Hanna G.

Hanna G. psycholog,
psychoterapeuta
rodzinny, doradca
zawodowy II ...

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Barbara Nowak:
Zdaniem prezesa Stowarzyszenia Praw Ojca i Dziecka - Ireneusza Dzierżęgi 1, 2 miliona dzieci wychowujących się w Polsce bez ojca wymaga leczenia psychiatrycznego lub psychologicznego
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/632065,Prawie-c...

Ho, ho...
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Dużo lepiej by było gdyby nie doprowadzali do rozbicia rodzin. A potem płacz bo mi wyrodna matka nie chce dać dziecka. To nie jest wyłączna wina matek że dzieci mają mniejszy kontakt z ojcem. Wszystko ma swoje podłoże i przyczyny. Ale już wmawianie że dzieci wychowywane przez jednego rodzica wymagają leczenia psychiatrycznego a te z pełnych rodzin nie jest grubym nadużyciem.
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Anna Maria D.:
Dużo lepiej by było gdyby nie doprowadzali do rozbicia rodzin.
Uważam, że to stwierdzenie ma zastosowanie zarówno w stosunku do kobiet, jak i mężczyzn. Tylko osoby nieodpowiedzialne wiążą się z kimś, a później szukają wrażeń z kimś innym. Natomiast wskazywanie wyłącznie ojców za winnych doprowadzaniu rozbicia rodzin to jakieś wyjątkowo wąskie i nieobiektywne postrzeganie problemu.
potem płacz bo mi wyrodna matka nie chce dać dziecka. To nie jest wyłączna wina matek że dzieci mają mniejszy kontakt z ojcem. Wszystko ma swoje podłoże i przyczyny.
Karać dziecko za to, że jeden z rodziców okazał się nieodpowiedzialny?
To nie jest usprawiedliwienie dla działań tych matek. To, że ojciec dziecka nie jest z jego matką nie znaczy, że przestał być ojcem ich dziecka. Obojętne z jakich przyczyn się rozstali.

>Ale już wmawianie
że dzieci wychowywane przez jednego rodzica wymagają leczenia psychiatrycznego a te z pełnych rodzin nie jest grubym nadużyciem.
Niewątpliwie dzieci wychowywane przez jednego rodzica ponoszą olbrzymią szkodę na psychice, nie tylko z powodu braku danego rodzica, ale przede wszystkim z powodu rozstania rodziców, natomiast działania alienacyjne głównego opiekuna to spustoszenie psychiczne pogłębiają i wzmacniają często dokładając źródeł problemów. Dziecko wychowywane w takiej atmosferze nie będzie normalnym zdrowym psychicznie człowiekiem w życiu dorosłym.

Rozwód to coś najgorszego i największa trauma jaką można zafundować swojemu dziecku.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Przemysław Trendota:
Uważam, że to stwierdzenie ma zastosowanie zarówno w stosunku do kobiet, jak i mężczyzn. Tylko osoby nieodpowiedzialne wiążą się z kimś, a później szukają wrażeń z kimś innym. Natomiast wskazywanie wyłącznie ojców za winnych doprowadzaniu rozbicia rodzin to jakieś wyjątkowo wąskie i nieobiektywne postrzeganie problemu.
Tu nie chodzi o obiektywizm bo to nie miejsce na rozstrzyganie kto zawinił. Chodzi o to że tak się dzieje. Odchodzą, zaprzestają interesować się dziećmi, nie chcą płacić alimentów a roszczenia mają wielkie. Dlaczego nie potrafią tak samo zajmować się dziećmi po rozstaniu jak w związku? Dlaczego rozwodzą się również z dziećmi? Dlaczego nagle brakuje im czasu? Bo matka zabrania kontaktów? Myśli Pan że nie może mieć powodów? Warto też pokazać ojcom gdzie popełniają błędy jeżeli sami tego nie dostrzegają. Zgadzam się z tym, że ojcowie bywają alienowani przez matki, dziadków, ale wie Pan że obecnie w sądach (tak samo jak niektórzy twierdzą że matki są w lepszej pozycji jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem) występuje taki "modny" trend wśród stowarzyszeń tzw. pokrzywdzonych ojców, że mężczyzna prezentuje fałszywe dowody, składa fałszywe doniesienia na policję i do zespołów kuratorskich. W ten sposób pozoruje, że to on sam jest pokrzywdzony. Sądy w sprawach karnych o znęcanie się nad rodziną skupiają się wtedy na wybielaniu ojców którzy są sprawcami przemocy. I są oni z reguły uniewinniani. Wie Pan ile jest takich przypadków? Jak później takiemu ojcu oddać pod opiekę dziecko. I to wcale nie dotyczy tylko patologii. Ja wiem że to jest grupa poświęcona alienowanym rodzicom ale nadużycia są przeróżne z obydwóch stron. I najgorsze jest to że nikt nie chce zobaczyć w tym swojej winy.
To nie jest usprawiedliwienie dla działań tych matek. To, że ojciec dziecka nie jest z jego matką nie znaczy, że przestał być ojcem ich dziecka. Obojętne z jakich przyczyn się rozstali.
Żadne usprawiedliwianie. Ale już przyczyna jest ważna. Bo jeżeli mąż znęcał się nad rodziną to oczywiste jest że będzie znęcał się również nad dzieckiem. Myśli Pan że nagle przestanie bić dziecko? Druga sprawa..Pan pisze że nie przestał być ojcem, oczywiscie że nie przestał ale jak bardzo chce nadal być ojcem i wywiązywać się z obowiązków a nie tylko rościć prawa. Musi być równowaga.
Niewątpliwie dzieci wychowywane przez jednego rodzica ponoszą olbrzymią szkodę na psychice, nie tylko z powodu braku danego rodzica, ale przede wszystkim z powodu rozstania rodziców, natomiast działania alienacyjne głównego opiekuna to spustoszenie psychiczne pogłębiają i wzmacniają często dokładając źródeł problemów. Dziecko wychowywane w takiej atmosferze nie będzie normalnym zdrowym psychicznie człowiekiem w życiu dorosłym.
Nie ma reguły. Istnieje ryzyko ale dużo zależy od wychowania. Są i dzieci wychowywane przez dziadków i wcale nie przechodzą z tego powodu traumy. Bardziej szkodzi dziecku walka rodziców, bez względu na to czy są razem czy nie. Ta atmosfera sieje spustoszenie.
Rozwód to coś najgorszego i największa trauma jaką można zafundować swojemu dziecku.
Zgadzam się, i wiemy tez że takich dzieci będzie coraz więcej bo ludzie nie potrafią stworzyć trwałych więzi, a dzieci będą ten schemat powtarzać w przyszłości. Nie ma trwałej konstrukcji bez trwałego fundamentu.
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Anna Maria D.:
Przemysław Trendota:
Uważam, że to stwierdzenie ma zastosowanie zarówno w stosunku do kobiet, jak i mężczyzn. Tylko osoby nieodpowiedzialne wiążą się z kimś, a później szukają wrażeń z kimś innym. Natomiast wskazywanie wyłącznie ojców za winnych doprowadzaniu rozbicia rodzin to jakieś wyjątkowo wąskie i nieobiektywne postrzeganie problemu.
Tu nie chodzi o obiektywizm bo to nie miejsce na rozstrzyganie kto zawinił. Chodzi o to że tak się dzieje. Odchodzą, zaprzestają interesować się dziećmi, nie chcą płacić alimentów a roszczenia mają wielkie.

