Robert L.

Robert L. Mechanical Engineer,
TRW Polska

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

a miłość to czasami umiejętność podległości, wyrzekania się tego,
co moje, na rzecz tego, co Twoje
i czasem zgody na to, że Ty masz rację, a ja się mylę
to nie jest łatwe, trzeba mądrości, pokory i świadomości,
że nikt nie jest doskonały

tego sie tak nawet nie odbiera, ale sie podpisuję pod tym , tak samo jak pod Twoim podpisem
true true .....
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

a ja wrócę do samego tytułu tematu.
może w tych wszystkich problemach chodzi właśnie o to, że trudno teraz odróżnić kiedy gramy/udajemy a kiedy jesteśmy naprawdę sobą. może sami nie wiemy już jacy naprawdę jesteśmy i czego naprawdę chcemy
może te obawy przed okazaniem podległości to raczej obawy przed tym czy naprawdę tego chcemy i jak nasze zachowanie zostanie odebrane przez druga osobę lub czego ta druga osoba może naprawdę oczekiwać.

kiedyś podział na białe i czarne był wyraźniejszy i sprecyzowany, szarości było niewiele teraz jest sama szarość a każde biele i czernie łatwo do tej szarości naciągnąć nowymi definicjami. kreujemy sam układ odniesienia, który tym samym nie jest stabilny w związku z czym coraz trudniej w takiej rzeczywistości funkcjonować, skoro już praktycznie nie ma się o co oprzeć, skoro już coraz trudniej określić co jest dobre co złe.

kurde trochę mnie ponosi..
Izabela Ł.

Izabela Ł. sami konstruujemy
swoją rzeczywistość

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Marek M.:
a ja wrócę do samego tytułu tematu.
może w tych wszystkich problemach chodzi właśnie o to, że trudno teraz odróżnić kiedy gramy/udajemy a kiedy jesteśmy naprawdę sobą. może sami nie wiemy już jacy naprawdę jesteśmy i czego naprawdę chcemy
może te obawy przed okazaniem podległości to raczej obawy przed tym czy naprawdę tego chcemy i jak nasze zachowanie zostanie odebrane przez druga osobę lub czego ta druga osoba może naprawdę oczekiwać.
nieokreślona tożsamość,
tak to jest jak się majstruje w naturalnym porządku świata
kiedyś podział na białe i czarne był wyraźniejszy i sprecyzowany, szarości było niewiele teraz jest sama szarość a każde biele i czernie łatwo do tej szarości naciągnąć nowymi definicjami. kreujemy sam układ odniesienia, który tym samym nie jest stabilny w związku z czym coraz trudniej w takiej rzeczywistości funkcjonować, skoro już praktycznie nie ma się o co oprzeć, skoro już coraz trudniej określić co jest dobre co złe.
podpisuję się pod każdym słowem
stały punkt odniesienia jest bardzo ważny, bo inaczej naginamy
wartości do naszych potrzeb i idziemy na łatwiznę, bo nie chce się nam wysilać
człowiek nie jest doskonały, ma w sobie i złe i dobre skłonności,
często też zbacza z właściwego kierunku, ważne jest jednak,
aby ten kierunek znał, aby wiedział co jest białe, a co czarne, bo wtedy
jest szansa, że z upadku się podniesie, że zauważy, że w ogóle upadł
uderza mnie jak dzisiaj zacierają się granice między dobrem, a złem
(Kasia znowu powie, że przemawiam jak babcia:))
i jak wielu ludzi nie chce nazywać rzeczy po imieniu,
bo to nie jest trendy i błędnie nazywane jest brakiem tolerancji

no to teraz mnie poniosło:)
kurde trochę mnie ponosi..
po prostu myślisz:)

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Marek M.:
a ja wrócę do samego tytułu tematu.
może w tych wszystkich problemach chodzi właśnie o to, że trudno teraz odróżnić kiedy gramy/udajemy a kiedy jesteśmy naprawdę sobą. może sami nie wiemy już jacy naprawdę jesteśmy i czego naprawdę chcemy
może te obawy przed okazaniem podległości to raczej obawy przed tym czy naprawdę tego chcemy i jak nasze zachowanie zostanie odebrane przez druga osobę lub czego ta druga osoba może naprawdę oczekiwać.

