Zbigniew Maciej Matyszczak

Zbigniew Maciej Matyszczak konsultant
niezależny,edukacja
nieformalna w ramach
bizne...

Temat: Paradoks rozstania

Agnieszka Swaczyna:
Większe kary finansowe za fizyczne utrudnianie kontaktów z dzieckiem, płacone na rzecz poszkodowanego rodzica będą doskonałym narzędziem zemsty, eskalującym konflikt oraz będą prowadzić do nasilenia, być może z premedytacją niezdefiniowanej prawnie, alienacji rodzicielskiej.

Jakiej zemsty? Kogo wobec kogo?

Prosze uruchomić wyobraznię
Faktycznym poszkodowanym okaże się dziecko, a ukarany rodzic odkuje się pozwem o zwiększenie alimentów i nasileniem działań alienacyjnych, co w rezultacie doprowadzi do tego, że dziecko będzie odmawiać kontaktu z drugim rodzicem.

Tak, to jest bolesna prawda.
A przecież nic nie stoi na przeszkodzie by sąd zmienił prawnego opiekuna. Alienator winien skorzystać z fachowej opieki. Jeśli rokowania będą dobre wówczas można wrócić do formy opieki naprzemiennej.
Przecież wszystkim chodzi o dobro dzieci.
Proszę wziąć pod uwagę, że przeszkadzanie w kontaktach dziecka z drugim rodzicem już jest działaniem alienacyjnym. To źle, że chce się za to karać? TO źle, że sąd uprzedza jaką karę ktoś poniesie, jeżeli nie będzie stosował się do orzeczenia sądu? Moim zdaniem w większości przypadków podziała.

Nie podziała. Nastapi eskalacja

>Dwa kara ma być zasądzana na rzecz poszkodowanego
rodzica. Niejednego szlak trafi, że ma mu/jej płacić. Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie wolał zapłacić. C'est la vie.
Biegli sądowi zazwyczaj mają nikłą wiedzę na ten temat, co będzie impulsem do poszukiwania kolejnych.

Jasne, biegli w ogóle na niczym się nie znają.

Co innego nie posiadać wiedzy w temacie, a co innego nie posiadać wiedzy merytorycznej niezbędnej do oceny faktów.
Prawda jest zawsze zafałszowana przez alienatora, który wykorzystuje do tego celu dzieci i oczywiście najbliższych
No i interes rozkwitnie.

Jaki interes?
To proste. Ofiary alienatora to ogroma rzesza dzieci i dorosłych
Odnoszę wrażenie, iż nigdy nie spotkała się Pani z przypadkiem alienacji rodzicielskiej. Ja nazywam to soft bandytyzmem.
Najprostszym rozwiązaniem jest zmiana opiekuna prawnego i co za tym idzie zmiana obowiązku alimentacyjnego.
Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Paradoks rozstania

Trudno, żebym się nie spotkała z problemem alienacji rodzicielskiej. A automatyczna zmiana opiekuna, co jak rozumiem Pan sugeruje, jest oparta na przedmiotowym traktowaniem dziecka. Dziecko, to nie worek kartofli, żeby je przerzucać z miejsca na miejsce. Na tym polega największy problem, że trudno znaleźć dobre rozwiązanie dla zapobiegania lub walki z alienacją rodzicielską.
Zbigniew Maciej Matyszczak

Zbigniew Maciej Matyszczak konsultant
niezależny,edukacja
nieformalna w ramach
bizne...

Temat: Paradoks rozstania

Maciej Matyszczak:
Beata Ś.:
ale różnym spojrzeniem na świat i chęcią uczenia różnych rzeczy nie można tłumaczyć robieniem na złość drugiemu rodzicowi i przy okazji przecież dziecku (ale jakoś tego nie widząc i nie rozumiejąc) ... na zasadzie nie bo nie....

Panie Marku - zawsze któryś z rodziców jest dla dziecka tym lepszym a drugie tym gorszym... nawet w najlepszych pełnych domach... :-) - choćby dlatego że jedno wymaga realizacji obowiązków a drugie jest tak naprawde od rozrywek...

Jeśli dziecko kocha jednego z rodziców bardziej ani chybi ten goryszy nieświadomie zacznie go alienować
jak świat światem zawsze takie dylematy były w rodzinach

mnie osobiście znanych, proszę dodać.
a może zacząć od współpracy elementarnej? może nie od razu o rodzaju filozofii która będziemy przekazywac dziecku a od tego że np. założy czapke jak jest chłodno?
to skrajny przykład ale nawet tak niepozorne są źródłem potężnych konfliktów....

Niestety, matki powielając patologiczne zachowania postępują na zazadzie tak ma być bo ja tak chcę.
Zapraszam do przeczytania innych moich wypowiedzi.
Ubolewam nad tym, że tak wiele jest niepełnych rodzin.
życzę lepszych dni i skuteczniejszych rozwiązań

Ja również - M
B.
Zbigniew Maciej Matyszczak

Zbigniew Maciej Matyszczak konsultant
niezależny,edukacja
nieformalna w ramach
bizne...

Temat: Paradoks rozstania

Agnieszka Swaczyna:
Trudno, żebym się nie spotkała z problemem alienacji rodzicielskiej. A automatyczna zmiana opiekuna, co jak rozumiem Pan sugeruje, jest oparta na przedmiotowym traktowaniem dziecka. Dziecko, to nie worek kartofli, żeby je przerzucać z miejsca na miejsce. Na tym polega największy problem, że trudno znaleźć dobre rozwiązanie dla zapobiegania lub walki z alienacją rodzicielską.

