Joanna Lachowicz

Joanna Lachowicz Wspólnik,
Gospodarstwo Rolne
Ceber - Lachowicz i
Wspólnic...

Temat: GMO w Kanadzie - jak wygląda rzeczywistość

janusz sygocki:
żywność tak jak woda i powietrze jest mi niezbędna do życia

Tobie również
>
Są to dobra /minimum/ , które powinny być powszechnie dostępne.

Dlatego jakość i cena tych niezbędnych do życia elementów powinny być wyłączone z gry rynkowej.

Laptop, cóż tego nie zjem
GMO - jak każda nowa technologia po gruntownym sprawdzeniu przez ośrodki naukowe a nie po przedstawieniu opracowań wynajętych ekspertów .

Problem w tym, że zastanawiamy się nad kosekwencjami, kiedy temat nas osobiście dotknie - dziecko ma raka , alergię ...
A można to robić i z zyskiem , rozsądnie i z pożytkiem nie tylko finansowym dla swoich potomków.

Wiesz, co do niezbędności - zgodzę się, każdy jak nie zje minimum kcal raczej długo nie pożyje. Ale niezbędność to również gotowość do zapłaty różnego poziomu cen - kogo na to stać inna kwestia - problemem jest utrzymywanie "łach gospodarczych" - bo nie rozumiem czemu np. afryka nie mogłaby byż producentem samochodów, agd, na większą skalę - wówczas nie byłaby żebrakiem ale wyrafinowanym konsumentem, który mając gotówkę może "wybierać" a nie "sprzątać" śmieci - a póki na tym nam nie zależy, to dalej ktoś będzie umierał z głodu.

Żywność wyłączyć z gry rynkowej, hmm... wydaje mi się nie realne, nie mam pomysłu na mechanizm. Przy dotychczasowej pomocy unijnej promowane są niskie areałowo gospodarstwa, które dzięki większym subsydiom/ha łatwiej reagują na wahania rynkowe - duże podmioty z różnych powodów nie, a jaka jest tendencja w skali gospodarowania wszyscy wiemy. To, że staram się produkować tanio, nie znaczy, że używam niedozwolonych środków produkcji. Natomiast muszę być świadomo, że jeżeli nie zepnę końców sznurka z kasą, to zapuka kiedyś do mnie pan o smutnej twarzy i to będzie koniec.

A co do raka i alergii:
W Polsce GMO nie jest dopuszczone do konsumpcji przez ludzi a ilu do tej pory odeszło z tytułu raka i choruje na alergię.
Jakoś nikt nie wspomina o kwestiach zdrowotnych korzystania ze sprzętu agd/rtv/komów/aspartamu i innych rzeczy, bo że prowadzić mogą również do alzheimera i niepłodności już wiemy, tylko jak z tego nie korzystać?
Joanna Lachowicz

Joanna Lachowicz Wspólnik,
Gospodarstwo Rolne
Ceber - Lachowicz i
Wspólnic...

Temat: GMO w Kanadzie - jak wygląda rzeczywistość

Poza tym nie wolno odżegnywać się od rzeczy, których nie znamy, tylko dlatego że nazywa się GMO. A to że zanim ostateczny produkt wprowadzi się na rynek zaliczy się wiele wpadek na prototypach i to jest normalna rzecz dla innowacyjnych przedsięwzięć.
Janusz Sygocki

Janusz Sygocki llllll, JJM Polska

Temat: GMO w Kanadzie - jak wygląda rzeczywistość

"Żywność wyłączyć z gry rynkowej, hmm... wydaje mi się nie realne, nie mam pomysłu na mechanizm."

Pewnie, że wydaje się nierealne, ale coraz bliżej do wniosku, że polityka unijna to nie gra rynkowa /dopłaty, kwoty mleczne/, więc pozostaje kwestia priorytetów.

Z GMO - mało nagłaśniany temat uzależnienia ekonomicznego producenta od monopolisty.
Raptem jeden dokument w "Planet" o niemieckich rolnikach, w wymowie mocniejszy od drugiego - klasyka o plantatorze rzepaku z Kanady.

GMO nie jest dopuszczone, ale żremy to na codzień w produktach.
Ten"rynek" wymusza to na nas i ulegamy.

Problem, że to nie rynek.

konto usunięte

Temat: GMO w Kanadzie - jak wygląda rzeczywistość

A co innego jak nie rynek??
Jeśli ktoś rozumie rynek jako wolna gre rynkowa to niestety jest w błędzie bo konkurencja doskonała nie istnieje nigdy i nie będzie istniała. W rynku żywnościowym mamy doczynienia z konkurencją monopolistyczną a w przypadku środków do produkcji rolnej to jest oligopol. Takie moje zdanie.

Dopłaty i te inne mają takie założenia żeby REKOMPENSOWAĆ rolnikom straty dochodów w stosunku do innych gałęzi gospodarek narodowych członków UE. Żywność jako produkt o znaczeniu strategicznym o bardzo bardzo niskiej elastyczności cenowej (niewielkie zmiany w podaży bardzo wpływają na poziom cen - np tegoroczna pszenica) nie jest wyłączona z gry rynkowej. Przecież ceny zbóż ustalane są na giełdach w Chicago, Paryżu (takie większe dla przykładu) i z nich informacje bierze rynek jakie ceny transakcyjne stosować. Interwencja na pszenicę w UE jest tylko przez pół roku a później gra rynkowa. Wszystko było OK dopóki nie pojawiły sie instrumenty pochodne na towary rolne i funduszę nie zaczęły spekulować na cenach zajmując to pozycję długą to krótką i poprzez to niektórzy mogą nie rozumieć, ale to wciąż rynek.

