Witold S.

Witold S. ... połatany :)

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Elżbieta J.:
To jest kwestia tego po nam partner w życiu. I to nie w ogólnym pojęciu tylko po co nam konkretnie TEN partner. Może postawię pytanie odwrotnie. Chciałabyś miec partnera ktory Twierdzi "czy się ną opiekujesz, dbasz o mnie, kochasz...czy jestes, czy cię nie ma bo odeszłaś, umarłas... to jestem tak samo szczęśliwy" ???

Ja bym takiego partnera nie chciała.

Zgadzam się.
Dla własnego zdrowia psychicznego taki stan jest idealny. Wpaść w samouwielbienie i nikt już nam do szczęścia nie jest potrzebny.
Bożena P.

Bożena P. poetka, autorka
tekstów dla dzieci i
dorosłych,
tłumaczka...

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Jacek K.:
Bożena P.:
Mm opiekuna, jest fajnie, nie mam opiekuna jest... no właśnie, jak jest?
I tu jest Twój błąd myślowy. Troskliwego partnera mylisz z opiekunem.
I dorosłych ludzi, którzy cieszą się z posiadania takiego partnera, za ułomnych.
A za nasz szczęście i dobre samopoczucie, w wielu przypadkach, odpowiada także środowisko w jakim żyjemy, pracujemy.

Otóż właśnie ja nie mylę :-)
Troska, jeśli dwoje ludzi się kocha, wzajemna troska jest czymś normalnym, naturalnym i pojawia się samoistnie nie jako coś obowiązkowego, warunkującego miłość, tylko coś, co z miłości po prostu wypływa.
Cóż, widzisz, różnica między nami polega na tym, że ja nie mylę miłości z posiadaniem. Dlatego nigdy bym nie powiedziała, że posiadam partnera. Tym się - w moim odczuciu - różni podejście podmiotowe od przedmiotowego.

I nikogo nie uważam za ułomnego.
Ale tak, uważam, że życie w gąszczu uzależnień różnego rodzaju, jest czymś okropnym. I podtrzymuję, że za nasze szczęście odpowiadamy my sami - i nie mamy prawa na nikogo tej odpowiedzialności zrzucać. Tym bardziej na osobę, którą kochamy. Zawsze warto zaczynać od przyjrzenia się sobie.
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Witold S.:
Dla własnego zdrowia psychicznego taki stan jest idealny. Wpaść w samouwielbienie i nikt już nam do szczęścia nie jest potrzebny.
Nie wiem dlaczego na tej akurat grupie zawsze tego typu tematy są nierozumiane?

A gdyby Autora wątku nie napisała o "kochaniu siebie", tylko o byciu "trzeźwo myślącym człowiekiem, który wie czego chce"??

Czy wtedy by się dyskutowało z taką tezą?
Wątpię!:))

A to jest jedno i to samo.
Bożena P.

Bożena P. poetka, autorka
tekstów dla dzieci i
dorosłych,
tłumaczka...

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Cała dyskusja wynika z tego, że każdy z nas posługuje się zupełnie innym paradygmatem - co innego rozumiemy pod pojęciami, których używamy i dlatego... się nie rozumiemy.
Dla mnie to bardzo ciekawe i wartościowe doświadczenie. Bardzo Wam wszystkim dziękuję :-))) Mam nadzieję, że uda mi się z tego skorzystać.
Bożena P.

Bożena P. poetka, autorka
tekstów dla dzieci i
dorosłych,
tłumaczka...

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Dziękuję, Beatko :-)
Przez dość długą chwilę czułam się jak kosmitka (ciekawe uczucie skądinąd)...
Elżbieta J.

Elżbieta J. Początek drogi

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Bożena P.:
Elżbieta J.:
Bożena P.:
Elżbieta J.:
Bożena P.:

A żebyś wiedział Vlad, że jeśli nie zajmiemy się sobą, to NIKT - choćby stanął na głowie - się nami nie zajmie ;-)
Bzdura. Ja tam mam takiego który o mnie dba i się mną zajmuje. :))

To bardzo miłe oczywiście :-)
Ale gdyby nagle zniknął, co wtedy? Co jeśli nagle nikt się mną nie zajmuje?
Mm opiekuna, jest fajnie, nie mam opiekuna jest... no właśnie, jak jest?
Źle . I co z tego wynika ?
Staram się przetrwać, aż następny się pojawi?
To kwestia szerszego pytania: kto odpowiada za nasze dobre samopoczucie, za nasze szczęście? Według mnie: my sami.
To jest kwestia tego po nam partner w życiu. I to nie w ogólnym pojęciu tylko po co nam konkretnie TEN partner. Może postawię pytanie odwrotnie. Chciałabyś miec partnera ktory Twierdzi "czy się ną opiekujesz, dbasz o mnie, kochasz...czy jestes, czy cię nie ma bo odeszłaś, umarłas... to jestem tak samo szczęśliwy" ???