Posłużyła się Pani wysublimowanym porównaniem. Dziecko zmienia prawnego opiekuna czyli częściej się będzie widywało z tym rodzicem, na którym wieszają psy. I proszę sobie wyobrazić, że w wielu przypadkach to będzie zgodne z oczekiwaniem dziecka.
A mnie się zdaje, że często stosowane są wygodne rozwiązanie nazywane optymalnymi co nijak ma się do dobra dziecka.
Proszę konsultować to z tymi którzy cierpieli przez lata, a w dorosłym zyciu ponoszą konsekwencje czyichś chorych ambicji, nienawiści, egoizmu i podłości, oni znajdą proste rozwiązania tylko nikt ich o to nie pyta
Co inego czytać na temat alienacji rodzicielskiej a co innego obserwować dziecięce dramaty lub w nich uczestniczyć. Pozbawienie kontaktów z kochającym rodzicem jest dla dziecka gorsze niż jego utrata w wyniku śmierci. Bo ukochana osoba umiera co kilka dni ...

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

Uzasadnienie wyroku: "Analiza okoliczności sprawy będącej przedmiotem rozpoznania prowadzi do przekonania, że pozbawienie władzy rodzicielskiej MH nad małoletnim synem nie tylko nie znajduje podstawy w postaci dotychczasowego sprawowania władzy rodzicielskiej przez matkę, ale co więcej godziłoby w dobro K. Małoletni jest bardzo związany z matką, zaś MH w sposób prawidłowy zajmuje się synem. Dba o jego rozwój fizyczny, edukacje i rozwijanie zainteresowań. Niepokój może budzić jedynie zbytnie emocjonalne przywiązanie małoletniego do matki połączone z całkowitym brakiem akceptacji ojca w roli rodzica. Nie sposób tu nie zauważyć wręcz celowych działań matki, która swoim zachowaniem i metodami wychowawczymi doprowadziła do takiego stanu. Matka dziecka zdaje się nie dostrzegać, że dla prawidłowego rozwoju dziecka wymagane jest pielęgnowanie więzi uczuciowych istniejących pomiędzy małoletnim a każdym z rodziców, bez względu na to, czy żyją oni w rozłączeniu, czy wspólnie. Małoletni w chwili obecnej boi się ojca i nie chce z nim utrzymywać kontaktów. Podczas wysłuchania powtarzał zasłyszane w domu opinie na temat ojca. Trudno sobie bowiem wyobrazić, iż 10 letni chłopiec jest na tyle dojrzały, żeby ocenić, iż jego ojciec na przestrzeni kilku ostatnich lat nie zmienił swojego zachowania. Nie sposób tu nie zauważyć, iż są to słowa wypowiadane przez bezpośrednich opiekunów małoletniego - matkę i babkę dziecka. Małoletni jest uwikłany w konflikt pomiędzy rodzicami. Takie działania obojga rodziców z pewnością nie przyczynią się do prawidłowego rozwoju i kształtowania postaw małoletniego.
W ocenie Sądu, dążenie TS do pozbawienia władzy rodzicielskiej MH podyktowane jest więc wyłącznie niezadowoleniem z przebiegu dotychczasowych kontaktów z synem, a właściwie ich brakiem jak i również narastającym konfliktem na tym tle pomiędzy rodzicami. Nie sposób też nie zauważyć determinacji ojca w dążeniu do nawiązania relacji z synem. Nie mniej jednak TS nie wykazał, aby istniały przesłanki uzasadniające pozbawienie matki władzy rodzicielskiej. Dlatego też wykonywanie władzy rodzicielskiej przez TS ograniczono do prawa interesowania się stanem zdrowia oraz nauką. Sąd miał w tym względzie na uwadze naczelną zasadę prawa rodzinnego, a mianowicie zasadę dobra dziecka, która oznacza, że jego interes rozstrzyga przede wszystkim o tym o tym jak rodzice i opiekunowie powinni wykonywać swe obowiązki względem dzieci i rodziny, oraz w jakim kierunku powinny iść rozstrzygnięcia sądu w sprawach rodzinnych np. wytyczne Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z dnia 30 listopada 1994 roku w sprawie III CZP 1/74, OSNCP 1975, poz. 37"
* wytyczne Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z dnia 30 listopada 1994 roku w sprawie III CZP 1/74, OSNCP 1975 -> wytyczne wymiaru sprawiedliwości i praktyki sądowej w zakresie orzekania w wyroku rozwodowym o wspólnym mieszkaniu, zajmowanym przez małżonków, oraz o podziale majątku wspólnego. Rozumiem dziecko -> majątek wspólny. Sąd już go podzielił. Ojciec może interesować się majątkiem matki. Rozumiem dosłownie to co niektórzy Panowie tu piszą. Matka stała się właścicielem dziecka. Sąd tak właśnie napisał.
Ojcu zarzucono wyłącznie "dążenie do nawiązania relacji z synem". Jeśli nie ma się co zarzucić to można i tak :-) Przecież jest winien z założenia.Dorota Sokół edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 08:32

