konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

Beata Ś.:
Panie Marku,
dlaczego Pan przeinacza fakty?
w każdym swoim poście wyraźnie zaznaczam że nieodpowiednie jest wprowadzenie OBLIGATORYJNEJ i NAKAZANEJ opieki naprzemiennej bez przygotowania do tego rodziny - i że taka forma może być krzywdząca dla dziecka - o czym doskonale wiemy i my i Panowie
czyż nie jest tak?

Nie wiem skąd Pani wnioskuje, że Panowie podzielają Pani obawy o krzywdzące skutki OBLIGATORYJNEJ opieki naprzemiennej bez przygotowania. Zresztą na czym to przygotowanie miało by polegać jak długo trwać no i ponowię pytanie gdzie wtedy miałoby być dziecko??? Wprost przeciwnie nie widzę w tym żadnej potencjalnej krzywdy dla dziecka większej, od ograniczenia kontaktu z rodzicem tej opieki pozbawionym.

Pan podaje sówj przypadek ja mam swój....

tak na marginesie - osoba pozbawiona władzy rodzicielskiej nie ma prawa ubiegać się o bycie rodzicem adopcyjnym czy rodziną zastępczą... dlaczego w przypadku dziecka biologicznego takiego rodzica ma być orzeczona opieka naprzemienna?
bycie rodzicem biologicznym daje większe prawa? możliwości? czy każde dziecko ma prawo wzrastać w prawidłowych warunkach? więc skoro taki człowiek nie jest odpowiedni do wychowywania obcego dziecka (bo nie spełnia podstawowych przesłanek do bycia odpowiednim opiekunem) to dlaczego dajemy mu prawo być nieodpowiedzialnych w stosunku do własnego?
tak na marginesie "Władzy" co poniektórych rodziców....
czy rodzic porzucający jedno swoje dziecko bedzie dobrym rodzicem dla innego?

A skąd wzięła się nagle kwestia pozbawienia władzy rodzicielskiej? Przecież może się to zdarzyć w przypadku gdy któryś z rodziców tej władzy nadużywa lub ją zaniedbuje.
Skoro rodzice walczą o opiekę nad dzieckiem to gdzie tu miejsce na porzucanie??

Panie MArku,
sytuacji mamy wiele, w większości bardzo skomplikowanych i dlatego uważam że należy wprowadzić taki system aby był jak najbardziej wszechstronny

co do pytania - co do czasu wprowadzenia rozwiązań systemowych - szczerze mówiąc nie wiem....ale to nie oznacza że mamy prawo wprowadzić coś tak poważnego bez odpowiedniego przygotowania
i zawsze powtarzam żeby zmieniac po przygotowaniu a nie potem za kilka lat znów się obudzić że coś zostało przegapione albo nieprzygotowane...

Na czym miałoby polegać to przygotowanie? Czy chodzi o nauczenie ojca jak zmieniać pieluchy?

szczerze - mam dośc niekompetentnych reform jakimi jestesmy karmieni od wielu lat w każdym temacie? ktos na nich skorzystał oprócz bardzo wtajemniczonych?

mam wrażenie że jakoś boicie się Panowie tych wszystkich badań, warsztatów :-)
Maciej Wojewódka

Maciej Wojewódka analityk, manager,
badacz, organizator,
uhonorowany za kr...

Temat: Paradoks rozstania

ja osobiście widzę zasadniczą różnicę między odbiorem przez dzieci wartości odbieranych w domu a tych odbieranych na zewnątrz - to po to przez kilka lat kształtujemy swoje dzieci aby jako tako przygotowane na zetknięcie z inna rzeczywistością poszły w świat
moja refleksja dotyczyła takiej sytuacji gdzie dziecko funkcjonuje w dwóch domach (które powinny dawać background na którym można się oprzeć) i otrzymuje go w znaczących się znacznie propozycjach - jak ma sobie zatem radzić na zewnątrz??? chyba łatwiej jest dziecku dokonać porównania spójnych wartości przekazywanych przez rodziców z tym co na zewnątrz a nie jeszcze dokonywać analizy który z rodziców ma te wartości dla niego bardziej odpowiednie, bardziej wartościowe.....
i niestety wracamy do punktu wyjścia - opieka naprzemienna jest możliwa i wskazana w sytuacji porozumienia rodziców... a do tego potrzeba wiele narzędzi
dlatego jestem za obligatoryjnymi badaniami rodziców
Faktycznie, z niechęcią trudno coś zdziałać
Panie Macieju, z pewnym zdziwieniem przeczytałam Pana post, wydaje mi się on troszkę prowokacyjny.

Badania wskazują, że ludzie w naszej kulturze zazwyczaj dobierają się w pary, które prowadzą do zawarcia małżeństwa, a później do poczęcia i narodzenia dzieci, nie na zasadach racjonalnych, a na skutek występowania pomiędzy nimi więzi erotycznej, opartej na tak silnych emocjach, że zasłaniają one występujące pomiędzy nimi różnice w wyznawanych wartościach i poglądach. Więź ta zazwyczaj wypala się po kilku latach.

Oczywiste jest, że te różnice pomiędzy nimi powstają, nie po rozpadzie związku ale występują również podczas trwania małżeństwa, nawet wówczas gdy narodziły się dzieci.

Czy w takim przypadku należałoby wprowadzić obowiązkowy przedmałżeński egzamin z posiadania wspólnych wartości i poglądów, aby nie szkodzić dziecku oraz jednocześnie prawnie zakazać seksu pozamałżeńskiego lub w przypadku braku występowania odpowiedniego poziomu wspólnoty w tych obszarach poddawać małżonków odwracalnemu procesowi sterylizacji, aż do rozpadu ich związku?

Bo przecież badania wskazują, że wychowanie się dziecka bez w miarę zrównoważonego dostępu do miłości i obecności obojga rodziców jest szkodliwe dla niego. Szkodliwe dla dziecka jest również angażowanie jego w walkę przeciwko drugiemu rodzicowi.

