Temat: samotność w wielkim mieście

Krystyna Zagórska:
Ja do tego inaczej podchodze. Mnie jest zal po prostu takich ludzi. Zeby mnie wyprowadzic z rownowagi trzeba wejsc na wyszy poziom komunikacji. Zwykle prostackie obrazenie nie wystarczy - zalatwia sie to albo cieta riposta - wtedy koles trawi przez pol nocy co sie do niego powiedzialo albo patrzy sie na niego jak na idiote i dwie opcje: odchodzi jakby nie zauwazylo sie jego obecnosci (traktowanie jak powietrze) albo spojrzenie jakby byl odrazajacy, np. wpadl w jakies g...o. Zanim zrozumie co sie stalo (albo w ogole nie zrozumie) to ma sie juz szanse na fajna zabawe z ciekawymi osobami ;)

Szkoda nawet jednego dżula energii na takich kretynow...
Oj nie mogę się z Tobą zgodzić :) Jeśli gość wypala z takim tekstem, to największy obciach dla niego i jego kolegów jest wtedy, jak gość dostaje w pysk :) bo cięta riposta nie trafi, dziwnie się spojrzysz to jeszcze Ci powie "to sp..." :) jak odejdziesz to wzruszy ramionami i pójdzie do innej z takim pytaniem :) i zaufaj mi, nie będzie trawił przez pół nocy nad tym co mu powiedziałaś :) choć tak zupełnie szczerze, to chyba naprawdę warto po prostu odejść :) bo waląc go w ryj, co jednak byłoby przyjemnością, wiele nie uzyskamy :) a kto wie czy to nie jakiś kretyn, który mógłby pójść na kobietę z łapami :)[edited]Krzysztof B. edytował(a) ten post dnia 09.07.10 o godzinie 00:10
Krystyna Zagórska

Krystyna Zagórska European Digital
Manager, Cheil
Poland

Temat: samotność w wielkim mieście

W moich malych torebkach nie mieszcza sie sztachety, zebym mogla z taka na niego pojsc ;)
W takich sytuacjach to szkoda mi nawet zastanawiac sie nad tym co on i jego koledzy pomysla (jesli maja w ogole taka funkcje pod wlosami/golonymi lbami). Ze tak to ujme... oni maja swoja grupe docelowa a ja swoja. One nigdy sie nie pokryja. Zupelnie inne swiaty. W zwiazku z tym nawet jego 'spie....j' nie wzruszy mnie bo znaczy to dla mnie jak to w piosence "... mniej nize zeeeeroooo" ;) Co innego gdyby ktos z mojego swiata powiedzialby mi cos takiego... hmm ale to w sumie wykluczone bo jest z mojego swiata gdzie takie rzeczy nie zdarzaja sie ;)

konto usunięte

Temat: samotność w wielkim mieście

Tak wracając do artykułu ...
Nie wypowiem się o Londynie i nie wiem czemu polskie serwisy z takim uporem
maniaka publikują artykuły dotyczące GB, ale może ma to coś wspólnego z ilością polskich emigrantów na wyspach, może z poziomem dziwności wybijającym się ponad inne kraje.

Tak czy inaczej ...
Gdy przebywałem swego czasu w Holandii ludzie byli bardzo otwarci. Nie było problemu z poznaniem nowej osoby nawet na środku ulicy w Amsterdamie i zaczęcia znajomości od zwykłego "hej". W ciągu tygodnia (akurat mieszkałem w mniejszej miejscowości) poznałem większość sąsiadów - dzięki zaproszeniom na grilla itd. W Polsce mieszkam w jednym mieszkaniu od 4 lat i nie mam nawet najmniejszej wskazówki co do tego, jak mają na imię mieszkające najbliżej mnie osoby. Wiem tylko, że jedna sąsiadka śpiewa i zaprasza koleżanki na wspólne próby - mieszka nade mną.