Obserwuję kilka takich spraw rodzinnych i tam ojcom utrudnia się w każdy możliwy i niemożliwy wydawałoby się sposób zainteresowanie dzieckiem - najczęściej tylko po to aby móc twierdzić, że ojciec się dzieckiem nie interesuje.
Do tej pory spotkałem się z roszczeniami matek np. jedna pani twierdziła, że do utrzymania dziewięcioletniego wtedy syna potrzebuje 2630,- PLN miesięcznie.
Natomiast nie rozumiem jakie wielkie roszczenia może mieć ojciec dziecka, może Pani sprecyzuje.

>Dlaczego nie potrafią tak samo
zajmować się dziećmi po rozstaniu jak w związku? Dlaczego rozwodzą się również z dziećmi? Dlaczego nagle brakuje im czasu?

Nie neguję, że jest jakaś część także i takich, ale uogólnianie jest nie na miejscu.

>Bo matka zabrania kontaktów? Myśli Pan że nie może
mieć powodów? Warto też pokazać ojcom gdzie popełniają błędy jeżeli sami tego nie dostrzegają. Zgadzam się z tym, że ojcowie bywają alienowani przez matki, dziadków, ale wie Pan że obecnie w sądach (tak samo jak niektórzy twierdzą że matki są w lepszej pozycji jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem) występuje taki "modny" trend wśród stowarzyszeń tzw. pokrzywdzonych ojców, że mężczyzna prezentuje fałszywe dowody, składa fałszywe doniesienia na policję i do zespołów kuratorskich. W ten sposób pozoruje, że to on sam jest pokrzywdzony.

To akurat wypisz wymaluj metody kobiecych adwokatów jak i psychologów - po prostu te grupy zawodowe czerpią korzyści materialne ze swojej działalności.
Coraz więcej mężczyzn przełamuje wstyd i decyduje się ujawniać co robiła kobieta w związku i wcale nie uważam, aby było to jakimś jak to Pani nazwała "modnym trendem wśród stowarzyszeń tzw. pokrzywdzonych ojców" - w ciągu ostatnich lat doszło do szerokich zmian społecznych czego Pani raczy nie zauważać, natomiast pisząc w ten sposób obraża Pani ludzi, którzy często są bezsilni wobec bardzo ułomnego systemu rozstrzygania spraw rodzinnych i organizują się w celu obrony przede wszystkim swoich dzieci.

>Sądy w sprawach karnych o znęcanie się nad
rodziną skupiają się wtedy na wybielaniu ojców którzy są sprawcami przemocy. I są oni z reguły uniewinniani. Wie Pan ile jest takich przypadków? Jak później takiemu ojcu oddać pod opiekę dziecko.