A może należałoby poszukać wartości typowych dla szariatu, który również moim zdaniem ma pewne braki ale z drugiej strony zapewnia większą trwałość rodziny i chroni przed starzeniem się społeczeństw muzułmańskich, co staje się coraz większym zagrożeniem dla Europy. Taka sytuacja zarazem pogłębia dysproporcje pomiędzy naszymi społecznościami, co może doprowadzić do znacznych problemów w przyszłości?

Szariat narzuca kilka prostych rozwiązań - zakazuje seksu pozamałżeńskiego, stanowi, że żona ma być posłuszna mężowi oraz że w sytuacji rozwodu starsze niż kilkuletnie dzieci mają pozostawać pod opieką ojca, niezależnie od stanowiska ich matki w tej sprawie. Ponadto muzułmanka nie może poślubić wyznawcy innej religii iż islam, a mężczyzna może mieć do czterech żon, w tym samym czasie, jednak nie lepiej wykształconych od niego.

Osobiście nie znam żadnych merytorycznych argumentów wskazujących na to że z powodu że tata i mama różnią się od siebie albo że mają inne poglądy, taka sytuacja wpływa negatywnie na ich dziecko. Natomiast niektóre ich postawy mogą mieć taki negatywny wpływ m. in. wówczas gdy z subiektywnych przyczyn wpływają na wyrugowywanie z życia dziecka drugiego rodzica.

Moja alternatywna koncepcja zmian w prawie rodzinnym obejmuje m. in. działania na rzecz nakłonienia rodziców, po ich rozstaniu, w kierunku prawidłowego sprawowania opieki naprzemiennej nad dzieckiem, jeśli nie ma przeciwko temu obiektywnych przeciwwskazań (i o ile nie są temu oboje przeciwni), wraz zapewnieniem odpowiedniego systemu pomocowego w tym zakresie (prawo, mediacja, terapia, edukacja).

Oczywiście takie działania wymagają także odpowiedniego zmotywowania i przeszkolenia profesjonalistów funkcjonujących w tych obszarach.

Uważam, że opieka naprzemienna może przyjmować różne formy i dobrze jest rozważać różne jej aspekty.

Moim zdaniem zastosowanie tej koncepcji zazwyczaj będzie proste i wcale nie będzie wymagało skomplikowanych narzędzi.

Przy okazji warto wspomnieć, że w aktualnej broszurze, autorstwa Agaty Gójskiej "Mediacja w sprawach rodzinnych", wydanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości, wśród przeciwskazań do prowadzenia mediacji znajdują się takie zastrzeżenia jak występowanie znaczącej nierównowagi "siły pomiędzy stronami, która w rzeczywistości uniemożliwia negocjowanie z równej pozycji" oraz aktualne lub uprzednie występowanie w rodzinie przemocy.

W mojej ocenie spoglądając z punktu widzenia konstrukcji i funkcjonowania prawa rodzinnego w naszym kraju często, a może nawet zazwyczaj mamy do czynienia z taką nierównowagą, a gdy spojrzymy na przemoc w rodzinie z faktycznego, a nie politycznego punktu widzenia to - pozostawanie dziecka w nierównowadze opiekuńczej już stanowi przemoc wobec niego i drugiego rodzica, niejednokrotnie, a może zazwyczaj wspieranej przez prawo.

Odnosząc się do postulatu obligatoryjnego badania rodziców w przypadku ich rozstawania nasuwa się kolejny problem - kto miałby to robić w sytuacji znacznego upolitycznienia psychologii i niskich kompetencji oraz poziomu etyki w tym obszarze.

Ponadto jeszcze raz powtarzam, że używanie określenia konflikt w tej sytuacji niejednokrotnie jest co najmniej nieprawidłowe, wówczas gdy mamy do czynienia z poprawną politycznie formą przemocy, prowadzącą do wyrugowania z życia dziecka drugiego rodzica, a problem ten jest w znacznym stopniu generowany, bądź silnie wspomagany przez obecną konstrukcję i funkcjonowanie prawa rodzinnego.

A co do nieuzasadnionej niechęci wobec porozumienia z drugim rodzicem - takie działania uważam za szkodliwe dla dziecka i świadczące o braku odpowiedzialności rodzicielskiej, co powinno pociągać za sobą konkretne działania o charakterze sankcyjno - motywującym.

No i oczywiście należy znacznie przyspieszyć szybkość rozpatrywania spraw rodzinnych w sądach, gdyż dziecko nie jest przedmiotem, który bądź ile może zalegać w przechowalni.Maciej Wojewódka edytował(a) ten post dnia 28.11.11 o godzinie 16:57
Beata Ś.

Beata Ś. doradca
podatkowy/właściciel
, Doradztwo
Podatkowe Beata Ś...

Temat: Paradoks rozstania

Panie Macieju, mam wrażenie że się Pan nieco zagalopował....

dobieramy się w pary, decydujemy się na potomstwo a potem nam przechodzi? nudzi się? i to jest ok???

i to jest własnie punkt o którym cały czas mówię i piszę - jesteśmy rodzicami i jeżeli nasze rodzicielstwo ma być odpowiedzialne to jakim prawem mówimy sobie "znudziło" mi się? teraz zmienię na inną partnertką?
Barbara Nowak

Barbara Nowak poszukuję i odkrywam

Temat: Paradoks rozstania

Beata Ś.:
dobieramy się w pary, decydujemy się na potomstwo a potem nam przechodzi? nudzi się? i to jest ok???

i to jest właśnie punkt o którym cały czas mówię i piszę - jesteśmy rodzicami i jeżeli nasze rodzicielstwo ma być odpowiedzialne to jakim prawem mówimy sobie "znudziło" mi się?

Czy mogę przypuszczać, że skoro z dostępnych publicznie informacji możemy się dowiedzieć, że w znacznej mierze o rozwód występują kobiety, a wina rozpadu związków po stronie mężów równie często nie jest orzekana - byłabyś również za wprowadzeniem analogicznych rozwiązań do prawa szariatu w Polsce, aby ograniczyć taką sytuację lub z innych względów?

Czy takie rozwiązanie dałoby Ci poczucie bezpieczeństwa albo zaspokoiło inne Twoje emocjonalne potrzeby?

