sile Rzymu, czyli o jego armii. Jako państwo Rzym był w stanie wystawić jednorazowo 700-tysięczną armię wraz ze sprzymierzeńcami. Podstawą armii była jednostka zwana legionem, która liczyła 4500 żołnierzy piechoty i 300 jazdy. Do każdego legionu dołączano zwykle auxilia (wojska sprzymierzonych) zwykle w sile 5000 piechoty i 300 jazdy. Armia pod wodzą jednego konsula liczyła przeważnie dwa legiony. Armie mogły walczyć samodzielnie lub łączyć swe siły. Jak widać była to siła niemała, jednakże takie siły można było zebrać tylko w ekstremalnych przypadkach.

W normalnych podbojach stosowano taktykę polityczno-militarną. Jak pisałem, Rzym był mistrzem w stosowaniu polityki "divide et impera". Doskonale wykorzystywał krótkotrwałe sojusze skierowane przeciwko jednemu państwu, by po pewnym czasie tę samą metodę zastosować do byłych sojuszników. W pierwszej fazie używano dyplomacji z propozycją "nie do odrzucenia" i jeśli dane państwo nie chciało się podporządkować Rzymowi "dobrowolnie", wówczas do dyplomacji włączała się armia. Po zdławieniu oporu wyznaczano miasto mające być siedzibą prowincji i miastem garnizonowym, wyznaczano naczelnika prowincji, dawano mu do ochrony żołnierzy i dołączano armię urzędników, której celem było ściąganie podatków i kontrybucji, a na mapie zaznaczano nowego wasala Rzymu. Główne siły wojskowe kierowano na następny "dyplomatyczny" odcinek.

Jak z tego widać, w każdej prowincji mogło być tylko kilka miast garnizonowych, gdzie faktycznie panowała władza Rzymu, a i te musiały leżeć blisko morza, gdyż uzależnione to było od morskiego transportu. Jak zatem Rzym mógł zbudować tyle obiektów na całym zdobytym terenie? Skąd brał nie mniej liczebną armię specjalistów budowlanych? Skąd brał tyle wojska, by zabezpieczyć wszystkie tereny budowy i utrzymać w ryzach pracujących niewolniczo ludzi? Skąd brał tak ogromną ilość środków ciężkiego transportu? Gdzie wreszcie znajdowały się rzymskie kombinaty produkujące cement, którego musiano zużyć niewiarygodne wprost ilości? Odpowiedź jest prosta. Nie musiał mieć, bo nie zbudował niczego.

Jak mogły wyglądać podboje rzymskie według mnie - sceptyka, pokazuję na mapce. Przyjąłem całkiem odmienne założenie niż współcześni historycy, którzy każde kamienne ruiny przyjęli za rzymskie budowle i stąd zapewne ta wielkość imperium. Zasięg imperium określony na podstawie znalezionych rzymskich dóbr i pieniędzy też uważam tylko za zasięg handlu rzymskimi przedmiotami. Wyprawy rzymskie nie były wycieczkami turystyczno-krajoznawczymi a wyprawami wojskowymi, dlatego ich powodzenie zależało od liczby wojska, uzbrojenia i zaopatrzenia. Państwo rzymskie być może posiadało duże zasoby ludzkie, jednak nie znaczy to, że były nieograniczone. Podobno dopiero za Cezara ludność samego Rzymu oblicza się na około miliona, choć i tę liczbę uważam za zbyt optymistyczną. Na jakich przesłankach to oparto nie wiadomo. Jeśli podstawą była ilość rozdawanego darmo zboża, to można pogratulować dobrego samopoczucia.

Wszelkie lądowe wyprawy prowadzono znanymi od wieków szlakami, szczególnie wzdłuż wybrzeży morskich czy wzdłuż rzek. Dawało to większe możliwości obrony i ułatwiało zaopatrzenie drogą wodną. Rzymianie nie zmuszeni, nigdy nie poruszali się poprzez góry, gdzie w przesmykach czy wąwozach mogliby ponieść klęski. Wszędzie dokąd dotarły wojska rzymskie natychmiast budowano warowny, drewniano-ziemny obóz wojskowy, o który opierały się dalsze wyprawy.

Sądzę, że i rzymski handel opierał się tylko o graniczne faktorie, do których docierali handlarze z krajów ościennych. Rzym nie miał dobrej opinii, był postrzegany jako najeźdźca i okupant i każda rzymska karawana kupiecka musiałaby wędrować pod silną wojskową eskortą. Dobra rzymskie, a przede wszystkim ich złote i srebrne pieniądze zostały rozprowadzone po całej Europie tylko przez kupców handlujących z Rzymem.

Rzymianie nigdy też nie byli narodem żeglarzy. Flotę, z pilnej potrzeby rozprawienia się z korsarstwem, rozbudowali dopiero w połowie II wieku pne. Wszystkie dalekie wyprawy prowadzili wzdłuż morskich brzegów i dlatego mam wątpliwości czy dopłynęli do Brytanii przez Atlantyk (prawdopodobnie ani jeden atlantycki port nie był w rękach Rzymian, gdzie można by było uzupełniać zapasy żywności i wody). Krótki odcinek kanału La Manche pokonali zapewne na statkach zbudowanych gdzieś u ujścia Renu, z miejscowych zasobów i przy pomocy zniewolonych miejscowych specjalistów.

Jak z tego widać granice imperium wyznaczały tylko rzymskie obozy wojskowe oraz miejscowości w których stacjonowało rzymskie wojsko. Ukazywana na historycznych mapach wielkość imperium rzymskiego jest raczej życzeniem współczesnych historyków na podstawie błędnego podstawowego założenia. Być może pomylono zasięg ściąganych kontrybucji z fizyczną obecnością. Na mojej mapce nie znajdziesz też wszystkich miejscowości. Niektóre udało mi się znaleźć, ale większość podawana jest tylko w rzymskim nazewnictwie i mam pewne wątpliwości czy sami historycy potrafią je zlokalizować.

Łuki tryumfalne - fakt czy zwyczajny mit?

Co to jest łuk tryumfalny? Wedle archeologii jest to budowla w kształcie monumentalnej, łukowato zakończonej bramy, którą budowano specjalnie dla uczczenia zwycięstwa jakiegoś rzymskiego wodza, by po powrocie do Rzymu mógł pod nim przejść jednorazowo i pokazać swoje zdobycze. Jak planowano budowę, by zdążyć na czas nie mogę sobie tego wyobrazić, podobnie jak planowania zwycięstw czy klęsk. Dlaczego tak rozrzutnie trwoniono materiał i ludzką energię na kilkugodzinny pokaz pychy? Albo Rzymianie byli tak bezgranicznie niefrasobliwi, albo co jest bardziej prawdopodobne ich "budowa" polegała głównie na zawieszeniu paru flag, girland i transparentów na budowlach już istniejących od wieków, na których później przytwierdzali stosowną inskrypcję upamiętniającą uroczystość. Co dziwniejsze, nie dość było łuków w samym Rzymie, bo stawiano je wszędzie na świecie. Bukareszt* Tarragona* Delhi* Paryż* Trypolis* Chiny*

I tak od lewej - w Rumunii, Hiszpanii, w Afryce, we Francji czy nawet w Indiach i Chinach, nie licząc tych stawianych w samym Rzymie. Co jest charakterystyczne, wszystkie jak jeden posiadają wspaniałe łuki architektoniczne rzekomo "wynalezione" przez rzymskich budowniczych. Jak są natomiast zbudowane trudno powiedzieć, bo zostały przez Rzymian lub współczesnych "konserwatorów" kompletnie zapacykowane i nie wolno tego tynku usunąć, bo zabytek. Na ich murach wykuto lub przymocowano tablice z inskrypcjami zawierającymi nazwiska bohaterów i zapewne dlatego dziś nazywa się wszystkie od ich imienia, a co niektórzy interpretują jako budowniczych. Same inskrypcje można zaliczyć do najstarszych przejawów "kultury turystów", którzy bez mała na wszystkim co zwiedzają pozostawiają ślady.
Dougga* Volubilis* Saintes*

Pewne wyobrażenie o budowie rzymskich łuków tryumfalnych można wywnioskować z tych, których nie zdążono pokryć "rzymskim" cementem, a tu już widać wielkość i precyzję poszczególnych elementów. Pod ostatnim w Saintes, mogło paradować nawet dwóch zwycięzców na raz. Czy tak zbudowane są pozostałe, tego się nie dowiemy, bo żaden konserwator zabytków nie wyrazi zgody na zdjęcie tego rzymskiego "makijażu". Mogłoby to także zagrozić tak wypieszczonej teorii o "wielkim Rzymie".

Jakie było pierwotne założenie budowy tych "łuków" nie wiadomo, gdyż obok nich zachowało się bardzo niewiele budowli towarzyszących. W łukach, których nie zdążono otynkować występują charakterystyczne nisze. W jakim celu je wykonano i co kiedyś zawierały nie wiadomo. Niektóre łuki "tryumfalne" występują jeszcze w pozostałościach murów, co mogło by świadczyć o ich charakterze jako bramy wjazdowej (np. w Rimini czy w Tyrze).

Rzymskie czy nie rzymskie?

Postaram się przedstawić dowody, dlaczego Rzymianie nie byli w stanie wybudować tego, co im przypisuje dzisiejsza archeologia. Oczywiście, że nie udowodnię wszystkiego, ale postaram się przedstawić te najbardziej charakterystyczne z krańców imperium rzymskiego, na podstawie których można wykreować sobie własną opinię na temat nieomylności współczesnej archeologii i historii starożytnej.

Kartagina

Kartagina, zgodnie z nauką, powstała około 814 r. pne. Założona ponoć przez Fenicjan wypędzonych z własnej ojczyzny przez Asysryjczyków. Pozostawili swoje miasta Tyr, Sydon czy Byblos, by rozpocząć nowe życie w dalekiej Afryce. Przyszło im to łatwo, gdyż jak powszechnie wiadomo Fenicjanie byli najlepszymi żeglarzami tamtych czasów. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego po przepłynięciu morza nagle zmienili nazwę swego ludu? Na to pytanie historia nie odpowiada. Swoją gehennę rozpoczęli w roku 264 pne w tzw. wojnach punickich z Rzymem prowadzonych ze zmiennym szczęściem aż do roku 146 pne., co nie przeszkodziło im w międzyczasie założyć na ziemi hiszpańskiej następnej kolonii nazwanej Nową Kartaginą, którą i tak utracili na rzecz Rzymian po walce w roku 209 pne. Czy Rzymianie mogli zbudować coś w samej Kartaginie? Nie. W roku 146 pne. po zdobyciu Kartaginy przez Scypiona, senat rzymski nakazał jej całkowite zburzenie. Co wtedy zburzono nie wiem, ale sądzę że złość wyładowano na drewnianych chatach i kilkunastu być może murowanych budynkach wielmożów. W jaki sposób ówczesny człowiek mógł zniszczyć tak potężne mury? Ile czasu i ilu ludzi musiało by to robić? Sama walka kosztowała zapewne dużo mniej wysiłku. Rzymianie nie dysponowali ani młotami pneumatycznymi ani materiałami wybuchowymi. Nikt z Rzymu nie sprawdzał też jak przebiegało niszczenie Kartaginy, ale propagandowo osiągnęli wielki sukces. Wszyscy uwierzyli, że rzymska armia potrafi wszystko.

Całość miasta zaorano i poświęcono bogom podziemi. Według ówczesnego prawa rzymskiego, po takim poświęceniu "pod karą śmierci" na takim terenie nie wolno było niczego zbudować. Skąd wobec tego wzięły się tam budowle rzymskie? Kiedy zbudowano mniejszą kopię rzymskiego colosseum? Rzymianie mogli budować, ale tylko poza zburzonym terenem i może dlatego "budowali" w Dougga, Utica, Hippone, Uzna, Hanszir Kasabat, Hanszir Subajtila, Timkad czy Dżamila? Tam nie było klątwy ale, z drugiej strony, nie było też specjalistów, bo Rzym ich nie posiadał. Kto jest zatem budowniczym?

Kto mógł być twórcą potrzaskanej kolumny? Na pewno nie Rzymianie, bo jest to doskonały, jednolity walec z doskonale wypolerowaną powierzchnią. Kto w tych czasach umiał wytoczyć(!) granitową kolumnę o przekroju idealnego koła na całej kilkumetrowej długości? Dlaczego w samym Rzymie nie spotykamy tak doskonałych wyrobów? Być może budowle pokazane wyżej można by przypisać Rzymianom, gdyby technika budowy znowu nie przypominała tej z kolonii Atlantydy. Grube mury, wypełnienie z drobnych kamieni spojonych zaprawą. Duże kamienne bloki nie pasujące do ręki człowieka. I jeden szczegół powtarzający się we wszystkich ośrodkach "zbudowanych" przez Rzymian - niesamowite zniszczenia powstałe nie wiadomo kiedy i z jakiego powodu.

Petra

Wpierw nauka, choć mam prawo nie wierzyć w ani jedno słowo. Petra - w IV wieku pne. stolica państwa Nabatejczyków. Występuje w Biblii pod nazwą Sele, po arabsku Wadi Musa (Dolina Mojżesza). Shellenizowana w I w. ne. W roku 105 ne. podbita przez Rzymian zaczęła upadać. Znane są oczywiście zabytki Petry słynącej przede wszystkim ze "świątyń" wykutych w litej skale przez arabskich pasterzy(?), dlatego pokazuję tylko część uznaną za "rzymską". Rzymianie, a szczególnie ich armia byli narodem szczególnie "wrażliwym" na sztukę i chyba dlatego wszędzie, gdzie tylko doszli w pierwszym rzędzie budowali teatry. Pomińmy nawet to, że budowali z kamienia "na styk" doskonale dopasowując elementy. Dla archeologii to i tak nieistotny szczegół, bo ogrom budowli i niespotykany w Rzymie kształt kolumn jest też widać mało ważny. Na ostatnim zdjęciu grobowiec rzymskiego żołnierza wykuty w litej skale. Czy dla jednego szeregowca armia rzymska rzucała wszystko i wykuwała w tak niewdzięcznym materiale miejsce ostatniego spoczynku?

Dlaczego, oprócz kamiennych budowli, nie znaleziono kompletnie nic po rzekomych rzymskich budowniczych? Czyżby przed opuszczeniem Petry legioniści wysprzątali całe miasto? Podrzucenie paru monet czy rzymskich narzędzi bardzo by uwiarygodniło te "rzymskie" budownictwo. Sądzę, że Rzymianie nie mieli zielonego pojęcia, że istnieje starożytna Petra i nigdy tam nie byli, a jeśli już byli, to mogli zrobić tylko jedno - oniemieć ze zdumienia.