Tak jest, dlatego lepiej profilaktycznie na wszelki wypadek wszystkim ojcom ograniczyć kontakt z dzieckiem do 1 godziny miesięcznie w obecności matki dziecka, kuratora, teściowej i szwagra.
Czy zdaje sobie Pani sprawę ilu mężczyzn zostało fałszywie oskarżonych tylko dlatego, że te sprawy nie są prowadzone w sposób rzetelny?
To nie jest usprawiedliwienie dla działań tych matek. To, że ojciec dziecka nie jest z jego matką nie znaczy, że przestał być ojcem ich dziecka. Obojętne z jakich przyczyn się rozstali.
Żadne usprawiedliwianie. Ale już przyczyna jest ważna. Bo jeżeli mąż znęcał się nad rodziną to oczywiste jest że będzie znęcał się również nad dzieckiem. Myśli Pan że nagle przestanie bić dziecko?

Myślę, że jeżeli komuś przeszkadzało dziecko to nie będzie dążył do opieki nad dzieckiem, ani do spotkań z dzieckiem.

>Druga sprawa..Pan pisze że nie
przestał być ojcem, oczywiscie że nie przestał ale jak bardzo chce nadal być ojcem i wywiązywać się z obowiązków a nie tylko rościć prawa. Musi być równowaga.

Dlatego jestem za tym, aby opieka równoważna byłą wprowadzana z urzędu.
Niewątpliwie dzieci wychowywane przez jednego rodzica ponoszą olbrzymią szkodę na psychice, nie tylko z powodu braku danego rodzica, ale przede wszystkim z powodu rozstania rodziców, natomiast działania alienacyjne głównego opiekuna to spustoszenie psychiczne pogłębiają i wzmacniają często dokładając źródeł problemów. Dziecko wychowywane w takiej atmosferze nie będzie normalnym zdrowym psychicznie człowiekiem w życiu dorosłym.
Nie ma reguły. Istnieje ryzyko ale dużo zależy od wychowania. Są i dzieci wychowywane przez dziadków i wcale nie przechodzą z tego powodu traumy. Bardziej szkodzi dziecku walka rodziców, bez względu na to czy są razem czy nie. Ta atmosfera sieje spustoszenie.

Tak jest tutaj w dużej części się zgadzam, pora więc, aby Sądy, psychologowie i inne instytucje zaangażowane w sprawy zrozumiały to i w końcu przestały konflikty podsycać poprzez swoje bardziej bądź mniej świadome działania wspierające tylko jedną stronę na podstawie informacji, które są często mniej rzetelne niż wróżenie z fusów od kawy.
Rozwód to coś najgorszego i największa trauma jaką można zafundować swojemu dziecku.
Zgadzam się, i wiemy tez że takich dzieci będzie coraz więcej bo ludzie nie potrafią stworzyć trwałych więzi, a dzieci będą ten schemat powtarzać w przyszłości. Nie ma trwałej konstrukcji bez trwałego fundamentu.

Pełna zgoda, dodałbym jeszcze, że nie tylko często nie potrafią, ale i nie chcą tworzyć trwałych więzi.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Przemysław Trendota:
Obserwuję kilka takich spraw rodzinnych i tam ojcom utrudnia się w każdy możliwy i niemożliwy wydawałoby się sposób zainteresowanie dzieckiem - najczęściej tylko po to aby móc twierdzić, że ojciec się dzieckiem nie interesuje.
Do tej pory spotkałem się z roszczeniami matek np. jedna pani twierdziła, że do utrzymania dziewięcioletniego wtedy syna potrzebuje 2630,- PLN miesięcznie.
Natomiast nie rozumiem jakie wielkie roszczenia może mieć ojciec dziecka, może Pani sprecyzuje.
Ja miałam okazję bywać na sprawach rodzinnych i powiem szczerze że większość ojców uczestniczących w rozprawach nie powinna w ogóle mieć dzieci. Matki też zdarzały się różne ale jednak nie dziwi mnie to że taka a nie inna opinia w sądach panuje. Owszem to jest krzywdzące dla niektórych ojców. Myślę też że dużo w tej kwestii się zmieniło. Matkom też odbierają prawa rodzicielskie. Nie jest trudno zauważyć w sądzie czy rodzicom zależy na dzieciach czy próbują sobie coś udowodnić. I wszyscy na rozprawach w jakiś sposób kłamią bo widzą tylko swoją rację. Co do alimentów, brane są pod uwagę zarobki ojca i żaden sędzia nie pozbędzie go środków do życia. Matka zawsze zawyża kwotę bo sądy zwykle pomniejszają te zobowiązania. Ja nie wiem gdzie w ogóle takie kwoty są przyznawane. Ojciec musi sporo zarabiać. Moje dziecko bierze tylko 350 zł i nic poza tym. Matka działa w imieniu dziecka i jej obowiązkiem jest zapewnienie mu takiego poziomu życia jakie miałoby gdyby rodzice byli razem. Dziecko nie może nagle wychowywać się w gorszych warunkach. I wie Pan że to jest sprawa względna. Bo niektóre dzieci mają zapewniony byt za 2000 zł a inne za 300 zł. Tylko po rozstaniu ten poziom zwykle drastycznie maleje.
>Dlaczego nie potrafią tak samo
zajmować się dziećmi po rozstaniu jak w związku? Dlaczego rozwodzą się również z dziećmi? Dlaczego nagle brakuje im czasu?