kiedyś podział na białe i czarne był wyraźniejszy i sprecyzowany, szarości było niewiele teraz jest sama szarość a każde biele i czernie łatwo do tej szarości naciągnąć nowymi definicjami. kreujemy sam układ odniesienia, który tym samym nie jest stabilny w związku z czym coraz trudniej w takiej rzeczywistości funkcjonować, skoro już praktycznie nie ma się o co oprzeć, skoro już coraz trudniej określić co jest dobre co złe.
czasami się zastanawiam czy jest jedna definicja "grania" i "bycia sobą". dla osoby życzliwej będziemy damą, kucharką i mistrzynią w łóżku (żeby już nie straszyć tą dziwką), dla nieżyczliwej w tej samej sytuacji będziemy grać damę na salonach i zadzierać nosa... bo przecież w domu już taką damą nie jesteśmy, że o łóżku nie wspomni. :)
życzliwy powie, że dostrzegając i analizując różne punkty widzenia staramy się zrozumieć, nieżyczliwy że nie mamy własnego zdania bo raz tak, a raz inaczej. :)
kiedy mamy jakieś lęki to się bronimy, kiedy chcemy coś osiągnąć to się dostosowujemy, kiedy uważamy że mamy rację to jesteśmy stanowczy, kiedy nam czegoś brakuje to się na tym skupiamy... gra? a może dostosowanie? może zmiana? naturalna reakcja na różne sytuacje..? :)
gra ma zabarwienie pejoratywne. trąci manipulacją. a nasze zmiany zachowania, wyglądu, podejścia nie zawsze to oznaczają. :) chyba, że za grę i manipulacje uznamy zmianę koloru piór w okresie godowym.. :)

i... nigdy do końca nie wiemy jacy jesteśmy. :) czasami wiemy jacy chcielibyśmy być. dążenie do tego celu nie musi być grą i oszustwem... przez życzliwych może być nazywane pracą nad sobą, dążeniem do celu (tym bez trupów), rozwojem... przez nieżyczliwych udawaniem kogoś kim nie jesteśmy (swoją drogą skoro to my się tak zachowujemy, to jak można powiedzieć, że to nie jesteśmy my..?) :)

kiedyś białe i czarne było podobnie zasmarowane szarością. tylko wybór był pomiędzy białym, a czarnym więc trzeba było wszelką szarość przypisać po którejś ze stron. to dawało więcej oczywistości, stabilizacji, ale zabierało wolność, bo wyznaczało sztywne ramy. i trzeba się było męczyć w małżeństwie ze znęcającym się mężem, bo o problemach się nie mówiło publicznie, a rozwód piętnował społecznie... :)
chcieliśmy więcej wolności, swobody, możliwości decydowania, a za tym idą nie tylko zyski ale i konsekwencje wyborów. ciągłe wybieranie, analizowanie, ryzykowanie czasami nas przerasta. no to wolimy się kręcić w szarościach, rozpatrywać setną wersję za i przeciw, byleby nie musieć podjąć decyzji "białe / czarne", "kocham / nie kocham", "ufam / nie ufam", "chcę związku / nie chcę związku"...
kurde trochę mnie ponosi..
to co z tymi błędami kobiet? :)))
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Izabela K.:
i jak wielu ludzi nie chce nazywać rzeczy po imieniu,
bo to nie jest trendy i błędnie nazywane jest brakiem tolerancji
z moich obserwacji albo z mojego rozumienia rzeczy chyba teraz trendy to nie być trendy, a brakiem tolerancji jest raczej właśnie nazywanie rzeczy po imieniu. tolerancja to godzenie się na łamanie zasad i gardzenie wartościami, poza jedną wartością wolnością jednostki (tak nieograniczoną, że ograniczającą wolność innych jednostek)

tylko przy takich dywagacjach wciąż się zastanawiam co z czego wynika, co jest przyczyną a co skutkiem, czy to że teraz świat jest zlepkiem milionów światów, które uzurpują sobie niezależność i prawo do własnych systemów wartości (niestety własnych w rozumieniu "mi odpowiadających") to wynik odwagi tych jednostek czy może wręcz przeciwnie? i dalej - jeśli to odwaga - to do czego prowadzi? do tego aby utrzymywać tą papkę z płynnymi wartościami? a jeśli to wynik strachu to przed czym? że zahamujemy rozwój (który ja wole nazwać postępem, bo jego kierunek mi się nie podoba)?