Conimbriga

Nic nie znalazłem na temat tego portugalskiego miasteczka oprócz cielęcego zachwytu turysty, który pisał: "Jak zwykle zaskakująca swym bogactwem kultura Rzymu kontrastująca ze średniowieczną prostotą. Wspaniałe mozaiki czy wyroby jubilerskie musiały porażać ludzi którzy odkrywali je setki lat po nagłym odejściu ich właścicieli." Sadzę, że faktycznie porażały, ale Rzymian, o ile tam w ogóle doszli. Budowle "rzymskie" w Conimbriga w Portugalii, oddalonego od Atlantyku o około 50 km, są cokolwiek zagadkowe. Najbardziej zagadkową z nich jest budowla zbudowana na wzór plastra miodu. Jeden z "plastrów" jest zamknięty "rusztami" w kształcie pajęczyny, drugi z równoległych ceglanych "prętów". Jakie było przeznaczenie tej budowli? Łuki są budowane z wąskich, czerwonych cegieł. Podobne można spotkać też w samym Rzymie, a także w Bari i nie tylko. Natomiast nigdzie nie spotkałem kolumn zbudowanych z pojedynczych, zaokrąglanych cegieł, nawet w samej stolicy imperium. Czy Rzymianie zdecydowali się na przemarsz ponad 1500 km tylko po to, by zbudować tak niewielki obiekt i na dodatek w tak ubogim kraju? "Świątynia" z plastrów miodu, to jedyny obiekt tego rodzaju w całym imperium.

Mur Hadriana

Znawcy twierdzą, że mur zbudowała armia rzymska za czasów cesarza Hadriana około roku 122 ne., który chciał nim odgrodzić swoich żołnierzy od napastliwych barbarzyńców. Mur zbudowano do wysokości 4,5 i na szerokość do 3 m. Długość muru to 117 km. Do budowy zużyto 750 tysięcy metrów sześciennych kamienia. Dzisiaj nie jest jednolity, ponieważ Anglicy "rozkradli" część na własne potrzeby. Ponoć były nawet znaki milowe (oczywiście też rzymskie co 1481 m) i wieżyczki (po dwie między parą znaków). Na linii muru Rzymianie zbudowali 14 strażnic. Budowa trwała około 8 lat. W Brytanii według źródeł historycznych stacjonowało 10 tysięcy żołnierzy, ale historycy twierdzą, że mur Hadriana budowały trzy legiony rzymskie. Daje to 4800 x 3 = 14400 ludzi. Jeszcze inni historycy piszą, że w pobliżu muru stacjonowało stale około 15 tysięcy żołnierzy. To ilu ich wreszcie okupowało Brytanię? Mur Hadriana Rzymianie opuścili około roku 380 ne. Mur, jak widać, zbudowano z ociosanych kamieni, czasem bez użycia zaprawy, dopasowując ściśle kamienie do siebie. Czy żołnierz rzymski był także tak doskonałym kamieniarzem, czy też byli to fachowcy z Brytanii? Obróbka kamieni do złudzenia przypomina tę stosowaną przy budowie Machu Picchu (lubię się czepiać szczegółów). Jak wyglądały wieżyczki, nie wiadomo. Rozebrali Anglicy, podobnie jak kamienie milowe i dlatego nie można sprawdzić jak wyglądała ta rzymska mila na ziemi Brytyjczyków. Za to zostały fundamenty strażnic. Ciekawe, ilu żołnierzy mieściło się w tych dwóch pokojach z kuchnią? Ilu pilnowało muru? Podobno dużo, ale chyba nieuważnie, bo rozbiórki fragmentów były na porządku dziennym, aż cesarz Septimus Sewerus wydał rozkaz do jego odbudowy w roku 200 ne.

Trudno mi zrozumieć dlaczego w Rzymie, kolebce cywilizacji, nie można odnaleźć nawet centymetra podobnego muru. Skoro zbudowali tak udaną zaporę w Brytanii, czemu nie odgrodzili się takim samym murem od bitniejszych plemion galijskich czy germańskich? Dlaczego mury obronne samego Rzymu wykonane są w zupełnie w innym stylu i w innej jakby technologii? Można przypuszczać, że Hadrian napotkawszy mur wykorzystał go do prywatnych celów. Pisząc do Rzymu (nieliczni umieli pisać) ogłosił się budowniczym, by wyłudzać od senatu dotacje na dalszą budowę i utrzymanie. Takiej ewnetualności nikt nie przyjmuje, bo Rzym nadal jest postrzegany jako wzór uczciwości i rzetelności.

To jeszcze nie wszystko. Rzymianie wznieśli podobny, ale już ziemny, w roku 140 ne. 160 km na północ, zwany wałem Antonina (widocznie wszystkie kamienie wykorzystał Hadrian). Długi prawie na 60 km, wysoki na 3 i szeroki na 4,5 m. Co 3 km zbudowano 19 fortów, a przed całym wałem wykopano fosę głęboką na 4 metry i szeroką na 12 metrów. Czy armia rzymska była tak zajęta budową i obroną muru, że nie zdążyła sobie wybudować nawet jednego małego, kamiennego teatrzyku, ani nawet jednego maleńkiego colosseum? Po co zbudowali taki mur, skoro z tych materiałów powstało by kilka, jeśli nie kilkanaście zamków i to nie do zdobycia?

Archeolodzy, ci wspaniali detektywi przeszłości albo nie wiedzą wszystkiego albo nie chcą zauważać podobnych kamiennych budowli położonych poza wałem "Hadriana". Może Rzymianie zbudowali to w tajemnicy? Podobny "hadrianowy" mur, choć niższy, istnieje przecież w sąsiedniej Irlandii. Tam też są ruiny kamiennego domu z "rzymskim" cementem pomiędzy kamieniami. A kto budował w Szkocji z kamienia wzmacniając wejście ogromnymi skalnymi belkami? Kto wreszcie na Orkadach, wyspach jeszcze dalej na północ od Szkocji, wybudował tę salę z wielkich kamiennych belek? Czy tam też byli Rzymianie? Budowle rzymskie w Brytanii są tak samo wiarygodne jak czaszka człowieka z Pitdown.

Szanowni Brytyjczycy, a może to Rzymianie wznieśli wam Stonehenge, a wy nic o tym nie wiecie? Podejrzewam, że Rzymianie nie zbudowali wam nawet pół cala Londynu ani innych miast im przypisywanych, a jeśli już to tylko małe obozy wojskowe i to z samego drewna obsypanego ziemią. Podejrzewam też, że nie zbudowali nawet jednego yarda tzw. muru Hadriana. To Wy prawdopodobnie jesteście, oprócz Basków, jedynymi żyjącymi potomkami najstarszej cywilizacji świata. Etruskom, Celtom, Fenicjanom czy Kartagińczykom niestety nie udało się przeżyć. Wygubili ich właśnie Rzymianie.

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Jak wygląda prawdziwy rzymski mur graniczny ?
Jakie rodzaje umocnień granicznych mogli budować Rzymianie? Najpierw fragment Historii starożytnego Rzymu Marii Jaczynowskiej:
Największym dziełem Domicjana na pograniczu germańskim było rozpoczęcie budowy "limes", czyli systemu umocnień granicznych. Trzon "limesu" stanowiły obozy legionów - "castra" oraz mniejsze obozy wojsk pomocniczych - "castella", przestrzeń między nimi wypełniały wieże strażnicze - "burgi", zbudowane z drzewa. Hadrian uzupełnił ten pas umocnień drewnianą palisadą, a w III w. zbudował wał ziemny i fosę. Jakkolwiek "limes Germanicus" i "limes Raeticus" są dziełem wielu pokoleń, Domicjanowi przypisuje się zasługę podjęcia pierwszych prac nad zabezpieczeniem granicy nadreńskiej i naddunajskiej.

Jak to właściwie jest? U siebie mur graniczny i tylko drewniano-ziemny, budowały trzy pokolenia Rzymian, a w Brytanii kamienny mur armia postawiła w niecałe 8 lat. Skąd tak wielka różnica? Prawda może być taka, że wielkie imperium stać było tylko na budowę drewniano-ziemnych palisad, drewnianych strażnic, wałów i fos ziemnych. Na nic więcej. Na zdjęciach widać tzw. "limes" czyli graniczne umocnienia, jakie Rzymianie stawiali na granicach z Germanami czy Dakami. Prace ograniczały się tylko do robót ziemnych wzmacnianych drewnianymi palisadami. Budowano także tylko drewniane wieże strażnicze. Na zdjęciu obok widać wieżę strażniczą zbudowaną z kamienia, ale jest to jak sądzę swobodna rekonstrukcja, bo zbudowana na kamiennych fundamentach, które z góry przyjęto za rzymskie. Zbudowano więc atrakcję turystyczną z polnych kamieni i współczesnej "pucolany". Tu chyba zadziałało magiczne słowo "Rzym".

Jak mało logicznie podchodzi się do badań widać na mapce. Jest to fragment "limes" na granicy Retii i Germanii, której położenie określili archeologowie. Widać z tego, że historycy uważają Rzymian za kompletnych idiotów, którzy działają wbrew podstawowym zasadom wiedzy wojskowej. Linię określono zapewne na podstawie kamiennych pozostałości, z góry przyjętych za rzymskie i w konsekwencji "limes" prowadzona jest w poprzek rzek, jakby Rzymianie nie uznawali ich walorów obronnych. Drobny żarcik, celowe mijanie się z prawdą czy uparte trwanie przy błędnym założeniu?

Most nad pięknym, modrym Dunajem

Jedną z większych zagadek rzymskiej techniki wojennej stanowi most przez Dunaj. W roku 96 ne. na rzymski tron wstępuje Marek Ulpiusz Trajan. Jest to w historii Rzymu okres krótkotrwałych zwycięstw nad państwem Daków, rządzonych przez Decebala. Jest to także okres zadziwiających osiągnięć technicznych Rzymu. W roku 101 ne. Trajan wysyła na wojnę około 100 tysięcy żołnierzy, które przeprawia po moście pontonowym na Dunaju. Twórca tej hipotezy był zapewne pod wrażeniem współczesnego wojska szybko i sprawnie przeprawiajacego się przez wodę lecz Dunaj oglądał tylko w atlasie geograficznym. Dunaj w rejonie przeprawy nie był i nie jest dziś rzeczułką, a ponad kilometrowym korytem wody z silnym nurtem pośrodku.
Jak wyglądał rzymski "ponton" trudno wywnioskować, bo nawet sami Rzymianie nie pozostawili żadnego opisu. Dlatego nikt nie jest w stanie dokonać rzeczowej rekonstrukcji. Wiemy natomiast, że rzymska technika w owych czasach do dyspozycji mogła mieć tylko drewno, liny plecione z roślin i nadmuchiwane skóry baranie (na takich "baranich pontonach" przeprawiali się już starożytni Asyryjczycy przez Eufrat). Jak wielki mógł być taki odcinek pontonu? Nie sądzę, by przekraczał wymiary 5x10 m. Z pewnością też musiał być wyłożony z wierzchu drewnianymi okrąglakami, lub czymś podobnym, by żołnierz lub koń po prostu w nim w nim nie ugrzęźli.

By utrzymać taki ciężar na wodzie musiał mieć przymocowane pod spodem na całej powierzchni nadmuchane skóry baranie (przymocowanie skór tylko do boków groziło załamaniem się konstrukcji w środku). Biorąc pod uwagę wymiar skóry 0,5x1 m, pod pontonem należało przymocować około 100 takich nadmuchanych elementów. Dla prostego rachunku przyjmijmy także szerokość rzeki na 1 km. Daje to nam most pontonowy złożony z minimum 100 pojedynczych pontonów oraz 10 tysięcy zabitych baranów i są to dane zdecydowanie zaniżone. Być może piszę trochę humorystycznie, ale wnioski wypływające z tego są bardzo poważne.
Tropaeum Traiani

Most pontonowy musiano budować z jednej strony rzeki (druga była zajęta przez wroga) układając i wiążąc pontony jeden do drugiego. Jest to czynność prosta przy brzegu, jak więc Rzymianie radzili sobie z prądem rzeki, który musiał znosić pontony grożąc rozerwaniem mostu? Dzisiaj taki most muszą utrzymywać specjalne łodzie, które mocą swych maszyn równoważą siłę rzecznego prądu. Utrzymywanie pontonu przez żołnierzy nie wchodzi w rachubę ze względu na głębokość rzeki. Rzymianie mogli mieć do dyspozycji tylko liny, a które do utrzymywania ostatniego pontonu musiały mieć grubo ponad kilometr długości. Czy wtedy już wytwarzano tak długie i aż tak wytrzymałe?

W tej samej wojnie zimą Decebal kontratakuje Rzymian przechodząc zamarzniętą rzekę. Dunaj płynie z reguły w łagodnych warunkach klimatycznych i przy tak silnym prądzie prawdopodobnie bardzo rzadko zamarza, ale w tym konkretnym roku jednak zamarzł. Po zwycięstwie, Trajan dla upamiętnienia tego wydarzenia wznosi monument zwany Tropaeum Trajani w Adamclissi. Dlaczego jednak pomnika nie stawia w miejscu swej chwały, a wznosi go kilkaset kilometrów dalej od miejsca tryumfu?

Istnieje jednak możliwość powiązania przeprawy pontonowej z Tropaeum Traiani w Adamclissi. Sądzę, że Rzymianie nie zbudowali mostu, ale na pojedynczych pontonach chcieli osiągnąć drugi brzeg przepływając rzekę. Całą tę armadę prąd rzeki zniósł jednak 100 km w dół rzeki, gdzie z trudem dobili do drugiego brzegu, a pomnik nie jest żadnym pomnikiem zwycięstwa tylko Votum Traiani za cudowne ocalenie. Można także odnieść wrażenie, że pomnik ten wznieśli Trajanowi współcześni "czciciele wielkiego Rzymu" obudowując stojącą od dawna kolistą ruinę na podstawie własnego, wyimaginowanego modeliku
Trajan doskonale wiedząc, że wojna z Dakami nie jest zakończona, sprowadza ponoć około roku 102 ne. architekta z Damaszku Apollodora, któremu powierza zadanie zbudowania mostu przez Dunaj. Jak to? W całym imperium nie ma rzymskiego specjalisty zdolnego zaprojektować i wybudować most? A jednak!

Armia rzymska, co już uważam za ewenement, buduje na zachodnim brzegu Dunaju kamienny obóz Turnu Severin mający bronić mostu. Syryjski architekt w ciągu trzech lat (światowy rekord!) buduje most przez Dunaj, po którym 150 tysięcy żołnierzy przechodzi na teren wojny z Dakami. Z samego mostu pozostał tylko jeden filar, jak widać bardzo wąski i bardziej przypominający akwedukt. Natomiast rekonstrukcja mostu pokazuje nam drewnianą konstrukcję wspartą na murowanych filarach. Daje to co prawda mniej budowlanego wysiłku i oszczędność materiałów, ale stawia kolejne pytanie - w jaki sposób broniono mostu po stronie dackiej, gdzie w każdej chwili mógł zostać podpalony? Co w końcu stało się z mostem? Gdzie się podziały kamienne filary ze środka rzeki? Kto go zniszczył? Kiedy? Kto i kiedy zniszczył Turnu Severin? Na te pytania znów nie ma odpowiedzi.