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

"Sąd, po rozważeniu i dogłębnym przeanalizowaniu całokształtu okoliczności przedmiotowej sprawy doszedł do wniosku, iż złożony wniosek nie jest zasadny. Żadnych wątpliwości nie budzi, iż dla prawidłowego rozwoju socjopsychicznego dziecka wskazany jest jego kontakt z rodzeństwem i utrzymywanie w tym zakresie prawidłowych relacji.
Zadaniem Sądu było jednakże ocenienie zasadności wniosku złożonego przez TS i DS, który obejmował żądanie ustalenia kontaktów pomiędzy małoletnimi, w zakresie wskazanym przez wnioskodawców. Koniecznym stało się więc określenie czy małoletni są w rzeczywistości pozbawieni możliwości utrzymywania takich kontaktów. Sąd opierając się na zebranym materiale dowodowym uznał, iż w rzeczywistości małoletni mają możliwość kontaktowania się i utrzymywania pomiędzy sobą relacji. Z przytoczonego już orzeczenia Sądu Okręgowego wynika, iż ustalone sądownie kontakty TS z KS obejmują m.in. możliwość zabierania małoletniego poza miejsce zamieszkania (w obecności matki małoletniego), jak również kontakty w miejscu zamieszkania wnioskodawcy bez obecności MH.
Oddalając wniosek Sąd zwrócił również uwagę rodzaj i intensywność ewentualnych kontaktów małoletniej AS z KS. Znaczenie w tym zakresie ma przede wszystkim wiek małoletniej, która w chwili orzekania przez Sąd ukończyła dziesięć miesięcy. Małoletnia znajduje się więc w wieku, w którym kontakty z bratem w tak dużej częstotliwości jak wskazana we wniosku, nie są konieczne (wskazane 2 x w miesiącu po 3 godz). Rozwój socjopsychiczny 10 miesięcznego dziecka jest jeszcze na tyle niski, iż w ocenie Sądu kontakty pomiędzy rodzeństwem, w ramach spotkań TS z KS są, na obecnym etapie rozwoju małoletniej wystarczające.
Z urzędu wiadomym jest, iż pomiędzy rodzicami małoletniego KS istnieje głęboki i długotrwały konflikt. Należy jedna podkreślić, iż ewentualne utrudnianie przez MH kontaktów małoletniego z ojcem, nie wydawanie dziecka ojcu w oznaczonych terminach, co pośrednio wpływa również na brak możliwości nawiązania relacji pomiędzy małoletnimi - na co wskazywał wnioskodawca, należy do sfery prawidłowego wykonywania orzeczenia Sądu, nie wpływa natomiast na samą konieczność ustalenia takich kontaktów. Ewentualny brak zastosowania się do orzeczenia Sądu wywołuje w stosunku do osoby naruszającej to orzeczenie negatywne konsekwencje prawne, przy czym stosowanie wszelkiego rodzaju sankcji w tym zakresie nie jest przedmiotem niniejszego postępowania."
AS ma już 2 lata i 3 miesiące, a KS nadal nie widziała. Jej rozwój socjopsychiczny wskazuje, że rozpoznaje już rodzinę. Co do konsekwencji prawnych dla MH to już wyżej napisałam. Żadnych sankcji ni widu ni słychu. A 2x w miesiącu po 3 godziny + urodziny i imieniny dzieci (4x w roku) to zdecydowanie za często na kontakty z bratem. W normalnej rodzinie powinno się któreś dziecko oddać do Domu Dziecka aby nie przesadzić ze spotkaniami. Bo jeszcze niechcący się polubią.
Pozdrowienia dla Sądów Rodzinnych działających w interesie dobra dziecka.
Tylko w takim przypadku na jakiej podstawie oni ustalają dobro którego dziecka?Dorota Sokół edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 12:48
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Maciej Wojewódka:
Moją ideą jest wprowadzenie opieki naprzemiennej nad dzieckiem, po rozstaniu rodziców wraz ze wzrostem świadomości i kompetencji rodzicielsko-wychowawczych, zarówno obecnych jak i przyszłych rodziców.

W takiej sytuacji nastąpi znaczne osłabienie prawdopodobieństwa występowania paradoksu rozstania.
Opieka naprzemienna nie zawsze się sprawdza. Takie rozwiązanie nie jest możliwe gdy rodzice mieszkają daleko od siebie. Chcąc nie chcąc dziecko musi zostać pod opieką jednego z rodziców, drugi jest dochodzący. Przecież dziecko chodzi do przedszkola, szkoły w jednym miejscu i ciągłe zmiany nie wpływają na jego rozwój dobrze. Ważna jest stabilizacja. Natomiast co jest ważne, a na co wielu nie zwraca uwagi, że często nie chcemy wsłuchać się w to czego chce dziecko. Ja pytam syna czy chciałby częściej przebywać u ojca czy tak jest dobrze jak teraz, kiedy ojciec zabiera go raz w miesiącu na weekend, on twierdzi że tak jest dobrze i że nie chce częściej jeździć. Druga sprawa że ojciec też się do tego nie garnie. Ale sytuacja z biegiem czasu może się zmienić i dziecko będzie chciało jeździć częściej. Trzeba rozmawiać z nim i brać pod uwagę jego potrzeby i chciejstwa a nie tylko swoje.
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: Paradoks rozstania

Anna Maria D.:
Opieka naprzemienna nie zawsze się sprawdza. Takie rozwiązanie nie jest możliwe gdy rodzice mieszkają daleko od siebie. Chcąc nie chcąc dziecko musi zostać pod opieką jednego z rodziców, drugi jest dochodzący. Przecież dziecko chodzi do przedszkola, szkoły w jednym miejscu i ciągłe zmiany nie wpływają na jego rozwój dobrze.
hmm, tylko dlaczego mieszkają daleko od siebie? skoro rodzice wcześniej żyli razem, mieli w tym samym mieście prace a po rozstaniu to sie zmienia.
i nie chce tutaj znowu rozstrzygać czy większość rodziców wyprowadzających się ma gdzieś to co się dzieje z dzieckiem czy nie wierzy, że ma możliwość egzekwowania praw do pobytu przy dziecku, czy jako "mądrzejszy" nie chce trwać w otwartym konflikcie i za jedyne rozwiązanie uważa taką separację.
Ważna jest stabilizacja.
i o jakiej stabilizacji mowa skoro mówimy o sytuacjach gdy zazwyczaj tą stabilizacje rozwalamy w pył rozstając się? zawsze mnie śmieszy argumentowanie zmniejszenia kontaktu z jednym rodzicem aby zapewnić stabilizacje dziecku. moje dziecko za stabilizacje uważa równy kontakt z obojgiem rodziców a nie przywiązanie do jednego pokoju.
Natomiast co jest ważne, a na co wielu nie zwraca uwagi, że często nie chcemy wsłuchać się w to czego chce dziecko. Ja pytam ...
a zapytałaś kiedyś o to samo w obecności ojca?
dziecko będąc przy jednym rodzicu odpowiada tak aby tego rodzica nie krzywdzić i tak jak wydaje mu sie, że ten rodzic che usłyszeć. tak mi to specjaliści tłumaczyli, więc tak zakładam i o tak ważnych rzeczach rozmawiałem z dzieckiem tylko w obecności jego matki, każdą inna decyzje dotyczącą decydowania o przyszłości dziecka uważam za może nie manipulacje ale zapewne wpływającą na relacje dziecka z rodzicami
Druga sprawa że ojciec też się do tego nie garnie.
tutaj każda sytuacja jest inna i żal dzieci, które mają możliwość kontaktu z obojgiem rodziców i sam rodzic ma to gdzieś.
ja uważam, że tak w przypadku narzucenia wypełniania obowiązków rodzicielskich na rodziców do tego się nie garnących jak i umożliwienie tym, którym się to utrudnia poprzez zasądzenie opieki naprzemiennej jako najlepszego dla rozwoju dziecka systemu opieki (rzecz jasna z pominięciem wyjątków, gdzie ten system zwyczajnie nie mógłby funkcjonować) było by cudownym krokiem dla dobra wszystkich dzieci z rozbitych rodzin.
Ale sytuacja z biegiem czasu może się zmienić i dziecko będzie chciało jeździć częściej. Trzeba rozmawiać z nim i brać pod uwagę jego potrzeby i chciejstwa a nie tylko swoje.
u dzieci takie chciejstwa można kupić. tak jak wiele dzieci które już potrafią kojarzyć
weekendowego tatę z prezentami i samymi atrakcjami raczej nie będą miały ochoty tego zmieniać.
to tez pewna forma manipulacji chęciami dziecka