za chwile zacznę się zastanawiać co ja dziś zjadłem :)

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

z tymi normami i zasadami to jest tak, że z jednej strony porzadkują, ale z drugiej strony w świecie sztywnych ram i zasad prawdziwy manipulator ma jak w puchu. banalny przykład ... jeśli wszyscy uznają i szanują zasadę tajemnicy korespondencji to manipulator ma pole do gierek na zapleczu i bezkarnego napuszczania ludzi na siebie. bo wie, że jest nikła szansa, że ludzie się podzielą ze sobą tym co im manipulator sączy w prywatnej korespondencji... :)

wolność jest super. tylko trzeba zrozumieć, że to nie tylko swoboda biegania po sawannie, ale i ryzyko spotkania z lwem. niestety w tym świecie zawsze był, jest i będzie ktoś kto będzie wykorzystywał sytuację. i szybciej niż inni dostosuje się do nowych warunków. :)
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Katarzyna B.:
gra ma zabarwienie pejoratywne.
to kwestia czy ocenia życzliwy czy nieżyczliwy ;P
kiedyś białe i czarne było podobnie zasmarowane szarością. tylko wybór był pomiędzy białym, a czarnym więc trzeba było wszelką szarość przypisać po którejś ze stron. to dawało więcej oczywistości, stabilizacji, ale zabierało wolność, bo wyznaczało sztywne ramy.
tylko czy to naprawde zabranie wolności? a może mnie czyniło wolnym, bo szybciej potrafiłem zaakceptowac zastaną sytuację, bo łatwiej było mi przypisać jej biały lub czarny.
i trzeba się było męczyć w małżeństwie ze znęcającym się mężem, bo o problemach się nie mówiło publicznie, a rozwód piętnował społecznie... :)
piętnował społecznie jeśli ukrywało się (może ze wstydu) znęcanie męża. za to przy takim nastawieniu społecznym wiele związków "zmuszonych" do pracy nam sobą odżywało a nie przez widzimisię szukało kolejnych i kolejnych uważając, ze szczęście gdzieś jest i kiedyś je znajdę tylko muszę dostatecznie wiele razy próbować w nowych związkach tak samo niewiele wymagając od samego siebie
chcieliśmy więcej wolności, swobody, możliwości decydowania, a za tym idą nie tylko zyski ale i konsekwencje wyborów.
tutaj się zgodzę
ciągłe wybieranie, analizowanie, ryzykowanie czasami nas przerasta. no to wolimy się kręcić w szarościach, rozpatrywać setną wersję za i przeciw, byleby nie musieć podjąć decyzji "białe / czarne", "kocham / nie kocham", "ufam / nie ufam", "chcę związku / nie chcę związku"...
ja tam myślę, że nie aby nie podjąć decyzji ale sobie wmawiać że podjęte przeze mnie nie były błędne tylko świat nawalił.
kurde trochę mnie ponosi..
to co z tymi błędami kobiet? :)))
są dokładnie takie same jak mężczyzn - zły dobór człowieka, z którym to robią ;)
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Katarzyna B.:
wolność jest super. tylko trzeba zrozumieć, że to nie tylko swoboda biegania po sawannie, ale i ryzyko spotkania z lwem. niestety w tym świecie zawsze był, jest i będzie ktoś kto będzie wykorzystywał sytuację. i szybciej niż inni dostosuje się do nowych warunków. :)

wolność dla mnie to jak próżnia i obiektywizm - niby mają definicje , które je opisują ale w rzeczywistości nie występują.
tą którą mamy dzisiaj można też porównać do wrzucenia nie na sawannę ale do wybiegu lwów i będzie git jak sobie poradzę gdzieś na gałęziach znaleźć miejsce dla siebie :) albo stać się lwem i też żyć kosztem tych niedostosowanych. kiedyś zoo prowadzili komuniści, nie podobały się kratki, teraz mamy wolność i nowego dyrektora zoo, który wszystkich wypuścił na jeden wybieg. inni dyrektorzy i tak naprawdę tylko dla nich nie ma większych różnic. lwy i słonie się cieszą a zajączkami kto by się przejmował.

