Temat: to co zatem: zwiazek w odczuciu mezczyzn czy tylko sex?
Beata Brzezicka:
Nie lubię mieć racji. Wolę być szczęśliwa.
Tez bym tak chcial.
No i tego ja akurat nie rozumiem. Jeśli już decyduję się mówić o sobie, to tylko prawdę. Inaczej po co w ogóle mówić o sobie? Łatwiej o sąsiadach. Może popełniam błąd zakładająć, że rozmówca robi to samo? Nie ma "zewnętrznych bodźców" w chwilach zwierzania się komukolwiek moim zdaniem.
Ja myslalem o rozciagnieciu tych rozmow w czasie. poznawanie to dluga droga, sama wiesz, nie wykladasz wszystkich swoich spraw ot tak, za pierwszym razem. Niektore problemy wychodza dopiero po czasie. Wlasnie w trakcie wspolnych rozmow dowiadujemy sie zawsze czegos nowego. Nie klamiemy ale ten proces poznawania sie, trwa miesicami jak nie latami. Dochodza nowe, wspolone troski i klopoty. I one wplywaja lub moga wplywac na to, ze cos co widzialo sie jako latwey problem - juz taki nie jest.
Jeśli mówiła prawdę i żyje zgodnie z tą prawdą, to raczej słuchacz nie słuchał, lub myslał, że rozmówcy prawda "przejdzie" kiedyś.
Nie. Spotykasz faceta I WYWALASZ MU NA PIERWSZEJ RANDCE WSZYSTKIE SWOJE TRAUMY I OBAWY I KLOPOTY I CHOROBY ? NIE.
Jeśli kłamała, to już zależy od obojga czy z "nową, prawdziwszą" prawdą jest im dalej po drodze.
Masz uczulenie na slowo PRAWDA a niekoniecznie trzeba klamac aby zmienic poglad lub punkt widzenia.
Ani przez myśl mi nie przeszło, że może być inaczej. Jednak takie rozmowy odbywają się na etapie poznawania. Wiadomo z góry, że da się żyć z człowiekim poranionym, ale wymagana jest delikantość. Jeśli kogoś nie stać na delikatność i cierpliwość, nie powinien chyba pakować się w związki z ludźmi po przejściach...
Jasne. Gorzej jak jeden poraniony pragnalby wyrozumienia aloe nie ma go dla drugiej strony. Jezeli oboje sa poranieni, proces jest dlugi i ppotrzeba cierpliwosci obu stron. Dlatego zawsze twierdzilem, ze kazdy kolejny zwiazek - poranionych jest ciezszy. Mozna powiedziec : a po co mi zwiazek z poranionym. Ja tez jestem. Mozna wtedy uciec, zakonczyc - i powiedziec, poczekam na nieporanionego, co zaakceptuje moje rany.
Moim zdaniem problem jest gdzie indziej: jeśli pierwszy związek był nieudany i już takiego samego się nie chce, i mówi się o tym wprost, i uzgadnia się czego można się po sobie spodziewać nawzajem, a okazuje się, że to było tylko gadanie, bo druga strona chce jednak takiego schematu jaki już miała, a nie takiego na jaki się umówiła z nowym partnerem, to raczej klapa..((((
Nikt nie chce starego schematu, w ktorym byl ofira, oprocz masochista, bo normalny czuly czlowiek nie tnie sie tępą żyletka dla przyjemnosci.
Dlatego jestem pewien, nie nalezy sie zbyt szybko poddawac. Szczegolnie jak sie kocha i wie, ze jest sie kochanym.