Temat: Sejm odrzucił projekty o związkach partnerskich
Beata B.:
Katarzyna B.:
o widzisz, teraz Ty uważasz argumenty innych za głupie :)))
Nie. Po prostu wiem, że emocje to jest coś, z czym się nie dyskutuje.
to była kalka twojej wcześniejszej wypowiedzi. chciałam sprawdzić jak reagujesz będąc po drugiej stronie swojego własnego zdania. :)
przeczytałam twoje ostatnie wypowiedzi i zgadzam się. z emocjami się nie dyskutuje.
twojemu? albo rzucisz tekst, że ktoś kwituje twoje argumenty "głupie", mimo że tego nie zrobił?
A jednak: nazywając argumenty wyobrażeniami, przemyśleniami, utopią, mnóstwem słów sensu mniej, wydawaniem się...
zadałam sobie trud i powiem, że stosujesz podwójne standardy. piszesz w tym wątku:
wklejasz dziwolągi, nie rozumiesz, ale wnioskujesz; "czepianie" się wg. własnego niezrozumienia; to co Tobie się wydaje; Ty tak to widzisz; czasem po prostu przeczytaj jak może być odebrany Twój tekst zanim go wyślesz...
tak piszesz o argumentach innych. rozumiem, że jak ktoś napisze, że Tobie się wydaje to zbrodniarz, ale w twoim tekście jest "czepianie, wydawanie, dziwolągi... to ma to głębokie uzasadnienie.
Jak najbardziej. Jak mówię: ja uważam, że nadmiar praw i państwa jest szkodliwy, to jest prezentowanie mojego punktu widzenia. Ale jak mówię: manipulujesz, nie radzisz sobie, wydaje ci się, się irytujesz, nie masz argumentów, to jest wyrażanie mojej, niekoniecznie poprawnej interpretacji.
nie, to jest opinia, ocena sytuacji, a nie interpretacja. wcześniej sama mnie wywołałaś do tablicy, bo nie zareagowałam na jeden z twoich tekstów, gromko pisząc "dlaczego mi nie odpowiedziałaś?". i odpowiedziałam. ale sama unikasz odpowiedzi na pytanie i podanie konkretów już drugi dzień. umykasz, eskalujesz lewakami i morderstwami, w końcu zaczynasz biednomisować, że Niemcy Cię biją.
nikt Cię nie bije. nie bardziej niż Ty innych.
jeszcze raz Cie zacytuję "Jak najbardziej się czepiam, ale nie po to aby Cię skrzywdzić..."
umiesz przyjąć, że nie tylko Ty tak prowadzisz dyskusję?
Co przeszkadza dziś ludziom respektować prawo?
czego dotyczy to pytanie? dyskusji o wprowadzanie prawa, którego komuś brakuje?
w respektowaniu nie chodzi o przeszkadzanie. to źle postawione pytanie.
Dlaczego go nie szanują? Dlaczego je obchodzą lub łamią?
bo mają w tym cel. w danej chwili ten cel przeważa nad konsekwencjami.
Bo albo jest głupie, niesprawiedliwe, kryminogenne, albo coś nie tak poszło z ich socjalizacją.
jesteś zwolenniczką teorii, że jak prawo głupie to należy je łamać?
Jeśli to pierwsze, to prawo trzeba zlikwidować, a nie łatać i sztukować, bo dalej będzie złe.
Beata... jak jest złe, to tak. ale to, o którym rozmawiamy nie jest złe. nawet nie zdążyliśmy sprawdzić jakie jest, a Ty już wiesz że wpłynie komuś na odpowiedzialność. skąd?
Ty sama uznałaś, że to prawo jest sposobem wyrównania szans homoseksualistów, ktoś wcześniej uznał, że dopuszcza je w przypadku heteroseksualnych. czyli... może jednak złe nie jest?
A jeśli to drugie to co?
Też zmieniać i sztukować prawo?
wprowadzenie prawa dla związków nie wynika z łamania jakichkolwiek przepisów. nie jest związane ze złą socjalizacją kogokolwiek. znowu robisz to samo - mieszasz dwie różne sytuacje i przenosisz konsekwencje łamania prawa na nowe prawo regulujące coś co nie jest uregulowane.
Przeszkadza ludziom płacenie daniny od własnego majątku? Boją się, że wpadnie on w niepowołane ręce? I dlatego chcą niby-małżeństw żeby nie płacić?
a dlaczego jak żyją według zasad partnerskich, to nie mają mieć prawa do tego co zarobili?
A dlaczego nie chcą zlikwidowania haraczu?
chcą właśnie. ale nie na zasadzie wyrzekania się swoich przekonań. nie na zasadzie zgody na czerwoną legitymację żeby dostać talon na malucha. to jest niemoralne wykorzystywanie prawa przez rozdzielanie nagród pokornym.
skoro mamy dbać o moralność, zasady, etykę to dbajmy, a nie mówmy że dbamy.
Czy to by nie było prostsze i obejmujące wszystkich, a nie wyjątki?
a po co ludzie chcą się różnić? zróbmy urawniłowkę.
państwo jest dla wszystkich, a nie dla wybranych. dlatego jeśli jest możliwość, nie burząca przyjętego porządku, to dlaczego nie?
uprzedzając argument konstytucji - konstytucja nie zamyka drogi do takich rozwiązań.
Dlaczego kwestionując moralność daniny z takiego źródła wybiera się jak ją obejść, zamiast jak ją zlikwidować?
kombinujemy zniesienie ślubu? idąc śladem twojego porównania, raczej prosimy aby system ulg nie dotyczył tylko związkowej grupy A, ale i związkowej grupy B.
To jest ten upadek obyczaju, to jest to obniżanie standardów o którym mówię od początku.
nie ma upadku obyczaju w regulacji życia tysięcy par. nie widzę też obniżania standardów przez prowadzanie uregulowań.
nie zrównuj obwiązującego złego prawa z nowym, planowanym prawem. to nie jest to samo. to znowu manipulacja.
Partner nie może się dowiedzieć o stan zdrowia w szpitalu? A baba z łóżka obok i wszyscy co do niej przychodzą z wałówą mogą? To dlatego należy zmienić prawo o związkach?
jasne. można się przemykać przez piwnice na Banacha. kiedyś to robiłam, kosztowało mnie to złocisza za każdym razem... tylko po co? nie lekceważ problemu jaki mają ludzie, których bliscy byli w szpitalu. bo problem istnieje.
twoje rozwiązanie "baba obok" jest właśnie typowym polskim kombinowaniem, przeciekaniem przez ochronę. demoralizowaniem. można tak ludzi tresować, tylko po co?
A co z dziećmi w związkach partnerskich? Skoro ich rozwiązywanie ma być dwustronną zgodą bez sądów, to kto się będzie liczył z ich dobrem i przyszłością?
nie czytałaś projektów.
Jakie powstaną urzędy i ewidencje do prowadzenia umów związkowych, albo ile więcej będzie chciało państwo od podatników żeby obsłużyć te nowe zadania? Dlaczego wszyscy mają za to płacić, że jakaś część ludzi chce "po swojemu" zamiast się dostosować?
a jak się dostosują, to kto zapłaci za ich umowy? tyle samo papieru, ten sam podpis... ale jak się dostosują, to za nich zapłacisz. jak się ugną... to dostaną nagrodę.