konto usunięte

Temat: to coś :)

fenyloetyloamina;-) oksytocynina i inne...
wspaniały mamy układ hormonalny;-)
Piotr K.

Piotr K. Linux Engineer

Temat: to coś :)

Karol C.:
Gdyby było inaczej, to cały czas zajmowalibyśmy sie tylko i wyłącznie rozmnazaniem. Wszyscy ze wszystkimi.

Zes to sprowadzil do biologii, a to wielkie uproszczenie. Ale jesli juz, zauwaz, ze wlasnie taka sie tez wydaje byc rola rozkochiwania, by "filtrowac"... i trzymac sie tylko jednego partnera (lub kilku). Gdyby nie ta namietnosc, wtedy wlasnie bysmy sie rozmnazali sie z kim popadnie.
A tak nasze organizmy selekcjonują sobie same, zrzucając blokady wobec genów dla nas korzystnych.
Bo co - jedno czuje te idealna zgodnosc i odmiennosc, a drugie nic?:)

Moim zdaniem, te geny, moga miec ogromny wplyw na pozadanie, tak jak piszesz. Ale nie na ogolnie rozumiane rozkochiwanie sie. Partnera czasami nie widzi sie, nie ma kontaktu fizycznego, a jednak dostajemy motylkow. Szczegolnie o to latwo w dobie GG i tym podobnych.Piotr K. edytował(a) ten post dnia 18.09.08 o godzinie 09:52
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: to coś :)

Karol C.:
nic z tych rzeczy;-)

<ciach>

Przekonales mnie.:) To logiczne.:)
Ale.
Mimo to uwazam, ze oprocz tego, o czym piszesz w calym tym milosnym misterium jest jakis pierwiastek tajemnicy, szczypta magii, czegos, co wymyka sie wszelkim koncepcjom i teoriom, ze to COS pozostaje nie do konca zdefioniowane, gdyz nie miesci sie w matematycznych algorytmach. Wierze, ze mitologiczna strzala Amora naprawde istnieje i ze nigdy i zadnym naukowcom nie uda sie rozlozyc jej na czynniki pierwsze.:) Jestesmy robotami, ale niewatpliwie z marginesem bledu.:)Aneta S. edytował(a) ten post dnia 18.09.08 o godzinie 10:04
Tomasz M.

Tomasz M. W życiu jak w tańcu
- każdy krok ma
znaczenie, więc
tańcz...

Temat: to coś :)

Anetko, pisałem to już na drugiej stronie tego wątku :))

"Coś" jest niedefiniowalne, dla każdego to co innego.
Roman M.

Roman M. codziennie od nowa

Temat: to coś :)

Tomik
mamy takie samo zdanie: "to coś" jest inne dla każdego.
więc definiowanie nie ma sensu. można tylko wypowiedzieć się w stylu: "dla mnie >to coś< oznacza ...."

konto usunięte

Temat: to coś :)

Przekonales mnie.:) To logiczne.:)
Ale.
Mimo to uwazam, ze oprocz tego, o czym piszesz w calym tym milosnym misterium jest jakis pierwiastek tajemnicy, szczypta
magii, czegos, co wymyka sie wszelkim koncepcjom i teoriom, ze to COS pozostaje nie do konca zdefioniowane, gdyz nie miesci sie w
matematycznych algorytmach. Wierze, ze mitologiczna strzala Amora naprawde istnieje i ze nigdy i zadnym naukowcom nie uda sie rozlozyc jej na czynniki pierwsze.:) Jestesmy robotami, ale niewatpliwie z marginesem bledu.:)

wcale temu nie przeczę;-) to tylko jedna z wielu możliwości interpretacji zjawiska miłość. relatywnie wcale nie lepsza, ani wcale nie gorsza od innych;-)
wszytsko zalezy jedynie od sposobu spojrzenia;-) i Twojej wiary

konto usunięte

Temat: to coś :)