Nie rozumiem tych tendencji do robienia z podstawowych spraw ludzkich skomplikowanych rzeczy na miarę (np. dla mnie) fizyki kwantowej. Natomiast faktycznie istnieje tendencja do coraz większej atomizacji społeczeństwa (izolacji jednostek). Wynika to przede wszystkim z reklam. Jak siedzisz w domu choć kilka godzin, to zdążysz zobaczyć co najmniej 20 reklam mówiących o tym, czego Ci brakuje, jak powinieneś wyglądać i co mieć, żeby być popularnym itd. Ludzie to podłapują i wydaje im się, że "nie mają, czego trzeba" do rozpoczęcia nowych znajomości - taka tylko moja luźna opinia oparta o doświadczenia zebrane podczas mieszkania w pobliżu galerii handlowej.
Krystyna Zagórska

Krystyna Zagórska European Digital
Manager, Cheil
Poland

Temat: samotność w wielkim mieście

Adrian Wysocki:
Tak czy inaczej ...
Gdy przebywałem swego czasu w Holandii ludzie byli bardzo otwarci. Nie było problemu z poznaniem nowej osoby nawet na środku ulicy w Amsterdamie i zaczęcia znajomości od zwykłego "hej". W ciągu tygodnia (akurat mieszkałem w mniejszej miejscowości) poznałem większość sąsiadów - dzięki zaproszeniom na grilla itd. W Polsce mieszkam w jednym mieszkaniu od 4 lat i nie mam nawet najmniejszej wskazówki co do tego, jak mają na imię mieszkające najbliżej mnie osoby. Wiem tylko, że jedna sąsiadka śpiewa i zaprasza koleżanki na wspólne próby - mieszka nade mną.
Nie masz ani jednej wskazówki? A może czas zapukać do sąsiadów i powiedzieć: Cześć, jestem Adrian, mieszkamy przez ścianę, może wpadniesz/cie wieczorem na wino, poznamy sie, pogadamy? :)
Ja tak zrobiłam (+ ciasto ;P) i mam teraz swietnych sasiadow (czasem kolacyjki, czasem winko, czasem pogaduchy do rana, sasiad zawsze przychodzi z pomoca jak trzeba oprawic choinke ;P).
Piotr M.

Piotr M. Senior Talent
Management
Consultant

Temat: samotność w wielkim mieście

Hej Adrian,
Tak odnosząc się - bo 2 rzeczy mnie ruszyly. Mieszkałem w Holandi i pracowalem tam w jednej z fundacji Ommen (niedaleko od Ammelo). Co mnie zastanowiło to rzeczywiści kontakt o jakim piszesz zdarzający się często i szybko. Jednak potem okazywało się, że kontakt ten jest powierzchowny - wrecz jak w niektorych filmach sensacyjnych - ludzie dawali look po sobie i cisza, albo zmiana tematu.
Czytalem gdzies pozniej wyniki badan (Gert Hofstede je prowadzila - sam Holender), ktore tą obserwację potwierdzily. Holendrzy w dużej większości demonstrują ogromną otwartość na nowy kontakt, sympatię i ciekawość innego człowieka / kultury - jednak obrona ich domu, wartości itd - nawet przed pytaniami jest mocno wprogramowana. Przykładem takich rozmów o jakich pamiętam były np. kwestia rasowe, polityka, ale też lekkie typu "co sądzicie o niemieckich autach..."
Mam też sporą wątpliwość co do Twojej diagnozy, że przyczyną atomizacji Polakow jest reklama. Możesz mi wierzyć, we wspomnianej przez Ciebie Holandii też nadają reklamy ;-) .
Ja bym szukał przyczyn w piramidzie Maslowa, która jest wciąż trochę zaburzona u ludzi na dorobku - inne wartości (bardziej bazowe niż dobra przyjaźń - nowa niedawno nawiązana) są ważne. Stąd ludzie trzymają stare przyjaźni (chyba, że wyjadą - tutaj stają się nowi w nowym mieście i podpadają pod naszą szerszą obserwację) a nowych nie zawierają.

Pzdr,

Piotr

Temat: samotność w wielkim mieście

Krystyna Zagórska:
W moich malych torebkach nie mieszcza sie sztachety, zebym mogla z taka na niego pojsc ;)
W takich sytuacjach to szkoda mi nawet zastanawiac sie nad tym co on i jego koledzy pomysla (jesli maja w ogole taka funkcje pod wlosami/golonymi lbami). Ze tak to ujme... oni maja swoja grupe docelowa a ja swoja. One nigdy sie nie pokryja. Zupelnie inne swiaty. W zwiazku z tym nawet jego 'spie....j' nie wzruszy mnie bo znaczy to dla mnie jak to w piosence "... mniej nize zeeeeroooo" ;) Co innego gdyby ktos z mojego swiata powiedzialby mi cos takiego... hmm ale to w sumie wykluczone bo jest z mojego swiata gdzie takie rzeczy nie zdarzaja sie ;)
Zgadzam się, ale tak na przyszłość - w układzie słonecznym mamy tylko jedną ziemię i cały ten świat :) niestety :) ale ja też czasem mam wrażenie, że żyję w jakimś zupełnie innym, także spoko :)
Piotr M.

