Temat: Więc dobrze pobyć samemu...
Wg mnie ważne żeby zdać sobie sprawę, że samotność jest swego rodzaju darem. Czasem pozwalającym nam zweryfikować swoje życie. Czasem pozwalającym uspokoić swoje wnętrze i emocje, czasem na zastanowienie się nad sobą, nad swoimi wyborami (niewłaściwymi). Samotność jest lekcją, którą się trzeba nauczyć i wyciągnąć wnioski. Mówię tu o samotności jako tzw czas przejściowy, nie o samotności do końca życia. Mając świadomość tego, że będzie to tylko chwilowe, możemy ją przetrwać. Rzadko się zdarza, zebyśmy byli sami zupełnie bez nikogo, bo przecież większość ma rodzinę, znajomych etc. W ten sposób chwilowo zaspokajamy sobie "głód" partnera. Ten głód nasila się gdy zbierze się nam na "wspominki" tego jak było pięknie, jak partner nas przytulał, całował itd. I myślę, że dotyczy to obojga płci. Jeżeli zacznie on nam doskwierać tak mocno, ze przestajemy nad nim panować, wtedy stajemy się słabi, podatni na to żeby wpaść w pułapkę. W pułapkę własnych iluzji, wyimaginowanych pragnień. Często wpycha nas w ramiona osób, które w normalnych okolicznościach nie miały by u nas szans. Tracimy czujność, nie chcemy widzieć jej/jego wad żeby nie być już samotnym.
Samotność trzeba zaakceptować, ale ani nie jest to proste, ani dobre na dłuższą metę. Łatwo jest popaść w stan przyzwyczajenia. Później ciężko to "odkręcić". Bo zaczynamy się zastanawiać czy ten drugi ktoś na pewno jest nam niezbędny? Jak zaufać? A jak zaufam i znów mnie życie oszuka, to co ? Przecież samemu nie jest tak źle. itd. Każdy następny potencjalny partner jest poddawany często wielu próbom.
Jesteśmy stadni, więc tak czy inaczej będziemy szukać kogoś bliskiego. Mniej lub bardziej świadomie, prędzej czy później, będziemy pragnąć kogoś obok. Tylko trzeba się w tym pragnieniu i w tych wyborach kierować rozumem a nie potrzebą. Ja zdaję też sobie sprawę z tego, że tego co może dać kochający partner, nie dadzą nie zaspokoją znajomi, rodzina i to działa też odwrotnie. Starajmy się wykorzystać samotność pozytywnie.