Ja bym takiego partnera nie chciała.

Nie, nie chciałabym - i na szczęście takiego nie mam :-)
Więc jego szczęście zależy od Ciebie czy nie ?
Ale też nie chciałabym czuć, że partnera szczęście na mnie "wisi", że to ja jestem odpowiedzialna za to, jak się czuje (i vice versa). I że jesteśmy sobie do opieki potrzebni i od tego zależy jakoś uczucia między nami.
Nie pisałam nic o wiszeniu. Popadasz z jednej skrajności w drugą. Poza tym od opieki nie zależy jakość uczycia tylko od jakości uczucia zależy jakośc opieki.
Zwłaszcza że w przypadku osób, które nie czują się ukochane wewnętrznie, mają poczucie niskiej wartości, nie doceniają się etc. (czyli nie kochają siebie) - i tak nie uwierzą, że partner je kocha, choćby całe swoje życie na tę opiekę poświęcił).
Uwierzą :)) Mogą kochać i czuc się kochane. Niemniej zaniżone poczucie własnej wartości uprzyksza zycie i źle wpływa na jego jakość, z tym się zgadzam.
I nie muszę zakładać, że partner się powinien mną opiekować, troszczyć o mnie, uważać mnie za ważną w swoim życiu itd., bo to się w związku, o jakim piszę, po prostu dzieje :-)
A gdyby się nie działo ?
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Bożena P.:
Dziękuję, Beatko :-)
Przez dość długą chwilę czułam się jak kosmitka (ciekawe uczucie skądinąd)...
Przecież wszyscy jesteśmy kosmitami!:))))))
No chyba, że Ziemia nie lata gdzieś w kosmosie...
Elżbieta J.

Elżbieta J. Początek drogi

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Beata B.:
Witold S.:
Dla własnego zdrowia psychicznego taki stan jest idealny. Wpaść w samouwielbienie i nikt już nam do szczęścia nie jest potrzebny.
Nie wiem dlaczego na tej akurat grupie zawsze tego typu tematy są nierozumiane?

A gdyby Autora wątku nie napisała o "kochaniu siebie", tylko o byciu "trzeźwo myślącym człowiekiem, który wie czego chce"??

Czy wtedy by się dyskutowało z taką tezą?
Wątpię!:))

A to jest jedno i to samo.
To nie jest to samo. Mozna wiedziec czego się chce i mieć niskie poczucie własnej wartości (nie kochac siebie)
Bożena P.

Bożena P. poetka, autorka
tekstów dla dzieci i
dorosłych,
tłumaczka...

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Elu, przepraszam, ale czuję agresję z Twojej strony i nie chcę w to wchodzić.

Wydaje mi się, że już wystarczająco obszernie, i na tyle jasno na ile potrafię, opisałam swój punkt widzenia.
Temat jest oczywiście bardzo rozległy i nie da się go wyczerpać kilkoma postami na forum.
Nie chciałam nikogo urazić, ani tym bardziej zmieniać niczyjego podejścia do związków i miłości. Napisałam coś, co naprawdę wydaje MI się czymś podstawowym i... oczywistym. Prawdopodobnie w rozmowie twarzą w twarz byłoby nam lepiej zrozumieć wzajemne punkty widzenia i być może okazałoby się, że wcale nie są one aż tak różne.

Jeśli ktoś poczuł się urażony, przepraszam.

I oczywiście nie śmiem kończyć dyskusji, która, co pokazuje intensywność wymiany zdań i towarzyszące jej emocje, jest potrzebna i dotyka czegoś istotnego - jednak chciałabym poinformować, że nie chce mi się już dalej udowadniać, że nie jestem wielbłądem. A i za formułą bycia wywoływaną do tablicy też jakoś nie tęsknię...
Elżbieta J.