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

Marek M.:
Anna Maria D.:
Opieka naprzemienna nie zawsze się sprawdza. Takie rozwiązanie nie jest możliwe gdy rodzice mieszkają daleko od siebie. Chcąc nie chcąc dziecko musi zostać pod opieką jednego z rodziców, drugi jest dochodzący. Przecież dziecko chodzi do przedszkola, szkoły w jednym miejscu i ciągłe zmiany nie wpływają na jego rozwój dobrze.
hmm, tylko dlaczego mieszkają daleko od siebie? skoro rodzice wcześniej żyli razem, mieli w tym samym mieście prace a po rozstaniu to sie zmienia.
i nie chce tutaj znowu rozstrzygać czy większość rodziców wyprowadzających się ma gdzieś to co się dzieje z dzieckiem czy nie wierzy, że ma możliwość egzekwowania praw do pobytu przy dziecku, czy jako "mądrzejszy" nie chce trwać w otwartym konflikcie i za jedyne rozwiązanie uważa taką separację.
Ważna jest stabilizacja.
i o jakiej stabilizacji mowa skoro mówimy o sytuacjach gdy zazwyczaj tą stabilizacje rozwalamy w pył rozstając się? zawsze mnie śmieszy argumentowanie zmniejszenia kontaktu z jednym rodzicem aby zapewnić stabilizacje dziecku. moje dziecko za stabilizacje uważa równy kontakt z obojgiem rodziców a nie przywiązanie do jednego pokoju.
Natomiast co jest ważne, a na co wielu nie zwraca uwagi, że często nie chcemy wsłuchać się w to czego chce dziecko. Ja pytam ...
a zapytałaś kiedyś o to samo w obecności ojca?
dziecko będąc przy jednym rodzicu odpowiada tak aby tego rodzica nie krzywdzić i tak jak wydaje mu sie, że ten rodzic che usłyszeć. tak mi to specjaliści tłumaczyli, więc tak zakładam i o tak ważnych rzeczach rozmawiałem z dzieckiem tylko w obecności jego matki, każdą inna decyzje dotyczącą decydowania o przyszłości dziecka uważam za może nie manipulacje ale zapewne wpływającą na relacje dziecka z rodzicami
Druga sprawa że ojciec też się do tego nie garnie.
tutaj każda sytuacja jest inna i żal dzieci, które mają możliwość kontaktu z obojgiem rodziców i sam rodzic ma to gdzieś.
ja uważam, że tak w przypadku narzucenia wypełniania obowiązków rodzicielskich na rodziców do tego się nie garnących jak i umożliwienie tym, którym się to utrudnia poprzez zasądzenie opieki naprzemiennej jako najlepszego dla rozwoju dziecka systemu opieki (rzecz jasna z pominięciem wyjątków, gdzie ten system zwyczajnie nie mógłby funkcjonować) było by cudownym krokiem dla dobra wszystkich dzieci z rozbitych rodzin.
Ale sytuacja z biegiem czasu może się zmienić i dziecko będzie chciało jeździć częściej. Trzeba rozmawiać z nim i brać pod uwagę jego potrzeby i chciejstwa a nie tylko swoje.
u dzieci takie chciejstwa można kupić. tak jak wiele dzieci które już potrafią kojarzyć
weekendowego tatę z prezentami i samymi atrakcjami raczej nie będą miały ochoty tego zmieniać.
to tez pewna forma manipulacji chęciami dziecka


