Temat: Wielka Środa - "śmiecie" do rowu :(
"Dzisiaj szczylki miały ciężki dzień.
W sumie to nie wiem kto cięższy – one czy my.
Z powodu wyjątkowo paskudnej pogody spędziły dzień w domu, jedynie Viki wychodziła na spacery.
A szczeniaki się nudziły. Odkryły właśnie niedawno, że płyty karton/gipsowe, którymi porobiono antyszczylkowe barykady coraz łatwiej ustępują pod ich „szpileczkami”.
Jednak posprzątanie kawałków rozwłóczonych i rozciamkanych płyt to nic w porównaniu z ich dzisiejszym pomysłem.
Jako, że pomieszczenie, w którym nocują lub siedzą w takie właśnie „pogody” (Izy przyyyyszła pracownia) nie ma jeszcze wykończonej podłogi – posłania leżą na płytach, pod którymi jest styropian.
I właśnie do niego udało się dziś smarkaczom dobrać.
Powyszarpywane kawałki okazały się co prawda niejadalne jednak wspaniale nadawały się do rozszarpywania na drobno.
Efekt? Cały pokój wygląda jak po niezłej śnieżycy.
Przed szczotką toto ucieka, odkurzacz natychmiast zatyka....
Jak wszedłem, jak zobaczyłem – to moje dość niemiłe „a co wy żeście tu zrobiły?!!!” – dało efekt podobny chyba jedynie do wrzucenia petardy.
Wzbijając chmurę „białego szaleństwa” smarkacze znikły!!!
Styropian opadł a z kłębowiska szczeniaków pozostały jedynie niepewnie wyglądające z zakamarków pyszczki.
Aż mi się kurcze głupio zrobiło
W sumie skąd smarkacze mają wiedzieć jak przerąbane jest to posprzątać.
Jednak mimo wszystko to nie był na dziś koniec szczeniaczej gehenny
Po lekkim „przetasowaniu” (Ponton na dwór, onki na wybieg, Toudi i Zgredek do łazienki a Maksik do „wiatrołapu”) – Viki i bąble dostały wolny wstęp do reszty domu.
Chwila wahania – radosny pęd przed siebie – a tam ŁAPANKA!!!
W każdym przejściu ktoś stoi: Iza, Wetka, Sebek – waga, tubki ...
Wyjec przechwycony w biegu wydał sygnał ostrzegawczy, reszta rodzeństwa przyspieszyła zmierzając na „z góry upatrzone pozycje” (za łóżko, pod stół itp.).
Jednak przy sprawnie zorganizowanej akcji ich wysiłki na nic się nie zdały – nawet Paproch – choć zgrabnie wymanewrował „oprawców” zaklinował się przy próbie wślizgu pod fotel.
Cała „rodzinka dostała dziś kolejny Fiprex a przy okazji dowiedziałem się, że mimo iż ok. 30-tu paru „kwiatuszków” po nich się dziennie sprząta to jednak wbrew pozorom nie cała karma na to idzie.
Wyjec, Nurka i Uszatka mają już po ok. 4kg – a Tchórzka i Paproch po 2 kg.
Przy okazji staranny „przegląd techniczny” całego stada. Werdykt? Dopuszczone do ruchu – zaczerwienienia po pokrzywach znikły - czyli nie żadne alergie (panikarzu!!!).
Smarkacze zobaczywszy, że żadna krzywda się nie dzieje a jedynie grzebią w futrach, uszach i pyszczkach głaszcząc przy okazji i przytulając zajęły się zabawą (gryząc z zazdrości tych „uwalnianych”).
A Viki znów popisała się niesamowitym „taktem” – do „przeglądu" nie trzeba jej było nawet przytrzymywać – pozwalała się dowolnie przekręcać nie wykazując nawet tendencji żeby odejść - jest super!!!"