Wyrażam nadzieję, że wszyscy zrozumieją, że dziecko nie może być narzędziem zemsty na mężu za to, że zostawił swoją partnerkę ani karane za to ograniczaniem jemu kontaktów z ojcem. No i oczywiście to samo dotyczy relacji w drugą stronę, gdy męża (i ojca ich wspólnego dziecka) zostawia żona.

A gdy emocje związane z byłym partnerem po rozpadzie związku utrudniają prawidłowe wywiązywanie się z roli rodzicielskiej dobrze jest skorzystać z pomocy kompetentnego terapeuty.Barbara Nowak edytował(a) ten post dnia 28.11.11 o godzinie 16:12
Maciej Wojewódka

Maciej Wojewódka analityk, manager,
badacz, organizator,
uhonorowany za kr...

Temat: Paradoks rozstania

Beata Ś.:
Panie Macieju, mam wrażenie że się Pan nieco zagalopował....

dobieramy się w pary, decydujemy się na potomstwo a potem nam przechodzi? nudzi się? i to jest ok???

i to jest właśnie punkt o którym cały czas mówię i piszę - jesteśmy rodzicami i jeżeli nasze rodzicielstwo ma być odpowiedzialne to jakim prawem mówimy sobie "znudziło" mi się? teraz zmienię na inną partnerką?

Fazy przebiegu miłości erotycznej są procesem obiektywnym. Nie wartościowałem tego zjawiska.

Profesor Bogdan Wojciszke, w książce "Psychologia miłości. Intymność. Namiętność. Zaangażowanie", wskazuje na sześć jej kolejnych faz: zakochania, romantycznych początków, związków kompletnego, przyjacielskiego i pustego oraz fazę rozpadu.

W Polsce wszyscy znamy stanowisko Kościoła Rzymsko - Katolickiego w sprawie miłości oraz trwałości małżeństwa. Latami Kościół miał duży wpływ na ten obszar naszego życia. Ostatnio jednak, jak wiemy, ma on coraz mniejszy wpływ na to co z małżeństwami dzieje się w Europie, nawet wśród osób oficjalnie deklarujących wyznanie katolickie.

W judaiźmie i w islamie rozwody są dozwolone, chociaż nie zalecane.

W przeszłości, a także w innych kulturach możemy znaleźć takie mechanizmy budowania trwałości małżeństwa, jak np. aranżowanie małżeństw przez rodziców (np. w Indiach), dopuszczanie przez młode mężatki do posiadania kilku kochanków, z którymi miały dzieci w pierwszych latach małżeństwa, zanim przechodziły pod władzę męża, który z kolei mógł mieć wiele żon (niektóre plemiona afrykańskie). O rozwiązaniach typowych dla świata islamu napisałem uprzednio.

Pomimo, że moje podejście do rozwiązywania problemów dzieci z rozbitych rodzin jest czysto pragmatyczne, w obecnych realiach, podczas rozważania tego obszaru, odnoszę się również do jego funkcjonowania w kontekście chrześcijaństwa, judaizmu, buddyzmu i Koranu.

Czy jest Pani za prawnym zakazaniem rozwodów w naszym kraju?Maciej Wojewódka edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 10:12
Beata Ś.

Beata Ś. doradca
podatkowy/właściciel
, Doradztwo
Podatkowe Beata Ś...

Temat: Paradoks rozstania

a czy gdziekolwiek coś takiego napisałam?

rozważamy ideę opieki naprzemiennej gdzie PODSTAWĄ jest porozumienie, wspólne działanie w kwestii wychowania dzieci i masę innych spraw

mówimy i wymagamy od siebie odpowiedzialności rodzicielskiej

mówimy że najważniejsze w tym wszystkim jest dziecko

że ideałem jest wychowanie w pełnej i szczęśliwej rodzinie

to dlaczego dajemy sobie prawo powiedzenia "mam inne życie" "znudziłem się" "przeszło mi" "przyszła naturalna faza znudzenia i odejścia"?
dlaczego nie zmusimy się do pracy??

ile par na tym forum podjęło trud pracy nad sobą i związkiem zanim powiedzialo "mam dość nudnego domu, znalazłem/am inną"

mam wrażenie że dyskusja się bardzo rozmydliła i dziecko przestaje być podmiotem - staje się realizacją praw rodziców.....

kiedyś pisałam o zakazie powierzania opieki (adopcja, rodzina zastępcza) osobom pozbawionym władzy rodzicielskiej w stosunku do dziecka - al w przypadku rodzica biologicznego nikt nie pyta i nie zastanawia się czy taki rodzic ma predyspozycje by być odpowiedzialnym rodzicem dla swojego kolejnego dziecka...
i nie mylę władzy rodzicielskiej z kontaktami - bo opieka naprzemienna z gruntu wymaga władzy rodzicielskiej obojga rodziców a nie zawsze jest to właściwe i słuszne....
co wtedy? jak wychowywać dziecko w takiej sytuacji?
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: Paradoks rozstania

Pani Beato,
ja skupilem sie na tym, ze opieka naprzeminna moze (ale jak kazde z mozliwych roziwazan nie musi) stanowic najlepsze rozwiązanie dla dorastania dziecka.
dla mnie dotyczy to sytuacji tylko i wylacznie gdy obojgu rodzicom zalezy na dobru a wlasciwie Dobru dziecka. nie chce oceniac czy ktokolwiek ma zdolnosci do odpowiedniego (bo to dla kazdego moze znaczyc cos innego) bycia rodzicem.
z mojejgo punktu siedzenia przekonany jestem ze matki utrudniajace kontakt dziecka z drugim rodzicem dzialaja na szkode dziecka zatem nie sa dobrymi rodzicami - dlaczego zatem maja wychowywac dzieci.

to czy walczyc o zwiazek czy nie wydaje mi sie tematatem na inny watek - dyskusja jest raczej o rozstaniu i teog co mozna zrobic z tym dla dziecka aby nie eskalowac zachowan go krzywdzacych.

ja walczylem wszelkimi znanymi mi sposobami o to aby zwiazek pozostal zwiazkiem. do tego potrzeba jednak checi dwu osob - w przypadku kiedy tej checi nie ma po jednej stronie zwiazku nie bedzie bez wzgledu na checi i to ile zrobi druga strona. mysle ze dotyka tego rowniez wiekszosc Pani wypowiedzi.