Nie neguję, że jest jakaś część także i takich, ale uogólnianie jest nie na miejscu.
Każdą sprawę należy rozpatrywać indywidualnie.
>Bo matka zabrania kontaktów? Myśli Pan że nie może
mieć powodów? Warto też pokazać ojcom gdzie popełniają błędy jeżeli sami tego nie dostrzegają. Zgadzam się z tym, że ojcowie bywają alienowani przez matki, dziadków, ale wie Pan że obecnie w sądach (tak samo jak niektórzy twierdzą że matki są w lepszej pozycji jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem) występuje taki "modny" trend wśród stowarzyszeń tzw. pokrzywdzonych ojców, że mężczyzna prezentuje fałszywe dowody, składa fałszywe doniesienia na policję i do zespołów kuratorskich. W ten sposób pozoruje, że to on sam jest pokrzywdzony.

To akurat wypisz wymaluj metody kobiecych adwokatów jak i psychologów - po prostu te grupy zawodowe czerpią korzyści materialne ze swojej działalności.
Nie proszę Pana, to są sprawy bardzo dobrze nam znane. Trzeba umieć odróżnić fałszywe metody działania na niekorzyść dziecka a te które go powinny chronić.
Coraz więcej mężczyzn przełamuje wstyd i decyduje się ujawniać co robiła kobieta w związku i wcale nie uważam, aby było to jakimś jak to Pani nazwała "modnym trendem wśród stowarzyszeń tzw. pokrzywdzonych ojców" - w ciągu ostatnich lat doszło do szerokich zmian społecznych czego Pani raczy nie zauważać, natomiast pisząc w ten sposób obraża Pani ludzi, którzy często są bezsilni wobec bardzo ułomnego systemu rozstrzygania spraw rodzinnych i organizują się w celu obrony przede wszystkim swoich dzieci.
Nie wiem gdzie tutaj Pan zauważył obrażanie. Ja powiem tak, w przypadkach w których sprawy trafiają do sądu tzn. że rodzice nie potrafią sami dogadać się w sprawie własnego dziecka tylko potrzebują pośredników. Dla mnie to już jest absurdalne i świadczy o niedojrzałości przynajmniej jednej ze stron. Czasem faktycznie nie ma wyjścia i nie da się porozumieć z drugą stroną. Czasem jedno wyraźnie robi na złość drugiemu. Nie zawsze są to matki.
>Sądy w sprawach karnych o znęcanie się nad
rodziną skupiają się wtedy na wybielaniu ojców którzy są sprawcami przemocy. I są oni z reguły uniewinniani. Wie Pan ile jest takich przypadków? Jak później takiemu ojcu oddać pod opiekę dziecko.

Tak jest, dlatego lepiej profilaktycznie na wszelki wypadek wszystkim ojcom ograniczyć kontakt z dzieckiem do 1 godziny miesięcznie w obecności matki dziecka, kuratora, teściowej i szwagra.
Czy zdaje sobie Pani sprawę ilu mężczyzn zostało fałszywie oskarżonych tylko dlatego, że te sprawy nie są prowadzone w sposób rzetelny?
Nie wiem, nie prowadzę statystyk ale sądzę ze niesprawiedliwość w takim samym stopniu dotyczy ojców co i matek.
To nie jest usprawiedliwienie dla działań tych matek. To, że ojciec dziecka nie jest z jego matką nie znaczy, że przestał być ojcem ich dziecka. Obojętne z jakich przyczyn się rozstali.
Żadne usprawiedliwianie. Ale już przyczyna jest ważna. Bo jeżeli mąż znęcał się nad rodziną to oczywiste jest że będzie znęcał się również nad dzieckiem. Myśli Pan że nagle przestanie bić dziecko?

Myślę, że jeżeli komuś przeszkadzało dziecko to nie będzie dążył do opieki nad dzieckiem, ani do spotkań z dzieckiem.
Oj tu się Pan myli. Niektórym właśnie wtedy nagle pojawia się instynkt ojcowski.
>Druga sprawa..Pan pisze że nie
przestał być ojcem, oczywiscie że nie przestał ale jak bardzo chce nadal być ojcem i wywiązywać się z obowiązków a nie tylko rościć prawa. Musi być równowaga.

Dlatego jestem za tym, aby opieka równoważna byłą wprowadzana z urzędu.
Jest to dobre rozwiązanie ale nie dla wszystkich i nie zawsze będzie działać sprawnie. Na takie radykalne zmiany nasze społeczeństwo nie jest przygotowane. Musi się zmienić mentalność rodziców na zasadzie że obowiązki powinny być rozdzielane po równo, a nie jak to przeważnie bywa, że matka w większym stopniu zajmuje się dzieckiem. No bo przecież ona nie pracuje i zawsze ma czas. Co jest bzdurą. Mało który ojciec będzie w stanie podołać temu na równi z matką bo musiałby zrezygnować z części swoich obowiązków. Mało tego, myślę że wielu ojcom jest na rękę kiedy są dochodzący.
Niewątpliwie dzieci wychowywane przez jednego rodzica ponoszą olbrzymią szkodę na psychice, nie tylko z powodu braku danego rodzica, ale przede wszystkim z powodu rozstania rodziców, natomiast działania alienacyjne głównego opiekuna to spustoszenie psychiczne pogłębiają i wzmacniają często dokładając źródeł problemów. Dziecko wychowywane w takiej atmosferze nie będzie normalnym zdrowym psychicznie człowiekiem w życiu dorosłym.
Nie ma reguły. Istnieje ryzyko ale dużo zależy od wychowania. Są i dzieci wychowywane przez dziadków i wcale nie przechodzą z tego powodu traumy. Bardziej szkodzi dziecku walka rodziców, bez względu na to czy są razem czy nie. Ta atmosfera sieje spustoszenie.