i tak można wymyślać do każdej sytuacji coś na poparcie własnych tez jak i na ich obalanie. świat nie był nigdy sprawiedliwy i może czasem warto sobie to uświadomić zanim się zacznie znowu przewracać wszystko do góry nogami licząc że to coś zmieni i nagle szczęśliwi będą wszyscy. dla mnie kwestia szacunku do innych, którego moim zdaniem teraz coraz mniej

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Marek M.:
to kwestia czy ocenia życzliwy czy nieżyczliwy ;P
i tu jest pies pogrzebany. niewiele jest rzeczy obiektywnie życzliwych i nieżyczliwych. :)
tylko czy to naprawde zabranie wolności? a może mnie czyniło wolnym, bo szybciej potrafiłem zaakceptowac zastaną sytuację, bo łatwiej było mi przypisać jej biały lub czarny.
ale nikt Ci nie zabrał twoich zasad. nikt Ci nie odbiera systemu wartości. może Cię irytuje, że inni go nie przestrzegają? :)
piętnował społecznie jeśli ukrywało się (może ze wstydu) znęcanie męża. za to przy takim nastawieniu społecznym wiele związków "zmuszonych" do pracy nam sobą odżywało a nie przez widzimisię szukało kolejnych i kolejnych uważając, ze szczęście gdzieś jest i kiedyś je znajdę tylko muszę dostatecznie wiele razy próbować w nowych związkach tak samo niewiele wymagając od samego siebie
są tacy, którym wolność nie przeszkadza mieć związki oparte na zdrowych zasadach.
"dawne" zasady nie eliminowały nieudanych związków, oszustw, krzywd i złamanych serc. to nie zasady decydują jak żyjemy. :)
ja tam myślę, że nie aby nie podjąć decyzji ale sobie wmawiać że podjęte przeze mnie nie były błędne tylko świat nawalił.
:) zasady niektórym służą do tego samego celu. "gdyby nie one ich życie byłoby cudowne" :) złej baletnicy itd :)

dzisiaj zasady też obowiązują. i... łatwiej znaleźć człowieka, który ich przestrzega nie dlatego że musi, a dlatego że to dla niego ważne. :)
to trochę jak dyskusja o znaczeniu ślubu... dla jednych to społeczne kajdany, dla innych kontrakt, a dla kolejnych deklaracja miłości.
są dokładnie takie same jak mężczyzn - zły dobór człowieka, z którym to robią ;)
:) a jeśli popełniają błędy przy tym jedynym, wybranym, właściwym, bo nie wiedzą że to błędy? trzeba im pomóc... zrozumieć! :)))

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Marek M.:
wolność dla mnie to jak próżnia i obiektywizm - niby mają definicje , które je opisują ale w rzeczywistości nie występują.
:) brak wolności to ograniczenia (zasady, normy). czyli to czego chcesz.
zresztą, demonizujesz brak norm. nadal są. i nadal są u jednych w cenie, u innych ... w głębokim poważaniu. :)
tą którą mamy dzisiaj można też porównać do wrzucenia nie na sawannę ale do wybiegu lwów i będzie git jak sobie poradzę gdzieś na gałęziach znaleźć miejsce dla siebie :)
ależ skąd. jest tak jak zawsze. czasami jesteśmy lwem, a czasami gnu.
kwestia umowna czy widzimy nas na sawannie czy w olbrzymiej klatce. w "Magadaskarze" była piękna scena o cenie wolności kaczuszki. pewnie w zoo by przeżyła... była bezpieczna, ale nie miała wyboru jedzenia, partnera, tego gdzie sprzedadzą jej dzieci. nie mogłaby też zmienić stawu kiedy woda cuchnie od śmieci. :)
albo stać się lwem i też żyć kosztem tych niedostosowanych.
jak kiedyś wierchuszka plemienna, rycerz, dziedzic, a dzisiaj prezes korporacji? nic się nie zmieniło. poza tym, że rycerzem było trudniej zostać niż prezesem. no i dzisiaj nie ma prawa pierwszej nocy... :)
kiedyś zoo prowadzili komuniści, nie podobały się kratki, teraz mamy wolność i nowego dyrektora zoo, który wszystkich wypuścił na jeden wybieg. inni dyrektorzy i tak naprawdę tylko dla nich nie ma większych różnic. lwy i słonie się cieszą a zajączkami kto by się przejmował.
przypominam, ze mówimy o związku... a zające żyły, żyją i żyć będą. kiedy słonie masowo giną przez... zęby. :)

