konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

W jednym z poprzednich wątków padła taka teza:
Ludzie, którzy mają udane powtórne związki mają jeszcze takie wspólne i charakterystyczne cechy:
1.
(..)
7. sprawy pary mają priorytet nad sprawami reszty świata (w tym dzieci)

I teraz proszę o debatę - bo o ile ja rozumiem i z tym się spotykałem, to sprawy pary mają mieć priorytet nawet przed JEGO dziećmi?
A co z jej dziećmi? Czy Matka też może mieć taki priorytet?

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Poniewaz napisala to kobieta, to masz juz odpowiedz.
Moje dzieci byly malo wazne i byly zawsze sceny zazdrosci kiedy chcialem je odwiedzac.
Dzieci moje partnerki byly najmadrzejsze, najlepiej wychowane, kulturalne i inteligentne.
Moje nie wiedzialy czego w zyciu chca. Nie mowiac o tym, ze byly leniwe i niepojetne.
Choc moje byly juz dorosle i samowystarczalne.
W zwiazku moje dzieci byly po nas, jej daleko przedemna.
Aneta S.

Aneta S. trener, doradca
zawodowy, coach

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Jacek K.:
Poniewaz napisala to kobieta, to masz juz odpowiedz.
Moje dzieci byly malo wazne i byly zawsze sceny zazdrosci kiedy chcialem je odwiedzac.
Dzieci moje partnerki byly najmadrzejsze, najlepiej wychowane, kulturalne i inteligentne.
Moje nie wiedzialy czego w zyciu chca. Nie mowiac o tym, ze byly leniwe i niepojetne.
Choc moje byly juz dorosle i samowystarczalne.
W zwiazku moje dzieci byly po nas, jej daleko przedemna.

Niezle... Qrcze... niezle...

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Aneta S.:
Niezle... Qrcze... niezle...
Aneta, a możesz bardziej rozwinąć swój punkt widzenia?

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

...Katarzyna S. edytował(a) ten post dnia 19.08.09 o godzinie 19:00

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Katarzyna S.:
W nowym związku Wszystkie Dzieci są równie ważne i Jego i Jej.

Ale co zrobić jeśli Dzieci jednego z Partnerów nie zgadzają się na nowy zwiazek Rodzica?
To chyba może być nowy wątek, a jeszcze bardziej sprawa do omówienia u psychologa lub innego specjalisty :)
Agnieszka B.

Agnieszka B. Żeby siedzieć i
czekać na księcia,
to trzeba mieć ojca
króla

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

a to ten temat nie byl juz przemaglowany??
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Robert Kuba(z) Nowakowski:
I teraz proszę o debatę - bo o ile ja rozumiem i z tym się spotykałem, to sprawy pary mają mieć priorytet nawet przed JEGO
dziećmi?
A co z jej dziećmi? Czy Matka też może mieć taki priorytet?

Puk, puk!

Pierwsze pytanie brzmi: w jakim wieku są dzieci.
A drugie pytanie brzmi: po co ludzie łączą się w pary.

Wiek dzieci ma o tyle istotne znaczenie, że inaczej organizuje siężycie rodziny z dziećmi małymi, a inaczej z dziećmi dorosłymi. Małe dzieci wymagają dużo czasu, więc naturalnie ma to wpływ na czas, który pozostaje parze. Z tym, że ten czas nie trwa wiecznie, bo dzieci rosną. Dorosłe i samodzielne dzieci zazwyczaj nie stanowią problemu...no chyba, że nie są samodzielne (nie mają gdzie mieszkać, nie mają pracy, lub podobne...)

Odległość do dzieci małych, które ojciec chciałby widywać zgodnie z wyrokiem sądu może stanowić wyzwanie dla pary, jednak nie sądzę, że nie do uzgodnienia...chyba, że np. mama utrudnia widywanie się z dziećmi...to mamy następne schody!

Ja pisałam o czymś całkiem innym. Mianowicie o tym, po co ludzie w ogóle chcą być z sobą. Bo jeśli dla siebie samych, to dla mnie jest absolutnie naturalne, że są centrum swego świata. Ci dwoje. A nie rodzic z dzieckiem, kontra partner. Bo jeśli partner ma być "na dokładkę", to dziesiątki razy zapytywał o to Czesław: czy chodzi o tego partnera, czy o jego kasę i usługi seksualne i pomoc domową!
Dorota W.

Dorota W. Kropla drąży skałę

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Beata Brzezicka:
Dorosłe i samodzielne dzieci zazwyczaj nie stanowią problemu...

Dorosłe i samodzielne dzieci czasem mogą stanowić problem.

Kiedyś w jakimś piśmie przeczytałam list od kobiety, która pisała: "moje dzieci wolą mnie widzieć martwą niż szczęśliwą". Chodziło o to, że ta pani miała jakąś nieruchomość czy firmę... Poznała pana... Chciała się z nim związać... No i dzieci nie wyrażały zgody właśnie z uwagi na tę nieruchomość czy firmę, bo pan jako mąż byłby pierwszym spadkobiercą...

