Temat: Hitler wygrywa wojnę
Kazimierz Turaliński:
Jest ogromna różnica pomiędzy bombardowaniem a unicestwieniem. Efekt bywa podobny, jednak można zbombardować fabryki a odpuścić ludności cywilnej, co nie jest możliwe przy atomowej zagładzie.
Może Pan wskazać w jaki sposób odpuszczano tej ludności cywilnej
w rzeczonym Hamburgu, Kolonii i innych niemieckich miastach? Bo
osobiście jakoś nie dostrzegam. Nocne naloty strategiczne z
samej swojej zasady musiały przypominać efektami użycie broni atomowej.
Kto i dlaczego miałby go przyjąć.
Roosevelt był miękkim politykiem, bez wsparcia Churchilla mógłby ulec.
Wątpię. W sprawach, w które się angażował był energiczny. A wojna
z Niemcami była właśnie taką sprawą. Tak jak z wielką energią
działał na rzecz rozmontowania brytyjskiego imperium, tak postąpiłby
wobec zagrożenia imperium niemieckim.
PYTANIE KLUCZOWE DLA OTWARCIA WĄTKU = w którym roku Niemcy mieliby wygrać wojnę. Jeśli miałby to być Blitzkrieg i koniec Europy Wschodniej i Zachodniej w 1941, to Ameryka była słabiutka,
To prawda - kluczowy jest też los Wielkiej Brytanii. Bez jej
lotnisk ofensywa bombowa na Niemcy byłaby utrudniona.
Pytanie, co jeśli produkcję przeniesiono by do Francuskich i Angielskich fabryk.
To samo. Zakładając oczywiście, że proponowana wyżej operacja byłaby
w ogóle możliwa. Przeniesienie masowej produkcji w czasie prowadzenia
wojny fatalnie odbiłoby się na niemieckiej wydajności, a nic
w zamian by nie dawało.
Tolerancja dla równania z ziemią miast brytyjskich, gdzie wielu
Amerykanów miało krewnych, byłaby niska.
Ale po co Hitler miałby przeprowadzać jakieś większe komponenty
własnego kompleksu wojskowego na Wyspy, wyrywając fabryki z łańcucha
kooperantów i jakoś tam zoptymalizowanego systemu transportowego.
Politycznie transfer przemysłu do podbitej Anglii/Francji byłby
dość ryzykowny (osłabia własny naród? no jak to tak?)
Przyznaję, że o tym nigdy nie czytałem. Jednak rozwiązania widzę dwa:
1. przeniesienie produkcji na tereny których nie dałoby się w zgodzie z linią polityczną spacyfikować
Potworne koszty, czas, spadek produkcji, zmniejszenie efektywności
w zamian za iluzoryczną na wojnie totalnej ochronę propagandową.
2. z uwagi na brak u Amerykanów technologii rakietowej to rozwiązaniem byłby rozwój obrony przeciwlotniczej
To byłoby coś, ale jest szkopuł - rozwój systemów plot
Rheintochter/Wasserfall był co prawda stymulowany ofensywą bombową
aliantów, ale jednocześnie powodował tym większy nacisk na
dopracowanie, produkcję i użycie Vergeltungswaffen - które znakomicie
od prac nad rakietą plot odciągały zasoby, ludzi i uwagę. Jednocześnie
w sytuacji braku ofensywy bombowej nad Rzeszą (brak baz w WB)
Niemcy najprawdopodobniej prezentowaliby zerowe zainteresowanie
w sumie kłopotliwymi i drogimi systemami plot tego rodzaju, a więc
nie rozwijaliby ich tak samo, jak w czasie wojny nie rozwijali wielu
systemów broni - wydawałoby się bezwzględnie potrzebnych - do ostatnich
chwil, gdy okazywało się że znowu mieli za mało czasu.
po odnowieniu możliwości przemysłowych podbitych państwa wzmacnianie własnych sił powietrznych.
Tutaj też jest problem - odnowieniu możliwości przemysłowych
państw podbitych w sensie ich wsparcia dla przemysłu wojennego Rzeszy - zależało głównie od dostępu do surowców rzadkich. A tych, jak
sama nazwa wskazuje, nie było w Europie za wiele. Większość sprowadzano
zza mórz, a więc dla Rzeszy byłyby niedostępne. Realny efekt byłby
zatem taki, że posiadając jakieś tam wzmożone moce przemysłowe
krajów podbitych, Niemcy mogliby je wykorzystać do produkcji
mebli, wozów drabiniastych, wykałaczek i tym podobnych - bo
żeby produkować nowoczesne, potrzebne do walki z USA systemy broni,
nadal mieliby za mało surowców rzadkich (wolfram, wanad, kauczuk
i takie tam).
Sytuację w tym zakresie mogło poprawić opanowanie źródeł surowców
w ZSRR, ale przywrócenie ich do eksploatacji wobec prawdopodobnych
zniszczeń wojennych zabrało by wiele czasu i środków produkcji, które
potrzebne były już do prowadzenia wojny (budowy floty morskiej i
lotniczej).