po rozstaniu rodzice powinni stać się kontrahentami, dla których dobro dziecka powinno być najważniejsze. Są rodzice i rodzice, to co jedni potrafią wypracować dla innych jest nieosiagalne.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Marek M.:
Anna Maria D.:
Opieka naprzemienna nie zawsze się sprawdza. Takie rozwiązanie nie jest możliwe gdy rodzice mieszkają daleko od siebie. Chcąc nie chcąc dziecko musi zostać pod opieką jednego z rodziców, drugi jest dochodzący. Przecież dziecko chodzi do przedszkola, szkoły w jednym miejscu i ciągłe zmiany nie wpływają na jego rozwój dobrze.
hmm, tylko dlaczego mieszkają daleko od siebie? skoro rodzice wcześniej żyli razem, mieli w tym samym mieście prace a po rozstaniu to sie zmienia.
i nie chce tutaj znowu rozstrzygać czy większość rodziców wyprowadzających się ma gdzieś to co się dzieje z dzieckiem czy nie wierzy, że ma możliwość egzekwowania praw do pobytu przy dziecku, czy jako "mądrzejszy" nie chce trwać w otwartym konflikcie i za jedyne rozwiązanie uważa taką separację.
Ano dlatego że to matka zwykle wyprowadza się od ojca dziecka i wraca albo do siebie albo gdzie jest możliwość. I nie ma co doszukiwać się tutaj podstępów. Po prostu sytuacja do tego zmusza. Idzie się często tam gdzie jest praca. Sorry ale nie będę całe życie uzależniona od ojca dziecka tylko dlatego żeby on miał bliżej do dziecka. Bo to i tak nic nie zmieni. Jego kontakty wcale nie będą częstsze jeżeli sam tego nie chce. Druga sprawa jeżeli ojciec dziecka układa sobie życie na nowo a cały czas utrudnia by matka sobie nie ułożyła życia z kimś innym to coś jest nie tak. Bo jemu wolno zmieniać partnerki co chwilę, płodzić dzieci, zakładać rodzinę a byłej już nie? Zazdrość o dziecko aż tak przesłania oczy? Bo ktoś inny może lepiej zajmować się jego dzieckiem? Ano może. Ne można po prostu dać sobie spokój i żyć własnym życiem, nie robiąc na złość drugiemu? Skupić się na dziecku i jego potrzebach? Nie tylko kobiety uprzykrzają życie byłym.
Ważna jest stabilizacja.
i o jakiej stabilizacji mowa skoro mówimy o sytuacjach gdy zazwyczaj tą stabilizacje rozwalamy w pył rozstając się? zawsze mnie śmieszy argumentowanie zmniejszenia kontaktu z jednym rodzicem aby zapewnić stabilizacje dziecku. moje dziecko za stabilizacje uważa równy kontakt z obojgiem rodziców a nie przywiązanie do jednego pokoju.
Nie o to chodzi żeby dziecko było w jednym miejscu. Ale nie rozdwoisz malucha. Ma przedszkole, ma szkołę, ma swoje obowiązki i tego nie da się zmienić. Ale można ustalić zabieranie jak to tylko możliwe. Moje dziecko czasem opuszcza dni w przedszkolu żeby pobyć z ojcem ale kiedy pójdzie do szkoły to już nie będzie takie możliwe ze względu na zaległości. Ale zawsze można do dziecka przyjechać prawda? Tylko trzeba chcieć a nie szukać tysiące wykrętów, bo nie mam czasu, bo zmęczony, bo nowa rodzina itd.
Natomiast co jest ważne, a na co wielu nie zwraca uwagi, że często nie chcemy wsłuchać się w to czego chce dziecko. Ja pytam ...
a zapytałaś kiedyś o to samo w obecności ojca?
dziecko będąc przy jednym rodzicu odpowiada tak aby tego rodzica nie krzywdzić i tak jak wydaje mu sie, że ten rodzic che usłyszeć. tak mi to specjaliści tłumaczyli, więc tak zakładam i o tak ważnych rzeczach rozmawiałem z dzieckiem tylko w obecności jego matki, każdą inna decyzje dotyczącą decydowania o przyszłości dziecka uważam za może nie manipulacje ale zapewne wpływającą na relacje dziecka z rodzicami
Bo trzeba umiejętnie rozmawiać a nie na zasadzie manipulacji. Ja mu mówię jak chcesz jechać do ojca to mi to powiedz i on czasem mówi o tym jak ojciec długo się nie pojawia. Czyli dziecko samo dokładnie wie kiedy ojciec był. Druga sprawa że nie odemnie zależy kiedy pojedzie, bo zwykle ojciec o tym decyduje kiedy mu pasuje. I ja się nie sprzeciwiam o ile dziecko jest zdrowe. Natomiast bardzo złe jest kiedy ojciec obiecuje dziecku że przyjedzie wtedy i wtedy a nie przyjeżdża. Ale co ja mogę.
Druga sprawa że ojciec też się do tego nie garnie.
tutaj każda sytuacja jest inna i żal dzieci, które mają możliwość kontaktu z obojgiem rodziców i sam rodzic ma to gdzieś.
No widzisz, każda sytuacja jest inna. Nie utrudniasz to i tak rzadko przyjeżdża. Czy to aby nie działa na zasadzie że jak matka utrudnia kontakty to nagle ojciec się buntuje? A jak nie ma utrudnianych kontaktów to nie korzysta z widzeń? Rozleniwia się? Albo wie że nie musi o nic walczyć bo to mu się należy? Korzysta ze swoich praw ale już z obowiązków nie koniecznie się wywiązuje.
ja uważam, że tak w przypadku narzucenia wypełniania obowiązków rodzicielskich na rodziców do tego się nie garnących jak i umożliwienie tym, którym się to utrudnia poprzez zasądzenie opieki naprzemiennej jako najlepszego dla rozwoju dziecka systemu opieki (rzecz jasna z pominięciem wyjątków, gdzie ten system zwyczajnie nie mógłby funkcjonować) było by cudownym krokiem dla dobra wszystkich dzieci z rozbitych rodzin.
To nie jest takie proste bo nie każdy rodzic chce opieki naprzemiennej. Niektórym jest wygodnie być weekendowym tatą.
Ale sytuacja z biegiem czasu może się zmienić i dziecko będzie chciało jeździć częściej. Trzeba rozmawiać z nim i brać pod uwagę jego potrzeby i chciejstwa a nie tylko swoje.
u dzieci takie chciejstwa można kupić. tak jak wiele dzieci które już potrafią kojarzyć
weekendowego tatę z prezentami i samymi atrakcjami raczej nie będą miały ochoty tego zmieniać.
to tez pewna forma manipulacji chęciami dziecka
Ano właśnie i tak jest w moim przypadku. Nawet nie tata mu kupuje prezenty ale dziadkowie żeby tylko zagłuszyć swoją nieobecność i pokazać dziecku w najprostszy z możliwych sposobów że ja jestem dobrym ojcem bo Ci kupuję prezenty. Ale poproś o wizytę u lekarza, o kupienie leków, o kupienie spodni, butów, o opłatę za j. angielski, nie ma szans na to. Wiadomo dlaczego. Bo matka jest od tego.