Jakie dzisiejsze państwo jest w stanie w ciągu trzech lat wznieść most przez tak potężną rzekę? Która współczesna armia podjęła by się zbudować w tym miejscu most pontonowy? W jaki sposób Rzymianie postawili kamienne filary w środku rzeki? Kto wtedy był w stanie prowadzić prace pod wodą na głębokości kilkunastu metrów? Jakiż to cement wiązał kamienne elementy filarów pod wodą? Może oprócz pontonów Rzym posiadał również ogromne kesony? Czym dostarczano budulec na środek rzeki? Czy w końcu, jak przeprawiono 150 tysięcy ludzi, kilka tysięcy koni, a przede wszystkim sprzęt wojskowy i tabory przez tak, sądząc po ocalałym filarze, wąski most?
Zmieńmy troche temat. Na zdjęciach powyżej widoczne są resztki stolicy Daków - Sarmizeteguzy. Jak na prymitywnych Daków była naprawdę imponująca. Dziwi przede wszystkim "rzymski" sposób budowy, "rzymskie" łuki oraz użycie wielkich kamiennych elementów. Kto w Dacji potrafił wycinać tak duże, kamienne koła i to z andezytu? Co trzeba było zdobywać skoro stolica Daków nie miała muru obronnego? Czy Rzymianie próbowali odbudować Sarmizeteguzę? Historia milczy. Kto więc postawił "rzymską" kolumnę w środku ruin?

Wszystko jednak skończyło się szczęśliwie. Trajan zdobywa Sarmizegetuzę, a w roku 113 ne. wznosi w Rzymie kolumnę opiewającą jego zwycięstwa (dlaczego nie łuk tryumfalny?), ale o dziwo według historyków, przedstawia na niej wersję artystyczną, a nie historyczną. Dlaczego? Bo ponoć nic się nie zgadza. Kilka reliefów z rzeczonej kolumny i kilka pytań. Co robi tutaj Bóg wynurzający się z morza? Czy to Neptun? Rzymianie przejęli go od Etrusków, ale nie bardzo czcili, bo nie byli narodem morskim. Nie postawili mu też żadnej świątyni. A kim jest całkiem współczesny anioł? Rzymianie byli sceptykami i nie wierzyli w życie pozagrobowe. Na dwóch ostatnich walki Rzymian z Dakami. Dakowie, podobno dziki naród, lecz tu występują w zwiewnych tunikach bez hełmów. Rzymianie bronią zaś jakiejś twierdzy zarzucając Daków kamieniami. To być może prawda, bo wreszcie pokazano prawdziwe wykorzystanie kamieni przez Rzymian. Zdziwiło mnie natomiast używanie łuku przez Daków. Łuków na większą skalę w starożytności używały tylko armie Bliskiego Wschodu (Persowie, Nubijczycy), a w Europie dopiero średniowieczni Anglicy.

Sam most w Drobeta też wydaje się być wersją artystyczną, a nie historyczną, gdyż wymaga tego współczesna gloryfikacja Rzymu i czołobitność przed jego "wielkością". Wystarczy jednak przekłuć ten "rzymski" balon i nie zostaje dosłownie nic, oprócz bezkształtnego flaka.

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Grecko-rzymskie czy rzymsko-greckie

Jest też pewien kłopot związany ze stylami budowlanymi, a szczególnie z ornamentyką kapiteli czyli górnych zakończeń kolumn. Pamiętam ze szkoły jak wbijano w mózg, że w starożytnej architekturze występują tylko trzy style - joński, dorycki i koryncki. Najprostszy, dorycki miał u góry coś w rodzaju talerza, joński dwa rzeźbione zakrętasy, a koryncki to już było pełne bogactwo rzeźby gdzie przeważnie motywem był liść akantu. Kartagina* Agrigento* Pompeje* Evora*

Jak przedstawia się sprawa w imperium? W Kartaginie kolumny zwieńczano kapitelami podobnymi do stylu korynckiego. W Agrigento surowy styl dorycki podobnie jak w rzymskich Pompejach. Hiszpańska Evora skłania się do korynckiego, ale już w samym Rzymie kapitele w świątyni Saturna przypominają styl joński (podobnie jak półkolumny w rzymskim colosseum), a ostatni to już finezja z liści akantu. Oglądając budowle rzymskie, te zbudowane w stolicy i te w "uszczęśliwianych" krajach nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Rzym albo skopiował style swojego odwiecznego wroga albo Grecy zdążyli wszystko zbudować przed Rzymianami. Czy Grecy budowali w Kartaginie lub w Evorze? Jakim cudem styl joński zawędrował do Chin? Archeolodzy nie mają natomiast żadnego problemu. Te budowle, które są bliżej Rzymu otrzymują status rzymsko-greckich a leżące bliżej Aten grecko-rzymskich.

Prawda jest taka, że gdzie nie spojrzymy - cała Europa, Azja Mniejsza i Bliski Wschód - cały ten teren jest usiany kolumnami w każdej możliwej formie i nie sądzę, że podział na style coś tu zmieni. Za te budowle, jak sądzę, nie odpowiadają przecież ani Grecy ani tym bardziej Rzymianie.

Zdobycie Atlantyku

Według archeologów i historyków oraz sporządzonych przez nich map imperium rzymskiego wiemy, że cywilizacja Rzymu sięgała po sam Atlantyk. Czy brzegi dzisiejszej Portugalii zdobywali z morza czy też długim lądowym marszem zaskoczyli przeciwników, historycy wypowiadają się chyba nieoficjalnie, bo trudno coś odnaleźć. Jak w tak odległe rejony dostarczono niezbędną ilość "cementu"? Przez górzystą Hiszpanię czy przez morze Śródziemne i Atlantyk?
Alcobaca* Batalha* Catoira*

Wybrałem specjalnie same rybackie wioski lub miasteczka portugalskie leżące nad samym Atlantykiem. W Alcobaca pochyły, kamienny mur zamku, przypominający piramidy zza Atlantyku, ale już w Batalha widać przepiękne "rzymskie" łuki w ruinach jakiejś zapewne "rzymskiej" willi. W Catoira natomiast mury spajane "rzymskim" cementem, ale tutaj już archeolodzy zgodnie orzekli, że to mogli zbudować... Wikingowie. Zresztą nie jest to aż tak ważne. Ważne jest to, że nad Atlantykiem panowali Rzymianie. Należy się tylko domyślać, że gdyby nie upadek imperium, Rzymianie prawdopodobnie bez trudu zdobyli by Amerykę Środkową. Szkoda, że tak się nie stało, bo "ich" budowle już tam są.

Kilka zasadniczych pytań

Czy jakikolwiek archeolog lub historyk potrafi odpowiedzieć na pytania?
Jaka jest wiarygodność wieku rzymskich budowli określonego tylko na podstawie znalezionych w pobliżu skorup, które mogły zostać porzucone w każdym innym czasie? Jaka jest wiarygodność określenia wieku budowli określonego tylko na podstawie tzw. inskrypcji, które można umieszczać gdziekolwiek i w dowolnym czasie?
Gdzie, kiedy i ilu tak doskonałych specjalistów budowlanych wyszkoliło imperium rzymskie? Czy w Rzymie znana była choć jedna uczelnia? Pierwszy znany uniwersytet rzymski datuje się dopiero na rok 1303 ne. Czy znane jest choć jedno nazwisko rzymskiego architekta? Kto z imienia i nazwiska zaprojektował choćby colosseum czy circus maximus?
Gdzie znajdowały się i jak były duże kombinaty produkujące "rzymski cement", którego musiały przecież używać wszystkie budowy w całym basenie morza Śródziemnego? Nie mógł być wytwarzany na miejscu budowy, bo w jego skład wchodził ponoć popiół wulkaniczny, a ten jest wyłączną domeną rejonu półwyspu Apenińskiego.
Skąd Rzymianie wzięli tak wielkie ilości cegieł do budowy choćby colosseum, Circus Maximus czy niektórych budowli Forum Trajana skoro, według archeologów i historyków, wytwarzać cegłę i dachówki zaczęto dopiero w II wieku ne. i to w przydomowych warsztatach?
Jak duże musiały być siły zbrojne, które musiały chronić architektów, pracowników administracji, ich rodziny i same prace budowlane w całym rzymskim imperium przed buntem pracujących niewolniczo podbitych narodów?
Czy jakiekolwiek państwo wchodzące w skład imperium rzymskiego (a nawet sam Rzym) zapisało w swoich annałach tak pracochłonne i kosztowne przedsięwzięcia budowlane? Czy to były przedsięwzięcia państwowe czy praca chałupnicza kilku entuzjastów?
Dlaczego Rzymianie budowali w podbitych krajach "teatry" czy "kolossea" mieszczące swobodnie od kilku do kilkudziesięciu tysięcy ludzi wiedząc, że nigdy się nie zapełnią? Dlaczego "colossea" i "teatry" zbudowano nie we wszystkich miejscach, gdzie rzekomo przebywali Rzymianie?
Dlaczego Rzymianie nie zbudowali akweduktów u siebie, w południowej części półwyspu i dlaczego nic takiego nie znajdujemy w Egipcie?
Kto (lub co) i kiedy zniszczył najstarsze budowle Rzymu? Dlaczego nikt nie próbował ich odbudować nawet w samym Rzymie? Jakaż to siła "rozbiła" Forum Trajanum, bazylikę Maxtensjusza i Konstantyna, że wspomnieć tylko kilka - czyżby "gniew ludu"? W którym konkretnie roku?
W jaki sposób określono wiek kamiennych dróg zbudowanych rzekomo przez Rzymian? Czy słynne kamienne drogi przypisano Rzymianom na znanej zasadzie "ktoś to musiał zrobić"?
Kiedy armia rzymska, po przemaszerowaniu ponad 2000 km "moczyła" nogi w Atlantyku budując przy okazji w Conimbriga w Portugalii? W jaki sposób dokonywano zaopatrzenia tej armii, szczególnie w żywność i w jaki sposób uzupełniano zasoby ludzkie?
Czy to wojska Hadriana postawiły mur w Brytanii, czy też istniejący już mur zagrodził im drogę? Dlaczego na tym murze nie kończą się "rzymskie" budowle, a występują w niezdobytej Szkocji i jeszcze dalej na północ, nawet na wyspach?
Dlaczego Rzymianie nie przekazali potomnym wiedzy o grobowcach etruskich, czyżby o nich nic nie wiedzieli? Dlaczego wszystkie grobowce były zasypane ziemią? Czy Etruskowie znali "aztecką" zasadę ukrywania własnych budowli?
Dlaczego w ciągu kilkusetletniego okresu wznoszenia budowli nie zmieniono stylu architektury ani sposobu budowy? Czy zbadano i porównano skład "rzymskiego ementu" we wszystkich budowlach, rzekomo wzniesionych przez Rzymian?
Jak to możliwe, że żadna z nacji będąca pod wpływem Rzymu, nie przejęła ich technologii budowlanej? Dlaczego pierwsze murowane budowle zachodniej Europy powstają dopiero około X wieku ne., kilkaset lat po upadku Rzymu? Czy jedynym powodem jest hipoteza historyków, iż Rzymianie zabrali swój "cement" do grobu?
Dlaczego w większości miast prowincji imperium, w ruinach budowli nie znaleziono nic po ich rzekomych, rzymskich budowniczych? Nawet złomka narzędzia, broni czy innych typowo "rzymskich" artefaktów? A może Polska też była prowincją Rzymu, bo przecież znaleziono u nas zatrzęsienie rzymskich monet? Czy nie była tylko dlatego, że nie posiadamy ani jednego "rzymskiego" teatru, mostu czy nawet kawałka kolumny.
Dlaczego 100% wszystkich budowli "rzymskich" od Atlantyku po Mezopotamię i od północnej Afryki po Brytanię (łącznie z Rzymem) uległo zniszczeniu? Czy ktoś próbował ustalić okres tych zniszczeń, a przynajmniej ustalić dlaczego wszystkie i to bez wyjątku? Dlaczego zniszczeniu uległy nawet te położone w rejonach mało aktywnych sejsmicznie, lub na których zjawiska te nie występują?

Leptis Magna* w dzisiejszej Libii. Tak są zniszczone wszystkie budowle, które przypisuje się Rzymianom

Za jeden z najważniejszych dowodów, że Rzymianie nie zbudowali niczego uważam to, że nie odbudowali żadnej, podkreślam żadnej, rzekomo przez siebie wzniesionej budowli. Nawet we własnym kraju. W samym Rzymie jeśli budowali coś nowego, używali do tego budulca z rozbieranych, już wtedy zabytkowych, budowli. Tak postępowali od samego początku wszyscy władcy i wszyscy mieszkańcy starożytnego Rzymu.

Imperium rzymskie nie posiadało w ogóle szkolnictwa, a jeśli już to tylko szkółki wojenne. Tylko bogaci Rzymianie prywatnie nauczali swoje dzieci w domach i to przeważnie z łacińskich tłumaczeń zrabowanych dzieł greckich autorów. Przykładem może być Lucjusz Emiliusz Paulus, zwycięzca spod Pydny, który na skradzionej bibliotece królów macedońskich wykształcił swoich synów. Rzym nigdy nie miał naukowych korzeni i w ogóle nie rozwinął żadnej z nauk (oprócz sztuki wojennej), za to w roku 71 ne. wygnał z Rzymu wszystkich filozofów i astrologów.

Cywilizacja starożytnego Rzymu nie była żadną super cywilizacją. Podlegała temu samemu liniowemu postępowi, co cała pozostała Europa, a ta zaczęła budować z cegieł i kamienia dopiero około X wieku ne. Jakimże to cudem Rzym jako jedyny mógł wyprzedzić postęp techniczny o całe 1500 lat? Jest to, przynajmniej dla mnie, jakieś ogromne nieporozumienie. Przypisanie Rzymianom wynalazku "cementu" i łuku architektonicznego wynika być może z ograniczonej tylko do "fachowej" wiedzy archeologów i uważam to za (delikatnie mówiąc) minięcie się z prawdą. Taki "cement", technologia i łuki architektoniczne były stosowane w Ameryce Środkowej już wtedy, gdy nikt nawet nie przypuszczał, że kiedyś zaistnieje słowo Rzym. Przyglądając się działaniom polityczno-militarnym (wewnętrznym i zewnętrznym), stanowi gospodarki i zaplecza technicznego, poziomowi nauki, technologii i rozmachowi budownictwa w samym Rzymie i później w imperium, użytego materiału, technologii i stylu budownictwa, doszedłem do jednego tylko wniosku:
STAROŻYTNI RZYMIANIE NIE ZBUDOWALI NICZEGO, CO IM SIĘ PRZYPISUJE !!!

Rzymianie od samego początku mieszkali wśród starożytnych ruin i może usiłowali coś sklecać używając materiałów z już istniejących starożytnych budowli. Nie sądzę także, by postawili stopę w Conimbriga czy w Italice w Hiszpanii (najdalej w głąb Hiszpanii doszli podobno do Numancji). To historycy przypisując im "ad hoc" wszystkie kamienne drogi, mosty, akwedukty, świątynie, "colossea" i teatry musieli wyciągnąć wniosek, że tam musieli być.
Jedyny spadek po imperium rzymskim !

Imperium rzymskie swoją zachłannością i brutalnością zniszczyło wszystkie podbite cywilizacje nie oszczędzając nawet siebie. Czy teraz można już zrozumieć dlaczego NIE WOLNO odnaleźć Atlantydy? Odnalezienie jej wywróciło by całą starożytną historię do góry nogami, łącznie z historią starożytnej Grecji.