Amerykanie pod koniec wojny mieli już samoloty, które mogły latać na bardzo dalekie dystanse, ale przelecieć nad połową Europy zdominowaną przez wroga to też wyzwanie.
Jakoś dawali sobie z tym radę.
I tu kolejny punkt - zestrzelony samolot i nieuszkodzona głowica
Poza ogólnymi tezami teoretycznymi nic by Niemcom nie dała.
Jedna przypadkowa głowica po stronie Niemiec wobec seryjnych
Fatmanów schodzących z taśmy w USA.
+ technologia rakietowa Niemiec,
Ogólnie oczywiście Niemcy w technologii rakietowej byli całkiem
nieźli, ale ich wykorzystanie do przenoszenia broni atomowej
jeszcze długo nie byłoby możliwe. Zwłaszcza jeżeli mowa o potencjalnym
dostarczeniu ładunku za pomocą rakiety do USA.
Gdyby jednak wojna zamieniła się (...) w wojnę pozycyjną jak 20 lat wcześniej na froncie zachodnim, trzeba by przekonać obywateli i żołnierzy, że warto zabijać.
Zgadza się. Ale nie niedoceniałbym stopnia mobilizacji USA.
W Wietnamie nacisk psychiczny był bardzo istotny,
W Wietnamie bardzo istotny był wpływ słabo kontrolowanych mediów
masowych. W czasie II wojny te media nie tylko były pod ścisłą kontrolą
w USA, ale również chętnie i z pewnym wdziękiem pełniły służebną rolę
propagandową.
Myślący, jak choćby Kadafi obecnie - będzie fotografował ofiary cywilne i upubliczniał ich wizerunki.
Pytanie, czy znane zachowania kierownictwa politycznego III Rzeszy
skłaniają do tezy o chłodnym rozgrywaniu takiej sytuacji.
Po bombie atomowej byłoby co upubliczniać. Ale to już kwestia zdolności Goebbelsa.
Okolica i ofiary wyglądałyby tak samo, jak w 1943 w Hamburgu, to raz.
Dwa, Goebbels był zdecydowanie zbyt kompetentny by puszczać w świat
filmy z tezą "Jeden amerykański bombowiec nadleciał nad nasze wspaniałe
niemieckie miasto i straszliwą nieludzką bronią spalił w sekundę
100 000 ludzi." Przecież ktoś w Niemczech jeszcze by to obejrzał.
Program polityczny był sensu stricte socjalistyczny (odrzucenie kościoła,
Nie było kapelanów?
pogarda dla finansjery i liberałów,
Co to znaczy - pogarda? Kierownictwo NSDAP pracowało ręka w rękę
z największymi niemieckimi konsorcjami, udzielając im koncesji i
monopoli. Jaka pogarda?
nacjonalizacja przemysłu,
Słucham? Rząd wydawał olbrzymie środki na subwencje i dotacje,
żeby doprowadzić do rozwoju prywatnych firm niezbędnych do
rozbudowy militarnej. Niczego nie nacjonalizowano. Dokładano
jedynie organy kontrolne podległe partii, żeby upewnić się
co do kierunku rozbudowy.
oparcie na kręgach robotniczych etc.),
A tak konkretnie to jak to wyglądało? Bo robotnik występował
jedynie w hasłach, jak u każdych populistów. To była
zręczna metoda na propagandowe podparcie władzy, nie jakaś
podstawowa wykładnia dla prowadzenia działań społecznych.
praktyka Stalina posyłającego na pewną śmierć żołnierzy bez karabinów i militaryzacja produkcji to też nie czysta doktryna socjalizmu.
Socjalizm coś takiego sankcjonuje? Gdzie konkretnie?
? Po co? Zakładając realizację niemieckich planów, ZSRR zostałby właściwie zlikwidowany.
W celach taktycznych. Żartowano w sierpniu 1939, że niedługo Stalin przyłączy się do paktu antykominternowskiego. Ja na jego miejscu, w obliczu totalnej klęski... przystąpiłbym.
I dostał w czapkę od Berii i towarzyszy z BP?
Po klęsce nie ma Stalina. Rządziłby zapewne Beria, który
był dalece sprytniejszy i bardziej niebezpieczny dla Niemców.
Nawet gdyby podjął współpracę, wątpię żeby nie knuł
równocześnie z USA.
J/w - dla celów taktycznych warto zostawić wierchuszkę komunistyczną i zwasalizować.
Hitler w rozkazie o komisarzach jasno pokazał, w jaki sposób
zamierza tę wierchuszkę zostawić i zwasalizować.
Kolejna kwestia panowanie na morzach - Kriegsmarine mogło osiągnąć znaczną przewagę,
! W czym? Oceaniczne okręty wojenne budowało się latami, a Ubooty, wobec rosnącej przewagi aliantów w ZOP, nie miały
szans w dłuższej perspektywie.
Aliantów - ale tutaj już nie mamy Aliantów, tylko same Stany Zjednoczone.