A wracajac do tematu, jesli zwiazek nie jest juz z tych czy innych powodow mozliwy to pozostaje kwestia opieki i wychowania dziecka, ktore ma prawo czerpac z obojga rodzicow w tych samych proporcjach. uwazam ze sad powinien ingerowac jesli ktores z rodzicow pozbawia dziecka tej mozliwosci. opieka naprzemienna wydaje sie do tego najlepszym narzedziem nawet gdyby miala zostac narzucona postanowieniem sadu.
Beata Ś.

Beata Ś. doradca
podatkowy/właściciel
, Doradztwo
Podatkowe Beata Ś...

Temat: Paradoks rozstania

a co w sytuacji gdy opieka naprzemienna zostaje narzucona przez sąd a rodzic nie ma pojęcia na czym polega wychowywanie i kształtowanie dziecka? jeśli dla takiego rodzica najistotniejsze sa jego prawa a nie dobro dziecka?

co wtedy z dobrem dziecka? jego kształceniem? wychowaniem? przygotowaniem do samodzielnego odpowiedzialnego życia? jego psychiką?

piszecie negatywnie o matkach...

a czy ojciec porzucający rodzinę i dziecko bo znalazł "nowszy model" jest dobrym rodzicem? dlaczego ma wychowywać dziecko? czego uczyć?

myślę że pora wyjść poza swoje mury i na środku zbudować rozsądne rozwiązania - ale systemowe i kompleksowe

niejednokrotnie spotykamy się z sytuacjami kiedy ojciec jest tym który ma ustalowe kontakty, czuje się rodzicem weekendowym ale wyczerpuje wszelkie znamiona alienacji... co wtedy?
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: Paradoks rozstania

Beata Ś.:
a co w sytuacji gdy opieka naprzemienna zostaje narzucona przez sąd a rodzic nie ma pojęcia na czym polega wychowywanie i kształtowanie dziecka? jeśli dla takiego rodzica najistotniejsze sa jego prawa a nie dobro dziecka?
a kto wedlug Pani ma ocenic czy ma ktos pojecie czy nie i czy wartosci rodzica, ktore chce przekazac dziecku sa gorsze, lepsze, odpowiednie lub nie na miejscu?
jednak szybko zweryfikuje sie, jesli ktos walczyl po to aby walczyc lub na zlosc drugiej stronie a moze, jak byloby najkorzystniej dla dziecka, taki rodzic zwyczajnie nauczy sie byc rodzicem. w koncu pozwalamy tez rodzic ludziom ktorzy jeszcze nigdy dzieci nie mieli
co wtedy z dobrem dziecka? jego kształceniem? wychowaniem? przygotowaniem do samodzielnego odpowiedzialnego życia? jego psychiką?
ze tak nieladnie odpowiem pytaniem na pytanie:
a co w sytuacji, ktora mamy obecnie z dziecmi, ich psychika, przygotowaniem do zycia? ograniczenie kontaktu z jednym z rodzicow bo ci sie juz soba znudzili jest ok?
piszecie negatywnie o matkach...
o matkach utrudniających dzieciom kontakt z ojcem będę pisał negatywnie tak jak będę pisał negatywnie o ojcach którzy utrudniać dzieciom będą kontakt z matką. negatywnie tez wypowiadam sie o ojcach, ktorzy z wygody, dla prostszego i przyjemniejszego czesto zycia olewaja swoje dzieci. taka obojetnosc wzgledem wlasnych dzieci tez jest naganna - jednak bylem juz w takich sytuacjach ze jestem w stanie tez zrozumiec podobne zachowania u tych ktorym poklady checi i odpowiedzialnosci zwyczajnie sie kiedys koncza
a czy ojciec porzucający rodzinę i dziecko bo znalazł "nowszy model" jest dobrym rodzicem? dlaczego ma wychowywać dziecko? czego uczyć?
nie znam wszystkich przypadkow ale wiem ze czasem pokrzywdzonej osobie, ktora nie jest bez winy wydaje sie ze to zmiana na lepszy model. czasem tak jest czasem to tak wyglada a czasem dzieci maja rodzicow oddzielnie, bo nigdy ze soba nie byli razem.
myślę że pora wyjść poza swoje mury i na środku zbudować rozsądne rozwiązania - ale systemowe i kompleksowe
systemowo i kompleksowo mozna tylko edukowac. walczac o swoje prawa dzieci powinny organizowac marsze rownosci. tylko dzieci z rozbitych rodzin gdzies sie powinny dowiedziec ze maja prawo do drugiego rodzica bez strachu przed tym u ktorego mieszkaja, a ktory na taka mysl sie wscieka. taki rodzic raczej dziecku tej swiadomosci nie da. zatem potrzebny jest system nie tylko kar i ich egzekwowania dla rodzicow krzywdzacych w ten sposob dzieci ale rowniez uczulania na takie zachowania. do tego wlasnie niezbedne jest lamanie stereotypow, ktore sprowadzaja jednak ojcow do poziomu mniej wartosciowego rodzica. dopiero widzac konkretne dzialania i decyzje sadow ludzie zaczna wierzyc ze dzieci maja prawo do obojga rodzicow nie tylko na papierze i zaden z nich nie stoi ponad tym drugim. poki co statystyki w sadach pokazuja ze tak nie jest i od tego trzeba zaczac - to
sedziowie moga to zmienic, niech sie zwyczajnie zastanowia czasem przed decyzja czy nie byla by ona inna gdyby ten pan mial piersi a ta Pani siusiaka. mysle ze zawsze warto w sporze choc na chwile przymierzyc te drugie buty.
mam wrazenie ze czasem niektorzy rodzice sie tego boja aby nie zobaczyc w tym drugim czlowieka
niejednokrotnie spotykamy się z sytuacjami kiedy ojciec jest tym który ma ustalowe kontakty, czuje się rodzicem weekendowym ale wyczerpuje wszelkie znamiona alienacji... co wtedy?
?? "wyczerpuje wszelkie znamiona alienacji" przyznam sie ze tego nie rozumiem. moze jakis przyklad by mi pomoglmarek M. edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 13:05

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

Beata Ś.:
a czy gdziekolwiek coś takiego napisałam?

rozważamy ideę opieki naprzemiennej gdzie PODSTAWĄ jest porozumienie, wspólne działanie w kwestii wychowania dzieci i masę innych spraw

mówimy i wymagamy od siebie odpowiedzialności rodzicielskiej

mówimy że najważniejsze w tym wszystkim jest dziecko

że ideałem jest wychowanie w pełnej i szczęśliwej rodzinie

to dlaczego dajemy sobie prawo powiedzenia "mam inne życie" "znudziłem się" "przeszło mi" "przyszła naturalna faza znudzenia i odejścia"?
dlaczego nie zmusimy się do pracy??