Piotr M. Senior Talent
Management
Consultant

Temat: samotność w wielkim mieście

Krystyna Zagórska:
Adrian Wysocki:
Tak czy inaczej ...
Gdy przebywałem swego czasu w Holandii ludzie byli bardzo otwarci. Nie było problemu z poznaniem nowej osoby nawet na środku ulicy w Amsterdamie i zaczęcia znajomości od zwykłego "hej". W ciągu tygodnia (akurat mieszkałem w mniejszej miejscowości) poznałem większość sąsiadów - dzięki zaproszeniom na grilla itd. W Polsce mieszkam w jednym mieszkaniu od 4 lat i nie mam nawet najmniejszej wskazówki co do tego, jak mają na imię mieszkające najbliżej mnie osoby. Wiem tylko, że jedna sąsiadka śpiewa i zaprasza koleżanki na wspólne próby - mieszka nade mną.
Nie masz ani jednej wskazówki? A może czas zapukać do sąsiadów i powiedzieć: Cześć, jestem Adrian, mieszkamy przez ścianę, może wpadniesz/cie wieczorem na wino, poznamy sie, pogadamy? :)
Ja tak zrobiłam (+ ciasto ;P) i mam teraz swietnych sasiadow (czasem kolacyjki, czasem winko, czasem pogaduchy do rana, sasiad zawsze przychodzi z pomoca jak trzeba oprawic choinke ;P).
no ale Ty masz na imię Krystyna... Wiemy przecież jakie są Krystyny...
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: samotność w wielkim mieście

Ja nie wiem.

konto usunięte

Temat: samotność w wielkim mieście

Krystyno ... oczywiście jest w tym moja wina - temu nie przeczę. ;-)

Piotrze ... nie jestem specjalistą jakby , to tylko taka moja opinia.
Natomiast w Holandii byłem 3 x 3 miesiące, więc też nie wiem jak to
wygląda w sprawach długodystansowych niepowierzchownych znajomości.
Jednak przypuszczam, że żadna z tych osób nie pożyczyła by mi samochodu ;-D

To może jeszcze do tych reklam dodamy wcześniejszy komunizm ? Tzn. kiedyś
trudniej było określić status materialny osoby, kiedy większość nic nie miała,
więc wprowadzenie kapitalizmu w pewien sposób stworzyło "dążenie do bycia kimś"
i demonstrowanie tego - niestety zwykle poprzez pieniądze. To ma też związek z piramidą masłowa oczywiście.

Też pewnym rodzajem bariery jest egocentryzm. Ja np. jestem na tyle bezczelny i zły, że z jednej strony nie dam bezdomnemu funduszy, ale z drugiej na tyle miły, że mogę z nim chwilę pogadać. W ogóle z kimkolwiek. Kiedyś wpakowałem się w sytuację, że zapomniałem przestawić czasu i zamiast 12 miałem na zegarku 11, więc siedziałem sobie na rynku czekając na odpowiednią godzinę - przysiadł się jakiś jegomość emeryt - okazało się, że z tym samym problemem (czekał na mszę w pobliskim kościele) i tą godzinę spędziliśmy rozmawiając o Wrocławiu po II wojnie światowej (ja miałem wiadomości z książek, on z obserwacji - było o czym pogadać).

Jakby "towarzyskość" to nie jest cecha, którą się włącza i wyłącza w zależności od potrzeb. Jeżeli na co dzień ktoś siedzi cały czas w zamkniętym pokoju to trudno, żeby nawet po wyjściu na imprezę nagle stał się duszą towarzystwa. Ponieważ artykuł dotyczy też "samotności" w rozumieniu "ojej, nie mam dziewczyny/chłopaka" to dodam, że właśnie taka próba "bycia towarzyskim", jeżeli jest inicjowana na potrzeby kontaktu z ciekawą partnerką, podczas gdy na co dzień nie rozmawia się z nikim, zapewne nie pójdzie najlepiej.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: samotność w wielkim mieście