Tak jest tutaj w dużej części się zgadzam, pora więc, aby Sądy, psychologowie i inne instytucje zaangażowane w sprawy zrozumiały to i w końcu przestały konflikty podsycać poprzez swoje bardziej bądź mniej świadome działania wspierające tylko jedną stronę na podstawie informacji, które są często mniej rzetelne niż wróżenie z fusów od kawy.
A ja myślę że to rodzice powinni zacząć się porozumiewać a nie szukać pośredników którzy rozwiążą ich problem. Bo przykro to stwierdzić, ale w takich przypadkach dziecko zaczyna stawać się problemem.
Pełna zgoda, dodałbym jeszcze, że nie tylko często nie potrafią, ale i nie chcą tworzyć trwałych więzi.
Nie chcą. I czyja to wina? Może ich rodziców którzy co prawda byli ze sobą wiele lat ale często tylko pozornie. A dzieci to widzą i czują. I nie wierzą w to że można stworzyć trwałe więzi.Anna Maria D. edytował(a) ten post dnia 18.02.13 o godzinie 09:11
Bernadetta S.

Bernadetta S. Pasjonat pracy :)

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Moim zdaniem, jeśli rodzice posiadają choć odrobinę chęci porozumienia powinni wspólnie wychowywać dziecko - jest to najczęściej niewykonalne.

Natomiast jeżeli jeden z nich nie jest zbyt zaangażowany w sprawy dziecka to powinien się z jego życia całkowicie wycofać. Może jest to bardzo kontrowersyjny pogląd, aczkolwiek uważam, że w atmosferze konfliktu nic dobrego dzieciaczka nie spotka.

Nie wydaje mi się, żeby wina za rozpad związku rodziców, była kwestią zainteresowania dziecka. Dla dziecka najważniejszą i jedyną informacją powinno być to, że rodzice już nie są razem, natomiast kwestie dlaczego i z czyjej winy powinny zostać do roztrząsania tylko w sądzie. W życiu dziecka nie jest to istotne.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Bernadetta S.:
Moim zdaniem, jeśli rodzice posiadają choć odrobinę chęci porozumienia powinni wspólnie wychowywać dziecko - jest to najczęściej niewykonalne.

Natomiast jeżeli jeden z nich nie jest zbyt zaangażowany w sprawy dziecka to powinien się z jego życia całkowicie wycofać. Może jest to bardzo kontrowersyjny pogląd, aczkolwiek uważam, że w atmosferze konfliktu nic dobrego dzieciaczka nie spotka.
I w takich sytuacjach najczęściej toczą się boje kiedy jedno z rodziców nie za bardzo chce angażować się w wychowywanie dziecka ale uważa że skoro ma pełne prawa to może mieć jedyne i słuszne zdanie. Nikt nie zna lepiej swojego dziecka i tego co mu jest najbardziej potrzebne od rodzica który jest z dzieckiem na co dzień. Drugi rodzic powinien w takiej sytuacji bardziej słuchać niż rozkazywać. Jest strasznym utrudnieniem dla rodzica wychowującego dziecko kiedy druga strona kładzie kłody pod nogi i w ten sposób utrudnia rozwój dziecka. To jest zupełna strata czasu dla wszystkich, a dla dziecka stres.
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Anna Maria D.:
Bernadetta S.:
Moim zdaniem, jeśli rodzice posiadają choć odrobinę chęci porozumienia powinni wspólnie wychowywać dziecko - jest to najczęściej niewykonalne.

Natomiast jeżeli jeden z nich nie jest zbyt zaangażowany w sprawy dziecka to powinien się z jego życia całkowicie wycofać. Może jest to bardzo kontrowersyjny pogląd, aczkolwiek uważam, że w atmosferze konfliktu nic dobrego dzieciaczka nie spotka.
I w takich sytuacjach najczęściej toczą się boje kiedy jedno z rodziców nie za bardzo chce angażować się w wychowywanie dziecka ale uważa że skoro ma pełne prawa to może mieć jedyne i słuszne zdanie. Nikt nie zna lepiej swojego dziecka i tego co mu jest najbardziej potrzebne od rodzica który jest z dzieckiem na co dzień.
To jeszcze trzeba dać szansę drugiemu rodzicowi, aby miał okazję być z dzieckiem na co dzień. Żałosne są postanowienia Sądów, które tylko dlatego, że rodzic z nim nie mieszka ograniczają czas spotkań do kilku godzin np. na miesiąc - oczywiście wszystko "dla dobra dziecka".

