Temat: To Twoja wina że związek sie rozpadł !!!!
rafał m.:
Izabela D.:
Agnieszka T.:
najpierw trzeba ocenić samego siebie a dopiero później naszą "ex" połówkę.Tylko zazwyczaj ocenienie siebie sprawia nam bardzo wielką trudność natomiast innych przychodzi nam bez problemu....
myślę, że jak myśl oceniania samego siebie świta nam w głowie, to nie będzie z tym najmniejszego problemu, grunt to chcieć widzieć swoje błędy i jak ktoś obserwujący nas z boku wytyka je palcem do dobry znak i nie nalezy unosić sie.... tylko uczyć się i działać dalej....
Dokladnie,zamiast kłócic się odrazu i zrzucać wszystko w drugą strone czasem lepiej się zastanowić.
Racja w zupełności - tyle, że to ciągle teoria.
Zauważ, ile dziś jest poradni i ogólnych porad dla kobiet, które się rozwiodły. ZAWSZE jest w nich kwestia: "jak poradzić sobie z tym, że rozstałaś się ze swoim mężczyzną, z dołem, z urażoną dumą". Te same kobiety walczą na sprawach rozwodowych jak wściekłe lwice o majątek, o odebranie facetowi jak najwięcej. Przypadek?
Nie. Większość ludzi w związkach ma konflikty. To normalne. Tyle, że chodzi o umiejętność przyznania się do błędu lub porażki z jednej strony - i niewykorzystanie w sposób bezlitosny takiego potknięcia przez współpartnera. Jeśli tego ne ma - świadomości, że możesz coś zrobić źle, a Twój partner tego nie wykorzysta brutalnie przeciw Tobie - to zapomnij o związku harmonijnym. Będzie w nim wieczna wojna o to, kto ma być górą. Ty - nie mając do partnera w tej kwestii zaufania - nie ustąpisz nawet na krok, bo Twoje ustępstwo będzie się równało, w rozumieniu Twojej drugiej połówki, porażce - a w następstwie totalnym spizganu przez niby najbliższą Ci osobę.
Jak związek się rozpada - problem narasta. Chodzi o to, że żadne z małżonków czy partnerów nie chce się przyznać do porażki - bo najbardziej obawia się tego, że to przyznanie się zostanie uznane za drugą stronę jako słabość - i w następstwie wykorzystane bez najmniejszej litości.