Elżbieta J. Początek drogi

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Bożena P.:

Troska, jeśli dwoje ludzi się kocha, wzajemna troska jest czymś normalnym, naturalnym i pojawia się samoistnie nie jako coś obowiązkowego, warunkującego miłość, tylko coś, co z miłości po prostu wypływa.
Teraz piszesz coś innego niż wcześniej. Pisałaś na początku, że "chocbyć stanął na rzęsach to nikt się Tobą nie zaopiekuje". A gdy ja pisałam o tym, że mam kogoś takiego, zanegowałaś jakość uczucia i płynącej z niej opieki sprowadzając partnera do roli opiekuna na którym się wisi
Cóż, widzisz, różnica między nami polega na tym, że ja nie mylę miłości z posiadaniem. Dlatego nigdy bym nie powiedziała, że posiadam partnera. Tym się - w moim odczuciu - różni podejście podmiotowe od przedmiotowego.
Partnera się posiada albo ma. To kwestia języka a nie prawa własności.

konto usunięte

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Bożena P.:
Elu, przepraszam, ale czuję agresję z Twojej strony i nie chcę w to wchodzić.

No i zakończyło sie jak zwykle.
Jak kończą się argumenty a na pytania nie znajduje się odpowiedzi, to zarzuca się komuś agresję :)))
Bierze zabawki i zmienia piaskownicę :)))
Bożena P.

Bożena P. poetka, autorka
tekstów dla dzieci i
dorosłych,
tłumaczka...

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Nie Jacku, nie skończyły mi się argumenty. Ale nie chcę dawać energii dyskusji w formie, jaką tutaj przybrała. I mam do tego prawo.

Nic nikomu nie zarzucam, po prostu tak czuję - być może tylko ja tak czuję, ale co z tego? Nie proszę, żeby ktoś się zmienił albo żeby inni potwierdzili moje odczucia. Natomiast sprawa mojego uczestnictwa w dyskusji jest moją sprawą.

konto usunięte

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Bożena P.:
Przesyłam wiosenne pozdrowienia i uśmiechy wszystkim niezwiązanym w związkach :-)

wokół takich tematów zawsze będzie burzliwa dyskusja. bo rozumienie słów "niezwiązany w związku" może być bardzo różne. od traktowania jako całkowitej "niezależności i wolności" (co kłóci się z definicją związku), po "brak spętania i zależności" ograniczających realizowanie własnych potrzeb jednej ze stron.

nie wyobrażam sobie związku bez "związania". co nie oznacza, że pochwalam przykucie do drugiej osoby.
nie zgadzam się z tytułem wątku, bo nie "przede wszystkim". to jakby powiedzieć, że w samochodzie najważniejszy jest silnik. to niech spróbuje jeździć bez kół. :)

ale dla każdego z nas granica pomiędzy potrzebną mu wolnością, a "związaniem" z drugim człowiekiem przebiega w innym miejscu. nikt nikomu na siłę jej nie wyznaczy i żadna z tych granic nie jest lepsza od innej.

można się zadyskutować na śmierć i zawsze będziemy mieć na to swoje spojrzenie.

faktem jest, że jeśli jesteśmy pewni że mamy dobry związek i jesteśmy w nim szczęśliwi, to przestajemy ważyć jak bardzo jesteśmy wolni, i przestajemy kombinować czy ktoś nas przypadkiem nie ogranicza i przestajemy myśleć "przede wszystkim ja". zwyczajnie jest nam tak ... jak chcemy.

a wiosenne pozdrowienia? jak najbardziej! wszystkim się przyda trochę uśmiechu :)
Witold S.

Witold S. ... połatany :)

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Bożena P.:
Otóż właśnie ja nie mylę :-)
No i w tym miejscu powinna zakończyć się dyskusja :)))
Troska, jeśli dwoje ludzi się kocha, wzajemna troska jest czymś normalnym, naturalnym i pojawia się samoistnie nie jako coś obowiązkowego, warunkującego miłość, tylko coś, co z miłości po prostu wypływa.
Pod jednym warunkiem, że miłość własna nie jest większa.
Cóż, widzisz, różnica między nami polega na tym, że ja nie mylę miłości z posiadaniem. Dlatego nigdy bym nie powiedziała, że posiadam partnera. Tym się - w moim odczuciu - różni podejście podmiotowe od przedmiotowego.
Czasy niewolnictwa się ponoć skończyły. Słowo "posiadać" bardziej pasuje do rzeczy materialnych.
>
I nikogo nie uważam za ułomnego.
Ale tak, uważam, że życie w gąszczu uzależnień różnego rodzaju, jest czymś okropnym. I podtrzymuję, że za nasze szczęście odpowiadamy my sami - i nie mamy prawa na nikogo tej odpowiedzialności zrzucać. Tym bardziej na osobę, którą kochamy. Zawsze warto zaczynać od przyjrzenia się sobie.
Moja ukochana żona znalazła sobie kochanka, obrała mnie ze wszystkiego i wystawiła pod most. Nie mam więc prawa mieć do niej żalu?
Oczywiście mogę mieć zal tylko do siebie, że nie kochałem się tak bardzo by wszystko zabezpieczyć na siebie. Moim zdaniem to czysta kalkulacja ... tylko gdzie miejsce na miłość.
Witold S.

