Temat: Ciekawa recenzja
Beata Ślusarek:
na logikę muszę powiedzieć, że wiele w tym racji:)
ale niektórzy wolą sami sprawdzić czy czy masz rację czy nie a to w cale nie czyni ich..nazwę to "głupszymi"
To nie kwestia sprawdzania czy ja mam rację :) I jeśli ktoś sam sprawdza źródła w temacie, badania, itp. to szacunek dla niego, bo zdecydowanie branie czyichś słów "na autorytet" nie ma sensu. Co innego natomiast, jeśli dane mówią, że dana metoda nie działa, a komuś emocjonalnie przypadła do gustu i stwierdza, że i tak będzie stosował, bo "nauka nie wie wszystkiego". To już jednak po prostu głupota, gdyż owszem, nauka nie wie wszystkiego, ale wiele rzeczy jednak wie już nader dobrze. I odrzucanie tego, co nauka już ustaliła w imię własnej ideologii czy uprzedzeń jest jednak po prostu głupotą lub przejawem skrajnej niewiedzy. Może to brutalne ujęcie sprawy, ale naprawdę trudno mi to inaczej opisać.
Tym bardziej, że nikt takiego podejścia nie jest w stanie stosować spójnie - przy tej ilości danych, z jakimi się spotykamy w życiu, pewne rzeczy musisz przyjąć "na wiarę", bo nie zdołasz ich sama przetestować. I co najwyżej można skorzystać z tego i przyjrzeć się co przyjmujemy na wiarę, a co chcemy przyjąć na "a ja wiem lepiej", bo pokazuje nam to jak na dłoni wiele naszych uwarunkowań :)
Ja nauczyłam się ufać sobie co nie znaczy, że ignoruję co mówią inni.
Ja właśnie powoli i opornie, ale uczę się NIE UFAĆ sobie :) Bo coraz wyraźniej staję się świadomy tego, jak wadliwy, uproszczony i ograniczony system pracuje w mojej głowie.
Zawsze słucham racji wszystkich stron i sama sobie wyrabiam zdanie na jakiś tam temat i chociażbym miała stracić na to więcej czasu to jednak i tak daje mi to poczucie, że to moja decyzja a nie ślepe papugowanie opinii innych ludzi
Ponownie, rozróżniłbym opinię, a ocenę. Z opinią - jasne, opinia z natury jest subiektywna. Z oceną obiektywnego stanu rzeczy sprawa nie jest jednak taka prosta.
Czasami też staję przed takimi decyzjami, że wiem że ktoś np nie jest uczciwy w tym co robi, że to tylko o pieniądze chodzi i zastanawiam się mówić o tym głośno czy nie i czy mam prawo
Sam wychodzę z założenia, że jeśli sprawa jest jasna, to tak, nie tylko ma się prawo, ale i obowiązek, zwłaszcza odnośnie własnego środowiska i własnej branży. Z tego powodu, że jeśli branża sama nie czyści się od wewnątrz i nie pilnuje takich spraw, to tracą na tym wszyscy. Niestety w Polsce wciąż jeszcze często panuje obłudna ideologia p.t. "zły to ptak, który swoje gniazdo kala". Tymczasem nawet z tym hasłem bym się zgodził, tylko u nas za kalającego bierze się często nie tego, co nabrudzi, a tego, co na ten brud zwraca uwagę...
pokaleczonych i najgorsze, że prawdopodobnie tych co najbardziej na ten czas potrzebują pomocy i napisałam na forum, że ona nie jest rzetelną osobą to zostałąm zaatakowana, że chcę wykasować konkurencję:)
Jest to popularne podejście - sam w tej dyskusji miałem zarzut p.t. "piszę takie rzeczy tylko po to, żeby narobić szumu reklamowego wokół siebie". W kontekście afirmacji jest to jeszcze zrozumiałe, ale w momencie, gdy miałem takie oskarżenia w dyskusjach o tematyce zupełnie niezwiązanej z moją branżą, to faktycznie ręce opadały. No cóż, jak nie ma argumentów konkretnych, pozostają ad personam, tego rodzaju właśnie.
ręce mi opadły bo cóż więcej mogłam zrobić?:)
Jednym rozwiązaniem - które raczej nie trafi do dyskutantów, ale może trafić do "niemych czytelników" stanowiących większość takich grup - jest nazwanie sytuacji wprost: "Nie, nie jest to moim celem. Natomiast nawet gdyby było, nie miałoby to znaczenia, ponieważ moja motywacja do pisania tego w żaden sposób nie wpływa na wartość argumentów, które podałem. Jeśli chcesz obalić moje argumenty - odnieś się do nich, bo próbując atakować mnie osobiście jedynie demonstrujesz swoją słabość w dyskusji."
tak naprawdę nie wiem jak u Ciebie ale u mnie gdy jakoś tak wychodzi, że nigdy jedna metoda nie sprawdza się u kilku osób. Do każdej osoby podchodzę indywidualnie i gdy jednej osobie wiem, że coś pomoże drugiej może tylko zaszkodzić wręcz wycofać.
I tak, i nie - kwestia naprawdę dobrego rozpoznania sytuacji klienta. Im więcej wiesz o kliencie i im większe zdobywasz doświadczenie, tym łatwiej wybrać tą metodę, która przyniesie odpowiednie zmiany i mieć pewność, że dla tego rodzaju klienta, o takiej strukturze wewnętrznej, taka metoda zawsze da określone efekty.
Jednocześnie nie stoi to w sprzeczności z obiektywną oceną określonych metod. To, że nie dla każdego pacjenta zadziała terapia behawioralno-poznawcza nie kłóci się z tym, że jest to terapia zdecydowanie skuteczniejsza niż np. terapia Rage Reduction.
Nie uważam siebie za kogoś kto zjadł wszystkie rozumy świata ..cały czas się uczę i co raz poważniej zastanawiam się nad dodatkowymi studiami w kierunku psychologii bo trzeba mieć swiadomość, że gdy godzę się komuś pomóc tak naprawdę biorę po części odpowiedzialność za tego człowieka
Pełna zgoda.
a wracając do afirmacji..wiesz miałąm problem z kochaniem siebie ..pozostałości po ciężkim dzieciństwie..no ale psychologowi nie musze tego tłumaczyć:)
Pamiętam jak dawno temu usłyszałam o tych afirmacjach i zaczęłam sobie powtarzać, że siebie kocham ..powtarzałam i powtarzałam a te słowa wciąż były obce i bez ciepła ..wtedy zaczęłąm szukać dalej jak poczuć to co już rozum zrozumiał i poszło dalej:)
czasami coś co pozornie nie działa może być stopniem który umożliwia wejście na schody prowadzące do swojego wnętrza:)
Trochę przypomina mi to argumentacje tych zwolenników medycyny alternatywnej, którzy przyznają, że to tylko placebo. "No, ale to tylko placebo, nie szkodzi, więc czemu nie?" Pomijając nawet kwestię ewentualnej szkodliwości (która została niestety potwierdzona w przypadku afirmacji), pytanie brzmi czemu od razu nie zacząć od metod, których skuteczność została potwierdzona? Owszem, one również mogą nie zadziałać konkretnie dla Ciebie, ale jest na to większa szansa.
Mając wybór między:
1) Metoda A, 0% skuteczności + placebo/stopień do dalszego rozwoju, itp.
a
2) Metoda B, X% skuteczności + placebo/stopień do dalszego rozwoju, itp.
Metoda B zawsze stanowi rozsądniejszy wybór. Czysta matematyka...