i tak można wymyślać do każdej sytuacji coś na poparcie własnych tez jak i na ich obalanie. świat nie był nigdy sprawiedliwy i może czasem warto sobie to uświadomić zanim się zacznie znowu przewracać wszystko do góry nogami licząc że to coś zmieni i nagle szczęśliwi będą wszyscy. dla mnie kwestia szacunku do innych, którego moim zdaniem teraz coraz mniej
:))) rozumiem tęsknotę, ale to nierealne marzenie. przewracać się będzie zawsze. bo niezadowoleni chcą być zadowoleni. i niektórym się to po zmianie udaje.

życie jest jak staw, jak stagnuje to ulega eutrofizacji. to, że my życia nie zmieniamy nie oznacza, że wszystko stoi w miejscu. :)
Izabela Ł.

Izabela Ł. sami konstruujemy
swoją rzeczywistość

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Marek M.:

z moich obserwacji albo z mojego rozumienia rzeczy chyba teraz trendy to nie być trendy, a brakiem tolerancji jest raczej właśnie nazywanie rzeczy po imieniu. tolerancja to godzenie się na łamanie zasad i gardzenie wartościami, poza jedną wartością wolnością jednostki (tak nieograniczoną, że ograniczającą wolność innych jednostek)
zgadzam się
tylko przy takich dywagacjach wciąż się zastanawiam co z czego wynika, co jest przyczyną a co skutkiem, czy to że teraz świat jest zlepkiem milionów światów, które uzurpują sobie niezależność i prawo do własnych systemów wartości (niestety własnych w rozumieniu "mi odpowiadających") to wynik odwagi tych jednostek czy może wręcz przeciwnie?
dla mnie to nie jest odwaga
to raczej słabość i chodzenie drogą na skróty,
tak łatwo jest racjonalizować i tłumaczyć własne przewinienia,
chroni to poczucie własnej wartości i nie wyzwala poczucia winy
dla mnie odwagą jest przyznać się przed samym sobą i światem,
że się postąpiło wobec kogoś po świńsku i wbrew głoszonym zasadom
bo pewnie łatwiej jest deklarować, że się nie ma zasad niż być hipokrytą
i wreszcie dla mnie, przejawem siły i dojrzałości jest, przełamywanie własnych skłonności
do folgowania sobie w różnych sferach życia
i dalej - jeśli to odwaga - to do czego prowadzi? do tego aby utrzymywać tą papkę z płynnymi wartościami? a jeśli to wynik strachu to przed czym?
strachu przed potrzebą samoograniczania się, trudem mówienia
pokusom "nie", bo to "boli" i kosztuje dużo wysiłku
lepiej żyć bezrefleksyjnie, bez krytycznego spojrzenia na rzeczywistość,
za dużo nie myśleć, tylko odurzać się wszelkimi używkami
że zahamujemy rozwój (który ja wole nazwać postępem, bo jego kierunek mi się nie podoba)?

za chwile zacznę się zastanawiać co ja dziś zjadłem :)
raczej, podobnie jak ja, napiłeś się szaleju, bo głosimy poglądy
tzw. współczesnych "oszołomów":)

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

widzę, że mamy już w rozmowie podział na złych tolerancyjnych i na dzisiejszych szlachetnych Don Kichotów, nierozumianych przez okrutny świat drapieżników pędzących ku zagładzie. :) ech.... obrazki biało-czarne czasami nas paskudnie mamią. :)))