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

nie potrafie pojąć jak dziecko, które kocha rodziców nagle po rozstaniu przestaje chcieć jeździć do ojca(matki) . Moim zdaniem dziecko samo sie nie przestaje, a własnie alienacja i brak kontaktu zaraz po rozstaniu powoduje że więzi się urywają. Może jest w tym wielka mądrość aby rozstanie też planowac pod katem dziecka, a nie tylko pod kątem ile kasy wyciagnąć i jak dupkowi dokopać, a potem jest żal bo dupek wcale już nie jest zainteresowany byciem ojcem. Szacunek wzajemny, choćby przez fakt posiadania wspólnego dziecka i lat spedzonych razem. A mścić się można w inny sposób, bardziej wyszukany niż niewinne dziecko.

Anna Maria D.:
Maciej Wojewódka:
Moją ideą jest wprowadzenie opieki naprzemiennej nad dzieckiem, po rozstaniu rodziców wraz ze wzrostem świadomości i kompetencji rodzicielsko-wychowawczych, zarówno obecnych jak i przyszłych rodziców.

W takiej sytuacji nastąpi znaczne osłabienie prawdopodobieństwa występowania paradoksu rozstania.
Opieka naprzemienna nie zawsze się sprawdza. Takie rozwiązanie nie jest możliwe gdy rodzice mieszkają daleko od siebie. Chcąc nie chcąc dziecko musi zostać pod opieką jednego z rodziców, drugi jest dochodzący. Przecież dziecko chodzi do przedszkola, szkoły w jednym miejscu i ciągłe zmiany nie wpływają na jego rozwój dobrze. Ważna jest stabilizacja. Natomiast co jest ważne, a na co wielu nie zwraca uwagi, że często nie chcemy wsłuchać się w to czego chce dziecko. Ja pytam syna czy chciałby częściej przebywać u ojca czy tak jest dobrze jak teraz, kiedy ojciec zabiera go raz w miesiącu na weekend, on twierdzi że tak jest dobrze i że nie chce częściej jeździć. Druga sprawa że ojciec też się do tego nie garnie. Ale sytuacja z biegiem czasu może się zmienić i dziecko będzie chciało jeździć częściej. Trzeba rozmawiać z nim i brać pod uwagę jego potrzeby i chciejstwa a nie tylko swoje.
Hanna G.

Hanna G. psycholog,
psychoterapeuta
rodzinny, doradca
zawodowy II ...

Temat: Paradoks rozstania

Dobra zasada: tyle praw ile obowiązków. Nie chcesz zajmować się dzieckiem: zapłać za opiekunkę.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Dorota C:
nie potrafie pojąć jak dziecko, które kocha rodziców nagle po rozstaniu przestaje chcieć jeździć do ojca(matki) . Moim zdaniem dziecko samo sie nie przestaje, a własnie alienacja i brak kontaktu zaraz po rozstaniu powoduje że więzi się urywają. Może jest w tym wielka mądrość aby rozstanie też planowac pod katem dziecka, a nie tylko pod kątem ile kasy wyciagnąć i jak dupkowi dokopać, a potem jest żal bo dupek wcale już nie jest zainteresowany byciem ojcem. Szacunek wzajemny, choćby przez fakt posiadania wspólnego dziecka i lat spedzonych razem. A mścić się można w inny sposób, bardziej wyszukany niż niewinne dziecko.
Masz racje, ale nie zawsze rozstanie tak wygląda. Czasem np. ojciec sobie wybierze inną, albo dziecko go przerasta i zwiewa na jakiś czas. Są różne przypadki. Ja jestem od początku sama z dzieckiem i jak ojciec się pojawił i zechciał być ojcem to wcale mu tego nie utrudniałam. A mogłam. Miałam powody i okazję mu odebrać prawa rodzicielskie. Nie zrobiłam tego. Nigdy nie było żadnej walki w sądzie o dziecko poza rozprawa o przyznanie alimentów. Po prostu odpuściłam i dałam mu się wykazać. Bo to jego dziecko też a nie tylko moje. A że robi to tak jak robi to już inna sprawa. Ja człowieka nie zmienię. Ale lepszy taki ojciec niż żaden. Poza tym ja do tego podchodzę w ten sposób że dziecko (poza szczególnymi wyjątkami) ma prawo do obydwojga rodziców a nie rodzice do dziecka. Niech samo decyduje na ile chce mieć kontakty z ojcem. Dzieci są mądre i wszystko widzą. Nawet jeśli do czasu uda się dziecko zmanipulować to kiedyś z tego wyrośnie, zacznie myśleć samodzielnie i wyciągać wnioski. Zacznie widzieć nieścisłości w tym co mówią rodzice. Np. ..."dlaczego tato twierdzisz że mama utrudnia Ci kontakty skoro jeżdżę do Ciebie?". I wiele innych kwestii. To kiedyś samo się rozwiąże. Bo dziecko w końcu zacznie decydować za siebie.
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: Paradoks rozstania