Jeśli tak było, to staje się jasne, że Rzym nie potrzebował milionowej armii. Nie musiał zdobywać Hiszpanii po sam Atlantyk. Nie musiał rozlewać się po całej Francji i innych podbijanych krajach. Nie musiał rozsyłać po całym swoim świecie armii specjalistów budowlanych. Odpada także problem surowców, transportu i rzymskiego "cementu". Z wojskowego punktu widzenia armia rzymska musiała działać wzdłuż wybrzeży lub w niedalekiej odległości od brzegów morza, gdyż w całości była uzależniona od zaopatrzenia drogą morską. Żaden, nawet najmniej utalentowany wódz nie uzależniłby zaopatrzenia swojego wojska od podbijanych ludów. To dlatego podbój krajów zaalpejskich prowadzono wzdłuż rzek i w oparciu o tzw. obozy, które pełniły rolę baz zaopatrzeniowych i bezpiecznego schronienia. Tam gdzie tego zaniedbano, Rzymianie natychmiast ponosili klęski.

Do swojej polityki Rzym potrzebował tylko jednego-dwóch miast, gdzie stacjonował garnizon wojska i mieściły się jego urzędy. Jedynym problemem, który musiał naprawdę rozwiązać, to problem transportu zagrabionych dóbr do Rzymu po uruchomieniu tej swoistej "wyRZYMaczki". Imperium Rzymu jest godne swych pierwszych legendarnych symboli - sępów i wilczycy, która wykarmiła protoplastów cywilizacji, pierwszego "wilczego stada" starożytności. Nie jest też przypadkiem, że ideologia imperium rzymskiego była wzorem dla dwóch systemów mrocznego okresu Europy - faszyzmu i komunizmu, cywilizacja starożytnego Rzymu była bodaj pierwszą w znanej historii cywilizacją zwyrodnialców. To, co wprowadzał w życie pajacowaty Benito Mussolini oraz Adolf Hitler było kontynuacją i rozwinięciem "filozofii" wielkiego Rzymu. Nawet Stalin nie jest autorem masowych przesiedleń ludności, on tylko skopiował działania Trajana w Dacji.

Czekając na ostatnie zdanie ...

Ostatnie zdanie należeć będzie do nowej generacji historyków. Nie tych ortodoksyjnych, spętanych doktryną liniowego postępu i teorią Darwina. Będzie należeć do nowej naukowej generacji zdolnej odrzucić te wszystkie "nieomylne" dogmaty, potrafiącej wykorzystać najnowsze zdobycze techniki, umiejącej zastosować do badań zdobycze innych gałęzi nauk. Nowej generacji, która umieć będzie wyciągać wnioski bardziej logiczne niż typowo życzeniowe.

Ruma pod względem wielkości była bodaj największym ze starożytnych miast Europy. Pozwala to wyciągnąć wniosek, że była największym ośrodkiem administracyjnym tej części Atlantydy przed 12,5 tysiącami lat, przed światowym kataklizmem. Prawdopodobnie to pod jurysdykcją Atlantydy rozwijały się kolonie zwane dzisiaj Fenicją i Kartaginą, kolonie w Brytanii, Francji, Hiszpanii i Afryce aż po granice z Egiptem. To ta cywilizacja budowała na "swoim" terenie amfiteatry, teatry, świątynie z "grecko-rzymskimi" kolumnami, mosty, akwedukty i kamienne drogi. To ta właśnie cywilizacja używała "rzymskiego" cementu do spajania murów z pojedynczych kamieni. Tylko ta cywilizacja posiadała rozwiniętą naukę, technologię i technikę zdolną do wznoszenia takich budowli. Tylko przed 12,5 tysiącami lat żyła na tych terenach liczna rzesza ludzi zdolna zapełnić każdy wybudowany amfiteatr czy prowincjonalny teatr. Czy dla dzisiejszych historyków Ruma i Roma znaczy dokładnie to samo?

Czy nasz Wielki Nauczyciel i syn Boga został schwytany i uwięziony przez żołnierzy z Rumy czy z Romy? To ogromna różnica. Może się bowiem okazać, że chrześcijaństwo jest dużo starsze niż cały "pogański" Rzym.

A moje zdanie? To co przedstawiłem stanowi pozostałość po cywilizacji zniszczonej w kataklizmie przed 12,5 tysiącami lat. Cywilizacji, której stolica spoczywa dziś na dnie Oceanu Atlantyckiego.

Chcę uświadomić też, że pisząc o cywilizacji imperium rzymskiego nie utożsamiam ich absolutnie z dzisiejszymi Włochami. Włosi to zupełnie inny naród, choć zamieszkujący te same ziemie. Dopiero po upadku imperium ludy półwyspu Apenińskiego zaczęły budować i budowały przez setki lat swoją dzisiejszą tożsamość i nie wolno ich utożsamiać z cywilizacją imperium rzymskiego.Slawek Drej edytował(a) ten post dnia 22.09.07 o godzinie 00:31

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Publikowany materiał wywołał wcześniej sporo kontrowersji pokazując jak pięknym tematem do dyskusji i podnoszenia temperatury jej uczestników jest niby udokumentowana historia. Umiejących czytać i liczyć zapraszam na jedną z nich zwłaszcza, że nieświadomie wniosła coś od siebie. Stare pytania i wątpliwości zastąpiły nowe. Fragmentowanie całości, która dotyczy innego zagadnienia doskonale pokazało jaka jest różnica między humanistycznym a technicznym podejściem do tematu. 43 m to nie to samo, co 17 pięter. Pozostaje tylko ubolewać, że sami nie potrafimy tak budować i w sposób profesjonalny sprzedawać kitu.

http://www.paranormalne.pl/index.php?showtopic=5547&st=0Slawek Drej edytował(a) ten post dnia 25.09.07 o godzinie 13:45

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Ze stepów Azji czy potomkowie Atlantów?
"Atoli Celtowie mieszkają po drugiej stronie Kolumn Heraklesa i są sąsiadami
Kynesierów, zamieszkujących najbardziej na zachód wysuniętą część Europy".

Herodot

Ciekawe mapy starożytnych

Czy jest możliwe odnalezienie potomków dawnej cywilizacji w czasach współczesnych? Jednoznacznie na zadane pytanie nie można odpowiedzieć, choćby z tego powodu, że dzisiejsza nauka nie jest tym prawdziwie zainteresowana. Wiele materialnych śladów wbrew temu, co sądzi dzisiejsza historia, wskazuje na nasze dużo starsze pochodzenie. Jednak nastawienie dzisiejszych archeologów i historyków nie dopuszcza innych hipotez niż te, które uważa się za oficjalne (czytaj - tylko ich). Dlaczego? Łatwo się domyśleć. Ja spróbuję jednak, jeśli nie podważyć, to przynajmniej zwrócić uwagę na pewne niekonsekwencje wynikające z takiego a nie innego myślenia. Mój wywód będzie ciągiem dalszym rozdziałów o Atlantydzie i Rzymie. Przypomnę założenia, na których opieram swoje wnioski:

• Przed 12,5 tysiącami lat, ziemię zamieszkiwała wspólnota narodów podobna do dzisiejszej, o różnym stopniu rozwoju, o różnych kulturach, będących ze sobą w stałym kontakcie handlowym i kulturowym.
• Podstawowym surowcem do budowy najważniejszych obiektów był kamień, łączony bliżej nieznanym spoiwem. Sztuka obróbki kamienia osiągnęła bardzo wysoki poziom.
• 12,5 tysiąca lat temu Ziemię dotknął kataklizm, który przerwał rozwój wszystkich cywilizacji, w tym cywilizacji wspólnej dla naszego regionu nazwanej przeze mnie umownie "wspólnotą Atlantydy".
• Nie wszystkie ślady zostały starte z powierzchni ziemi, jak i też nie wszyscy ludzie zginęli w tym kataklizmie.
• Zmiana brzegów kontynentów i zalanie niektórych niżej położonych terenów ukształtowało "wyspy", na których ocaleli ludzie musieli organizować swoje życie od nowa. Niektóre społeczności pozostały w izolacji aż do najbliższych nam czasów.
• W miarę upływu czasu następowała stopniowa degradacja cywilizacyjna z powodu utraty bazy technicznej i stopniowego zużycia ocalałej. Egzystencja sprowadzała się do podstawowych potrzeb i przypominała życie prymitywnych społeczeństw. Upływ czasu zacierał pamięć o przeszłości, która do naszych czasów przetrwała w formie szczątkowej.

Jedną z przesłanek obrazujących wygląd świata sprzed kataklizmu mogą być najstarsze mapy z widokiem konturów północno zachodniej Europy. Starożytni kartografowie, podobnie jak i dzisiejsi, mogli rysować mapy tylko na podstawie własnych obserwacji i pomiarów lub wykorzystywać starsze opracowania. Podkreślam, że map nie rysuje się z głowy. Tak można robić przy tworzeniu komputerowych gier. Kto twierdzi, że mapy starożytnych to czysta fantazja, jest człowiekiem nie orientującym się w realiach prac kartograficznych. Korybes* Eratostenes* Dionizjusz*

Proszę obejrzeć kilka dzieł starożytnych kartografów. Najbardziej interesującymi są opracowania kartografów greckich gdyż, jak sądzę, są najstarszymi z istniejących map. Proszę zwrócić uwagę na zarys linii brzegowej północno-zachodniej Europy oraz na wyspy leżące u jej brzegów. Będzie to jednym z moich dowodów na prawdę starożytnych. Na mapie Korybesa dwie duże wyspy nazywają się Albion i Hibernia a powyżej nich znajduje się Thule. Na mapie Erastotenesa* Albion zamienia się w Bretanię, zaś na mapie Dionizjusza widzimy dwie kiszkowate wyspy pod wspólna nazwą Britanni Issule i powyżej na obu także Thule. Herodot* Dicearchus*

Na mapie Herodota u wybrzeży znajdują się trzy małe wysepki o nieodczytanej przeze mnie nazwie. Na mapie Dicearchusa widzimy tylko Thule i obok wielką nieopisaną wyspę, ale już na mapie Rzymu (tu przekręconej o 90°) Znajduje się wyspa Britannia oraz Thule w znacznym oddaleniu. Sensacją (przynajmniej dla mnie) jest brak... Morza Bałtyckiego. Ktoś może powiedzieć - przecież Grecy znali tylko rejon Morza Śródziemnego. Zgoda, to skąd w takim razie wiedzieli o Morzu Kaspijskim? Skąd o Zatoce Perskiej czy Oceanie Indyjskim z Taprobaną. Skąd Erastotenes powziął wiadomość o Oceanie Północnym? Morza Bałtyckiego nie ma, bo nie było go na najstarszych mapach tych sprzed kataklizmu. Bałtyk zaistniał dopiero po kataklizmie 12,5 tysiąca lat temu, gdy wody Atlantyku zalały szelf kontynentalny i wlały się w dzisiejszą nieckę zatapiając przy okazji legendarny Jomsborg. Nieprawdopodobne? Być może, ale nie aż tak niemożliwe.
Pozwoliłem sobie na mały eksperyment. Zakładając że przed kataklizmem, który zatopił Atlantydę, kontynenty znajdowały się wyżej, "wynurzyłem" ponad wody szelf kontynentalny. Jest to oczywiście daleki od doskonałości zarys kontynentu nie uwzględniający zmian wysokości przy zmianie krzywizny geoidy w zależności od odległości od bieguna (jak wiemy różnica odległości punktu od środka ziemi na równiku i biegunie wynosi około 22 km). Daje to jednak ciekawy, zmuszający do zastanowienia efekt. Zdjęcie satelitarne tego samego rejonu, pokazuje ukształtowanie terenu znajdującego się pod wodą. Porównajmy zarys północno-zachodniego brzegu Europy sprzed kataklizmu z tym samym rejonem na mapach starożytnych. Widać dość duże podobieństwo, co może być dowodem, że starożytni korzystali z map wykonanych przed kataklizmem. Zarys brzegów Europy starożytnych oraz przybrzeżnych wysp nie pokrywa się idealnie z moim "eksperymentem", ale zasadnicze elementy wykazują duże podobieństwo.

Jak widać nie ma w tej konfiguracji miejsca na Morze Północne, Kanał la Manche, Morze Irlandzkie czy nasz Bałtyk. Prawdopodobnie mapy starożytnych mówią prawdę, choć nauka na temat powstania Bałtyku ma zupełnie inne zdanie. Wyprawy starożytnych Greków ograniczały się prawdopodobnie tylko do basenu Morza Śródziemnego i stąd dokładniejsze rozeznanie tego akwenu, natomiast tereny poza zasięgiem ich poznania zostały skopiowane z dużo starszych map (prawdopodobnie sprzed kataklizmu). Mapy starożytnych kartografów moga więc być kompilacją z kilku źródeł. Tak też powstała prawdopodobnie słynna mapa Piri Reisa z zarysem brzegów Ameryk i Antarktydy. W świetle tego co piszę jest też możliwe, że transgresja wód do Morza Czarnego miała miejsce także w tym czasie, a nie 7 tysięcy lat temu. To nie pęknięcie tamy lodowej a tylko potężne trzęsienie ziemi mogło utworzyć szczeliny zwane dziś Bosforem i Dardanelami, przez które wody Morza Śródziemnego wdarły się do Morza Czarnego. Dziś przebiega tam potężny, aktywny uskok tektoniczny odpowiedzialny za trzęsienia ziemi w tym rejonie świata. Obniżenie się terenu Europy i basenu Morza Śródziemnego w wyniku "wielkiego uskoku skorupy ziemskiej" zamieniło też naziemne pałace w podziemne "cysterny" odnajdywane dziś w Aleksandrii czy na terenie Turcji. Zwykła logika podpowiada, że do gromadzenia wody nie potrzebne są aż tak zdobne zbiorniki z pięknymi kolumnami.

Jednak głównym efektem mającym katastrofalne skutki dla przyszłej historii tego rejonu było "rozerwanie" jedności kontynentu. Większość terenu północno-zachodniej Europy została zalana wodami Atlantyku. Na powierzchni pozostały tereny położone najwyżej tworząc większe i mniejsze wyspy, dzisiejszą Europę i półwysep Skandynawski. Ludzie i ich zdobycze cywilizacyjne zostały pochłonięte przez wody nazywane dziś Morzami - Północnym, Irlandzkim, Bałtyckim i Kanałem la Manche. Rozerwane narody zmuszone były tworzyć od nowa swoje społeczności i czasem w zupełnej izolacji. Jako przykład tego chciałbym zatrzymac się na cywilizacji celtyckiej, jednej z najbardziej tajemniczych cywilizacji Europy.

* nazwy dla wyszukiwarki obrazówSlawek Drej edytował(a) ten post dnia 25.09.07 o godzinie 11:06

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Skąd się wzięli Celtowie?

W encyklopedycznym skrócie współczesnych historyków można ująć to tak: lud indoeuropejski, który około 2000 lat pne zajmował dorzecze górnego Renu, Dunaju i Menu skąd w ciągu następnych tysiącleci rozprzestrzenił się we wszystkich kierunkach od Pirenejów po Morze Czarne, docierając nawet do Azji Mniejszej.
Naukowe wędrówki Celtów przez Europę

Około 700 r. pne wyłaniają się jako naród w południowo-zachodniej Europie środkowej. 1000 lat pne skolonizowali Brytanię, skąd wyparci 400 lat później wyemigrowali do Szkocji i Irlandii. W 390 r. spalili Rzym ale zmuszeni do odwrotu udali się na tereny Śląska i Małopolski, a część z nich ruszyła na Bałkany i w roku 279 spaliła Delfy. Religia Celtycka kształtowała się pod wpływem Rzymu. Składali ofiary z ludzi. Nigdy nie założyli jednolitego państwa choć pozostawili po sobie bogatą spuściznę materialną. Skąd się wzięli w Europie? Otóż historycy przypuszczają, że jak reszta ludów ze stepów środkowej Azji, będąc którąś z kolei grupą migracyjną.