Zes to sprowadzil do biologii, a to wielkie uproszczenie.
Nie zgodze się z Tobą, że to uproszczenie. procesy, które zachodza w naszych organizmach są niesamowicie skompliowane. Próba zrozumienia zależności i mechanizmów naszego istnienia nie odbiera człowiekowi człowieczeństwa, ani piękna. Jedni poszukują odowiedzi na pytanie "dlaczego?" opierając się w Bogu, inni w nauce i wiedzy. Jeszcze inni przyjmują rzeczy jako dogmat nie próbując ich tlumaczyć i biorą je takimi, jakimi są. Kazda z dróg jest relatywnie najlepsza. ;-)
Ale jesli juz, zauwaz, ze wlasnie taka sie tez wydaje byc rola rozkochiwania, by "filtrowac"... i trzymac sie tylko jednego partnera (lub kilku). Gdyby nie ta namietnosc, wtedy wlasnie
bysmy się rozmnazali się z kim popadnie.
Cóż, ewolucja musiała jakoś zadbać o prztrwanie gatunku. jezli przyjrzymy się zwierzętom, to zauwazymy, że te, które musza opiekowac się potomstwem, tworzą przynajmniej sezonowo monogamiczne pary. Oczywiście jest to duże uproszczenie, bo od tej reguły jest wiele wyjątków. Okres wychowania dziecka naszych przodków, jak i ns samych jest jak na swiat przyrody niesłychanie długi. Nasi przodkowie musieli się wikłać w związki, by przetrwać. Tak więc natura wykształciła szereg procesó, ktore wiążą ludzi ze sobą, zapewniając gatunkowi przetrwanie i ewolucję. Jakkolwiek nazwiesz to zjawisko, będzie ono faktem.
Moim zdaniem, te geny, moga miec ogromny wplyw na pozadanie, tak
jak piszesz. Ale nie na ogolnie rozumiane rozkochiwanie sie.
Dlaczego nie? Nasz uklad hormonalny czyni cuda.
Partnera czasami nie widzi sie, nie ma kontaktu fizycznego, a
jednak dostajemy motylkow. Szczegolnie o to latwo w dobie GG i tym podobnych.
;-) tęsknotę można tłumaczyć, jako odwyk od endomorfin wydzielanych pod wpływem bodźców związanych z bliskimi osobami.
Człowiek posiada osrodki nagrody i przyjemności. Bliskość bliskiej nam osoby powoduje, że czujemy się dobrze i doswiadczamy uczucia przyjemności. Uzalezniamy sie od tego stanu i gdy bodźca brak, ze względu na niedobory endorfin przechodzimy swoistego rodzaju odwyk. Co ciekawe, stan podoby, jak do tego wywołanego obecnoscią osoby, za która tęsknimy, może wywołać przywołanie jej wspomnienia. Czytamy literki na ekranie wierząc w to, że to jej słowa i nasz mózg odtwarza stan, który dobrze zna. Otrzymujemy nagrodę. ;-)
Piotr K.

Piotr K. Linux Engineer

Temat: to coś :)

Karol C.:
Zes to sprowadzil do biologii, a to wielkie uproszczenie.
Nie zgodze się z Tobą, że to uproszczenie. procesy, które zachodza w naszych organizmach są niesamowicie skompliowane. Próba zrozumienia zależności i mechanizmów naszego istnienia nie odbiera człowiekowi człowieczeństwa, ani piękna.

Zle mnie zrozumiales, z tym uproszczeniem chodzilo mi o to, ze sprowadziles to tylko do biochemi, a moim zdaniem, tylko calosciowe spojrzenie moze oddac istote tego co sie dzieje. Niestey, chyba jest tez ono niemozliwe do ogarniecia dla nas poki co i dlatego ciagle "bladzimy".
Tak więc natura wykształciła szereg procesó, ktore wiążą ludzi ze sobą, zapewniając gatunkowi przetrwanie i ewolucję. Jakkolwiek nazwiesz to zjawisko, będzie ono faktem.

