Temat: stawianie warunków
Izabela K.:
obawiam się, że taka rozmowa na niewiele się zda
każda rozmowa wiele daje. :) poznajemy się wzajemnie ... i poznajemy siebie samych. jasne, że na początku znajomości deklarujemy wiele, ale nie da się ukryć pasji, marzeń, obaw, planów, charakteru, oczekiwań... czy zapalony taternik, rajdowiec, żeglarz czy dziennikarz wojenny obieca, że rzuci dla nas swoją pasję? czy tego od niego oczekujemy decydując się na związek? :)
te rozmowy powinny pomóc nam nie tylko słuchać deklaracji drugiej strony. one powinny nam przede wszystkim powiedzieć czego my oczekujemy, co jest naszym marzeniem, jak widzimy związek za kilka lat, czy to o czym marzy nas partner nie budzi naszego lęku, nie kłóci się z naszym marzeniem o piątce dzieci i domku z ogrodem...
Iza, my zwykle nie pytamy. zakochujemy się i chcemy kogoś zdobyć tak bardzo, że ślepniemy na problemy. a kiedy problem się pojawia, żądamy od partnera żeby go rozwiązał ... dopasowując się do naszego wyobrażenia o związku.
jeśli znaliśmy jego pasję, skoro nie dzieliliśmy się naszymi obawami... może się czuć oszukany, przymuszany, szantażowany?
trzeba rozmawiać i się poznawać. nie robimy tego często ze strachu - bo lepiej zamknąć oczy na początku, byle wdziać białą kieckę... a potem się zobaczy, zmieni, przytnie partnera do naszych potrzeb... kiedy się nie udaje, to on jest nieodpowiedzialny, ryzykant, rozbija związek. a on nie jest jedynym "winnym". :)
albo, że partnerowi i dzieciom będzie zbyt ciężko bez naszego
wsparcia, czy obecności i nasza odpowiedzialność będzie wymagała od nas wyrzeczeń
rozmawiamy o ludziach z pasją jak o egoistach, bo mają pasję której nie chcą rzucić dla "dobra rodziny". może i tak ich odbieramy patrząc z boku. nie kochając ich i nie zakładając z nimi rodzin. ale czy jest możliwe, że ktoś ich kocha i jest zdecydowany z nimi być mimo ryzyka które podejmują? kocha ich z ich pasją? boi się, nie śpi po nocach, ale wie że partner jest właśnie taki... jedni wybierają domatora, inni podróżnika, jeszcze inni himalaistę. to jest wybór nas samych. wybór żon taterników, himalaistów, Małysza, Hołowczyca, Jagielskiego...
źle jeśli zakładamy, że "złapiemy" niespokojnego ducha, a potem zamkniemy go w domu, bo tak sobie wyobrażamy nasze własne szczęście i bezpieczeństwo.
po wypadku, śmierci bliskiej osoby większość z nas zadaje sobie pytanie czy mógł zapobiec, zabronić, ochronić... i nie zostać sam. ale to nie znaczy, że nie akceptował pasji partnera? że chcieli jej zabronić?
decydując się na życie z drugim człowiekiem musimy się zastanowić czy to dobra decyzja. dobra dla niego i dla nas. nie jest ważne czy teraz koleżanki nam będą zazdrościły upolowania wysportowanego faceta, ale czy jesteśmy w stanie z tym wysportowanym ryzykantem żyć przez lata i zakładać z nim rodzinę. :)