na cidzień rozmawiam tu i mam do dyspozycji też minimum 2 ludzi w realu
czasem udaje mis ię być duszą towarzystwa a innym razem potrafię się spiąć
nie ma na to reguły

słyszałem też opinię, że Polacy w ogóle mają problem z wyluzowaniem na zawołanieMarcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 09.07.10 o godzinie 01:22

konto usunięte

Temat: samotność w wielkim mieście

Marcin Południkiewicz:
na cidzień rozmawiam tu i mam do dyspozycji też minimum 2 ludzi w realu
czasem udaje mis ię być duszą towarzystwa a innym razem potrafię się spiąć
nie ma na to reguły

słyszałem też opinię, że Polacy w ogóle mają problem z wyluzowaniem na zawołanieMarcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 09.07.10 o godzinie 01:22

Wyluzowanie na zawolanie??!! Ludzie to nie maszynki...
Piotr M.

Piotr M. Senior Talent
Management
Consultant

Temat: samotność w wielkim mieście

Marcin Południkiewicz:
Ja nie wiem.
Koleżeńskie, wesołe i pomocne z natury. zobacz, że imieniny Krystyny oprócz / podobnie jak Barbary to prawie święto narodowe. i nie sądzę, że dlatego, że jest wiele osób o tym imieniu.

konto usunięte

Temat: samotność w wielkim mieście

Piotr Michalczuk:
Marcin Południkiewicz:
Ja nie wiem.
Koleżeńskie, wesołe i pomocne z natury. zobacz, że imieniny Krystyny oprócz / podobnie jak Barbary to prawie święto narodowe. i nie sądzę, że dlatego, że jest wiele osób o tym imieniu.

E tam... ja znam jedna Krystyne z gazowni- podla swinia jakich malo!
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: samotność w wielkim mieście

Nie można generalizowac, ludzie sa rózni....Holendrzy owszem są bardzo otwarci ale NAWET TAM nie wpadniesz do kolegi/sąsiada z niezapowiedzianą wizytą, tam trzeba się zapowiedzieć. Szwedzi wogóle się do siebie nie uśmiechają, na wsi jeszcze czasem w mieście prawie nigdy, Polacy są mimo wszystko bardzo serdeczni, kultywują tradycję i czym chata bogata jest u nas wciaż aktualne, spontaniczne odwiedziny mogą liczyc na kawę, nie jest tak źle.
Poza tym my naprawde powaznie traktujemy rodzine i kontakty rodzinne sa u nas najczesciej bardzo silne. Tego za granica nie zauważyłam prócz nielicznych wyjatkow. U nas wesele to impreza rodzinna, do której się przygotowuje wspólnie, o której informuje sie z wyprzedzeniem..za granicą czesto syn staje w progu drzwi rodziców ze słowami - hej to moja żona a to moje pięcioletnie bliźniaki....
Jest taka teguła - jeśli chcesz usmiechu, życzliwosci i nowych znajmosci pokaż, ze masz na nie ochotę.
Krystyna Zagórska

Krystyna Zagórska European Digital
Manager, Cheil
Poland

Temat: samotność w wielkim mieście

Krzysztof B.:
Krystyna Zagórska:
W moich malych torebkach nie mieszcza sie sztachety, zebym mogla z taka na niego pojsc ;)
W takich sytuacjach to szkoda mi nawet zastanawiac sie nad tym co on i jego koledzy pomysla (jesli maja w ogole taka funkcje pod wlosami/golonymi lbami). Ze tak to ujme... oni maja swoja grupe docelowa a ja swoja. One nigdy sie nie pokryja. Zupelnie inne swiaty. W zwiazku z tym nawet jego 'spie....j' nie wzruszy mnie bo znaczy to dla mnie jak to w piosence "... mniej nize zeeeeroooo" ;) Co innego gdyby ktos z mojego swiata powiedzialby mi cos takiego... hmm ale to w sumie wykluczone bo jest z mojego swiata gdzie takie rzeczy nie zdarzaja sie ;)
Zgadzam się, ale tak na przyszłość - w układzie słonecznym mamy tylko jedną ziemię i cały ten świat :) niestety :) ale ja też czasem mam wrażenie, że żyję w jakimś zupełnie innym, także spoko :)

Kurcze a myslalam, ze jest duzo tych swiatow. Nie wyprowadzaj mnie prosze z tego przekonania. Zdarza mi sie nie raz jeszcze odpowiedz: ze nasze mapy mentalne sie nie nakladaja. To na szczescie w kategoriach kartograficzno-psychologicznych jest mozliwe ;)