>Drugi rodzic powinien w takiej sytuacji bardziej
słuchać niż rozkazywać. Jest strasznym utrudnieniem dla rodzica wychowującego dziecko kiedy druga strona kładzie kłody pod nogi i w ten sposób utrudnia rozwój dziecka. To jest zupełna strata czasu dla wszystkich, a dla dziecka stres.
Najlepiej, co często niestety dzieje się w praktyce jest jak rodzic, który nie jest głównym opiekunem zostanie potraktowany wyłącznie jako "bankomat". System, który do tego doprowadza jest systemem patologicznym i trzeba sobie to jasno powiedzieć - miarą dobra dziecka dla Sądów często nie jest czas poświęcany dziecku, a jedynie kwota przekazywanych "na dziecko" środków pieniężnych. "Płać i siedź cicho" - to niestety dewiza wielu głównych opiekunów dziecka. Niestety bardzo często opuszczone kobiety traktują dziecko jako narzędzie wykonawcze zemsty na mężu, nie bacząc, że mężowi może i dokuczy, ale przede wszystkim dewastuje psychikę swojego dziecka.
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Bernadetta S.:
Moim zdaniem, jeśli rodzice posiadają choć odrobinę chęci porozumienia powinni wspólnie wychowywać dziecko - jest to najczęściej niewykonalne.

Natomiast jeżeli jeden z nich nie jest zbyt zaangażowany w sprawy dziecka to powinien się z jego życia całkowicie wycofać. Może jest to bardzo kontrowersyjny pogląd, aczkolwiek uważam, że w atmosferze konfliktu nic dobrego dzieciaczka nie spotka.
Nawet w zgodnych rodzinach podział odnośnie zaangażowania się w sprawy dziecka nie jest równy. Czy ma oznaczać to, że należy pozbawić dziecko tego rodzica w ogóle? Proszę wybaczyć, ale o bardziej absurdalnym elemencie wychowawczym nigdy wcześniej nie słyszałem. Uważam, że należy zrobić wszystko co tylko możliwe, aby atmosferę konfliktu zażegnać. Niestety obecny system tzw. "pomocy rodzinom" robi wszystko, aby konflikt nadmuchać do niebotycznych rozmiarów.
Nie wydaje mi się, żeby wina za rozpad związku rodziców, była kwestią zainteresowania dziecka. Dla dziecka najważniejszą i jedyną informacją powinno być to, że rodzice już nie są razem, natomiast kwestie dlaczego i z czyjej winy powinny zostać do roztrząsania tylko w sądzie. W życiu dziecka nie jest to istotne.
Owszem dziecko powinno być chronione przed takimi informacjami. Ale w okresie dorosłości myślę, że wiele dzieci rozwiedzionych rodziców będzie samo chciało poznać prawdę i będą mieli do tego święte prawo - niejeden mit "kochanego" rodzica, który mocno się napracował, aby dziecko zapomniało i/lub jak najgorzej myślało o drugim rodzicu wtedy upadnie. Niestety alienatorzy nie myślą o przyszłości dziecka i odnoszę wrażenie, że o swojej przyszłości także nie myślą, często realizują tylko swoje krótkoterminowe cele, kierując się rządzą zemsty.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Przemysław Trendota:
Owszem dziecko powinno być chronione przed takimi informacjami. Ale w okresie dorosłości myślę, że wiele dzieci rozwiedzionych rodziców będzie samo chciało poznać prawdę i będą mieli do tego święte prawo - niejeden mit "kochanego" rodzica, który mocno się napracował, aby dziecko zapomniało i/lub jak najgorzej myślało o drugim rodzicu wtedy upadnie. Niestety alienatorzy nie myślą o przyszłości dziecka i odnoszę wrażenie, że o swojej przyszłości także nie myślą, często realizują tylko swoje krótkoterminowe cele, kierując się rządzą zemsty.
Dzieci są tak mądre że wszystko widzą. O ile pewnych zachowań nie rozumieją kiedy są małe, to w przyszłości potrafią łączyć sprawy. Prawda jest taka że dziecko już 10 letnie samo decyduje gdzie chce spędzać wolny czas. I matka mu tego nie zabroni. Zwykle w tym wieku bardziej interesuje go czas spędzany z kolegami niż z rodzicami. I on nie musi jeździć do ojca, ojciec może przyjeżdżać do niego. I zwykle tak jest że mało któremu ojcu się chce, zwłaszcza jeżeli dzielą kilometry. Ojciec później wymaga żeby dzieciak jeździł do niego. Zmusi Pan do tego dziecko? To jego wola. I żadne nastawianie matki czy ojca przeciwko nic nie zdziała bo dziecko samo wyczuje który rodzic postępuje dobrze.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Przemysław Trendota:
Najlepiej, co często niestety dzieje się w praktyce jest jak rodzic, który nie jest głównym opiekunem zostanie potraktowany wyłącznie jako "bankomat". System, który do tego doprowadza jest systemem patologicznym i trzeba sobie to jasno powiedzieć - miarą dobra dziecka dla Sądów często nie jest czas poświęcany dziecku, a jedynie kwota przekazywanych "na dziecko" środków pieniężnych. "Płać i siedź cicho" - to niestety dewiza wielu głównych opiekunów dziecka. Niestety bardzo często opuszczone kobiety traktują dziecko jako narzędzie wykonawcze zemsty na mężu, nie bacząc, że mężowi może i dokuczy, ale przede wszystkim dewastuje psychikę swojego dziecka.
Nie wiem z jakim sądem miał Pan do czynienia ale takich praktyk nie zauważyłam. Wręcz przeciwnie. Wszystko odbywało się zgodnie z prawem i dla dobra dziecka. Sprawa jaką znam, ojciec wynajął adwokata który nie odezwał się na rozprawie ani słowem dlatego że nie było powodów ku temu. Nie każdy adwokat będzie działał na szkodę dziecka tylko dlatego że reprezentuje jedną stronę. Szkoda tylko wydanych pieniędzy. Ale ważne też jest postępowanie rodziców w sądzie. I tak naprawdę to jest rodziców wina a nie prawników czy sędziów że sprawy się toczą nie po ich myśli.
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

zajrzałem i aż mnie boli.

