Krzysztof
Kroczyński
prezes Zarządu,
Orion Instruments
Polska
Temat: Kilkaset Me 262 w akcji w 1943
Robert Radoń:
Niemcy nie tyle mieli manię wielkości, co nie mieli dość ludzi, dlatego stawiali, i słusznie na jakość sprzętu.
Co najlepiej widać na przykładzie bnitwy pod Stalingradem.
Ich czołgi były ergonomiczne a załogi dzięki temu, że miały duże szanse przeżyć zniszczenie maszyny, mogły szybko przesiąść się do kolejnej.
Tylko jak im zabrakło wolframu robili pancerze ze stali molibdenowej i wystarczyło trafić w ten czołg czymkolwiek, żeby drzazgi z pancerza masakrowały załogę. Owszem, oni oszczędzali żołnierzy bardziej niż Rosjanie, ale to odbywało się raczej na poziomie taktyki (na widok pojedynczego T-34 załoga trójki miała obiowiązek usiąść na podłodze, postawić zasłonę dymną i w długą, a załoga T-34 który zwiałby na widok Tygrysa trafiłaby pod ścianę.
Problemem nie był brak czołgów, tylko czołgistów.
70mln. naród rzucił wyzwanie całemu światu, stosunek sił był prawie sto do jednego, jakby Niemcy budowali takie trumny jak Ainanci, to szybko brakło by im żołnierzy.
Mnie się zdaje, że czołgi niemieckie to akurat nie były specjalnie świetne.
Dlatego prawdziwą tragedią dla hitlera był kontratak pod moskwą i klęska 8 armi wermahtu, tu nie chodziło o ruiny miasta, czy kilkasem km pola, tylko kilkaset tysięcy najlepszych żołnierzy świata, którzy tam zginęli.
Wg. mnie, hitler miał ogrome szanse na wygranie tej wojny, brakło mu łutu szczęścia i kilku rozsądnych decyzji.... na całe szczęscie.
Mnie się zdaje, że Hitler nie miał od poczatku najmniejszych szans. Nawet, gdyby mu te kilkaset tysięcy ludzi zostało, gdyby zajął Moskwę, to dalej posunąć się nie byłby w stanie. A cały sowiecki przemysł był na Uralu.
Przewaga sowiecka w ludziach, sprzęcie i wsparciu sojuszników była miażdżąca.