Stereotyp współczesnej historii. Najpierw daleka Azja, potem przemarsz na nowe miejsce zamieszkania (pokojowy lub z bronia w ręku). Kilkaset lat oddechu na odrestaurowanie siły żywej, wymyślenie własnej religii, zrobienie paru wynalazków, dozbrojenie się i ponowna ekspansja gdzie się tylko da, aż do wyczerpania sił witalnych. Potem ustatkowanie się i albo założenie własnego państwa albo przepadnięcie w mrokach historii. Swoją drogą ta Azja to istna wylęgarnia drobiu na eksport. Dziwne tylko, że za każdym razem opuszczała ją nowa, inna rasa.

Odłóżmy na bok azjatyckie "nioski" i spójrzmy na Celtów z innej strony. Ponad 12,5 tysiąca lat temu kontynent europejski zamieszkują narody o wysokiej cywilizacji, których podstawowym materiałem budowlanym jest kamień. W Europie tamtych lat ścierają się interesy dwóch grup, które jak wiemy są pokłosiem podziału świata między Bogów. Na terenie europejskim - Posejdona i Ateny. Wiemy także, że około 12,5-13 tysiąca lat temu dochodzi do wojny Posejdonii (Atlantyda) z Atenią (Grecja). Możemy także w przybliżeniu ustalić gdzie przebiegały granice wpływów (pisałem o tym w kontekscie Atlantydy). Wynika też z tego, że większośc terenów Europy zamieszkuje ludność Posejdonii, którą możnaby nazwać ludnością celtycką. Kataklizm 12,5 tysiąca lat temu rozbija te wspólnotę na kilka mniejszych, która odbudowuje społeczność lecz już nie spójną narodowo, a czasem wręcz w całkowitej izolacji jak Irlandia, Brytania czy Skandynawia. Odbudowa trwa bardzo długo, bo ponad 6 tysięcy lat, co ma niewątpliwy wpływ na zróznicowanie poszczególnych grup - ich historii, praw, wierzeń i kultury materialnej. Ludnośc Europy to autochtoni, a nie przybłędy ze stepów Azji. Celtowie to miejscowa ludność, która przetrwała kataklizm i odrodziła na nowo swoją tożsamośc, choć w kilku miejscach porozdzielana wielką wodą.

Częściowo moją koncepcję mogą potwierdzać badania ogólnoświatowego Projektu Genograficznego, którego szefem jest amerykański genetyk dr Spencer Wells, a który ma doprowadzić do opracowania genealogicznej mapy Europy. Prof. Bryan Sykes z Oxford University po przeprowadzeniu szeroko zakrojonych badań genetycznych doszedł do wniosku, że współcześni Europejczycy, wywodzą się z siedmiu klanów. Naszymi pramatkami jest siedem kobiet, którym prof. Sykes nadał imiona:

Ursula - żyła 45 tysięcy lat temu, jej potomkami jest 11% współczesnych Europejczyków. Najwięcej z nich zamieszkuje Wielką Brytanię i Skandynawię.
Xenia - żyła 25 tysięcy lat temu i jest pramatką 7% Europejczyków.
Helena - żyła 20 tysięcy lat temu i jest pramatką 41% Europejczyków zamieszkujących najliczniej północną Hiszpanię i południową Francję.
Velda - żyła 17 tysięcy lat temu i jej pokolenie stanowi 4% Europejczyków, którzy zamieszkują zachodnią i północną Europę oraz Finlandię i północną Norwegię.
Tara - żyła 17 tysięcy lat temu. Jej pokolenie to niespełna 10% Europejczyków z południowej i zachodniej Europy oraz zachodniej części Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Katrine - żyła 15 tysięcy lat temu. Potomkowie stanowią 10% Europejczyków i rozproszeni są po środkowej i północnej Europie.
Jasmine - żyła 8 tysięcy lat temu w Mezopotamii. Jej potomstwo stanowi 12% Europejczyków głównie ze wschodniego wybrzeża Bałtyku, Rosji i Kaukazu.

Jak widać, większość społeczeństw Europy wykazuje genetyczną spójność. Widać, że celtowie irlandzcy to jednorodna genetycznie grupa, podobnie Celtowie Iberyjscy i Francuscy Gallowie. Troszkę dziwne miejsce zajmuje matka Irów wywodząca się z dalekich północnych Włoch, z drugiej jednak strony Etruskowie mają więcej cech wspólnych z Celtami niż z Rzymianami. Można więc stwierdzić, że Europa to nie tygiel azjatyckich emigrantów, a widoczne grupy społeczeństw nie mające z Azją nic wspólnego. To ludność od samego początku związana z Europą, wyrosła z tego samego pnia a na jej zróznicowanie miał niewątpliwy wpływ kataklizm sprzed 12,5 tysiąca lat.

W artykule zamieszczonym we "Wprost" (Nr 1212 z 5 marca 2006) Zbigniew Wojtasiński pisze między innymi:
Grecy są bardziej spokrewnieni z Etiopczykami i innymi mieszkańcami Sahary niż z Włochami, Słowianami czy nawet Turkami. Węgrzy mają najwyższy wśród ludności niesemickiej udział haplotypów, czyli charakterystycznych dla danej populacji wariantów genów, typowych dla Żydów. Z kolei Polacy to genetyczny tygiel Europy. [...] Zostaliśmy dość równomiernie wymieszani z innymi nacjami: mieszają się w nas zarówno geny litewskie, ruskie i węgierskie, jak też nordyckie, germańskie, ormiańskie i geny Żydów aszkenazyjskich. [...] Chorwaci mają znaczny udział haplotypów charakterystycznych dla Polaków i Rosjan, ale u mieszkańców Dalmacji wykryto geny Awarów, koczowniczego ludu pochodzenia ałtajskiego, zamieszkującego teraz Dagestan. Włochy można podzielić na "genetyczne regiony", których dzisiejsi mieszkańcy są spokrewnieni z żyjącymi w starożytności na tych terenach Etruskami, Ligurami z okolic z Genui oraz Grekami z południa Włoch. Grecy różnią się od mieszkających na północy ich kraju Macedończyków, bo prawdopodobnie pochodzą od niewolników sprowadzanych z Afryki w starożytności. Potomkami niewolników z Afryki Północnej są też niektórzy mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego, szczególnie Portugalii, gdzie sprowadzono ich najwięcej. Z kolei w północnej Portugalii większe są wpływy Berberów, rdzennej ludności północnej Afryki i Sahary.

Jak z tego widać genetyka ma więcej do powiedzenia niż współczesni historycy. Wróćmy do Celtów nazywanych także Gallami, Galatami czy Galicyjczykami. Współcześni dziejopisarze nie mają o nich zbyt wysokiego mniemania. Naród owszem bitny, dobrze uzbrojony gdyż stosunkowo wcześnie opanował obróbkę żelaza, ale prymitywny. Kulturę przejmował od podbijanych narodów, kontakt z Rzymem spowodował zromanizowanie życia i religii. Czy naprawdę? Obejrzyjmy kilka artefaktów przypisywanych temu barbarzyńskiemu narodowi.
Z lewej strony coś w rodzaju kamiennego totemu z precyzyjnym reliefem o bliżej niesprecyzowanym motywie z doskonale okrągłym otworem i do tego o zmiennej średnicy (dla archeologów - w kształcie lejka). Kto i jakim narzędziem wykonał ten otwór w kamieniu? Znajomość prymitywnej obróbki żelaza absolutnie do tego nie wystarcza. Inny to figura mitycznego potwóra z Noves* we Francji pożerający człowieka (z paszczy zwisa mu ludzka ręka) wsparty na dwóch ludzkich głowach czy rzeźba z brązu nazwana bogiem z Bouray. Widać z tego, że i obróbka brązu nie stanowiła problemu dla celtyckiego artysty. Co ciekawsze rzeźba ta w stylu przypomina dzieła etruskie. Istnieją jeszcze piękne rzeźby wykonane w kamieniu przedstawiające Galla zabijającego żonę i siebie oraz umierającego Galla, ale według uczonych są to kopie rzymskie. Ciekawa sprawa z punktu widzenia psychologii. Rzymianie jak tylko mogli przedstawiali Gallów w niekorzystnym świetle, a tu proszę poświęca się im nawet rzeźby i do tego wykonane w najtrwalszym surowcu jakim jest kamień.

Ciekawym kultem, z punktu widzenia współczesnej historii, był kult matron związany z pradawną Matką-Ziemią. Jak pisze Jerzy Gąssowski w Mitologii Celtów "w sztuce celtyckiej i galo-rzymskiej matrony były przedstawiane jako trzy siedzące postacie dojrzałych kobiet, karmiących niemowlęta, trzymających rogi obfitości albo kosze pełne owoców. Ta przejrzysta symbolika wiedzie nas ku pojęciom sytości, obfitości i spełnienia - tego wszystkiego, co najlepsze u starych bóstw kobiecych".
... W świecie Celtów kobieta zajmowała bardzo wysoką pozycję. Niektórzy poszli nawet tak daleko, że kalendarz celtycki wywodzą od menstruacyjnego cyklu kobiety, ale na wszelki wypadek określają go jako księżycowy ("Lunarny cykl miesięczny nieodparcie kojarzył się z powtarzalnością okresów płodności." Gąssowski).
Kolejne artefakty to Cernunnos z torquesami na rogach oraz Tarvos Trigaranus na galo-rzymskim ołtarzu. Oba łączy jedna wspólna cecha - zostały wykopane spod katedry Notre-Dame w Paryżu. Nie rozumiem tu pojęcia galo-rzymski. Kto wykonał te rzeźby? Gallowie czy Rzymianie? Dwa narody nienawidzące się wręcz genetycznie, będące cały czas na stopie wojennej, a tu taka współpraca? Czy Gallowie dawali pomysł, a Rzymianie kuli w kamieniu, czy też Gallowie wykuwali rzeźbę, a Rzymianie wykuwali na nich tylko napisy? Dlaczego zakopano te rzeźby (będące przecież przedmiotem kultu) pod katedrą? A może było zupełnie inaczej? Przedmioty te prawdopodobnie znalazły się pod katedrą w wyniku trzęsienia ziemi a następnie przykryte osadami jakie naniosła ze sobą woda. Tak, to wynik "wielkiego uskoku..." i wniosek może być tylko jeden - zarówno rzeźby jak i napisy zostały wykonane przez Celtów, ale Celtów sprzed kataklizmu. Wynika z tego także to, że Rzymianie nie muszą być twórcami kroju pisma zwanego antykwą. Być może fundamenty Notre-Dame (a może i nie tylko) pochodzą z tamtego okresu, bo na dobrą sprawę nikt tego nie badał i chyba nie ma zamiaru.

Przypatrzmy się teraz słynnemu kociołkowi z Gundestrup* w Danii. Oczywiście, według archeologów, nie wykonali go Celtowie a dostarczył go ktoś ze strefy naddunajskiej. Celtowie tylko umyślnie go rozbili i zatopili w bagnie (Schlette). Dwa fragmenty pokazują celtyckich bogów - Cernunnosa (z lewej) i Taranisa (z prawej). Zajmijmy się ich otoczeniem.
Bóg Cernunnos w prawej ręce trzyma bransoletę zwaną torquesem, a w drugiej ściska dość sporego węża lecz najbardziej chyba intrygującym fragmentem płaskorzeźby jest człowiek płynący na delfinie. Motyw delfina spotyka się przede wszystkim w sztuce minojskiej, a to są czasy na długo przed Rzymianami. Drugi bóg, to Taranis trzymający w ręku zwykłe koło od wozu, które dla historyków jest jednak atrybutem słońca (tzw. znak solarny). On sam występuje także w osobliwym otoczeniu. Na samym dole widzimy latające niby konie z ptasimi dziobami i potężnymi pazurami, po obu stronach występują tajemnicze zwierzęta o centkowanej sierści, koło zaś usiłuje mu wyrwać postać w hełmie z rogami. Za dużo tu tajemniczych postaci jak na Celtów żyjących prawie nam współcześnie. Brigantia* Kowentyna* Taranis* Rosmerta* Esus*

Stelle wotywne z reliefami bogiń celtyckich. Pierwsza z lewej to Brigantia. Bogini wiedzy, poezji i wieszczbiarstwa. Jedna z najstarszych bogiń celtyckich, która przetrwała do naszych czasów, a nawet została świętą Brigit z Kildare. Ciekaw jestem w jakich to momentach wykorzystywała trzymaną przez siebie włócznię? A może celtycki bóg miłości biegał po ziemi z siekierą i dlatego do dziś nie został zidentyfikowany? Druga to Kowentyna, bogini wodna. Przyznam szczerze, że nie widzę tu żadnego atrybutu wody, chyba że w fałdach spódnicy dojrzymy falująca wodę. Stelle wotywne bardziej też przypominają mi nagrobki i bardzo możliwe, że ze znamienitych nieboszczek celtyckich uczyniono boginie, ale to już sprawa interpretatorów nagminnie lubiących gmatwać najprostsze sprawy. Bóg Taranis okrzyknięty celtyckim Zeusem chyba z powodu trzymanego w ręku "oscypka", wygląda na kołodzieja z zawieszonym na ramieniu kompletem podkładek. Tutaj też zwykłe koło do wozu awansowało do symbolu słońca. Dalej bóg o dość swojsko brzmiącym imieniu Esus (drwal, cieśla?) oraz Rosmerta, symbol śmierci i zniszczenia - to też ponoć rzeźby z grupy galo-rzymskiej.

Przekonanie historyków, że w owych czasach nie było cywilizacji zdolnych do rzeźbienia w kamieniu oprócz Rzymian i Greków spycha Celtów do roli pariasów cywilizacji. Jak zatem tłumaczyć mnogość dzieł "rzymskopodobnych" na tak wielkim obszarze? Czy za każdym legionem rzymskim maszerował legion inżynierów, kamieniarzy i artystów, by na każde skinienie wodza rzeźbić, malować i budować? Czy za legionem artystycznym wlókł się tabor dźwigów, ociosanych kamieni i "pucolany"? A może jeszcze specjalny oddział ciągnął na wozach rzymskie rzeźby, by tu i ówdzie podrzucić? Nigdy nie słyszałem o tak dziwnym wojsku.