Zdaje się, że te dzieci były i dorosłe, i samodzielne...Dorota Wieczorek edytował(a) ten post dnia 19.08.09 o godzinie 19:44

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Dorota Wieczorek:
Beata Brzezicka:
Dorosłe i samodzielne dzieci zazwyczaj nie stanowią problemu...

Dorosłe i samodzielne dzieci czasem mogą stanowić problem.

Kiedyś w jakimś piśmie przeczytałam list od kobiety, która pisała: "moje dzieci wolą mnie widzieć martwą niż szczęśliwą". Chodziło o to, że ta pani miała jakąś nieruchomość czy firmę... Poznała pana... Chciała się z nim związać... No i dzieci nie wyrażały zgody właśnie z uwagi na tę nieruchomość czy firmę, bo pan jako mąż byłby pierwszym spadkobiercą...

Zdaje się, że te dzieci były i dorosłe, i samodzielne...
No i doszlismy do wniosku, zemale dzieci maja preferencje przed doroslymi ?
Zdarza sie tak, ze jedno ma dorosle a drugie jeszcze mlode.
To o czym piszesz, to nie problem dzieci. Nie wiesz jakie plany miala matka. Byc moze chciala przepisac nieruchomosci i firme panowi ?
Mysle, ze calkiem uzasadnione obawy dzieci. Nie mialbym do nich pretensji. Mozna calkiem prosto rozwiazac. Uregulowac prawnie sprawy nieruchomosci i wtedy tez wytestowac pana, o co mu naprawde chodzi.
O pania czy o firme :)Jacek K. edytował(a) ten post dnia 19.08.09 o godzinie 19:48
Dorota W.

Dorota W. Kropla drąży skałę

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

No i wychodzi na to, że każdy medal ma co najmniej dwie strony :)

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Jacek K.:
Mysle, ze calkiem uzasadnione obawy dzieci.
Jacek, przede wszystkim, to dość daleko od tematu, jakie są obawy i czyje?
Obawy dotyczą majątku, a nie związku - przynajmniej tak odczytuję post Doroty.

Proszę, piszmy o tym, jaką rolę w związku "kobiety po przejściach, mężczyzny z przeszłością" odgrywają ich dzieci z tych przejść, z owej przeszłości:)
Widzę tu pewną nierównowagę - jego dzieci, jej dzieci, dzieci starsze, dzieci młodsze - trochę mi to przypomina grę, jakiś targ, jakieś licytacje...

Właściwie znów chętnie przeczytałbym tu post od ludzi, którzy TWORZĄ udany związek, w którym jakoś (bo nie wiem jak) są ich dzieci...

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Beata Brzezicka:
Pierwsze pytanie brzmi: w jakim wieku są dzieci.
A czyje - jego czy jej?
A drugie pytanie brzmi: po co ludzie łączą się w pary.
Tak, to jest bardzo dobre pytanie:) Myślę, że wielu ludzi chętnie uniknęłoby odpowiedzi, nawet, gdyby mieli na nie odpowiedzieć sobie samemu jedynie :)
Odległość do dzieci małych, które ojciec chciałby widywać zgodnie z wyrokiem sądu może stanowić wyzwanie dla pary, jednak nie sądzę, że nie do uzgodnienia...
W tym temacie chętnie poznam Twój punkt widzenia, bo mnie to dotyczy osobiście:)
Ja pisałam o czymś całkiem innym. Mianowicie o tym, po co ludzie w ogóle chcą być z sobą. Bo jeśli dla siebie samych, to dla mnie jest absolutnie naturalne, że są centrum swego świata. Ci dwoje. A nie rodzic z dzieckiem, kontra partner.
Aułć!!! Znam to... Ale to przecież zjawisko spotykane również w biologicznie jednorodnych rodzinach... Jednak w przypadku kolejnej próby - to wyjątkowo chyba słabe zachowanie?
Bo jeśli partner ma być "na dokładkę", to dziesiątki razy zapytywał o to Czesław: czy chodzi o tego partnera, czy o jego kasę i usługi seksualne i pomoc domową!
No, na tak postawione zagadnienie zgadzam się z Czesławem w 100%

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

temat tak trudny dlamnie,ze nie wiem czy do przerobienia
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Robert Kuba(z) Nowakowski:
Beata Brzezicka:
Pierwsze pytanie brzmi: w jakim wieku są dzieci.
A czyje - jego czy jej?

Bez znaczenia! Dzieci są dzieci. Na świat się nie prosiły. Jasne, że "więcej" skorzystają jej dzieci, bo zazwyczaj to one zostają przy mamie i "zyskują" nowego "tatę", podczas kiedy jego dzieci mają go tylko co drugi weekend np. Ale przecież jego dzieci też prawdopodobnie mają "nowego" tatę, więc sytuacja dzieci w zasadzie jest dość podobna. Odmienne są sytuacje rodziców, bo faceci często cierpią, że swoimi dziećmi nie mogą się zajmować tyle ile by chcieli, a jak gdyby "muszą" "cudzymi", a to nie jest łatwa psychologicznie sytuacja. Bardzo dużo zależy właśnie od dojrzałości dorosłych. Czwórki dorosłych, a nie tylko "nowej" partnerki.