A Krysie sa mile jesli chca a jesli nie chca to lepiej nam nie wchodzic w droge ;) Pewnie ta z 'gazowni' nie chciala bym mila ;P

konto usunięte

Temat: samotność w wielkim mieście

Krystyna Zagórska:
A Krysie sa mile jesli chca a jesli nie chca to lepiej nam nie wchodzic w droge ;) Pewnie ta z 'gazowni' nie chciala bym mila ;P

ja tam znam jedną i jest super kobita:)))))
więc może coś w tym jest:)
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: samotność w wielkim mieście

Marcin Struzik:
Marcin Południkiewicz:
na cidzień rozmawiam tu i mam do dyspozycji też minimum 2 ludzi w realu
czasem udaje mis ię być duszą towarzystwa a innym razem potrafię się spiąć
nie ma na to reguły

słyszałem też opinię, że Polacy w ogóle mają problem z wyluzowaniem na zawołanieMarcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 09.07.10 o godzinie 01:22

Wyluzowanie na zawolanie??!! Ludzie to nie maszynki...

Jackson ponoć tak potrafił.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: samotność w wielkim mieście

Joanna W.:
Nie można generalizowac, ludzie sa rózni....Holendrzy owszem są bardzo otwarci ale NAWET TAM nie wpadniesz do kolegi/sąsiada z niezapowiedzianą wizytą, tam trzeba się zapowiedzieć. Szwedzi wogóle się do siebie nie uśmiechają, na wsi jeszcze czasem w mieście prawie nigdy, Polacy są mimo wszystko bardzo serdeczni, kultywują tradycję i czym chata bogata jest u nas wciaż aktualne, spontaniczne odwiedziny mogą liczyc na kawę, nie jest tak źle.
Poza tym my naprawde powaznie traktujemy rodzine i kontakty rodzinne sa u nas najczesciej bardzo silne. Tego za granica nie zauważyłam prócz nielicznych wyjatkow. U nas wesele to impreza rodzinna, do której się przygotowuje wspólnie, o której informuje sie z wyprzedzeniem..za granicą czesto syn staje w progu drzwi rodziców ze słowami - hej to moja żona a to moje pięcioletnie bliźniaki....
Jest taka teguła - jeśli chcesz usmiechu, życzliwosci i nowych znajmosci pokaż, ze masz na nie ochotę.

Nie wiem.
Słyszałem, że Włosi są bardzo prorodzinni.Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 09.07.10 o godzinie 10:31
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: samotność w wielkim mieście

Marcin Południkiewicz:
Joanna W.:
Nie można generalizowac, ludzie sa rózni....Holendrzy owszem są bardzo otwarci ale NAWET TAM nie wpadniesz do kolegi/sąsiada z niezapowiedzianą wizytą, tam trzeba się zapowiedzieć. Szwedzi wogóle się do siebie nie uśmiechają, na wsi jeszcze czasem w mieście prawie nigdy, Polacy są mimo wszystko bardzo serdeczni, kultywują tradycję i czym chata bogata jest u nas wciaż aktualne, spontaniczne odwiedziny mogą liczyc na kawę, nie jest tak źle.
Poza tym my naprawde powaznie traktujemy rodzine i kontakty rodzinne sa u nas najczesciej bardzo silne. Tego za granica nie zauważyłam prócz nielicznych wyjatkow. U nas wesele to impreza rodzinna, do której się przygotowuje wspólnie, o której informuje sie z wyprzedzeniem..za granicą czesto syn staje w progu drzwi rodziców ze słowami - hej to moja żona a to moje pięcioletnie bliźniaki....
Jest taka teguła - jeśli chcesz usmiechu, życzliwosci i nowych znajmosci pokaż, ze masz na nie ochotę.

Nie wiem.
Słyszałem, że Włosi są bardzo prorodzinni.Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 09.07.10 o godzinie 10:31

Tak, są najbardziej kochają zone i dzieci a zaraz potem kochankę.

konto usunięte

Temat: samotność w wielkim mieście

Joanna W.:
Tak, są najbardziej kochają zone i dzieci a zaraz potem kochankę.

a przede wszystkim i nade wszystko samych siebie:))

Następna dyskusja:

SAMOTNOŚĆ




Wyślij zaproszenie do