Przede wszystkim należałoby tu wyjaśnić, że opieka naprzemienna jest próbą rozwiązania gdy nie ma już możliwości ani woli podejmowania prób wspólnego życia.
Pani idee są ok ale po prostu dla innego forum.

ile par na tym forum podjęło trud pracy nad sobą i związkiem zanim powiedzialo "mam dość nudnego domu, znalazłem/am inną"

Kilka pewnie podjęło i niektórym się udało, ale na tym forum poruszamy sytuację osób, którym się nie udało i nie chcą już tego dłużej omawiać, nawet jeśli nie chce tego jedna strona.

mam wrażenie że dyskusja się bardzo rozmydliła i dziecko przestaje być podmiotem - staje się realizacją praw rodziców.....

Właśnie tutaj dociera Pani do sedna całej sprawy. Chodzi właśnie o to by wprowadzić rozwiązanie uniemożliwiające traktowania dziecka jako przedmiotu walki między rodzicami, gdy nie ma już mowy o ewentualnym odbudowaniu tej rodziny.
Właśnie wtedy konieczność wyboru jednego podstawowego rodzica, prowadzi do intensyfikacji tej walki, bo przecież każdy z rodziców chce udowodnić przed sądem swoją wyższość zwaną predyspozycjami wychowawczymi.
A przecież z punktu widzenia DZIECKA każdy z rodziców jest tak samo ważny.

kiedyś pisałam o zakazie powierzania opieki (adopcja, rodzina zastępcza) osobom pozbawionym władzy rodzicielskiej w stosunku do dziecka - al w przypadku rodzica biologicznego nikt nie pyta i nie zastanawia się czy taki rodzic ma predyspozycje by być odpowiedzialnym rodzicem dla swojego kolejnego dziecka...
i nie mylę władzy rodzicielskiej z kontaktami - bo opieka naprzemienna z gruntu wymaga władzy rodzicielskiej obojga rodziców a nie zawsze jest to właściwe i słuszne....
co wtedy? jak wychowywać dziecko w takiej sytuacji?

Oczywiście że opieka naprzemienna wymaga pełnej władzy rodzicielskiej ale jak już wcześniej pisałem, władzę odbiera się, jeśli ktoś krzywdzi dziecko lub się dzieckiem nie interesuje. Tylko wtedy można mieć wątpliwość czy taki rodzic może się opiekować dzieckiem ale to znów nie ma znaczenia dla opieki naprzemiennej.
Czy w pełnej rodzinie rodzic może krzywdzić swoje dziecko?

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

Beata Ś.:
a co w sytuacji gdy opieka naprzemienna zostaje narzucona przez sąd a rodzic nie ma pojęcia na czym polega wychowywanie i kształtowanie dziecka? jeśli dla takiego rodzica najistotniejsze sa jego prawa a nie dobro dziecka?

Czyli rodzice żyjący w związku z automatu mają pojęcie o tym jak wychowywać dziecko? Dowiedzieli się tego na naukach przedmałżeńskich?

co wtedy z dobrem dziecka? jego kształceniem? wychowaniem? przygotowaniem do samodzielnego odpowiedzialnego życia? jego psychiką?

Czyli na przykład małżeństwo alkoholików (w którym ojciec nie porzucił żony, bo woli mieć pod ręką worek treningowy) ma według Pani lepsze predyspozycje do przygotowania dziecka do samodzielnego życia niż ojciec żyjący osobno??

piszecie negatywnie o matkach...

a czy ojciec porzucający rodzinę i dziecko bo znalazł "nowszy model" jest dobrym rodzicem? dlaczego ma wychowywać dziecko? czego uczyć?

No właśnie ta wypowiedź obrazuje bardzo częste podejście: On/Ona zostawia mnie czyli zostawia całą rodzinę. Jeśli chciałby zostawić również dzieci, to przecież nie ma problemu z opieką naprzemienną bo sam jej nie chce. Natomiast należy rozdzielić kwestię rozwodu, rozpadu związku od rodzicielstwa.

myślę że pora wyjść poza swoje mury i na środku zbudować rozsądne rozwiązania - ale systemowe i kompleksowe

niejednokrotnie spotykamy się z sytuacjami kiedy ojciec jest tym który ma ustalowe kontakty, czuje się rodzicem weekendowym ale wyczerpuje wszelkie znamiona alienacji... co wtedy?

Nie możemy mieć wpływu na to czy drugi rodzic alienuje dziecko czy nie, ale najlepszym sposobem na przeciwdziałanie alienacji jest właśnie równowaga pomiędzy czasem spędzanym z obojgiem rodziców.
Nawet jeśli jeden rodzic stara się nastawić negatywnie dziecko do drugiego, to wystarczy jeden z nim dzień aby dziecko samo zauważyło, że wcale nie jest taki zły.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Najtrudniejsza sytuacja jest wtedy gdy jedno z rodziców jest nieodpowiedzialne w sensie że nie zajmuje się tak jak należy dzieckiem z różnych przyczyn, ale tego kontaktu się domaga. I za każdym razem gdy zabiera dziecko do siebie pozostaje tylko się zamartwiać. A jakikolwiek krok podjęty przeciwko niemu byłby postrzegany jako utrudnianie. Taka sytuacja bez wyjścia.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Swoją drogą nie rozumiem jak miałaby wyglądać ta opieka naprzemienna. Dziecko miałoby mieć dwa przedszkola, dwie szkoły, dwa domy i co jeszcze? A gdzie w tym poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa? Przecież to tylko wprowadza chaos. Jeszcze pół biedy jak rodzic jest odpowiedzialny i nie będzie dziecku mieszał w głowie.
Sądy w Polsce kierują się zasadą że rodzice mogą się pozabijać ale dziecko ma prawo do kontaktu z obydwojgiem rodziców. Świetnie, tylko najpierw to trzeba by dokładnie sprawdzić czy obydwoje się nadają do pełnienia roli rodzica. Z tego co wiem po rozpadzie związku niestety to 80% ojców nie nadaje się do dobrego wychowywania dziecka i nie wypełnia należycie swoich obowiązków.
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: Paradoks rozstania

