Temat: SAMA Z WYBORU
Natalia M.:
Marcin Południkiewicz:
Natalia M.:
Nie wiem, czy przeczytałeś zanim napisałeś. Piszesz o sprzecznościach.
Skoro dojrzałość to branie odpowiedzialności NA SIEBIE I ZA SIEBIE, to czy z kimś jesteśmy czy nie wciąż poziom odpowiedzialności jest taki sam, jesteśmy odpowiedzialni za SIEBIE. Więc decydujemy o sobie, mimo wszystko w każdym przypadku.
Tylko za siebie a nie za siebie i kogoś.
1=/=2.
Nic mi nie wynika z tej arytmetyki :) Czy sama czy z kimś, Ponosimy odpowiedzialność za siebie (ewentualnie za zwierzęta, które oswoiliśmy, raz przekarmiłam rybki i od tego czasu wole karmić swojego partnera bynajmniej powie mi, że jest najedzony ;p)
Prościej.
Większa jest odpowiedzialność za jedną czy dwie osoby?
:)
Będąc samemu nie musisz liczyć s iez uczuciami drugiej osoby.
To że nie dzielimy życia z kimś nie predestynuje nas do bezmyślnego zachowania? gdzie tu logika?
Chodzi mi o to, że wracając do domu nie musisz sie ani tlumaczyć ani dostosowywać do kogoś, w rezultacie masz mniej na głowie.
Druga strona medalu - samemu ciężej jest dźwigać problemy życia.
Nie zawsze. Chyba, że piszesz o samotnych matkach.
Przychodzisz do domu, nikt nie czeka na ciebie z herbatą i nie pomoże podzielić problemów na pół.
Czasami łatwiej też unikać problemów.
Nie ma zazdrości, nie obawiasz się rozwodu bo nie dzielisz majątku, nikt nie odbierze Ci praw do dziecka. Być moż enie musisz płacić długów za partnera hazardzistę.
Herbata przy tym to na prawdę żaden problem.
Moim zdaniem na głowie masz więcej.
Odchodzi zazdrosć, czyjeś uczucia, nie musisz brać kredytu, widziałem mieskania do wynajęcia za 300-400 zł miesięcznie wWarszawie a poza Warszawą metry mieszkań są strasznie tanie.
Zakupy i tak robię i tak robię i tak wybnosze śmieci i tak.
Co może być jeszcze problemem?
Pracujesz i masz i opłacasz rachunki, nic poza tym.
Aha, pracując rzadko jesteś w domu, więc mniejszy bałagan, tylko z kurzu wyczyścić i koniec.
No i jako kobieta nie jesteś wykorzystywana przez potencjalnego szowinistę, który każe ci dwa razy więcej ugotować.
Ale czy główny powód wyboru partnera to posiadanie mniejszej ilości rzeczy na głowie?
Pomyślmy, bogaci mają służbę i nic nie musisz robić, biedny jak się stara to sam ugotuje no i być może będzie miał jeszcze pracę a i tak pewnie znajdziesz jakąś robotę dla siebie.
Tłumaczenie i dostosowywanie do kogoś jakoś nie kojarzy mi się ze szczęśliwym związkiem. Jakiś smutny skrypt.
Wspólne plany, podróżae, czasami trzeba iś cna kompromisy a zatem choć minimalnie się dostosowywać.
Albo przyzwyczajać, bo być moze masz inne zdanie np. na temat higieny.
On się myje raz na tuydzień a Ty chciałabyś by codziennie.
I ktoś musi pójść na ustepstwo.
Albo jedno z Was albo obydwoje.
I np. ustalicie, że należy się kąpać 3 razy w tygodniu.
A pancerz ochronny - kto go nie ma? W jakiejkolwiek formie byśmy nie mieli, zawsze się przed czymś chronimy.
Ale nie przed tym czego skrycie pragniemy i to na zawsze.
To nie pancerz przed miłością ale przed zranieniem i cierpieniem. Ludzkie.
Czasami ten pancerz chroni także przed miłością.
Nie chcę przeżywać tego ponownie, więc ten mimo, że miły to jednak nie bo zapewne zrobi to co poprzednik.
I nici z miłości.
Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 16.06.10 o godzinie 00:07