Anna Maria D.:
Ano dlatego że to matka zwykle wyprowadza się od ojca dziecka i wraca albo do siebie albo gdzie jest możliwość.
zwykle? zaznaczyłem, że nie chce tutaj dociekać jakie powody sa dominujące i kto się częściej wyprowadza - myślę, że z tym zwykle jest na odwrót, bo gdzieś już widziałem takie statystyki ale mogę się mylić.
rozumiem, że tak było w Twoim przypadku ale czy tak jest zwykle.
ja pisze uogólniając, nie mam prawa i ochoty odnosić się do Twojego szczególnego przypadku o którym wiem tylko to co można tutaj wyczytać (albo między wierszami)
Jego kontakty wcale nie będą częstsze jeżeli sam tego nie chce.
o i tutaj jest właśnie rola sądu, który mógłby to wymuszać decyzją o opiece naprzemiennej.
wiem, że trudno sobie to wyobrazić ale skoro uznajemy za dobre pieniądze które są wymuszone decyzją to dlaczego oburzamy się faktem, że można by zmotywować rodzica do bycia rodzicem właśnie postanowieniem sądu. wiem, że teraz na mnie wiele osób naskoczy, że jak tatuś nie chce to to tylko szkoda dla dziecka. ja naprawdę mam wątpliwości co jest większą szkodą dla dziecka - brak rodzica czy rodzic nawet przymuszony do kontaktu z dzieckiem.
w pełnych rodzinach teraz już standardem stają sie rodzice niezainteresowani swoimi dziecmi, które sadzają przed tv i dalej pędzą do swoich obowiązków - im nikt nie ogranicza praw rodzicielskich. i żeby nie było tak jak jestem za karami za utrudnianie kontaktów tak jestem za tym aby karać tych którzy określonych kontaktów z dzieckiem nie realizują.
Nie o to chodzi żeby dziecko było w jednym miejscu. Ale nie rozdwoisz malucha. Ma przedszkole, ma szkołę, ma swoje obowiązki i tego nie da się zmienić. Ale można ustalić zabieranie jak to tylko możliwe. Moje dziecko czasem opuszcza dni w przedszkolu żeby pobyć z ojcem ale kiedy pójdzie do szkoły to już nie będzie takie możliwe ze względu na zaległości.
a może wystarczy sobie szczerze odpowiedzieć czy gdyby się tatuś przeprowadził w okolice przedszkola/szkoły dziecka i jakimś cudem zechciał zajmować dzieckiem to czy bylibyśmy skłonni wprowadzić opiekę naprzemienną. myślę, ze wiele matek zaraz szukało by kolejnych powodów na nie albo w ogóle nie odważyło by się takiej hipotetycznej sytuacji rozważyć. a szczera odpowiedz to taka, która powstaje przy dopuszczeniu możliwości zaistnienia takiej sytuacji, bo każdy może powiedzieć że by się zgodził wierząc że to nie nastąpi.
jestem przekonany, ze większość rodziców, którym system opieki naprzemiennej zostałby narzucony z czasem by go doceniła.

To nie jest takie proste bo nie każdy rodzic chce opieki naprzemiennej. Niektórym jest wygodnie być weekendowym tatą.
jak pisałem wcześniej. są tacy, którzy potrzebują motywacji i wystarczającą byłaby decyzja sądu.

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

jestem mamą 12 latka, który spotyka się z tata na weekendy, tata nie może nie chce częsciej (nie wnikam), mam partnera z córeczka nad która sprawuje opieke naprzemienną wiec jestem półetatową macochą, a do tego wspólnie mamy bianeczkę. Przerabiamy 2 tatów, 2 macochy, 2 mamy :-), kilku dziadków. do tanga trzeba dwojga, nie chce to go nie musisz do ojcowstawa, ale jak chce to wspieraj bo dla dziecka lepiej

Anna Maria D.:
Dorota C:
nie potrafie pojąć jak dziecko, które kocha rodziców nagle po rozstaniu przestaje chcieć jeździć do ojca(matki) . Moim zdaniem dziecko samo sie nie przestaje, a własnie alienacja i brak kontaktu zaraz po rozstaniu powoduje że więzi się urywają. Może jest w tym wielka mądrość aby rozstanie też planowac pod katem dziecka, a nie tylko pod kątem ile kasy wyciagnąć i jak dupkowi dokopać, a potem jest żal bo dupek wcale już nie jest zainteresowany byciem ojcem. Szacunek wzajemny, choćby przez fakt posiadania wspólnego dziecka i lat spedzonych razem. A mścić się można w inny sposób, bardziej wyszukany niż niewinne dziecko.
Masz racje, ale nie zawsze rozstanie tak wygląda. Czasem np. ojciec sobie wybierze inną, albo dziecko go przerasta i zwiewa na jakiś czas. Są różne przypadki. Ja jestem od początku sama z dzieckiem i jak ojciec się pojawił i zechciał być ojcem to wcale mu tego nie utrudniałam. A mogłam. Miałam powody i okazję mu odebrać prawa rodzicielskie. Nie zrobiłam tego. Nigdy nie było żadnej walki w sądzie o dziecko poza rozprawa o przyznanie alimentów. Po prostu odpuściłam i dałam mu się wykazać. Bo to jego dziecko też a nie tylko moje. A że robi to tak jak robi to już inna sprawa. Ja człowieka nie zmienię. Ale lepszy taki ojciec niż żaden. Poza tym ja do tego podchodzę w ten sposób że dziecko (poza szczególnymi wyjątkami) ma prawo do obydwojga rodziców a nie rodzice do dziecka. Niech samo decyduje na ile chce mieć kontakty z ojcem. Dzieci są mądre i wszystko widzą. Nawet jeśli do czasu uda się dziecko zmanipulować to kiedyś z tego wyrośnie, zacznie myśleć samodzielnie i wyciągać wnioski. Zacznie widzieć nieścisłości w tym co mówią rodzice. Np. ..."dlaczego tato twierdzisz że mama utrudnia Ci kontakty skoro jeżdżę do Ciebie?". I wiele innych kwestii. To kiedyś samo się rozwiąże. Bo dziecko w końcu zacznie decydować za siebie.

