Temat: Czy rola Scrum Mastera jest doceniana ? - dyskusja
Wieloletnie sukcesy Toyoty oraz to, że realizowali złożone, a także bardzo innowacyjne przedsięwzięcia, jak wspomniany Prius, dwa razy szybciej od konkurencji, mają swoje źródło w zdrowo pojętej odpowiedzialności - nie grupowej (zespół), a jednoosobowej. Na każdym poziomie, poczynając od Głównego Inżyniera, a na projektancie, czy pracowniku liniowym kończąc - każdy w Toyocie jest odpowiedzialny za swoją pracę. Paradoksalnie, ta ściśle określona, osobista odpowiedzialność, jest realizowana w tzw. "kulturze mrowiska", tak charakterystycznej dla nacji Dalekiego Wschodu.
Jeżeli zatem
"SCRUM zakłada", że to zespół jest odpowiedzialny za dostarczenie wartości, to jest to błąd w założeniu lub błąd w interpretacji założeń SCRUM'a. Zbiorowa odpowiedzialność, tak charakterystyczna dla czasów tzw. "realnego socjalizmu" nie sprawdziła się. Szkoda powielać w innym opakowaniu dobrze znane błędy z przeszłości.
Zajmuję się (z powodzeniem :o) wdrażaniem metod "szczupłego" zarządzania w działaniach projektowo-wdrożeniowych, ale nie dopuściłbym do sytuacji, w której odpowiedzialność nie jest przypisana do konkretnej osoby. Jak ta osoba współpracuje ze swoim zespołem - to jej sprawa. W takim układzie nie ma miejsca na "wolne elektrony" błądzące pomiędzy grupami interesariuszy w danym przedsięwzięciu. Bycie "zaczynem" bez brania odpowiedzialności za efekty jest bardzo wygodne, oczekiwanie "oklasków" za to - co najmniej zabawne.
Proszę to potraktować jako mój punkt widzenia, nie generalizuję. Jeżeli dana firma/organizacja ma pieniądze na opłacanie SM'ów, to także jej sprawa.
"Przetrwanie nie jest obowiązkowe..." jak mawiał W. E. Deming.
Pozdrawiam