widzę kolejną kłótnię i przepychanie: z moich obserwacji/doświadczeń większość ojców.. z moich większość matek to i to.

ludzie, czy Wy naprawdę myślicie że bycie nieodpowiedzialnym, krótkowzrocznym, mściwym, ślepym na prawdziwą krzywdę jaką się wyrządza własnym dzieciom czy jeszcze inne cechy są przypisane konkretnej płci??

tak źli jak i dobrzy i odpowiedzialni rodzice zdarzają się i wśród kobiet i wśród mężczyzn.tego nie zmienią żadne opisy doświadczeń zwyczajnie pokrzywdzonych i przesiąknietych nienawiścią do drugiej płci ludzi.

czasy jak już ktoś napisał sugerują traktować rozstanie jako coś już nie patologicznego, pozwalającego mieć szansę na kolejny może lepszy związek.

ok, tylko ile i na ile słusznych wniosków wyciągamy po pierwszym nieudanym? czy ten nie udany nie pogłębia jedynie problemu i jeszcze bardziej utrudnia podjęcia odpowiedniej decyzji co do wyboru kolejnego/ej partnera/rki?

kiedyś małżeństwa/związki były nierozerwalne bo były inne czasy (jak to ktoś pokazał tutaj:
http://mocnostronniczy.pl/obrazki/demotywatory/zlote-m... )
ojcowie wtedy tez pełnili inne role bo i kobiety nie były tak wyemancypowane.

można się kłócić czy każde dziecko z rozbitej rodziny wymaga terapii. kiedyś wizyta u psychologa była powodem do przyczepienia łatki: świr. teraz powszechne stało się korzystanie z takiej pomocy.

ja uważam, że najcenniejszym byłoby jednak uczenie ludzi aby związki, w których pojawiać się będą dzieci były jednak zawierane bardziej odpowiedzialnie. może polityka pro rodzinna nie powinna polegać na namawianiu do rodzicielstwa a wręcz przeciwnie na nawianiu do tego aby rodzicielstwo 10 razy przemyśleć zanim się para na nie zdecyduje.
przekonany jestem, że nagminnym problemem jest bagatelizowanie odpowiedzialności jaką jest rodzicielstwo.

a ojcowie? - tak, są winni tego w jaką dają się wpędzić rolę. jak już dochodzi do rozstania zazwyczaj sami siebie stawiają w pozycji rodzica dochodzącego, mimo iż w dzisiejszych czasach często są osobami spędzającymi więcej czasu z dziećmi niż matki. takim stereotypom ulegają nie tylko oni sami, ale także często sądy.

od zawsze mam zdanie, że nie ma rodzica lepszego. pełna rodzina jest jak organizm kompletny (nie zawsze działający zdrowo), który po rozpadzie może zapewnić albo serce, albo móżdżek albo dosadnie mówiąc możliwość pożywiania się lub wypróżniania. dziecko bez kontaktu z obojgiem rodziców zawsze będzie pozbawione jakiejś ważnej części czy to się podoba czy nie rodzicowi uważającemu się za wystarczającego dla dziecka.

trochę sobie popisałem, ale postaram się nie przeszkadzać w dalszej licytacji.
pzdr
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Marek M.:
dziecko bez kontaktu z obojgiem rodziców zawsze będzie pozbawione jakiejś ważnej części czy to się podoba czy nie rodzicowi uważającemu się za wystarczającego dla dziecka.
I dodam do tego, że prędzej czy później każdy rodzic za to poniesie konsekwencje, zarówno ten który uchyla się od obowiązków, jak i ten który traktuje dziecko jak własność.
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Anna Maria D.:
Przemysław Trendota:
Owszem dziecko powinno być chronione przed takimi informacjami. Ale w okresie dorosłości myślę, że wiele dzieci rozwiedzionych rodziców będzie samo chciało poznać prawdę i będą mieli do tego święte prawo - niejeden mit "kochanego" rodzica, który mocno się napracował, aby dziecko zapomniało i/lub jak najgorzej myślało o drugim rodzicu wtedy upadnie. Niestety alienatorzy nie myślą o przyszłości dziecka i odnoszę wrażenie, że o swojej przyszłości także nie myślą, często realizują tylko swoje krótkoterminowe cele, kierując się rządzą zemsty.
Dzieci są tak mądre że wszystko widzą. O ile pewnych zachowań nie rozumieją kiedy są małe, to w przyszłości potrafią łączyć sprawy. Prawda jest taka że dziecko już 10 letnie samo decyduje gdzie chce spędzać wolny czas. I matka mu tego nie zabroni.
Niestety nie zawsze jest tak z tym samodzielnym decydowaniem, często wpływ głównego opiekuna jest tak duży, że dziecko nie jest w stanie podejmować swoich wolnych decyzji.