Rolnik ma słabą pozycję negocjacyjną z powodu słabej koncentracji (tysiące rolników kilka zakładów odbiorców) i poprzez to on "bierze" cenę z rynku. To jest wciąż naturalne.

Co do GMO. Jest dozwolona soja GMO w stanach to ją sieją bo wychodzi korzystniej i przez to jest tańsza od tej "naturalnej". Jakby żywienie bydła oprzeć na naturalnej soi to cena mięsa musiałaby jeszcze podnieść sie do góry.

Nikt nie każe nam żreć GMO, możemy kupować produkty bio. Jak komuś zależy na informacjach niech spojrzy jaki odsetek dochodów polacy wydawali na żywność w latach 90 zaraz po transformacji a jaki teraz. I będzie można przeanalizować iż ten odsetek spadal coraz bardziej. Znaczy to że społeczeństwo się bogaci, więc statystycznie powinno nas być stać na lepszą jakościowo żywność.

A i jeszcze jedno. Cena produktu u rolnika (np pszenicy) ma wpływ na cenę produktu finalnego (chleb) dużo mniejszy niż koszty paliwa i energii, ludzi, amortyzacji budynków i budowli itp.
Tomasz Piotrowiak

Tomasz Piotrowiak IT Specialist,
Zentiva

Temat: GMO w Kanadzie - jak wygląda rzeczywistość

Nie mogę się zgodzić z Panem. "Nikt nie każe nam żreć GMO..."
Gdyby tylko wszystko było siane w sterylnych szklarniach pewnie nie byłoby takiego ryzyka, no ale przecież pyłki przechodzą na inne pola. Skąd mam wiedzieć, czy wynalazek genetycznej kukurydzy Pana Kowalskiego nie jest szkodliwy? I czy moje uprawy też nie będą wkrótce skażone? Przykład pomidora Flavr Savr w badaniach na szczurach?
GMO nie jest prostą sprawą, bo czy zmodyfikowana kukurydza to nadal kukurydza? Gdzie istnieje granica? Ile genów trzeba zmodyfikować aby powiedzieć, że to już nie kukurydza tylko np. bardziej bakteria z której zapożyczyło się gen? A jeśli Pan Kowalski wychoduje kukurydzę z genem terminującym możliwość otrzymywania nasion z plonów i moje role po latach staną się niepłodne? I co jeśli już w ogóle nie będzie takich ról na świecie i tylko Monsato we własnych słoiczkach będą miały nieskażone nasiona w cenie złota?
Dlatego ja GMO podziękuję. A czy któryś ze zwoleników GMO zje takiego np. zmutowanego ziemniaka wiedząc, że ma jakieś zmienione geny? Jestem bardzo ciekaw bo jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Bo jeśli sam nie zje to dlaczego uważa potrzebę GMO za taką ważną?
Jak zwykle chodzi tu o pieniądze, jeśli nie można zarobić na narkotykach to robi się biznes na GMO. Rolnik i tak nie zobaczy tych pieniędzy bo musi spłacić firmę biotechnologiczną a większa ilość warzyw na rynku obniża cenę.

Ktoryś najprawdopodobniej z opłaconych naukowców z departamentu USA pytał się czy ktoś slyszał o negatywnych skutkach? Powiedział, że "ja nie słyszałem np o tym że kogoś po tym bolała głowa". Tylko, że kto z bolem głowy podejrzewa ziemniaka? Raczej winę zwali się na pogodę lub stres.
Ciekawę czy ktoś się zastanawiał dlaczego coraz więcej ostatnio rodzi się dziewczynek i kiedy zacznie to być już bardzo zauważalne? Pozostawiam to bez dalszego komentarza.
Marek Was

Marek Was realista

Temat: GMO w Kanadzie - jak wygląda rzeczywistość

jeśli chodzi o zwolenników GMO może odpowiedzą mi kto zapłaci za
zmniejszanie się liczby gatunków uprawnych roślin , ta różnorodność jest wielokrotnie cenniejsza niż te wszystkie firmy genetyczne razem wzięte.. kto zapłaci za te straty któte ludzkość poniesie w wyniku rozprzestrzenia się GMO ? niektóre rośliny czy zwierzęta posiadają cechy które są nieocenione dla przyszłych wynalazków i do których człowiek po prostu sam nie dojdzie (rozwój naukowy je pominie)
kto zapłaci za zanieczyszczenie innych roślin badziewnym zmodyfikowanym gównem ? nie mówiąc o tym że rozpowszechnianie jednej odmiany prowadzi do katastrofalnych strat w uprawach gdy pojawi się szkodnik lub choroba na tą odmianę zamiast setek innych odmian... już nie mówiąc o przechodzeniu cech z niektórych organizmów na drugie
kto zapłaci za straty wynikłe z nieprzewidzianych skutków .np choroby po 30 latach ?Marek Was edytował(a) ten post dnia 24.12.12 o godzinie 23:56

Następna dyskusja:

projekt i realizacja ogrodu...




Wyślij zaproszenie do