Anna Maria Dzikowska:
Z tego co wiem po rozpadzie związku niestety to 80% ojców nie nadaje się do dobrego wychowywania dziecka i nie wypełnia należycie swoich obowiązków.

czyli z czego? a ile matek? bo z tego co ja wiem to prawie 100 % ;)

a opieka naprzemienna nie łączy sie z posiadaniem przez dziecko dwu przedszkoli czy szkół - tak - ma dwa domy, w których czuje sie jak u siebie.
moja córka odkąd pamięta żyje w takiej sytuacji i jak coś jest nie tak w tej sytuacji to zachowania rodziców, dziecko za to nie wyobraża sobie i nie chce innej sytuacji. Samo mówi, że jednak zbyt wiele straciłoby z tego rodzica który miały kontakt ograniczony jedynie do standardowych wizyt i weekendów.
wychowywanie dziecka to także przekazywanie wartości, których nie da się w inny sposób przekazać jak poprzez codzienne życie i zachowania podczas normalnych codziennych sytuacji

konto usunięte

Temat: Paradoks rozstania

Idąc tym tokiem rozumowania, należałoby wprowadzić obowiązkowy egzamin dla każdej osoby planującej prokreację. Obecnie mamy bardzo niebezpieczną sytuację, w której każdy fizycznie do tego zdolny człowiek może mieć dziecko. Należy to jak najszybciej zmienić i wprowadzić taki obowiązek przynajmniej wobec ojców, którzy w opinii Pani Anny Marii dają dużo mniejszą predyspozycję do dobrego wychowywania dzieci.

Chciałbym też zauważyć, że w Pani wypowiedzi przejawia się bardzo symptomatyczny dla "samotnych matek" pogląd: ojcowie przed rozpadem związku dużo bardziej nadają się do dobrego wychowywania dziecka niż ci sami ojcowie już po rozpadzie związku. Ciekawe z czego to wynika?

A czy przypadkiem nie jest tak, że podstawowym obowiązkiem każdego rodzica jest dostrzegać, rozumieć i popierać podstawową potrzebę dziecka do kontaktu i akceptacji przez oboje rodziców?
Już samo okazywanie, nawet nieświadome, negatywnego nastawienia do drugiego rodzica dziecka, wyrządza mu bardzo dużą krzywdę. Rodzic, który często czuje się skrzywdzony przez swojego byłego partnera i czuje wobec niego ogromną niechęć nie rozumie, że jego odczucia nie mogą nie tylko być przekazywane dziecku ale nie powinny również wpływać na jakiekolwiek relacje między dzieckiem i rodzicami.

Bez znaczenia staje się tu jakakolwiek ocena jednego rodzica zdolności predyspozycji wychowawczych drugiego, tym bardziej, że właśnie to poczucie krzywdy powoduje, że zdolność ojców do dobrego wychowania dziecka spada w Pani poście tak dramatycznie po rozstaniu.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Marek M.:
Anna Maria Dzikowska:
Z tego co wiem po rozpadzie związku niestety to 80% ojców nie nadaje się do dobrego wychowywania dziecka i nie wypełnia należycie swoich obowiązków.

czyli z czego? a ile matek? bo z tego co ja wiem to prawie 100 % ;)
Z sądu. Mylisz się co do matek
a opieka naprzemienna nie łączy sie z posiadaniem przez dziecko dwu przedszkoli czy szkół - tak - ma dwa domy, w których czuje sie jak u siebie.
moja córka odkąd pamięta żyje w takiej sytuacji i jak coś jest nie tak w tej sytuacji to zachowania rodziców, dziecko za to nie wyobraża sobie i nie chce innej sytuacji. Samo mówi, że jednak zbyt wiele straciłoby z tego rodzica który miały kontakt ograniczony jedynie do standardowych wizyt i weekendów.
wychowywanie dziecka to także przekazywanie wartości, których nie da się w inny sposób przekazać jak poprzez codzienne życie i zachowania podczas normalnych codziennych sytuacji
Ja jestem za tym by dziecko miało kontakt z obydwojgiem rodziców bo nie ma lepszego rozwiązania dla dziecka ale nie za wszelką cenę. Jeżeli rodzic się nie sprawdza w swojej roli to takie kontakty powinny być ograniczone do minimum. Ty może jesteś bardzo dobrym ojcem ale uwierz że pełno jest drani i psycholi (często tylko z pozoru mądrych) którzy się do tego nie nadają
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Paradoks rozstania

Piotr Nawrocki:
Idąc tym tokiem rozumowania, należałoby wprowadzić obowiązkowy egzamin dla każdej osoby planującej prokreację. Obecnie mamy bardzo niebezpieczną sytuację, w której każdy fizycznie do tego zdolny człowiek może mieć dziecko. Należy to jak najszybciej zmienić i wprowadzić taki obowiązek przynajmniej wobec ojców, którzy w opinii Pani Anny Marii dają dużo mniejszą predyspozycję do dobrego wychowywania dzieci.

Chciałbym też zauważyć, że w Pani wypowiedzi przejawia się bardzo symptomatyczny dla "samotnych matek" pogląd: ojcowie przed rozpadem związku dużo bardziej nadają się do dobrego wychowywania dziecka niż ci sami ojcowie już po rozpadzie związku. Ciekawe z czego to wynika?

