Temat: Samobójstwo z miłości
Agata Morawska:
Witam,
Rozmawiałyśmy o DEFINICJI bólu istnienia a nie o filozofii romantycznej.
Naturalnie, proszę Pani. Problem polega na tym, że definicja "bólu istnienia" została stworzona przez filozofa romantycznego:))))
Z pierwszego Pani postu wywnioskowałam, może błędnie, że dokładnie odnosi się Pani do pojęcia filozoficznego, a nie do czegoś, co stworzyła sobie Pani na swój prywatny użytek:)
Pani twierdziła ,że samobójstwo z miłości zdefinicji nie ma nic wspólnego z bólem istnienia.
Błąd logiczny:) Jest dokładnie odwrotnie, niż Pani pisze. To ów ból istnienia nie ma nic wspólnego z samobójstwem z miłości. Oto moje słowa:
ból istnienia, jak sama nazwa wskazuje, wynika z samego faktu istnienia:) Nie ma tu w zasadzie innych powodów. Tak więc to błąd logiczny odnosić go do samobójstwa z miłości...
Ja się z tym poglądem nie zgadzam.
Ma Pani prawo. W końcu tak się rozwija myśl filozoficzna na świecie:)))))
W związku z powyższym przytoczyłam definicję "Weltschmerc",na który to właśnie Pani sie powołuje,a w której wyrażnie pokazany jest związek z miłością.
Przytoczyła Pani ściągę internetową:) Ze słabą znajomością tekstu literackiego, niestety:)))
Więc zapraszanie na wykłady z ww.jest co prawda kuszące,ale też jest zbaczaniem z tematu PROSZĘ PANI,a nie podjęciem konstruktywnej dyskusji.
Ale o czym mam z Panią dyskutować???? Tworzy sobie Pani definicję, podpiera się ściągami pisanymi przez i dla małolatów i na dodatek uważa je Pani za autorytet. No gratuluję serdecznie poziomu merytorycznego dyskusji:))
"Koleżanko"-jest jednym ze zwrotów grzecznościowych,gdyby Pani nie wiedziała:)
To przecież ja jestem grzeczna wobec Pani. Tak się składa, że mogłybyśmy bardzo szybko dojść do porozumienia, gdyby mnie Pani nie atakowała swoimi dość niewybrednymi i ironicznymi uwagami na temat tego, że powinnam pogłębić swoją wiedzę. Nie zastosowałam wobec Pani tego typu chwytów erystycznych, nie obraziłam Pani, po prostu podważyłam Pani definicję bólu istnienia. Wyszłam od filozofii. I tyle.
"...Przepraszam, przykro mi bardzo, ale nie czytam ściąg internetowych, na których można przeczytać prawie wszystko. Staram się raczej sięgać do oryginału. .." -chyba jest tu pewna niekosekwencja? Powyżej sama Pani umieszcza link do słownika polskiego, a teraz twierdzi,że nie korzysta z internetowych ściąg?
Słownik języka polskiego, o ile mi wiadomo, nie jest ściągą. Pisząc rozmaite prace na wszystkich studiach, posługiwałam się słownikami i jakoś żaden profesor tego nie zakwestionował:) Podałam Pani link, bo przecież nie mogę w inny sposób pokazać definicji słownikowej. Co mam Pani słownik języka polskiego na kolanach przynieść??:))) Litości!!!:)))
Pozdrawiam, życząc wciąż udanego popołudnia
Małgorzata Bazan