Panuje powszechne przekonanie, że kultura Celtów w najczystszej postaci zachowała się tylko w Irlandii oraz zachodniej Anglii i Szkocji. Z mojego punktu widzenia jest to oczywiste, gdyż wyspy te najdłużej pozostawały w izolacji. Najwięcej też pozostało tam kamiennych budowli sakralnych, które o dziwo przypisuje się jednemu misjonarzowi, patronowi Irlandii św. Patrykowi. Sama postać jest bardzo ciekawa. Urodzony w Szkocji, nauki pobierał u kontynetalnych chrześcijan by w IV w. udać się z misją do Irlandii. Szybkość działanie jest zaiste imponująca. Dzisiejsi historycy są widać zdania, że już w tych czasach istniało regularne połączenie promowe i istniała dogodna komunikacja śródlądowa. Misja św. Patryka rozpoczyna się walką z druidami, których zwycięża za pomocą... czarów. Tak. Jest to nawet włączone w opis żywota świętego. Jego święty ogień wielkanocny pokonał święte ognie druidów. Przypatrzmy się zatem kościołom zbudowanym przez Patryka. Jak na epokę i przysłowiową irlandzką biedę są to cuda techniki. Do budowy użyto najtrudniejszego w obróbce kamienia spajanego jakąś irlandzką "pucolaną". Budowano z płaskich kamieni, wygładzanych ze strony lica, a otwory okienne zdobiono cyzelowanymi, kamiennymi ramami. Proszę zwrócić uwagę na kształt okna. Wykonano je dla postawienia we wnęce rzeźby, która była otoczona poświatą światła padającego z zewnątrz wąską szczeliną. W środku musiał panować przyjemny półmrok podkreślający zarys rzeźb. Zaiste musiał to wymyśleć i wykonać przedstawiciel prymitywnej cywilizacji. Takich kościołów na terenie Irlandii są setki i łączy je jeszcze jedna cecha - prawie wszystkie są zniszczone.
Jedną z najbardziej zagadkowych postaci jest figura Chrystusa(?) na krzyżu celtyckim. Jak widać figura ma rozkrzyżowane ręce (na jednym nawet swobodnie stoi) i nie wygląda na dobrze nam znaną figurę Chrystusa ukrzyżowanego. Co ciekawsze taką pozę znajdujemy też we francuskiej Galii, a nawet w Polsce na portalu starej kolegiaty w Koninie. Inne podejście do męki Pańskiej czy też forma daleko starsza od rzymsko-chrześcijańskiej?
Inne pytanie dotyczy fasady wyspiarskiego kościoła. Wszyscy wiemy, że po zdradzie, Judasz został wykluczony z grona apostołów. Wiemy także, że potem liczbę apostołów uzupełniono do świętej liczby dwanaście. Na fasadzie kościoła widzimy tylko jedenastu apostołów. Czy wieść o dobraniu świętego człowieka do grona krzewicieli ewangelii nie dotarła do celtyckich chrześcijan czy też nie chciano niszczyć doskonale wykonanej kompozycji?

Wróćmy jeszcze na chwilę do patrona Irlandii św. Patryka. Oficjalna historia mówi, że św. Patryk urodził się około 390 n.e. w Szkocji. Będąc pacholęciem został porwany i sprzedany do niewoli w Irlandii. Uciekł z niej sześć lat później i znalazł schronienie w kontynentalnej Galii gdzie zapewne zetknął się z młodym chrześcijaństwem. Po kilkunastu latach życia w zakonie wrócił do Irlandii w 432 r. jako misjonarz.
Ponoć znak krzyża i Trójcę świetą wytłumaczył tubylcom na zwyczajnej koniczynie i weszła ona do historii jako symbol Irlandii. Inna sprawa, że koniczyna była także świętą rośliną druidów, więc może tu chodzi o przejęcie symbolu, czynności bardzo powszechnej we wczesnym kościele chrześcijańskim. Za jego to sprawą Irlandia została pozbawiona węży (plemię węży w Irlandii?) ponieważ, jak mówi legenda, węże nie pełzają po koniczynie.

Najstarsze bodaj wyobrażenie św. Patryka bardzo przypomina bizantyjską ikonę. Skąd wpływy bizantyjskie w izolowanej Irlandii? Czy Patryk przebywając w Galii miał możliwość zetknięcia się ze sztuką bizantyjską? Dla porównania przedstawiłem ikonę św. Palamasa*. Ikony w zasadniczych elementach nie różnią się, święta księga trzymana w ręku, szarfa z krzyżami, sposób podpisu ikony (oczywiście w różnych językach), a co najdziwniejsze obaj święci prawą dłoń mają ułożoną w identyczny sposób - na kształt hinduskiej mudry.

Świat wyspiarskich Celtów jest pełen zagadek i historycznych sprzeczności. Historycy twardo stoją na stanowisku, że w Irlandii nie stanęła stopa Rzymianina. Wprawdzie Agricola szykował desant na wyspę, ale z nieznanych powodów zrezygnował, co jak widzimy w żaden sposób nie przeszkodziło powstaniu na niej typowo rzymskich budowli. Jak zatem powstały "hadrianowe" mury, kto wybudował "rzymskie" mosty i co zrobić ze światynią pasującą jedynie do Rzymskiego lub greckiego kręgu? Jak pogodzić podobne obiekty w nie podbitej przez Rzymian Szkocji, co zrobić z akweduktem w celtyckiej Walii? Do jakiej kultury zaliczyć irlandzkie "Wielkie Zimbabwe"? Proszę osądzić samemu. Z tego widać, że cywilizacja Celtów była o wiele potężniejszą niż się wydaje historykom. Była cywilizacją mającą swe korzenie w bardzo odległej historii i nie potrzebowała żadnej pomocy Rzymu. Gloryfikacja Rzymu jako motoru europejskiego postępu jest zwykłą manipulacją i upraszczaniem naszej historii. Cywilizacja Rzymu to tylko pierwszy znany ustrój totalitarny, którego jedynym celem było podbijanie i okradanie innych ludów. To były ludzkie wszy wypijające krew podbitych narodów niszcząc ich zorganizowane życie. Oni pierwsi zaczęli niszczyć skutecznie odradzające się cywilizacje po kataklizmie sprzed 12,5 tysiąca lat. Oni pierwsi przetrzebili Basków, Galów i Celtów. Tę sama metodę zastosowali skutecznie setki lat później portugalscy i hiszpańscy konkwistadorzy mordując cywilizacje obu Ameryk. Ich naśladowcami czasach współczesnych byli Mussolini, Hitler i Stalin i to jest prawdziwe pokłosie Wielkiego Rzymu.

Nie sposób opisać wszystkiego i wydaje się, że świadomie pominąłem warownie i zamczyska. Z pewnością nie. Postanowiłem opisać je w osobnym rozdziale. Zamki średniowiecza, w tym i celtyckie, są o tyle ciekawe, że łączą je, jak irlandzkie kościoły, dwie wspólne cechy. Są kamienne i prawie wszystkie uległy ruinie.

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Brnąc przez to historyczne rumowisko trudno nie ominąć innych historycznych faktów związanych z budową nowych społeczeństw w oparciu o religię. Męczeństwo było i jest w Kościele rzymskokatolickim aktem wiary. Kościół przez całe wieki żądał od swych wiernych ofiar. One miały być dowodem prawdziwej wiary, bez względu na formę i postawę jaką przybierały. W tym miejscu odwołam się do fragmentu z książki R.H. Haaslera "Zbrodnie w imieniu Chrystusa"

" …Przyjrzyjmy się niektórym faktom.
Mani (Manes) urodził się około 215 roku w Mezopotamii. Jego uczniowie twierdzili, że był Persem pochodzącym z królewskiego rodu. Był uczonym -astrologiem i matematykiem, a także lekarzem i malarzem. Niektórzy historycy twierdzą, że był początkowo kapłanem chrześcijańskim, broniącym swojej religii przeciwko żydom i magom. Potem zaczął głosić własną doktrynę, za co został wykluczony ze wspólnoty chrześcijańskiej. Podróżował po Azji Centralnej, Indiach i Chinach. W końcu wrócił do Persji i żył na dworze króla Szapura I. Kiedy władca zagroził mu śmiercią, prorok zbiegł. Wrócił do Persji, gdy na tron wstąpił jego protektor, Hormizdos I. Gdy ten jednak zmarł i na tron wstąpił król Bakram I, Mani został uwięziony i skazany na śmierć. W 277 roku został ukrzyżowany, obdarty ze skóry, a potem rozpłatany na dwie symboliczne części. Ówcześni chrześcijańscy historycy podają, że Mani został uwięziony, ponieważ nie zdołał wyleczyć syna Szapura I. Manicheizm całkowicie odrzucał Stary Testament, jako niegodny Boga, a z Nowego Testamentu przyjmował tylko to, co zgadzało się z jego doktryną. Manichejczycy odrzucali Dzieje Apostolskie, Drugi List św. Jana, a także jego Apokalipsę. Doktryna manichejska była dualistyczna. Zgodnie z nią rządami nad światem podzieliły się dwa równorzędne i obdarzone równą siłą pierwiastki: Zła (Ciemność) i Dobra (Jasność). Jeden jest duchowy, drugi - materialny. Ciemność chciała wciągnąć Jasność, czyli wartości duchowe miałyby być wchłonięte przez materię. Niebiańskim Królestwem Jasności włada dobry Bóg-Ojciec. W jego sąsiedztwie znajduje się Królestwo Ciemności, którego panem jest Książe Ciemności. Bogu Zła podlegają demony. Ten wrogi Świat Zła nie został stworzony przez dobrego Boga. Swą złą substancję uzyskał sam z siebie i trwa w wiecznej opozycji do Królestwa Światłości. Stworzenie ziemskiego świata jest rezultatem bezustannej walki obu tych królestw. Manichejczycy wierzyli, że człowiek posiada dwie dusze: "pneumatyczną" i hyliczną. Jedna jest przeciwieństwem drugiej, a do pojednania dochodzą tworząc trzecią duszę - psychiczną. Dotyczy to zwykłych ludzi. Natomiast Chrystus uniknął dualizmu duch-materia. Jezus był jednym z "wysłańców", którzy poprzedzili Manesa. Zadaniem owych "wysłańców" było przyjście z pomocą duszom w uwolnieniu się z więzów materii. Manicheizm był wyznaniem prześladowanym od samego początku, jego wyznawców poddawano torturom, pozbawiano majątków. Oficjalnie zostali wypêdzeni z Cesarstwa Rzymskiego między rokiem 285 a 491. Śmiercią męczeńską zginęło około stu tysięcy manichejczyków. Spadkobiercami doktryny stali się bogomiłowie i katarowie. Bogomiłowie byli heretykami bałkańskimi wywodzącymi się z terenów dzisiejszej Bułgarii. Pojawili się w początkach X wieku i z czasem rozszerzyli swoje wpływy. Za panowania cesarza Aleksego I Komnena doszło do prześladowań. Wtedy zginął na stosie jeden z ich przywódców - Bazyli. Bogomiłowie nie uznawali Starego Testamentu ani sakramentu eucharystii i ofiary składanej podczas mszy. Twierdzili, że jedyną prawdziwą eucharystią jest niedzielne kazanie, stanowiące całą ich modlitwę. Nie wierzyli w fizyczne zmartwychwstanie ciał, a jedynie w zmartwychwstanie duchowe. Byli przeciwni małżeństwu i prokreacji. Katarowie wywodzą się z nurtu manicheizmu. Ruch ten przez całe pierwsze tysiąclecie wzbudzał nienawiść i wręcz przerażenie Kościoła. Nie szczędzono tych uczuć jego wyznawcom, którzy pojawili się w początkach XI wieku nazywając się katarami, czyli czystymi. Władze kościelne zaczęły ich tępić już sto lat później, a zdziesiątkowani zostali w 1244 roku. Kataryzm nie był doktryną sekretną. Głoszono ją otwarcie, a nauczania podejmował się każdy "wierzący", który dostąpił tytułu "doskonałego". Później ze względu na bezpieczeństwo i strach przed inkwizycją naukę szerzono bardziej dyskretnie. Dzieła katarów rozpowszechniono w Langwedocji, a także w innych regionach, gdzie sekta czuła się silna. Bezpośrednich śladów doktryny ocalało niewiele, jako że księgi katarskie były palone przez inkwizytorów. Szczątki wiedzy o ruchu czerpiemy z akt procesów inkwizycyjnych oraz ocalałych dwóch ksiąg oddanych do dyspozycji ówczesnych sędziów. Nauka katarów opierała się na manichejskiej teorii dwóch pierwiastków: Dobra i Zła, Światła i Ciemności, Ducha i Materii. Katarowie odrzucali ideę czyśćca. Zbawienie i odkupienie według nich dokonywało się poprzez metempsychozę (wędrówkę dusz). Odrzucali także wieczne piekło, ponieważ wieczny jest tylko Bóg. Nie uznawali Starego Testamentu, ponieważ ich zdaniem relacjonował on czyny Szatana, będącego demiurgiem i władcą tego świata. Jezus był dla nich najwyżej postawionym z "dzieci Bożych". Bóg go wybrał i uczynił swoim Synem, aby zstąpił na ziemię i głosił chwałę Ojca.

