Vital
L.
Forti et fideli
nihil difficile.
Temat: Seks z przyjacielem (przyjaciolka): Jak sie bardzo chce...
Dziś w pracy w trakcie przerwy weszliśmy z kolegami i koleżankami z pracy na powyższy temat.Opinii były podzielone. Jedna, która uzbierała najwięcej przeciwników, głosiła, ze „seks zabija przyjaźń”. „Zabija”, bo przyjaciele przestają postrzegać siebie jako przyjaciół. Zaczynają wyjaśniać, „kto jest winny/-a”. Czyli kłótnia i generalnie „ogólna destrukcja”.
Zwolennicy innej opcji rozwoju wydarzeń (przyznam, ze należałem do tej mniejszości) głównie optowali za tym, ze może to wręcz służyć początkiem bardziej poważnych relacji. W końcu, jeżeli w pewnym momencie miłość przekształca się w przyjaźń, to, dlaczego nie może być odwrotnie? Niby, dlaczego nie można podjąć tej „próby” z osoba, którą znasz, rozumiesz, szanujesz, a najważniejsze, której(-emu) ufasz? Niby, dlaczego przypadkowe relacje, które mogą skończyć się jakkolwiek, są bardziej preferowane?
Oczywiście, zakładamy, że mamy do czynienia z sytuacją, w której ani On, ani Ona nie mają partnera.