Temat: Zaręczyny... Kiedy? Do meżczyzn i kobiet !!
Dla mnie seks nie jest warunkiem sine qua non istnienia satysfakcjonującego związku.
a dla mnie jest.
Spojrzałem teraz na to, co napisałem i myślę, że dosyć nieszczęśliwie sie wyraziłem. Przepraszam, za zamieszanie.
Seks jest ważny, ale nie jest dla mnie zasadniczym elementem związku. W żadnym razie na samym seksie nie budowałbym jakiejkolwiek relacji. Nie uznaję przypadkowego seksu., czy seksu jedynie dla przyjemności.
Nie ma niczego piękniejszego, jak właśnie miłość wyrażać poprzez intymność. Miłość to bliskość, zrozumienie, zaufanie, dawanie i branie codzienności, dzielenie się swoimi uczuciami i emocjami, wspieranie się... wspólną pracę. Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. (jakoś tak wyrażenie intymność lepiej kojarzy mi się od wyrażenia stosunek seksualny)
Z intymnością, też nie jest tak, że zawsze jest idealnie, ale kochając się, można nad nią wspólnie pracować. Nie wykluczam sytuacji, w której namiętność przeradza się w miłość, bo na to nie ma jakiejkolwiek reguły. Równie możliwe, że miłość od przyjaźni podąży do namiętności. Sam obserwuję coś takiego obecnie w swoim życiu. Jeszcze kilka lat temu nie uwierzyłbym, że coś takiego będę twierdził.
Był moment, w którym seks był dla mnie jednoznaczny z miłością, a miłość z seksem. Nie wyobrażałem sobie żadnej innej opcji. Życie wyleczyło mnie z takiego sposobu myślenia.
Jedno się tylko dla mnie nie zmieniło, że seks, bez miłości, to zupełne nieporozumienie i szkoda na to mojego czasu.
Kochania i bycia kochanym, co jest czasami całkiem trudne, nie zastąpi nawet najbardziej genialny orgazm. Sama chemiczna namiętność w czystej postaci, to trochę zbyt mało. Namiętność kiedyś gaśnie i warto, by pozostało jeszcze coś poza nią innego, niż niemożliwość spojrzenia na kogoś, kogo jeszcze chwilę wcześniej tak bardzo mocno się "kochało".