Kościół katarów składał się z dwóch klas: z "doskonałych" albo "czystych" i z "wierzących". "Doskonali" stanowili elitę, oni też pełnili funkcje liturgiczne. Najważniejszym rytuałem był sakrament inicjacji. Następował po długim okresie przygotowawczym, po którym "wierzący" stawał się "doskonałym", jego upadła dusza odzyskiwała stan łaski, a on sam odtąd czekał już tylko na śmierć, aby zająć miejsce w Królestwie Światłości. Katarowie praktykowali endurę. Po inicjacji rezygnowali z niedoskonałego i złego świata ziemskiego, pragnąc wyzwolenia przez śmierć. Aby ją przyspieszyć, wyrzekali się poźywienia, pijąc tylko niewielkie ilości wody, aż do wyzwolenia cielesnego. Katarowie wiedli wzorowe życie, przez co tym bardziej odróżniali się od wierzących katolików. Nie byli złodziejami, pijakami ani rozpustnikami, jak wielu ówczesnych duchownych i mnichów. Nie składali przysięg, nie jedli mięsa, aby ich dusza podczas wędrówki nie znalazła się w ciele zwierzęcia. Stosunki seksualne utrzymywali tylko "wierzący", "doskonałym" były one zabronione, ponieważ prokreacja przedłużała gatunek, a więc i czas uwięzienia w materialnym ciele. Rozrastająca się w Europie w XI wieku sekta katarów znalazła wielu zwolenników we francuskim mieście Albi. Jej członkowie stali się znani pod nazwą albigensów. Wierzyli oni, że świat materialny jest w całości zły. Dusza ludzka jest jednak dobra i dostąpi zjednoczenia z Bogiem. Skromność i ubóstwo uważano za cnoty, natomiast bogactwo i wojny - za zło. Odrzucali sakramenty, dogmat o zmartwychwstaniu i Trójcy Świętej oraz organizację kościelną. Nie akceptowali pompatycznych obrzędów rzymskokatolickiego Kościoła i kwestionowali jego prawo do religijnych rządów. Nauka ich została potępiona na synodzie w Tours w roku 1163 i na trzecim soborze laterańskimw 1179. W roku 1147 kaznodzieja Bernard de Clairvaux, odbywając podróż wizytacyjną po południowej Francji, znalazł kościoły świecące pustkami. W oczach Rzymu szerząca się w Europie nowa religia rozprzestrzeniała się gwałtownie jak zaraza. Konsternacja Kościoła była tym większa, że Albi w Langwedocji było miastem zamożnym i gdyby jego mieszkańcy odwrócili się od Rzymu odbiłoby się to na papieskiej szkatule. W 1207 roku zamordowany został Pierre de Castlenau, legat papieża Innocentego III. Rzym podał do publicznej wiadomości, że podejrzany o tę zbrodnię jest Raymond, hrabia Tuluzy, rządzący w sercu regionu opanowanego przez albigensów. Było to równoznaczne z wezwaniem chrześcijańskiego rycerstwa do walki z odszczepieńcami. Nadzieja łupów, jakie można było zdobyć, stanowiła dodatkową zachętę. W 1209 roku papież Innocenty III skierował przeciwko nim krucjatę pod wodzą Simona de Montfort. Doszło do masakry w Bæziers. Fałszywie oskarżony Raymond chcąc ocalić swój lud, sam oddał się w ręce zwolenników Rzymu. Torturowano go i stracono bez sądu, co wywołało gniew króla Francji. Krucjatę wstrzymano. Chciwi rycerze i fanatyczni mnisi nie dali za wygraną. W wyniku ich interwencji u papieża w 1214 roku ogłoszono następną wyprawę i rzezie kontynuowano. Heretyków wieszano, kobiety i dzieci kamienowano i wrzucano do studni. Przeor z Citeaux, Arnold Amairic, zapytany przez wodzów krucjaty, jak odróżnić heretyka od katolika, powiedział: "Zabijajcie wszystkich, Bóg swoich rozpozna". W Bæziers zginęło ponad pięćdziesiąt tysięcy osób. Krwawe prześladowania tylko wzmocniły wiarę i poczucie wspólnoty heretyków. Tragedia w Bæziers stanowiła preludium, wojna zakończyła się bowiem dopiero w 1244 roku. W 1222 roku, w kilka lat po śmierci Innocentego III, Amairic z Montfort, syn Simona, zaofiarował władcy Francji podboje swego ojca. Francją władał wtedy Ludwik Święty. Jego matka. Blanka Kasty lijska, była fanatyczną katoliczką o zdolnościach politycznych. Nakłoniła więc syna, by skończył z rewoltą na południu. Krucjata stanowiła pretekst do zademonstrowania siły królewskiej. Walki zaczęły się od nowa. Szalała też inkwizycja powierzona dominikanom. Heretycy schronili się za murami fortecy Montsegur, którą obiegły wojska katolickie. Ci heretycy, którzy nie chcieli oddć się w ręce prześladowców, dobrowolnie - ze śpiewem na ustach - wstąpili na stos. Było to właściwie zbiorowe samobójstwo obrońców miasta. W ten sposób praktycznie zakończyła się wojna z albigensami. Waldensi - to heretycy z XII wieku, których kalwini uważają za swoich prekursorów. Sektę waldensów założył około 1170 roku bogaty kupiec z Lyonu, Piotr Valdo (Waldens). Nagła śmierć przyjaciela była dla niego takim wstrząsem, że postanowił rozdać majątek biednym i wrócić do prostego życia Jezusa i apostołów. Waldens znalazł zwolenników i naśladowców, których nazwano "waldensami" - "ubogimi z Lyonu". Dopóki waldensi żyli tylko w ubóstwie, nie uważano ich za heretyków. Bez biskupiego pozwolenia zaczęli jednak głosić Ewangelię. Biskupi zabronili im kaznodziejstwa, a w 1184 roku papież, Lucjusz III, potwierdził wyrok biskupów liońskich i eks-komunikował Waldensa. Zostali również wyklęci jako heretycy przez Innocentego III na soborze laterańskim w 1215 roku. Waldensi nie pogodzili się z decyzją papieży. Wystąpili z Kościoła uznając, że służbę bożą mogą sprawować tylko żyjący w pobożności. Ich zdaniem duchowieństwo nie miało takich praw, odkąd weszło w posiadanie dóbr doczesnych. Waldensi odłączyli się od Rzymu, ponieważ w swej działalności opierali się wyłącznie na Biblii, odrzucając nauki papieży. Waldensi odrzucali ortodoksyjną naukę o sakramentach i wszelki kult. Zabraniali składania przysięg, uczestniczenia w wojnach, posiadania ziemi. Rozrastanie się sekty wzbudzało coraz większy sprzeciw duchowieństwa. Aby więc swobodnie głosić swoją wiarę i żyć wedle swoich reguł, mnóstwo waldensów schroniło się w dolinach Delfinatu i Piemontu. Być może pozwolonoby im żyć spokojnie, gdyby nie postanowili wspomóc albigensów. Część wyznawców wywędrowała na teren dzisiejszej Szwajcarii. W 1487 roku zorganizowano przeciwko nim wyprawę, która nie pokonała ich całkowicie, ale zadała poważne straty. W dobie reformacji waldensi nabrali przekonania, że dzięki niej przetrwają. Zawarli przymierze z kalwinami. Nie skończyły się jednak prześladowania. W 1545 roku spalono dwie wsie zamieszkane przez waldensów, a ludność, także kobiety i dzieci, zdziesiątkowano. W XVII wieku wysłano przeciwko nim wojska francuskie. Wówczas wywołało to sprzeciw monarchii protestanckich. Do dzisiaj w Piemoncie, Sabaudii i kantonach szwajcarskich istnieją zgromadzenia waldensów przyłączone do Kościoła reformowanego. Dziwny i okrutny los spotkał także templariuszy. Tym dziwniejszy, że aż do XIV wieku powszechnie uważani byli za bohaterów. Zakon rycerski templariuszy powstał w 1119 roku, powołał go pobożny rycerz, Hugues de Payns, w celu walki z muzułmanami, choć głównym ich celem stało się zapewnienie bezpieczeństwa pielgrzymom na szlaku wiodącym do Jerozolimy. W uznaniu dla bohaterstwa rycerzy, król Jerozolimy, Baldwin II, oddał im skrzydło swego pałacu, znajdujące się w bliskim sąsiedztwie świątyni Salomona (łac. templum). Od tego miejsca wywodziła się nazwa zakonu - templariusze. Rycerze składali śluby zakonne osobistego ubóstwa. Zaniechali związków z kobietami. Najbardziej cenili odwagę i szlachetność. Pieczętowali się znakiem dwóch rycerzy na koniach, co miało symbolizować wyrzeczenie się dóbr doczesnych. W roku 1126 Huges de Payens przybył do Europy, ponieważ i tutaj toczyła się walka o przetrwanie chrześcijańskiego świata. Zakon rozkwitł w Europie. Od 1128 roku rycerze nosili białe płaszcze, do czego prawo przyznał im papież, Honoriusz II. Czerwony krzyż, znak templariuszy, znalazł się na nich w 1146 roku. Dobra sława zakonu, któremu patronował św. Bernard de Clairvaux, rozeszła się w Europie już w XII wieku. Czasy krucjat przeminęły. Templariusze zawsze gotowi byli walczyć z niewiernymi na Wschodzie. Skoro jednak główny cel ich działalności przestał istnieć, zakon wszedł w nową rolę. Dzięki licznym nadaniom i operacjom finansowym zgromadzili templariusze wielkie bogactwa w Palestynie i Europie, co zapewniło im ogromne wpływy polityczne i przywileje. Szybko to dostrzeżono zgodnie z zasadą, że bogactwo zawsze wzbudza zawiść. Na początku XIV wieku król Francji, Filip IV Piękny, zapragnął zagarnąć majątek rycerzy. Inkwizycja stała się jego bronią. Oskarżył templariuszy o herezję. Pierwotny cel zakonu poszedł w zapomnienie. Oskarżenia Filipa IV, nieprawdziwe w każdym calu, wzięły górę. Filip IV stwierdził, że templariusze opluwają krucyfiks, oddają cześć diabelskiemu bożkowi, Bafohometowi, utrzymują związki homoseksualne. W 1307 roku Filip IV skonfiskował dobra zakonu. Potem rozpoczął się proces oskarżycielski połączony z torturami, zakończony wyrokiem skazującym na śmierć przez spalenie na stosie. Około czterdziestu żołnierzy zginęło podczas tortur w Paryżu. Żaden z nich nie oskarżył współbraci. W 1313 roku papież, Klemens V, ogłosił bullę potępiającą zakon. Oznaczało to koniec templariuszy. Ostatni mistrz zakonu, Jacques de Molay, został spalony na stosie. Reformację w Europie poprzedził ferment ideowy, który znalazł wyraz także w wystąpieniu Johna Wiklifa (Wycliffe) i w husytyzmie. John Wiklif(ok. 1320-1384) pochodził z hrabstwa Yorkshire. Był rektorem Balliol College i proboszczem w Lutterwirth. Odmówienie mu biskupstwa, co potwierdził także papież Urban V, odczuł jako niesprawiedliwość. Wzbudziło w nim to niechęć do władzy kościelnej. Podjął kampanię, ujawniając nadużycia kleru. Został wezwany przed sąd biskupi w katedrze św. Pawła w Londynie. Dzięki poparciu hrabiego Lancaster, który podzielał jego poglądy, został uniewinniony. W 1378 roku Wiklif atakował obowiązkową spowiedź, odpusty i całą hierarchię Kościoła. Papież i duchowieństwo wystąpili przeciwko niemu ponownie. Jego teorie doprowadziły do sprzymierzenia się panujących przeciwko poddanym, a w konsekwencji do wojny władzy świeckiej i duchownej, przeciwko ludowi i Wiklifowi. Wiklif ośmielił się nawet wystąpić przeciwko papieżowi. Gdy na tron wstąpił Ryszard II, władza hrabiego Lancaster zmalała. Dlatego też w 1382 roku arcybiskup Canterbury, William Courtenay, popierany przez papieża Urbana V, doprowadził do potępienia doktryny Wiklifa przez synod w Londynie. Wiklif został zesłany na probostwo w Lutterwirth, gdzie zmarł. W 1415 roku Sobór Konstancjański podjął decyzję, by zwłoki Wiklifa ekshumować i spalić. Stało się to w roku 1428. Do głosu zaczęli w tym czasie dochodziæ także husyci. Byli oni zwolennikami i uczniami Jana Husa i Hieronima z Pragi. Po męczeńskiej śmierci obu przywódców husytami nazywano nie tylko ich autentycznych zwolenników, ale też wiele sekt, które w XV wieku walczyły pod wspólnym sztandarem. Jan Hus (1369-1415), sam będąc duchownym, dostrzegał zepsucie i rozwiązłość duchowieństwa katolickiego. Zapoznał się z pismami Wiklifa i też zapragnął reformy. Nie podpisał się pod potępieniem przez uniwersytet praski czterdziestu pięciu tez Wiklifa. Publiczne oskarżenia Kościoła przysporzyły mu tłumów słuchaczy. Jego najbliższym współpracownikiem był Hieronim z Pragi, świecki teolog. Według doktryny Husa głową Kościoła jest Jezus Chrystus. Należą do niego wyłącznie sprawiedliwi i przeznaczeni do zbawienia. Nie można ich z Kościoła wykluczyć, ekskomunika nie ma mocy. Kościół istnieje dzięki wiernym. Istniałby nawet wtedy, gdyby nie było papieża i biskupów. Duchowieństwo nie ma więc żadnej mocy, gdyż ona należy wyłącznie do Chrystusa. Zadaniem duchowieństwa powinno być tylko ubieganie się o przebaczenie dla grzesznika. W życiu i wierze należy się kierowaæ wyłącznie naukami Pisma Świętego. Każdemu kaznodziei chrześcijańskiemu wolno głosić Ewangelię bez ograniczania diecezji. Tezy Husa wymierzały cios władzy papieskiej i biskupiej. Husa ekskomunikowano. To tylko zwiększyło jego popularność. Władze duchowne przekonały Husa, że powinien stanąć przed soborem (1414-1418) w Konstancji. Hus, nie podejrzewając podstępu, zdecydował się przybyć.Był pewien, że tam właśnie będzie mógł obronić swoje tezy. Nie pomógł mu nawet glejt od cesarza Zygmunta. Uwięziono go z żądaniem, by wyrzekł się swoich poglądów. Decyzją soboru z 1414 roku Husa potępiono, pozbawiono święceń kapłańskich i wydano wymiarowi sprawiedliwości. Zginął na stosie w 1415 roku. Podobnie zakończył życie Hieronim z Pragi. Na krótko odstąpił od nauk mistrza, potem jednak decyzję odwołał i spłonął na stosie razem z Husem. Prochy obu wrzucono do Renu. To wydarzenie stało się początkiem krwawej wojny domowej, która ogarnęła Czechy, Morawy i część Polski. Oddziały husytów, zebrane pod wodzą Jana Żiżki, utworzyły armię. Walczące z nią wojska cesarza Zygmunta ponosiły porażki. Po śmierci Żiżki, w 1424, roku wojny husyckie trwały nadal. Przeciwko husytom zorganizowano trzy krucjaty. Husyci odnosili zwycięstwa. Wówczas papież i cesarz Zygmunt Luksemburski zaproponowali husytom układy. Dowódców zaproszono na sobór w Bazylei. Do porozumienia jednak nie doszło i walki rozgorzały na nowo. W 1434 roku wojska cesarskie rozbiły oddziały husytów. Oblicza się, że wojny husyckie zabrały ponad czterdzieści tysięcy ofiar. We Francji, w XV wieku, jeszcze nie uporano się z waldensami, a już duchowieństwo zwróciło swoją uwagę na "koło biblistów z Meaux". W 1521 roku Sorbona potępiła doktrynę Lutra. W 1523 roku mnich Jean Vallićre oskarżony został o luteranizm i spalony na stosie. Ten sam los spotkał Jeana Leclerc z Meaux w 1526 roku. Pod wpływem tych prześladowań zaczęły pojawiać się we Francji ruchy reformacyjne. Powodem szybkiej ekspansji kalwinizmu we Francji były nadużycia Kościoła rzymskiego i duchowieństwa a także sztywne stanowisko Sorbony w kwestiach doktrynalnych. W 1555 roku potajemnie założono w Paryżu pierwszy zbór kalwiński. Potem odbył się synod krajowy (1559), kolokwium w Poissy (l 561) i reformacja we Francji stała się faktem. Innowiercom zabroniono zgromadzeń, praktykowania kultu wedle własnych reguł, dostępu do cmentarzy i większości przywilejów, jakimi cieszyli się katolicy. Nazwa protestantów francuskich, których nazywano hugenotami powstała około 1560 roku. W roku 1562 wybuchła we Francji wojna religijna, która trwała trzydzieści pięć lat. Najważniejszym wydarzeniem tej wojny była rzeŹ hugenotów, zwana Nocą Świętego Bartłomieja. Rzeź miała miejsce w Paryżu z 23 na 24 sierpnia 1572 roku. Dokonano jej w czasie pobytu tam szlachty hu-genockiej przybyłej na ślub ich przywódcy Henryka z Navarry (Henryka IV) z Małgorzatą de Valois. Rzeź inspirowana była przez Katarzynę Medycejską i stronnictwo katolickie z Gwizjuszami na czele, za wiedzą Karola IX. Zginęło wówczas wiele tysięcy hugenotów, między innymi jeden z głównych przywódców, Gaspard de Coligny. Zakończenie wojen przypada dopiero na rok 1598. Henryk IV wydał wtedy edykt nantejski, na mocy którego hugenoci mieli zagwarantowaną swobodę uprawiania kultu w wyznaczonych miejscach. Walki na tle religijnym wybuchły znowu za panowania Ludwika XIII. Kardynał Richelieu postanowił odebrać przywilej innowiercom i zdobył sobie do tego poparcie króla. Hugenoci w 1629 roku stracili swoje twierdze, musieli zrezygnować z przyznanych im gwarancji militarnych. Ich swobody religijne też mocno okrojono. Odsuwano ich od ważnych urzędów, bo Ludwik XIV wszędzie widział hugenockie spiski. W 1685 roku król odwołał edykt nantejski. Przeciwko uciekającym hugenotom organizowano represje. Doprowadziło to do krwawego powstania ludowego, nazwanego wojną kamizardów. Warto wspomnieć o jeszcze jednym fakcie. Wśród nieprawomyślnych wyznawców Kościoła znalazł się także Galileusz. Został uznany za heretyka, ponieważ hołdował prawdzie niezgodnej z wiedzą Kościoła. Rzym zaś odmawiał uznania dla odkryć naukowych, jeżeli nie wynikały one z Biblii lub nie zyskały aprobaty papieża. Nieomylność papieża była przecież zasadniczym elementem religii katolickiej. Otóż Galileusz ogłosił, że to Ziemia obraca się wokół Słońca, a nie na odwrót. Teorię tę wprawdzie zaprezentował wcześniej Mikołaj Kopernik, ale odkrycie swoje zdradził jedynie najbliższym, a pełny tekst dzieła "De revolutionibus orbium coelestium" opublikowano dopiero na rok przed jego śmiercią, w 1543 roku. Galileusz w 1614 roku napisał list, w którym wyłożył swoją teorię. Jego kopia została przesłana św. inkwizycji. Uznano jednak, że teoria ma niewiele związków z Kościołem, więc nie wniesiono przeciwko uczonemu oskarżenia. Gdy jednak Galileusz udał się do Rzymu, wówczas papież Paweł V, postanowił ponownie przedstawić teorię tę inkwizycji. Galileuszowi wytoczono proces. Teorię kopemikańską uznano za niedorzeczną, bo sprzeczną z Pismem Świętym i odstąpiono od oskarżania Galileusza o herezję. Wydano jednak orzeczenie, by zaprzestał nauczania i obrony teorii kopemikańskiej. Gdy Galileusz zażądał od Rzymu certyfikatu, w którym byłoby wyraźnie napisane, czego mu się zabrania, Watykan prośbie odmówił. W 1632 roku Galileusz opublikował "Dialog o dwóch najważniejszych układach świata - ptolemeuszowym i kopernikowym". Wyraźnie kpił w nim z poglądów Kościoła. Wówczas ponownie postawiono go przed trybunałem. Galileusz był już wtedy starym człowiekiem i w obawie przed torturami poglądy swe odwołał. Skazano go na dożywotni areszt domowy. Jeszcze jedno śledztwo wszczął Jan Paweł II. I dopiero w 1992 roku komisja watykańska zdecydowanie oczyściła Galileusza z zarzutu herezji. "