Obrazek


jak ktoś nie dba o zasady, to o nie nie dba bez względu na srogi wzrok biskupa czy policjanta. innym w tworzeniu udanych związków i szanowaniu ludzi zupełnie nie przeszkadza tolerancja. :)

wracamy do łóżka :)))
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Katarzyna B.:
ale nikt Ci nie zabrał twoich zasad. nikt Ci nie odbiera systemu wartości. może Cię irytuje, że inni go nie przestrzegają? :)
życie innych to ich sprawa póki nie narzuca mi kajdanów na moje życie. a jeśli np w pracy nie pozwala mi się postępować uczciwie to mogę z takiej pracy zrezygnować ale jeśli w każdej firmie (albo w wielu - jednak nie mając szczęścia trafić na te inne) jest to piętnowane to już abym miał możliwość zarabiać na życie muszę jednak deptać swoje zasady. dla mnie to już nie tylko irytacja życiem innych ale żal, że ma to bezpośredni wpływ na moje życie.
są tacy, którym wolność nie przeszkadza mieć związki oparte na zdrowych zasadach.
brak tej wolności zapewne akurat tym ludziom też by nie przeszkodził, za to są takie związki którym ta "wolność" zaszkodziła
"dawne" zasady nie eliminowały nieudanych związków, oszustw, krzywd i złamanych serc. to nie zasady decydują jak żyjemy. :)
ale ośmielę się przypuszczać, że brak zasad ilości nieudanych związków i krzywd nie ograniczy
ja tam myślę, że nie aby nie podjąć decyzji ale sobie wmawiać że podjęte przeze mnie nie były błędne tylko świat nawalił.
:) zasady niektórym służą do tego samego celu. "gdyby nie one ich życie byłoby cudowne" :) złej baletnicy itd :)
też tak myślę tylko tego samego argumentu używam w druga stronę. jeśli "baletnica do dupy" to każda zasada i pielęgnowanie wartości przeszkadza :)
dzisiaj zasady też obowiązują. i... łatwiej znaleźć człowieka, który ich przestrzega nie dlatego że musi, a dlatego że to dla niego ważne. :)
to oczywiste, że jeśli coś nie jest obowiązkowe to zapewne będzie udziałem tylko tych którym to odpowiada ale co to znaczy? znowu nowe szukanie właściwego miejsca aby ta kreskę pomiędzy pozwoleniem/nakazem a zakazem postawić? czy może pozwolić na wszystko czyli znieść zasady i hołdować anarchii?
to trochę jak dyskusja o znaczeniu ślubu... dla jednych to społeczne kajdany, dla innych kontrakt, a dla kolejnych deklaracja miłości.
no właśnie i tutaj dwie kwestie:
1. po co jest ślub - jeśli po to aby dać pewne przywileje, coś usankcjonować to jest druga:
2. jeśli mamy wprowadzić zasadę dla wszystkich to należałoby ocenić czy kochającym się ślub przeszkodzi, zakajdani ich bardziej niż jego brak zaszkodzi odebraniem tych przywilejów które miał dawać

:) a jeśli popełniają błędy przy tym jedynym, wybranym, właściwym, bo nie wiedzą że to błędy? trzeba im pomóc... zrozumieć! :)))
ale jeśli to z ta odpowiednią osobą to się dogadają i przestaną popełniać błędy w przyszłości lub druga strona je zaakceptuje - warunek: muszą nie popełnić błędu o którym ja wcześniej :)
kwestia umowna czy widzimy nas na sawannie czy w olbrzymiej klatce.
no fakt, jak mnie ktoś przekona że teraz mam wolność i państwo nie wykorzystuje mnie bardziej niż kiedyś to przestanę tęsknić za komuną :)
kwestia nazwania tej dawnej klatki sawanną, przetapetowania - po co od razu zmieniać na inną. żeby to chociaż kosztów za sobą nie niosło
jak kiedyś wierchuszka plemienna, rycerz, dziedzic, a dzisiaj prezes korporacji? nic się nie zmieniło. poza tym, że rycerzem było trudniej zostać niż prezesem. no i dzisiaj nie ma prawa pierwszej nocy... :)
jak piszesz zmieniają się nazwy i koszty - ale wciąż świat jest niesprawiedliwy, więc po co się oszukiwać że coś się poprawia?
:))) rozumiem tęsknotę, ale to nierealne marzenie. przewracać się będzie zawsze. bo niezadowoleni chcą być zadowoleni. i niektórym się to po zmianie udaje.
ale ilu na tych zmianach ucierpi? kwestia bilansu. w stawie dopływa tyle ile upływa, a naszemu światu nie tylko zasobów naturalnych zaczyna brakować i powierzchni wysypisk