Zaraz, to Niemcy zdobyli też Kanadę, Australię i RPA?
A nawet gdyby, to Kriegsmarine - w porównaniu do atlantyckiej
części US Navy - była cienka jak cztery litery węża.
>Podobnie koniec RAF-u znacznie ułatwiłby transport powietrzny.
Dokąd? Do Japonii? Tam jest z 11 000 kilometrów w jedną stronę.
Śródlądowanie w ZSRR (podbitym) byłyby wykonalne.
Zaraz. To ZSRR jest całe podbite, czy tylko Niemcy wygrali wojnę
z ZSRR (czyli zrealizowali plan osiągnięcia linii
Archangielsk-Astrachań?). Bo jeżeli okupują _całe_ ZSRR
to chyba potrzebują do tego kilku żołnierzy, trochę sprzętu,
paliwa itp:
Transport to nie tylko sprzęt, ale też i technologia
I co takiego technologicznego Niemcy mogli zaoferować Japończykom,
co by zmieniło ich rozpaczliwą sytuację>
lub środki pieniężne.
U kogo i na co Japończycy mogliby je wydać?
Zaraz, ale dlaczego USA miałoby się w 1945 interesować jakim Wietnamem,
Tereny te to potencjalne zaplecze osobowe,
Niepiśmiennej, niewykwalifikowanej siły roboczej. Jakie
z takiego zaplecza było wojsko pokazuje sytuacja armii
Czanga.
Syberia to surowce.
Potencjalne. W czasach II wojny światowej Syberia nie była
specjalnie rozpoznana pod względem zasobów, nie wspominając nawet
o infrastrukturze niezbędnej do tych zasobów wydobycia i
wytransportowania w świat. Dla Niemców mogła stanowić
niezłe źródło porządnego drewna, ale w perspektywie dekady
czy dwóch nie oferowała nic więcej.
Możliwości wykorzystania - szerokie.
Na przykład jakie?
Jakie - dziś trudno mi powiedzieć.
Wtedy byłoby to powiedzieć jeszcze trudniej. Na Syberii nic nie było.
W chwili zakończenia II wojny światowej ZSRR posiadała największą na świecie zdolność mobilizacyjną armii
To jakaś pomyłka. _Zdolność mobilizacyjną_? W 1945 ZSRR
powoływał pod broń szesnastolatków, bo fizycznie brakowało mu
żołnierzy. Ich armia słaniała się kadrowo na ostatnich nogach.
RKKA osiągnęła w 1945 kres mobilizacyjny.
oraz kontynuowania konfliktu.
Także nie. Armia radziecka w znacznej części operowała dzięki środkom
i surowcom otrzymanym z Lend-Lease, a poziom techniczny jej systemów
broni i - zwłaszcza - łączności, plasował ją w dolnej części stanów średnich.
W dodatku RKKA operowała na skrajach bardzo rozciągniętego teatru
działań wojennych, setki czy tysiące kilometrów od swojej bazy przemysłowej.
Alianci bali się aby Stalin samodzielnie nie zdobył Berlina
Dlaczego mieli się tego bać? Uzgodnili to wcześniej ze Stalinem.
Linia rozgraniczenia na Łabie nie wzięła się znikąd.
Niedługo później ZSRR pozyskało broń masowego rażenia.
Niedługo - propotyp 1949, seryjna produkcja na miarę amerykańskiej z roku
1946 - jeszcze później.
Zagrożenie stało się znaczne i na 50 lat decydujące.
Stało się znaczne - ale przecież nie w czasie Jałty czy bezpośrednio
po niej.
Kilka ostrzałów V-1 i V-2 z dużych jednostek oceanicznych na Nowy York i Waszyngton
Ale proszę, niech się Pan chwilę zastanowi ile czasu zajęłoby Niemcom
zbudowanie "dużych jednostek oceanicznych" - i osłony dla nich - które
mogłyby podejść pod Nowy York oraz jak by wtedy wyglądała wojenna flota
USA i co by z takim niemieckim zespołem zrobiła.
Roosevelt nie był twardym politykiem,
Nie wiem po czym Pan to poznaje. Wg mnie w kwestiach, które uznawał
za ważne, był całkiem twardy. Owszem, również uważam lepiej
by dla nas było, gdyby postępowa tak w odniesieniu do zupełnie
innych kwestii - ale to jeszcze nie
powód, żeby uważać go za mięczaka.
nie rozumiał prawideł stosunków międzynarodowych ani gry politycznych interesów rządzących Europą.
Dlaczego miałoby go to interesować? Był prezydentem USA i realizował
cele USA.
Zawarcie korzystnego dla Niemiec pokoju, na podstawie jednego celnego ataku i wywołanych negatywnych reakcji społeczeństwa amerykańskiego, byłoby możliwe.
Niech Pan może poczyta o Victory Plan.
Robert Puszczyk edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 11:17Robert Puszczyk edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 11:18Robert Puszczyk edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 11:20