O wiek chodzi mi w tym sensie, że ja osobiście uważam za patologię żyć życiem doroslych dzieci. To nie jest zdrowe dla nikogo. Co innego ciepłe stosunki, pomaganie od czasu do czasu, a co innego ingerencja w życie dorosłych dzieci, czesto kosztem nowego partnera.

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Robert Kuba(z) Nowakowski:
Proponuje w takim razie abys otworzyl temat dla siebie i BB.
Bo jak widac oboje jestescie w szczesliwych zwiazkach i tylko swoje wypowiedzi akceptujecie :)))))))))))))
Po co pytasz innych ?
Milego monologu :)
Dorota W.

Dorota W. Kropla drąży skałę

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Może podam pewien przykład:

Pewien znajomy po przejściach ożenił się z kobietą również po przejściach. Zamieszkał z nią i jej córką w jej 2-pokojowym mieszkaniu. Zajmowali oboje jeden pokój, córka drugi. Ta pani miała jeszcze dorosłego syna, który żył z kobietą i gdzieś tam coś wynajmował. Gdy pewnego dnia stracił tamto lokum, sprowadził się do matki razem z partnerką. Dla mojego znajomego nie było już tam miejsca :(Dorota Wieczorek edytował(a) ten post dnia 19.08.09 o godzinie 22:44
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Robert Kuba(z) Nowakowski:
Odległość do dzieci małych, które ojciec chciałby widywać zgodnie z wyrokiem sądu może stanowić wyzwanie dla pary, jednak nie sądzę, że nie do uzgodnienia...
W tym temacie chętnie poznam Twój punkt widzenia, bo mnie to dotyczy osobiście:)

Odległość ma dla więzi najczęsciej działanie zabijające, a przynajmniej oziębiające. Dlatego z pewnością trudniej jest parom, które mają małe dzieci pozostawione na drugim końcu świata, niż takim co to mieszkają na sąsiedniej ulicy.

Teoretyzując, ja WOLAŁABYM abyś nie wyjeżdżał do dzieci, tylko przywoził je do nas. I nie tylko na te parę dni, ale najchętniej na zawsze. Ponieważ jednak wiem, że to najczęściej jest nierealne, to naturalnie bym zgadzała się na Twoje wyjazdy, ale drżałabym o Ciebie, bo pewnie wrócisz zadowolony, ale bedziesz dochodził do siebie przez cały tydzień, a potem przed następnym wyjazdem bedziesz nieobecny duchem.

Widzisz co Ci usiłuję pokazać?

Rozstanie się dorosłych dwojga ludzi, komplikuje zycie czworga dorosłych i całej gromady dzieci. To naprawdę nie jest łatwe i bardzo zależy od umiejetności ponoszenia konsekwencji za to, że wcześniej się nie ułozyło. A najtrudniejsze jest zdecydowanie, ale tak głęboko, na poziomie duchowym, który związek jest ważniejszy. Ja zgadzam się z Hallingerem, że ważniejszy zawsze jest ten najnowszy związek, ale z pełnym uszanowaniem poprzednich.

konto usunięte

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Dorota Wieczorek:
No i wychodzi na to, że każdy medal ma co najmniej dwie strony :)
A fanatycy widzą tylko jedną:)
OSHO powiedział, że MIŁOŚĆ i NIENAWIŚĆ to dwie strony tej samej monety...
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: "Stare" dzieci w nowym związku

Robert Kuba(z) Nowakowski:
Ja pisałam o czymś całkiem innym. Mianowicie o tym, po co ludzie w ogóle chcą być z sobą. Bo jeśli dla siebie samych,
to dla mnie jest absolutnie naturalne, że są centrum swego świata. Ci dwoje. A nie rodzic z dzieckiem, kontra partner.
Aułć!!! Znam to... Ale to przecież zjawisko spotykane również
w biologicznie jednorodnych rodzinach... Jednak w przypadku kolejnej próby - to wyjątkowo chyba słabe zachowanie?

I w tym również mam hellingerowskie poglądy. Para jest dla siebie i ona jest najważniejsza. Dzieci ma "tylko" wychować dla świata. Jak dobrze wychowa, to one będą miały własne, udane życie i z przyjemnością będą wracały do rodziców naładować akumulatory. Zazwyczaj łamanie tych hierarchii prowadzi do bardzo nieudanego zycia wszystkich zainteresowanych, bo to zwykła ułuda, że dzieci dobrze się czują bedąc nazbyt "zawłaszczane" przez rodziców. Nie są. I przez całe życie nie potrafią tworzyć zdrowych relacji przez tą zbyt napietą i ne zerwaną pępowinę.

Rodzice zbyt często mylą swoje poczucie winy wobec pozostawionych dzieci z prawdziwym kochaniem tych dzieci. I z tego pomylenia sami mieszają w naturalnej strukturze rodziny. A to dobrze nie rokuje.

Następna dyskusja:

dzieci w związku




Wyślij zaproszenie do