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Marek M.:
życie innych to ich sprawa póki nie narzuca mi kajdanów na moje życie.

problem, że wszyscy tak mówią. :)
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Katarzyna B.:
problem, że wszyscy tak mówią. :)

no ale moje zawsze mojsze :)

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Marek M.:
no ale moje zawsze mojsze :)
chcesz o tym porozmawiać? :)))
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Katarzyna B.:
chcesz o tym porozmawiać? :)))

jeszcze trochę pożyje to zacznę rozmawiać z każdym w tramwaju - tak jak to robią niektórzy, których ta dzisiejsza rzeczywistość przerosła - albo jak wolę sobie tłumaczyć zbliżając się chyba do takiego stadium - którym ci żyjący w tej rzeczywistości świadomością do pięt nie dorastają ;D

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

a propos rozmów i środków komunikacji... wczoraj młodzieniec opowiadał połowie SKM o swoich seksturystycznych przygodach w Tajlandii. wyglądało na to, że jest z siebie diabelnie dumny. :)
Izabela Ł.

Izabela Ł. sami konstruujemy
swoją rzeczywistość

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Katarzyna B.:
widzę, że mamy już w rozmowie podział na złych tolerancyjnych i na dzisiejszych szlachetnych Don Kichotów, nierozumianych przez okrutny świat drapieżników pędzących ku zagładzie. :) ech.... obrazki biało-czarne czasami nas paskudnie mamią. :)))
to dopiero czarno-białe widzenie!:)
wcale nie twierdzę, że tolerancyjni są źli, a ci drudzy szlachetni i pełni cnót
nie oceniam żadnych z nich, dzielę jedynie na nieświadomych i świadomych,
widzących świat w szerszej perspektywie
wiedza nie zawsze idzie w parze z właściwym postępowaniem i na odwrót
nikt nie jest idealny i wszyscy czasami błądzimy, warto jednak wiedzieć,
gdzie jest właściwy kierunek by do niego zmierzać
jak ktoś nie dba o zasady, to o nie nie dba bez względu na srogi wzrok biskupa czy policjanta.
tak jakby autorytety, wychowanie i sankcje nie miały żadnego wpływu
na zachowanie człowieka
wracamy do łóżka :)))
w końcu idzie wiosna:))

konto usunięte

Temat: to nie powód, by udawać trupa... :)

Izabela K.:
...warto jednak wiedzieć,
gdzie jest właściwy kierunek by do niego zmierzać
a "właściwy" to jaki? i dla kogo właściwy? :)
świadomy to jaki? świadomy czego? :)
szerokie widzenie świata to jakie? czym jest ten "świat" w widzeniu Kowalskiego? zmianą czy jej brakiem?

cała masa niezdefiniowanych haseł, które każdy i tak zobaczy po swojemu.
tak jakby autorytety, wychowanie i sankcje nie miały żadnego wpływu
na zachowanie człowieka
mają.
tylko autorytety są różne. dla jednych to Rydzyk, dla innych Bartoszewski. dla jednych to Staruch, a dla innych Owsiak...
wychowanie może być oparte o straszenie "dwóją", piekłem lub więzieniem, a może o ciekawość, tolerancję i otwartość. i wszelkimi drogami pośrednimi.
to co jest tym "właściwym kierunkiem"? :)
wracamy do łóżka :)))
w końcu idzie wiosna:))
dużymi krokami :)))



Wyślij zaproszenie do