Temat: ZAZDROSC
Adrian Gorycki:
Poza powyzszym nie widzę sensownego zastosowania dla zazdrości, dla mnie jest czymś niemiłym co warto ewentualnie przepracować w sobie zamieniając w akceptację wolności i odrębności partnera, akceptację jego wyborów, historii, przemyśleń itp.
i wlasnie o to chodzilo w tym temacie - jak sobie radzicie z zazdroscia? czy wystarcza Wam myslenie typu: "do tej pory mnie nie zawiodl/zawiodla wiec i teraz jestem spokojny/spokojna o nasz zwiazek"??? czy macie inne metody? jak to przepracowac? jak nie wpasc w spirale zazdrosci co niszczy zwiazek? Nie chodzi mi bynajmniej o sprawienie sobie laleczki WooDoo do wbijania szpilek tak na wszelki wypadek ;)
Nie nie wystarcza, dlatego, że zazdrość wystawia swój łepek często zupełnie niespodziewanie i przynajmniej u mnie jest to emocja nie poddająca się rozumowi. Jeśli już jest zaczynam się zastanawiać (bo z pewnością jest to mój problem) co ewentualnie mogę zrobić czy co ewentualnie powinienem w sobie przerobić lub zrozumieć.
W ten sposób przynajmniej w części zazdrość „można kontrolować” bo staje się SYGNAŁEM do przyjrzenia się i podjęcia jakiegos działania.
Teraz o działaniu. Raczej staram się kierować o ile potrafię miłością i ukłucie zazdrości może znaczyć, że mogę chcieć np. ograniczyć drugą stronę, zareagować złym humorem („niespodziewanie” oczywiście) czy myśleć o jakichś niemiłych działaniach. I dalej mogę pomyśleć – co w takim razie mogę zrobić miłego, fajnego?
Spotkanie w kawiarni z byłym, które zamiast godziny trwa już trzy? Hmmm.. Ufam, że prowadzi do zamknięcia i wyjaśnienia pewnych spraw (o ile się potem dowiaduje tak), no i cieszę się z dobrego humoru drugiej strony, choć trochę to kosztuje.
Pisząc o tym i uzyskując dystans do sprawy widzę, że mogę spróbować delikatnie powiedzieć o swoim uczuciu zazdrości, że te dwie dodatkowe godziny sprawiają mi trudność, przykrość, staję się zazdrosny…
Dla mnie jedną z recept na związek jest dialog dotyczący wielu (jeśli nie wszystkich) sfer wspólnego życia a więc i uczuć takich jakie są.
Mam nadzieję, że pomogłem.