Ten wstęp umieściłem jako wprowadzenie do średniowiecza i kolejnych pytań z nim związanych.Slawek Drej edytował(a) ten post dnia 25.09.07 o godzinie 13:46

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Budowle średniowiecza?

Na poczatek pytanie. Z czego najłatwiej jest wznieść zamek - z kamienia czy cegły? Odpowiedź jest oczywista - na pewno z cegły. Dlaczego więc najstarsze budowle średniowiecznej Europy wzniesiono z kamienia? Odpowiedź jest też oczywista - bo nie znano cegły. Co prawda wypalaną cegłę wynaleźli już Babilończycy i do tego powlekaną niebieską glazurą oraz Rzymianie w II wieku ne, ale na terenie Europy widać nie była popularnym materiałem budowlanym, oczywiście do czasu. Jest też charakterystyczną rzeczą, że z końcem średniowiecza, jak nożem uciął, kończy się budowa kamiennych zamków. Dlaczego? Kamień jest najtrudniejszym w obróbce surowcem ale i najtrwalszym, mogącym przetrwać wieki. Kamienne mury mogą z powodzeniem przetrwać największy pożar i w dalszym ciągu pozostać użyteczne. Kamienne mury może zalać woda i kamienne mury będą trwać i służyć dalej. Dlaczego tak lekkomyślnie zrezygnowano z ich budowy. Dlaczego mimo upływu setek lat nikt nie podjął się odbudowy, z małymi wyjątkami, tych przepięknych budowli? Jako anegdotę można przyjąć stwierdzenie historyków, że zaprzestano budowy murów, bo nie broniły przed ogniem armat. Panowie historycy, walory obronne murów są aktualne i dzisiaj. To dlatego Francuzi wydali fortunę na linię Maginota i dlatego Hitler odpowiedział linią Zygfryda. Ale to tak na marginesie. Odpowiedź na pytanie może być tylko jedna - nikt nie potrafił. Nikt nie potrafił, nigdzie nie było odpowiednich specjalistów, nikt nie miał odpowiednich narzędzi i odpowiedniej techniki, bo nikt ze średniowiecznych ludzi tych zamków nie zbudował.
Tintagel, Pendragon, Kornwalia

Zniszczone zamki wyspiarzy. Zamek Tintagel* jest łączony z legendarnym królem Arturem i rycerzami okrągłego stołu. Ten celtycki władca został włączony do rycerzy chrześcijańskich z powodu Świętego Graala, do dziś szukanego przez entuzjastów. Jeśli Graal wogóle istnieje to sądzę, że należy go szukać w stolicy Celtów, za Słupami Heraklesa. Wielka Brytania jest wprost usiana zamkami. Historia uczy, że sam Wilhelm Zdobywca w ciągu wieku wybudował ich 900. Dziewięć potężnych zamków w ciagu roku? Kto mu pomagał - Bóg czy diabeł? Wyspiarskie zamki są zniszczone w ogromnej większości i nigdy nie zostały odbudowane. Takich spustoszeń mogło dokonać tylko trzęsienie ziemi, ale historycy wolą inne wytłumaczenie. Zamki na wschodzie Brytanii niszczyli... Wikingowie. A było to tak. Do brzegu dobijała flota kilku drakkarów, wytaczało się z nich kilkudziesięciu brodatych Wikingów i rozpoczynało oblężenie. Niemal natychmiast znajdowałuje się mnich-zdrajca albo chłopak pasący owce, który znał tajemne przejście. Wikingowie zdobywali zamek, gwałcili, mordowali i plądrowali, by w końcu go podpalić. Zamek płonął doszczętnie i musiał jeszcze ostygnąć zanim normańscy woje dokonali całkowitego zburzenia. Wtedy to przy pomocy mieczy, dzid i siekier kilkudziesięcu ludzi dosłownie roznosiło go w pył. Kamienne twierdze Portugalii i Hiszpanii. Zamek Guimaraes* jest zbudowany z kamiennych bloków przekraczających wagę człowieka. System "podaj cegłę" na pewno nie miał tu zastosowania. Bloki są perfekcyjnie obrobione z zachowaniem kątów prostych. Kto w średniowiecznej Portugalii był zdolny do wykonania tak ogromnej budowli? Zamek w portugalskim Obidos* - kamienna twierdza o wysokości kilkudziesięciu metrów. I na koniec zamek Calachora*, hiszpański średniowieczny "wieżowiec". Skąd na biednym półwyspie Iberyjskim tak zaawansowane technicznie budowle? Rzymianie? Maurowie? Iberyjscy wieśniacy? Carcassonne to już nie tylko zamek, a całe kamienne miasto leżące na południu Francji. Osobiście ciekawi mnie most prowadzący do bramy głównej. Czy jest to pełna jego wysokość, czy też część ukryta jest pod ziemią. Łuki są jakby zbyt blisko fosy. Może pod mury woda naniosła osady i tym samym podwyższyła poziom gruntu? Francuskie Arques*, można by rzec - mały jednorodzinny domek o wspaniałych walorach obronnych. I włoska zagadka. Jaki średniowieczny lud był zdolny wybudować zamek w wodzie? Jakiego rodzaju zaprawy, zdolnej wiązać kamień pod wodą użyto?

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Innym ciekawym szczegółem, na który nie zwraca się uwagi, są szczeliny w murach zamków. Ich szerokość waha się od kilku do kilkunastu centymetrów, długość od kilkudziesięciu centymetrów do kilku metrów. Znajdują się w różnych miejscach - od przyziemia po szczyty wież. Znajdują się na ścianach wież, na murach, a nawet w ich załomkach. Jakie było ich przeznaczenie? Obserwacja, wentylacja, oświetlenie, odprowadzanie wody czy wzmocnienie obrony? Jako otwory strzelnicze nie spełniały raczej swojego zadania z uwagi na minimalny kąt ostrzału i trafienie z nich wroga było raczej dziełem przypadku. Obserwacja też nie wchodziła w rachubę z tego samego względu co ostrzał. Do czego służyły nie wiadomo, jednak musiały spełniać jakąś ważną rolę, gdyż niektóre z nich są specjalnie obudowane większymi, polerowanymi kamieniami. Musiał to być znaczący element architektoniczny, a być może i techniczny, gdyż szczeliny te występują w większości zamków średniowiecznej Europy, od Wysp Brytyjskich po Syrię i od Portugalii po Niemcy. Jeśli, jak twierdzą historycy, każde państwo rozwijało z osobna swoją kulturę, technikę i sztukę, to jak wytłumaczyć występowanie tego uniwersalnego elementu architektonicznego? Czy wnęka z zamku Montsegur* rozwiązuje do końca tę zagadkę?

To tylko kilka przykładów techniki, organizacji pracy i ogromnych nakładów sił i środków. Twierdzę, że cała Europa stoi na fundanentach cywilizacji, która istniała na jej terenach i której ciągłość przerwał kataklizm sprzed 12,5 tysiąca lat. Rzeczą oczywistą jest, że ci którzy przeżyli zdążali do miejsc, które dobrze pamiętali - do miejsc kultowych i ośrodków władzy. Być może nie wszystko uległo zniszczniu w wielkim trzęsieniu ziemi i nie wszystko rozbiła ogromna tsunami. Jest też możliwe, że pozostało niewiele techniki, która pozwoliła odbudować choć część zniszczonej kaklizmem schedy. Było to jednak zależne od ilości ocalałych ludzi, od ocalałych specjalistów-kamieniarzy i od resztek zachowanych narzędzi. Rzecz jasna, że mam na myśli pierwszy okres po kataklizmie. W miarę upływu czasu technika rozsypała się w proch i społeczeństwa były zmuszone powrócić do warunków historycznej wspólnoty pierwotnej. Jedyne, co przetrwało to "dziwne opowieści" o dawnych, dobrych czasach dzisiaj wkładanych między bajki.

Proszę obejrzeć najdziwniejszy bodaj zamek średniowiecznej Europy. Kamienny zamek przypisywany Fryderykowi II Hohenstaufenowi. Bryła zamku nie przypomina żadnej ze znanych warowni. Są to czasy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego (XIII w.). Zamek nazywany "zameczkiem myśliwskim" znajduje się w Apulii*, na samym południu Włoch koło Bari. Był podobno jakiś czas w rekach Templariuszy. Zamek jest też kojarzony z tajnymi organizacjami niemieckimi Vril i Thule oraz z symbolem "czarnego Słońca", a stąd już blisko do Haunebu i tajnej Wunderwaffe Hitlera. Na dziwny kształ zamku zwrócił uwagę..., który jako pierwszy skojarzył go z... generatorem energii Searla. Tak, zamek jest być może budowlą ściśle techniczną. Co więc mają wspólnego średniowieczni rycerze z techniką zaliczaną dziś do zaawansowanej? Kiedy i kto faktycznie zbudował ten zamek? I najważniejsze pytanie - skąd pomysł i kto był projektantem?

konto usunięte

Temat: - Narysuj mi baranka …cz. 2

Z zamkami średniowiecznymi jest związanych kilka historycznych wydarzeń, które jak sądzę mają korzenie w wydarzeniach sprzed kataklizmu. Pierwsze to historia Katarów. Katarzy to ruch religijny działający w XI-XIII wieku szczególnie na południu Francji i w północnych Włoszech, a więc na terenach starożytnej Galii. Co jest tak ciekawego w tym ruchu? Otóż ciekawym jest fakt, że największe skupiska katarów znajdowały się w starożytnych miastach i zamczyskach między innymi w Carcassonne. Głoszona przez nich ideologia czystości ściągnęła na nich gniew Świętego Officjum i krwawe prześladowania. Pytanie skąd w "religii ludowej" jak nazywano kataryzm tyle poważnych i głębokich przemyśleń filozoficznych? Dlaczego działalność przywódców duchowych tzw. "doskonałych" przypomina działanie druidów? Czy to resztki nauk sprzed wielkiego kataklizmu? Jeśli tak, to musieli zginąć, bo zagrażali "nowemu" rzymskiemu chrzescijaństwu. Ostatni Katarowie zostali spaleni w zamku Monsegur. Nie sądzę, by zamki te zbudowali Katarowie. Byli przecież ludźmi z gminu. Jak sądzę też, do zdobycia zamku w Monsegur nie trzeba było organizować wyprawy krzyżowej. Zamek co prawda był położony na wzgórzu, ale zapewne był już od dawna w ruinie. Katarowie zaś, to całe rodziny z kobietami i dziećmi, a uzbrojenie mężczyzn też musiało ustępować rycerskiemu. Sadzę, że cały szum wokół nich był tylko zasłoną dymna dla ukrycia zwyczajnego ludobójstwa średniowiecznej, chrześcijańskiej Europy. Skąd jednak u Katarów krzyże mające rodowód celtycki, a przypominające także symbol innego bractwa - Kawalerów Maltańskich?
Zakon Maltański powstał jako nieformalny zakon przyszpitalny w wieku XI pod wodzą legendarnego brata Gerarda. Zakonowi temu przypisuje się budowę sieci zamków i warowni na terenie Palestyny, a szczególnie zamku-szpitala Margat* (z lewej). Otrzymali też potężny zamek Krak de Chewaliers. Dociekliwość każe mi zadać pytania - jak zakon liczący z górą kilkuset członków, mógł zbudować kamienny zamek w Margat? Jako okupanci nie mogli liczyć na pomoc miejscowych Arabów, chyba że zmusili ich do niewolniczej pracy. Który z zakonników sporządził plan budowy? Jak głęboko posadowiono fundamenty zamku? Skąd wzięto taką ilość kamiennego materiału w pustynnej Syrii? Ilu specjalistów zatrudniono przy obróbce kamienia a ilu przy transporcie i budowie? Jak wyglądał transport budulca na miejsce budowy? Jakie maszyny inżynieryjne zastosowano? Ile lat trwała budowa zamku? Zamku w Margat z pewnością nie zbudowali ani Maltańczycy ani tym bardziej Arabowie. Co więcej nie ma żadnej mowy o zbudowaniu sieci warownych zamków. To jest tylko myślenie życzeniowe współczesnych historyków z jednoczesną nadzieją, że nikt nie będzie zadawał głupich pytań.

Podobnie ma się sprawa z zamkiem Krak de Chewaliers. Nikt ze współczesnych nie był w stanie zbudować czegoś takiego. Wzgórze dokładnie splantowano (jeśli nie usypano). To co widzimy na powierzchni, to tylko prawdopodobnie 2/3 objętości zamku. Z jakich kamiennych elementów zbudowano ten zamek pokazują dwa następne zdjęcia. Jeśli ktoś wierzy historykom, niech przeprowadzi nawet orientacyjną kalkulację na podstawie wyżej zadanych pytań.



Wyślij zaproszenie do