Witold S. ... połatany :)

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Beata B.:
Witold S.:
Dla własnego zdrowia psychicznego taki stan jest idealny. Wpaść w samouwielbienie i nikt już nam do szczęścia nie jest potrzebny.
Nie wiem dlaczego na tej akurat grupie zawsze tego typu tematy są nierozumiane?

A gdyby Autora wątku nie napisała o "kochaniu siebie", tylko o byciu "trzeźwo myślącym człowiekiem, który wie czego chce"??

Czy wtedy by się dyskutowało z taką tezą?
Wątpię!:))

A to jest jedno i to samo.
Może się mylę, ale samouwielbienie i trzeźwe myślenie nie są tożsame.

konto usunięte

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Witold S.:
Może się mylę, ale samouwielbienie i trzeźwe myślenie nie są tożsame.
Witek, o ile znam Beatę, to ona nawet tak nie pomyślała ale to szczegół.

Mnie osobiście denerwują te dzisiejsze teorie o miłości, szacunku, szczęściu - do siebie albo bycie z sobą.
Bo to się kiedyś nazywało samoakceptacją. I jeżeli ktoś siebie nie akceptuje, to faktycznie trudno z nim być w związku. Bo będzie sie wiecznym terapeutą.
Ale od akceptacji do miłości siebie, według mnie, jest daleka droga.

A co do powiedzenia : kochaj bliźniego jak siebie samego.....
Cóż. Jest nadużywane, przez wyznawców, właśnie tych teorii.
Bo w wersji jaka znamy z religii, chodzi o rozpowszechnianie miłości, poprzez przekazywanie Chrystusa, innym ludziom. Bo Chrystus jest miłością.

Ale oczywiście, kiedy ktoś siebie akceptuje w pełni, to potrafi zaakceptować innych i przez to, przekazać im miłość, szacunek.

konto usunięte

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Witold S.:
A to jest jedno i to samo.
Może się mylę, ale samouwielbienie i trzeźwe myślenie nie są tożsame.
polegli na znaczeniach słów :)
Witold S.

Witold S. ... połatany :)

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Jacek K.:
Witold S.:
Może się mylę, ale samouwielbienie i trzeźwe myślenie nie są tożsame.
Witek, o ile znam Beatę, to ona nawet tak nie pomyślała ale to szczegół.

Mnie osobiście denerwują te dzisiejsze teorie o miłości, szacunku, szczęściu - do siebie albo bycie z sobą.
Bo to się kiedyś nazywało samoakceptacją.
Tak też myślę, że nie o "trzeźwe myślenie" tylko właśnie o samoakceptację autorce wątku chodziło, z tym, że argumentacja bardziej narcyzmem mi podchodziła.
I jeżeli ktoś siebie nie akceptuje, to faktycznie trudno z nim być w związku. Bo będzie sie wiecznym terapeutą.
Zgadzam się.
Ale od akceptacji do miłości siebie, według mnie, jest daleka droga.
Oczywiście, to całkiem różne rzeczy.

A co do powiedzenia : kochaj bliźniego jak siebie samego.....
Cóż. Jest nadużywane, przez wyznawców, właśnie tych teorii.
Bo w wersji jaka znamy z religii, chodzi o rozpowszechnianie miłości, poprzez przekazywanie Chrystusa, innym ludziom. Bo Chrystus jest miłością.

Ale oczywiście, kiedy ktoś siebie akceptuje w pełni, to potrafi zaakceptować innych i przez to, przekazać im miłość, szacunek.
Nic dodać nic ująć :)Witold S. edytował(a) ten post dnia 12.04.11 o godzinie 17:56
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Elżbieta J.:
To nie jest to samo. Mozna wiedziec czego się chce i mieć niskie poczucie własnej wartości (nie kochac siebie)
No ale nie będzie się wtedy trzeźwo myślało!:)))))
A w mojej definicji wyraźnie było "i" !:))))
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: ... trzeba zająć się przede wszystkim sobą :-)

Witold S.:
Może się mylę, ale samouwielbienie i trzeźwe myślenie nie są tożsame.
No jaaaasne!:))) Nagle "samouwielbienie" wyciągasz z kapelusza...:))
A dlaczego nie samokrytycyzm? :))



Wyślij zaproszenie do