Temat: tajemnica 11 lat po slubie PILNE
Klaudia A.:
Napiszcie prosze co o tym sadzicie, bo moj maz bagatelizuje sprawe i minimalizuje ten problem.
Popieram Ele, Ewe i Jole. Chcialam troche pogeneralizowac - mezczyzni sa tacy, a kobiety takie, ale czytajac wypowiedzi jednych i drugich zdecydowalam sie tego nie robic.
Napisze po prostu jak to bylo u mnie.
Otoz przez cale zycie uwazalam, ze same czyny sa mniej wazne od zasad. I mowiac szczerze wszelkie konflikty, jakie miewalam z mezem rozgrywaly sie na tym wlasnie tle. Potrzebuje wiedziec, jak w danej - waznej - sytuacji zachowa sie potencjalnie moj partner. Co jest w stanie, a czego nigdy absolutnie i chocby nie wiem co, nie zrobi. Potrzebuje czuc sie z nim bezpiecznie. I zeby byc dobrze zrozumiana - nie w sensie, ze nie lubie niespodzianek, bo bardzo je lubie, ale w sensie, ze z gory bede pewna ich granic. Chce wiedziec z kim zyje i czego moge po nim oczekiwac. Potrzebuje mowic o swoim mezu - jest taki i taki, a zarzut, ktory wobec niego wysuwasz jest wyssany z palca, bo ja ZNAM tego czlowieka. Zasady sa jakby szkieletem i jednostki, i zwiazku, a juz z cala pewnoscia ulatwiaja komunikacje, przyczyniaja sie budowy wzajemnego zaufania.
Zasady bezwzglednej szczerosci, nieuzywania w klotniach epitetow, ze wszelkie decyzje dotyczace obojga podejmujemy wspolnie... itd., itp. - uwazam za bezcenne.
Sytuacja opisana przez Ciebie dla mnie jest ewidentnie dwuznaczna etycznie i wlasnie za te dwuznacznosc mialabym pretensje do meza, oczywiscie nie za to, ze oszczedzil pieniadze - co akurat jest okolicznoscia lagodzaca.:) Mysle, ze wielkiego halo nie ma co robic ale potrzeba pogadania i uscislenia stanowisk - z pewnoscia sie zarysowala. Naprawde lepiej dmuchac na zimne. W koncu nigdy nie wiadomo czy to nie jest dla Ciebie rodzaj chinskiego ostrzezenia.
Pisze tak, bo swego czasu ja swoje nierozsadnie zignorowalam...
Aneta S. edytował(a) ten post dnia 06.02.10 o godzinie 08:06