Temat: Paradoks rozstania
ja osobiście widzę zasadniczą różnicę między odbiorem przez dzieci wartości odbieranych w domu a tych odbieranych na zewnątrz - to po to przez kilka lat kształtujemy swoje dzieci aby jako tako przygotowane na zetknięcie z inna rzeczywistością poszły w świat
moja refleksja dotyczyła takiej sytuacji gdzie dziecko funkcjonuje w dwóch domach (które powinny dawać background na którym można się oprzeć) i otrzymuje go w znaczących się znacznie propozycjach - jak ma sobie zatem radzić na zewnątrz??? chyba łatwiej jest dziecku dokonać porównania spójnych wartości przekazywanych przez rodziców z tym co na zewnątrz a nie jeszcze dokonywać analizy który z rodziców ma te wartości dla niego bardziej odpowiednie, bardziej wartościowe.....
i niestety wracamy do punktu wyjścia - opieka naprzemienna jest możliwa i wskazana w sytuacji porozumienia rodziców... a do tego potrzeba wiele narzędzi
dlatego jestem za obligatoryjnymi badaniami rodziców
Faktycznie, z niechęcią trudno coś zdziałać
Panie Macieju, z pewnym zdziwieniem przeczytałam Pana post, wydaje mi się on troszkę prowokacyjny.
Badania wskazują, że ludzie w naszej kulturze zazwyczaj dobierają się w pary, które prowadzą do zawarcia małżeństwa, a później do poczęcia i narodzenia dzieci, nie na zasadach racjonalnych, a na skutek występowania pomiędzy nimi więzi erotycznej, opartej na tak silnych emocjach, że zasłaniają one występujące pomiędzy nimi różnice w wyznawanych wartościach i poglądach. Więź ta zazwyczaj wypala się po kilku latach.
Oczywiste jest, że te różnice pomiędzy nimi powstają, nie po rozpadzie związku ale występują również podczas trwania małżeństwa, nawet wówczas gdy narodziły się dzieci.
Czy w takim przypadku należałoby wprowadzić obowiązkowy przedmałżeński egzamin z posiadania wspólnych wartości i poglądów, aby nie szkodzić dziecku oraz jednocześnie prawnie zakazać seksu pozamałżeńskiego lub w przypadku braku występowania odpowiedniego poziomu wspólnoty w tych obszarach poddawać małżonków odwracalnemu procesowi sterylizacji, aż do rozpadu ich związku?
Bo przecież badania wskazują, że wychowanie się dziecka bez w miarę zrównoważonego dostępu do miłości i obecności obojga rodziców jest szkodliwe dla niego. Szkodliwe dla dziecka jest również angażowanie jego w walkę przeciwko drugiemu rodzicowi.
A może należałoby poszukać wartości typowych dla szariatu, który również moim zdaniem ma pewne braki ale z drugiej strony zapewnia większą trwałość rodziny i chroni przed starzeniem się społeczeństw muzułmańskich, co staje się coraz większym zagrożeniem dla Europy. Taka sytuacja zarazem pogłębia dysproporcje pomiędzy naszymi społecznościami, co może doprowadzić do znacznych problemów w przyszłości?
Szariat narzuca kilka prostych rozwiązań - zakazuje seksu pozamałżeńskiego, stanowi, że żona ma być posłuszna mężowi oraz że w sytuacji rozwodu starsze niż kilkuletnie dzieci mają pozostawać pod opieką ojca, niezależnie od stanowiska ich matki w tej sprawie. Ponadto muzułmanka nie może poślubić wyznawcy innej religii iż islam, a mężczyzna może mieć do czterech żon, w tym samym czasie, jednak nie lepiej wykształconych od niego.
Osobiście nie znam żadnych merytorycznych argumentów wskazujących na to że z powodu że tata i mama różnią się od siebie albo że mają inne poglądy, taka sytuacja wpływa negatywnie na ich dziecko. Natomiast niektóre ich postawy mogą mieć taki negatywny wpływ m. in. wówczas gdy z subiektywnych przyczyn wpływają na wyrugowywanie z życia dziecka drugiego rodzica.
Moja alternatywna koncepcja zmian w prawie rodzinnym obejmuje m. in. działania na rzecz nakłonienia rodziców, po ich rozstaniu, w kierunku prawidłowego sprawowania opieki naprzemiennej nad dzieckiem, jeśli nie ma przeciwko temu obiektywnych przeciwwskazań (i o ile nie są temu oboje przeciwni), wraz zapewnieniem odpowiedniego systemu pomocowego w tym zakresie (prawo, mediacja, terapia, edukacja).
Oczywiście takie działania wymagają także odpowiedniego zmotywowania i przeszkolenia profesjonalistów funkcjonujących w tych obszarach.
Uważam, że opieka naprzemienna może przyjmować różne formy i dobrze jest rozważać różne jej aspekty.
Moim zdaniem zastosowanie tej koncepcji zazwyczaj będzie proste i wcale nie będzie wymagało skomplikowanych narzędzi.
Przy okazji warto wspomnieć, że w aktualnej broszurze, autorstwa Agaty Gójskiej "Mediacja w sprawach rodzinnych", wydanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości, wśród przeciwskazań do prowadzenia mediacji znajdują się takie zastrzeżenia jak występowanie znaczącej nierównowagi "siły pomiędzy stronami, która w rzeczywistości uniemożliwia negocjowanie z równej pozycji" oraz aktualne lub uprzednie występowanie w rodzinie przemocy.
W mojej ocenie spoglądając z punktu widzenia konstrukcji i funkcjonowania prawa rodzinnego w naszym kraju często, a może nawet zazwyczaj mamy do czynienia z taką nierównowagą, a gdy spojrzymy na przemoc w rodzinie z faktycznego, a nie politycznego punktu widzenia to - pozostawanie dziecka w nierównowadze opiekuńczej już stanowi przemoc wobec niego i drugiego rodzica, niejednokrotnie, a może zazwyczaj wspieranej przez prawo.
Odnosząc się do postulatu obligatoryjnego badania rodziców w przypadku ich rozstawania nasuwa się kolejny problem - kto miałby to robić w sytuacji znacznego upolitycznienia psychologii i niskich kompetencji oraz poziomu etyki w tym obszarze.
Ponadto jeszcze raz powtarzam, że używanie określenia konflikt w tej sytuacji niejednokrotnie jest co najmniej nieprawidłowe, wówczas gdy mamy do czynienia z poprawną politycznie formą przemocy, prowadzącą do wyrugowania z życia dziecka drugiego rodzica, a problem ten jest w znacznym stopniu generowany, bądź silnie wspomagany przez obecną konstrukcję i funkcjonowanie prawa rodzinnego.
A co do nieuzasadnionej niechęci wobec porozumienia z drugim rodzicem - takie działania uważam za szkodliwe dla dziecka i świadczące o braku odpowiedzialności rodzicielskiej, co powinno pociągać za sobą konkretne działania o charakterze sankcyjno - motywującym.
No i oczywiście należy znacznie przyspieszyć szybkość rozpatrywania spraw rodzinnych w sądach, gdyż dziecko nie jest przedmiotem, który bądź ile może zalegać w przechowalni.
Maciej Wojewódka edytował(a) ten post dnia 28.11.11 o godzinie 16:57