A czy przypadkiem nie jest tak, że podstawowym obowiązkiem każdego rodzica jest dostrzegać, rozumieć i popierać podstawową potrzebę dziecka do kontaktu i akceptacji przez oboje rodziców?
Już samo okazywanie, nawet nieświadome, negatywnego nastawienia do drugiego rodzica dziecka, wyrządza mu bardzo dużą krzywdę. Rodzic, który często czuje się skrzywdzony przez swojego byłego partnera i czuje wobec niego ogromną niechęć nie rozumie, że jego odczucia nie mogą nie tylko być przekazywane dziecku ale nie powinny również wpływać na jakiekolwiek relacje między dzieckiem i rodzicami.

Bez znaczenia staje się tu jakakolwiek ocena jednego rodzica zdolności predyspozycji wychowawczych drugiego, tym bardziej, że właśnie to poczucie krzywdy powoduje, że zdolność ojców do dobrego wychowania dziecka spada w Pani poście tak dramatycznie po rozstaniu.
Myli się Pan co do mojej wypowiedzi. Akurat ja jestem w sytuacji gdzie wychowuję dziecko sama, ojciec kiedyś się znęcał nademną a mimo wszystko nigdy mu nie ograniczałam kontaktu i nie będę tego robić dopóki dziecko będzie chciało się z ojcem widywać. Mimo tego że nie zajmuje się nim jak należy, bo dziecko przywozi zaniedbane, chore itd. Ale wierzę w to że mu krzywdy nie robi. A jeżeli się mylę to też za to kiedyś odpowiem. To są bardzo trudne sprawy do rozstrzygnięcia. Wiele widziałam w sądach sytuacji różnych i szczerze mówiąc to pozostaje tylko współczuć dzieciom
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: Paradoks rozstania

no tak, ale:
1. kto ma decydować czy ten rodzic jest jeszcze dobrym rodzicem czy już jest złym. według jakich kryteriów? czy dlatego ze przekazuje inna wiarę, inne wartości, większą/mniejsza wrażliwość na rożne rzeczy?

2. a co jeśli to niesprawdzanie się w roli rodzica wynika z faktu, że to sprawdzenie mu się utrudnia/uniemożliwia lub w ogóle nie daje możliwości na sprawdzenie się w roli rodzica (w sławnym już filmie tato - ojciec okazał się całkiem znośnym, mimo że wcześniej się nawet nie podejmował sprawdzić jakim jest rodzicem.

co do tych 80% to pozazdrościć sądu, bo nie uwierzę iż 8 na 10 dorosłych ludzi (bez rozróżniania płci) w normalnych/naturalnycyh warunkach nie może okazać się złymi rodzicami (no chyba że dobierzemy specyficzne warunki aby taką tezę poprzeć jakimiś śmiesznymi badaniami)

dlatego rzuciłem prawie 100% co do kobiet - w pewnych warunkach - ludzie postawieni w skrajnych emocjach do podjęcia decyzji podejmują ją wbrew zdrowemu rozsądkowi - tak sobie tłumaczę zachowania 100% zranionych rozstaniem kobiet - i jeśli 8/10 facetów jest złymi rodzicami to ja ośmielam sie powiedzieć że również 8/10 kobiet jest złymi rodzicami, dane nie z sądu (mam to szczęście ze sąd w tym wymiarze w jakim miałem z nim do czynienia nie zdążył mnie zdyskryminować) ale z życia i wszelkich przypadków rozstań mi znanych

każdy pacyfista brzydzący się przemocą użyje pięści, gdy na jego oczach będą gwałcić kogoś/coś co dla niego stanowi wartość ponad wszystkie pacyfistyczne przekonania razem wzięte - w statystykach można wtedy nazwać go agresorem
Marta Kukińska

Marta Kukińska Otwarta, niezależna,
ciekawa świata,
nietradycyjna,
lubię...

Temat: Paradoks rozstania

Sumiennie przeczytałam każdy wątek z toczącej się tu dyskusji i nasuwa mi się parę przemyśleń.

Dla jasności sytuacji dodam: pochodzę z rozbitej rodziny, opiekę sprawowała nad nami matka, która doprowadziła w imię naszego "dobra" do izolacji od ojca i jego rodziny; ojciec odszedł od mojej matki do innej kobiety;nie był wzorowym ojcem i miał wiele braków, ale do dzisiaj żałuję, że nie istniał wówczas, obowiązek ustalania opieki wspólnej - być może mój ojciec by się nie sprawdził i , tak jak go ocenia matka, oddał pole i mimo wszytko zerwał z nami kontakty, a nie tylko dlatego, że moja matka mu utrudniała jak mogła i zatruwała życie jak mogła, a być może podjął by swój obowiązek bycia ojcem także po rozwodzie? niestety tego się nigdy nie dowiem, pozostaje mi na podstawie dwóch skrajnych opinii, własnych doświadczeń i wspomnień wyciągać własne wnioski.
Beata Ś.:
a co w sytuacji gdy opieka naprzemienna zostaje narzucona przez sąd a rodzic nie ma pojęcia na czym polega wychowywanie i kształtowanie dziecka? jeśli dla takiego rodzica najistotniejsze sa jego prawa a nie dobro dziecka?

IMO każda sytuacja winna być przez sąd rozpatrywana indywidualnie. Wydaje mi się, że zamysłem opieki naprzemiennej jest uzyskanie takiego stanu, aby była ona rozpatrywana przez sądy jako najlepsza i najwłaściwsza forma opieki nad dzieckiem przez rodziców po rozwodzie, chyba, że istnieją obiektywnie stwierdzone przesłanki ku przyjęciu innego rozwiązania (powierzenia głównej opieki jednemu z rodziców). Te przesłanki to mogą być np.: ograniczona władza rodzicielska lub całkowite jej pozbawienie z przyczyn np. braku zdolności i kompetencji wychowawczych i do sprawowania opieki. Uważam, że dziecku potrzebni są oboje rodzice, ale zdaję sobie sprawę, że istnieją tacy ojcowie/ matki , którzy nie posiadają instynktu rodzicielskiego, swoistego poczucia odpowiedzialności za dziecko, lub z uwagi na własne problemy emocjonalne nie umieją postawić dobra i potrzeb dziecka nad swoje własne potrzeby.

co wtedy z dobrem dziecka? jego kształceniem? wychowaniem?
przygotowaniem do samodzielnego odpowiedzialnego życia? jego psychiką?