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

Anna Maria D.:

Ano dlatego że to matka zwykle wyprowadza się od ojca dziecka i wraca albo do siebie albo gdzie jest możliwość.
No nie, nie zgadzam się z tą częścią Pani wypowiedzi - nie można generalizować i nie można mówić "zwykle", bo zwykle to bywa różnie ;)
Raz on, raz ona się wyprowadza, a często oboje po to aby sprzedać mieszkanie i spłacić kredyt oraz wystartować (z tego co zostanie) na nowo :)
Po prostu sytuacja do tego zmusza. Idzie się często tam gdzie jest praca. Sorry ale nie będę całe życie uzależniona od ojca dziecka tylko dlatego żeby on miał bliżej do dziecka.
Pełna zgoda z Panią. Nie po to osoby się rozwodzą aby później (i to nawet ze względu na dzieci) miały miszkać obok siebie.
Druga sprawa jeżeli ojciec dziecka układa sobie życie na nowo a cały czas utrudnia by matka sobie nie ułożyła życia z kimś innym to coś jest nie tak.
Zgoda ale bywa i też na odwrót.

Z braku czasu, na razie, nie mogę wypowiedzić się co do reszty wątków w tej dyskusji :(
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Michał K.:
No nie, nie zgadzam się z tą częścią Pani wypowiedzi - nie można generalizować i nie można mówić "zwykle", bo zwykle to bywa różnie ;)
Raz on, raz ona się wyprowadza, a często oboje po to aby sprzedać mieszkanie i spłacić kredyt oraz wystartować (z tego co zostanie) na nowo :)
Zapędziłam się trochę, bo często oceniamy przez własne doświadczenia ale oczywiscie że różnie bywa. Tylko w sytuacji kiedy matka wraca do siebie, bo wcześniej mieszkała u ojca dziecka czy wynajmowali razem mieszkanie to nie ma co się doszukiwać w tym ucieczki jak najdalej od ojca dziecka. Ja wróciłam do swojego domu i tyle. Ale też nie sądzę abym spędziła w nim resztę życia:)Anna Maria D. edytował(a) ten post dnia 27.11.12 o godzinie 13:09
Hanna G.

Hanna G. psycholog,
psychoterapeuta
rodzinny, doradca
zawodowy II ...

Temat: Paradoks rozstania

Marek M.:
o i tutaj jest właśnie rola sądu, który mógłby to wymuszać
decyzją o opiece naprzemiennej.
wiem, że trudno sobie to wyobrazić ale skoro uznajemy za dobre pieniądze które są wymuszone decyzją to dlaczego oburzamy się faktem, że można by zmotywować rodzica do bycia rodzicem właśnie postanowieniem sądu.
>
Ciekawa propozycja.
W moim przypadku ani tatuś ani sąd nie zrozumieli czego oczekuję, kiedy powiedziałam, że nie chcę na dziecko żadnych alimentów, ale oczekuję że ojciec będzie się zajmował synem na równi ze mną.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Hanna Głażewska:
Dobra zasada: tyle praw ile obowiązków. Nie chcesz zajmować się dzieckiem: zapłać za opiekunkę.
Oj to mało możliwie chyba, chociaż zdarzają się tacy ojcowie że jak nie mogą być fizycznie to chociaż w ten sposób pomagają:)
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Marek M.:
a może wystarczy sobie szczerze odpowiedzieć czy gdyby się tatuś przeprowadził w okolice przedszkola/szkoły dziecka i jakimś cudem zechciał zajmować dzieckiem to czy bylibyśmy skłonni wprowadzić opiekę naprzemienną. myślę, ze wiele matek zaraz szukało by kolejnych powodów na nie albo w ogóle nie odważyło by się takiej hipotetycznej sytuacji rozważyć. a szczera odpowiedz to taka, która powstaje przy dopuszczeniu możliwości zaistnienia takiej sytuacji, bo każdy może powiedzieć że by się zgodził wierząc że to nie nastąpi.
jestem przekonany, ze większość rodziców, którym system opieki naprzemiennej zostałby narzucony z czasem by go doceniła.
I to moim zdaniem jest najlepsze rozwiązanie kiedy dziecko odbierają z przedszkola na przemian, kiedy obowiązki są podzielone, kiedy ojciec nie tylko bawi się z dzieckiem dwa, trzy dni raz, dwa razy na miesiąc ale ma szanse zobaczyć co to znaczy kiedy trzeba się zmagać z problemami typu nie mam z kim dziecka zostawić a muszę iść do pracy, dziecko chore i znowu trzeba brać wolne, zrobić badania gdy coś się dzieje, odrobić lekcje, załatwić przebranie bo Pani w przedszkolu wymyśliła święto misia, dołożyć do wycieczki szkolnej, do wyprawki, do dodatkowych zajęć bo dziecko chce uczęszczać na karate, pobyć z tym dzieckiem, pograć, ugotować mu, umyć zęby, wyprać ubranie gdy pobrudzi, zająć się nim. O ile lżej byłoby matkom i o ile łatwiej realizować się zawodowo. Ojciec mojego dziecka nie wie nawet kiedy mały choruje, nigdy z nim nie był u lekarza, nigdy mu nic nie kupił poza tym że płaci niewielkie alimenty i nawet na to nie bardzo się godził, nigdy nie pytał czy małemu coś potrzeba. Trudno. Tak był wychowywany w swoim domu. Nim też ojciec się nie zajmował. A teraz jego dziecko przenosi to samo. Czasem by się chciało żeby było inaczej ale tego nie zmienisz. Nie wiem czy wymuszanie na ojcu częstszych kontaktów coś by pomogło. I tak znalazłby tysiące wymówek by tym dzieckiem się nie zajmować. Bo np. on pracuje i nie ma czasu. A matka musi znaleźć czas na wszystko. Ale dla niektórych to by było dobre doświadczenie. Anna Maria D. edytował(a) ten post dnia 27.11.12 o godzinie 12:10

Następna dyskusja:

Paradoks rozstania




Wyślij zaproszenie do