Temat: Wielka Środa - "śmiecie" do rowu :(
"Maluchy robią się coraz bardziej towarzyskie. Nawet Paproszek nie myśli już tylko o jedzeniu. No ! – jedzonko ważne, ale.... W tej całej masie pisków, podrygiwań (skokami tego nazwać nie można) już tylko Tchórzyk(a) stara się trzymać dystans. Obiecałam jakieś zestawienie, więc może na początek: „Dzień Szczyla” 5.00-5.30 – naśladowanie syren okrętowych w celu przywabienia miski z mlekiem, 8.00-8.30- nauka jedzenia hills`a. Cały czas najbardziej „wchodzi” namoczony, rozgniatany w palcach i podawany bezpośrednio do pyszczka, 9.00 -przenosiny do „letniego pałacu”, tutaj dopiero odzyskujemy pełen wigor, 13.00-13.30- następna porcja mleczka, bez konieczności ganiania mamusi, 16.00-16.30- następna porcja hills`a, 20.00-20.30- następna porcja mleczka, bez konieczności ganiania mamusi, 21.00 - łapanka i pod czujną kontrolą Suni, przeprowadzka do domu, 23.00-23.30- ostatni (już mocno zaspany) hills, 24.00-5.00 – śpimy jak susły. Nie budzi nas nawet mamusia drapiąca drzwi i
piszcząca pazurami o szybę „balkonową” w celu sprowadzenia „dużych” i wyjścia „na siusiu”. Czas wolny jest wypełniony ganianiem, gryzieniem, szarpaniem, ssaniem, spaniem, spaniem i spaniem. Tchórzyk dostaje dwa razy dodatkowe mleko, o które nie musi konkurować z resztą rodzeństwa. Między nim a rodzeństwem nie ma takiej dysproporcji jak w przypadku Paproszka, więc mam nadzieję, że to wystarczy. Dzień Paproszka to rytmiczne, co około półtoragodzinne porykiwanie w celu uzyskania papu, cieplejszej butelki lub (w ostatnim czasie) towarzystwa. Gdy jest ciepło i sucho maluszek ląduje w kojcu z resztą rodzinki i wszyscy mają wielką radochę - bo do ogryzania przybywa jeszcze jeden (zdecydowanie duży i fajnie piszczący) element kojca – znaczy się najczęściej ja. Sunia wcina od dziś Hill'sa pół na pół z Miglior Cane Activ. Jak nie będzie żadnych problemów z brzuszkiem, od jutra całkiem odstawie tą drugą. Uszatka - Z zachowania, starsza od reszty. Ciekawska, jako pierwsza leci do furtki na nasz widok. Indywidualistka i zawziętuch. Do rodzeństwa nastawiona pokojowo. Gdy reszta już śpi Ona walczy z własnym ogonkiem lub poszczekując lata w kółko. Piłeczkę na gumce tak naciągnęła że musiałam ją czym prędzej zabrać – zanim połamałaby takim „strzałem” któreś z rodzeństwa. Każde podwyższenie to istne wyzwanie. Wyjec - Duża, puchata, pokojowa i zdecydowanie najgłośniejsza kulka. Zajęty swoimi sprawami przegapia początek posiłku, a potem głośno protestuje. Protestuje zresztą z różnych (nieznanych nam) powodów – siedząc w wejściu do budy, albo na środku posłania. Ale wtedy nie piszczy a wyje – stąd imię robocze. W przeciwieństwie do Uszatki – schodki nawet najniższe są przeszkodą bardzo nielubianą i zawsze obwywaną. Nurka - Podobnie jak braciszek puchata i duża - ma ciemny pyszczek. Ciekawska, wesoła i przebojowa (idzie masą). Rodzeństwo raczej gnębi, ale po piśnięciu przeciwnika - odpuszcza. Do miski zawsze pierwsza. Do furtki gna zaraz za Uszatką. Każdą miskę czy wiaderko musi sprawdzić – musieliśmy wszystko poprzyczepiać poza jej zasięgiem, bo albo wylewała wodę albo wysypywała Suni jedzenie. Tchórzyk(a) - Jedyny maluch, który leci w drugą stronę jak podchodzimy do furtki. Bardzo lgnie za to do mamusi – zdecydowanie bardziej niż inne szczeniaki. Próbuje wręcz na niej spać. Zabawa z człowiekiem ujdzie, gdy „w robocie” jest jeden palec – cała dłoń i Tchórzyk wieje. Nawet w towarzystwie mamusi i rodzeństwa Jest bardzo nieufny. Brany na ręce – sztywnieje. Paproszek - Biało-czarny stworek o połowę mniejszy od rodzeństwa. Dopiero zaczyna odkrywać inne walory życia – poza jedzeniem. Mimo małej postury nie daje sobie w kaszę dmuchać. A w każdym razie próbuje nie dawać. Warczenie i szczekanie na dokuczające rodzeństwo wychodzi mu wspaniale. O Jego charakterze niewiele można powiedzieć, bo dopiero chwilami zaczyna zachowywać się jak normalny szczeniak."