Tutaj jak najbardziej sie zgodze. Nie zmienia to jednak faktu, ze nie tylko z punktu widzenia przetrwania na pewne rzeczy mozna postrzegac. A wtedy to troszke odmiennie to moze wygladac. Nie ukrywam, ze ja osobiscie probuje sie dopatrywac czegos w zupelnie innej sferze, powiedzmy "duchowej" :)
;-) tęsknotę można tłumaczyć, jako odwyk od endomorfin wydzielanych pod wpływem bodźców związanych z bliskimi osobami.
Człowiek posiada osrodki nagrody i przyjemności. Bliskość bliskiej nam osoby powoduje, że czujemy się dobrze i doswiadczamy uczucia przyjemności. Uzalezniamy sie od tego stanu i gdy bodźca brak, ze względu na niedobory endorfin przechodzimy swoistego rodzaju odwyk. Co ciekawe, stan podoby, jak do tego wywołanego obecnoscią osoby, za która tęsknimy, może wywołać przywołanie jej wspomnienia. Czytamy literki na ekranie wierząc w to, że to jej słowa i nasz mózg odtwarza stan, który dobrze zna. Otrzymujemy nagrodę. ;-)

Jestem po wrazeniem wiedzy, ale ta cala neuropsychologia to wciaz dla mnie za malo, to jest po prostu przejaw, w takiej a nie innej formie, tego co sie dzieje. Chodzi mi o to, ze to samo w sobie nie jest dla mnie "zrodlem", sam tego do konca nie rozumiem i ciezko mi o tym dyskutowac, ale tak to czuje. I oczywiscie, niczego tutaj nie popre naukowymi teoriami i nie udowodnie :)Piotr K. edytował(a) ten post dnia 21.09.08 o godzinie 21:38
Marek Mika

Marek Mika UWR , PR , ADM ,
Public Relations
GluckspilzPOLSKA

Temat: to coś :)

Taki trybik, ktory przeskakuje w glowie z miejsca kanonizujac osobe, ktora stala sie obiektem naszego "zainteresowania" ;)

Temat: to coś :)

Marek Mika:
Taki trybik, ktory przeskakuje w glowie z miejsca kanonizujac osobe, ktora stala sie obiektem naszego "zainteresowania" ;)

To chyba najdowcipniejszy tekst, jaki tu ostatnio przeczytałam;)
Mirosław S.

Mirosław S. K (()) ... ciepło

Temat: to coś :)

Marta Sokołowska:
Marek Mika:
Taki trybik, ktory przeskakuje w glowie z miejsca kanonizujac osobe, ktora stala sie obiektem naszego "zainteresowania" ;)

To chyba najdowcipniejszy tekst, jaki tu ostatnio przeczytałam;)

sic! (inaczej: howgh!)

Temat: to coś :)

Mirosław Sitarz:
Marta Sokołowska:
Marek Mika:
Taki trybik, ktory przeskakuje w glowie z miejsca kanonizujac osobe, ktora stala sie obiektem naszego "zainteresowania" ;)

To chyba najdowcipniejszy tekst, jaki tu ostatnio przeczytałam;)

sic! (inaczej: howgh!)

Sic! zupełnie zrozumiałe Mirku:)
Marek Mika

Marek Mika UWR , PR , ADM ,
Public Relations
GluckspilzPOLSKA

Temat: to coś :)

W sensie ,ze za malo merytoryczny ? ;)
Mirosław S.

Mirosław S. K (()) ... ciepło

Temat: to coś :)

Marek Mika:
W sensie ,ze za malo merytoryczny ? ;)

sic! w sensie trafiający w samo sedno w sposób bardzo dowcipny ;)
Marek Mika

Marek Mika UWR , PR , ADM ,
Public Relations
GluckspilzPOLSKA

Temat: to coś :)

w porzadku ;)

konto usunięte

Temat: to coś :)

kanonizacja, rzeczywiście świetnie się wpasowała;-)

Następna dyskusja:

Coś pozytywnego;))




Wyślij zaproszenie do