>Zwykle w tym wieku bardziej interesuje go czas spędzany
z kolegami niż z rodzicami.
To jeszcze matka musiała by pozwalać dziecku spędzać czas z kolegami - niestety są takie przypadki.

>I on nie musi jeździć do ojca,
ojciec może przyjeżdżać do niego. I zwykle tak jest że mało któremu ojcu się chce, zwłaszcza jeżeli dzielą kilometry.
Oj chce się, chce. Znam kilku takich, którzy regularnie pokonywali od kilkudziesięciu do kilkuset kilometrów. Często zamiast spotkania z dzieckiem spotykali się z zamkniętymi drzwiami.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Przemysław Trendota:
Oj chce się, chce. Znam kilku takich, którzy regularnie pokonywali od kilkudziesięciu do kilkuset kilometrów. Często zamiast spotkania z dzieckiem spotykali się z zamkniętymi drzwiami.
To się nazywa niedojrzałość, w tym wypadku matki. Choćbym nie wiem jak była wściekła na ojca dziecka, miała żal, nawet słuszny, to nigdy nie zamknęłabym przed nim drzwi. Chyba że byłby agresywny.
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Anna Maria D.:
Przemysław Trendota:
Najlepiej, co często niestety dzieje się w praktyce jest jak rodzic, który nie jest głównym opiekunem zostanie potraktowany wyłącznie jako "bankomat". System, który do tego doprowadza jest systemem patologicznym i trzeba sobie to jasno powiedzieć - miarą dobra dziecka dla Sądów często nie jest czas poświęcany dziecku, a jedynie kwota przekazywanych "na dziecko" środków pieniężnych. "Płać i siedź cicho" - to niestety dewiza wielu głównych opiekunów dziecka. Niestety bardzo często opuszczone kobiety traktują dziecko jako narzędzie wykonawcze zemsty na mężu, nie bacząc, że mężowi może i dokuczy, ale przede wszystkim dewastuje psychikę swojego dziecka.
Nie wiem z jakim sądem miał Pan do czynienia ale takich praktyk nie zauważyłam. Wręcz przeciwnie. Wszystko odbywało się zgodnie z prawem i dla dobra dziecka.
Wiele "przekrętów" odbywa się zgodnie z prawem.
Nie znam sądu, który nie twierdziłby, że nawet najbardziej - nazwijmy to niezrozumiałą decyzję podejmuje dla tzw. dobra dziecka.

>Sprawa jaką znam, ojciec
wynajął adwokata który nie odezwał się na rozprawie ani słowem dlatego że nie było powodów ku temu.
Mogły być jeszcze inne powody, nazwijmy to bardziej przyziemne
naprawdę to jest rodziców wina a nie prawników czy sędziów że sprawy się toczą nie po ich myśli.
Droga Pani, proszę się nie gniewać, ale zarówno mój wiek jak i skromne doświadczenie w materii działalności prawników "wszelkiej maści" powoduje, że bezpośrednio powyższe Pani słowa uznam za... twórczość w dziedzinie fantastyki.
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Anna Maria D.:
Przemysław Trendota:
Oj chce się, chce. Znam kilku takich, którzy regularnie pokonywali od kilkudziesięciu do kilkuset kilometrów. Często zamiast spotkania z dzieckiem spotykali się z zamkniętymi drzwiami.
To się nazywa niedojrzałość, w tym wypadku matki. Choćbym nie wiem jak była wściekła na ojca dziecka, miała żal, nawet słuszny, to nigdy nie zamknęłabym przed nim drzwi. Chyba że byłby agresywny.

Tutaj wielki szacunek dla Pani, natomiast doświadczenie wskazuje, że z tą agresją to często jest pojęcie bardzo względne.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Przemysław Trendota:
Droga Pani, proszę się nie gniewać, ale zarówno mój wiek jak i skromne doświadczenie w materii działalności prawników "wszelkiej maści" powoduje, że bezpośrednio powyższe Pani słowa uznam za... twórczość w dziedzinie fantastyki.
Dlatego ja unikam sądów jak ognia. Chociaż nie mam złych doświadczeń w tym względzie to jednak uważam że moje dziecko to jest moja sprawa a nie pana w todze. A tocząc boje, nawet w słusznej sprawie, żeby ojcu dziecka udowodnić że jest egoistą który oprócz siebie nie szanuje nikogo to strata czasu. Bo to nic nie zmieni. Człowieka nie zmieni.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Gdy dziecko (również nastolatek) wychowuje się i mieszka...

Przemysław Trendota:
Tutaj wielki szacunek dla Pani, natomiast doświadczenie wskazuje, że z tą agresją to często jest pojęcie bardzo względne.
Agresja jest wtedy gdy jedno z rodziców zachowuje się w sposób wulgarny przy dziecku, ubliża, wyzywa, stosuje przemoc psychiczną lub fizyczną. Na takie zachowanie w obecności dziecka nigdy bym nie pozwoliła.



Wyślij zaproszenie do