Moim zdaniem model opieki naprzemiennej nie ma polegać na prowadzeniu przez dziecko podwójnego życia. Dziecko ma mieć dwa domy a nie dwa życia. A to oznacza, że rodzice z uwagi na partykularne dobro dziecka tak dostosują swoje życie, aby mając dwa domy uczęszczało np.: do jednej szkoły/przedszkola. Padały opinie, ze to brak stabilności i różne modele wychowawcze/moralne, co źle wpływa na psychikę i rozwój dziecka. Uważam, że są to tylko slogany przywoływane w celu utrzymania obecnego status quo. Dwa modele wychowawcze, czy wzorce społeczne o ile żaden z nich nie wykracza poza normy prawne, społeczne, nie narusza zasad współżycia społecznego, a tym samym nie wkracza w patologię nie zaburzą rozwoju psycho-fizycznego dziecka, wręcz przeciwnie one poszerzą jego perspektywy, zwiększą wachlarz doświadczeń i możliwości rozwojowych. A z całą pewnością nie wyrządzą większych krzywd niż pozbawienie dziecka wychowawczej roli ojca/matki, więzi emocjonalnej z ojcem/matką i wiążących się z tym doświadczeń społecznych, emocjonalnych i kulturowych. Bo rolę rodziców trzeba rozpatrywać nie tylko w kontekście, kto w naszej kulturze więcej zajmuje się dzieckiem, ale także w kontekście wartości jakie każdy z rodziców wnosi w życie dziecka z uwagi na swe odmienne postrzeganie świata związane z płcią.

I powiedzmy sobie szczerze: zmieniać pieluchy, nastawiać pralkę, gotować obiady, odkurzać, odrabiać lekcje z dzieckiem, kreatywnie spędzać czas z dzieckiem itd. można nauczyć przysłowiową małpę; nie są to czynności do których kobiety są predysponowane w jakiś szczególny sposób z racji bycia kobietami ... to nasze korzenie kulturowe (które w tej chwili idą do lamusa w zakresie rozstrzygania to jest kobieca domena a to męska) nie predyspozycje genetyczne.

Jedyne czego facet przy dziecku nie jest w stanie zrobić ... to nakarmić niemowlę piersią .... ale i tu można znaleźć substytut.

piszecie negatywnie o matkach...

a czy ojciec porzucający rodzinę i dziecko bo znalazł "nowszy model" jest dobrym rodzicem? dlaczego ma wychowywać dziecko? czego uczyć?

W tym zdaniu usłyszałam swoją matkę.... Być może wielu kobietom się nie spodoba to co napisze inna kobieta, ale.... drogie panie facet rzucający swą żonę dla innej kobiety to fatalny mąż, partner, ale nie oznacza fatalnego ojca. On rozstaje się z żoną a nie dziećmi. Myślenie, typu "ojciec znajdujący "nowszy model" porzuca rodzinę " i nie jest dobrym ojcem, dowodzi jak bardzo wiele kobiet identyfikuje swoje dzieci ze sobą, swoją krzywdę z krzywdą dzieci. A przecież tak nie jest. Zdradzona została matka nie dzieci. To bardzo bolesne i nie dziwę się takim kobietom, że maja ochotę kopnąć delikwenta w cztery liter, ale takie postępowanie nie dyskwalifikuje go jako ojca. To człowiek, który zranił żonę, i podjął decyzję, która burzy dotychczasowe życie i jemu, i jego żonie i dzieciom, ale przecież nadal w większości przypadków kocha on swoje dzieci, jest im potrzebny i może stanowić wzór (także tego jak nie należy postępować).

"Dlaczego ma wychowywać dziecko?" - może dlatego że nadal jest jego ojcem, a prawo dziecka do kontaktów z OBOJGIEM rodziców jest prawem niezbywalnym. Świadomie mówię tu o prawach dziecka, a nie o prawach ojca czy matki, gdyż w konflikcie jaki powstaje pomiędzy rodzicami w trakcie rozpadu małżeństwa w 99% przypadków rodzice mówią o swoich prawach, lub o braku praw po drugiej stronie, nie rzadko posiłkując się przy tym twierdzeniem że chodzi o dobro dziecka, ale tak naprawdę to nie jest bezinteresowna postawa.

"Czego uczyć" - innego spojrzenia na świat, niż ma matka. Czy to takie straszne? Przecież to jest rolą ojca także w pełnej rodzinie.

Ideałem byłoby gdyby rodzice rozgrywki pomiędzy sobą pozostawili w sferze dorosłych i ich problemów, a w kwestiach dziecka umieli się skupić na racjonalnej ocenie faktów a nie na swoich odczuciach i animozjach względem partnera, z którym się rozwodzą.

I na koniec jeszcze taka drobna konkluzja. Nie kwestionuję miałkości, nieuczciwości postępowania człowieka, który zdradza żonę. Jednakże, choć uważam, że to jak postąpił mój ojciec względem mojej matki było złe, to tak jak do ślubu potrzeba dwojga ludzi, jak do poczęcia potrzeba dwojga ludzi, tak i do rozwodu potrzeba dwojga ludzi .... Myślę, że byłoby więcej szczęśliwych rodzin po rozwodzie, gdyby rodzice wykazywali się większą dozą refleksji nad własnymi błędami i życiem, a nie nad postępowaniem drugiej strony.
Beata Ś.

Beata Ś. doradca
podatkowy/właściciel
, Doradztwo
Podatkowe Beata Ś...

Temat: Paradoks rozstania

najgorsze jest tylko że potem rozkosznie tata mówi o sobie "byłem niedojrzały" "wyparłem" i uważa sprawę za załatwioną...
gdzie w tym wszystkim dziecko? gdize odpowiedzialność rodzicielska?

o tym pisałam...

Następna dyskusja:

Paradoks rozstania




Wyślij zaproszenie do