konto usunięte

Temat: sama nie wiem...

IKA -KTS:
a gdzie ty byles jak cie nie było? a?

na odwyku..:)

jak widać nie poskutkowało:)))
Beata Slusarek

Beata Slusarek Staraj się dojrzeć
promyk światła tam,
gdzie inni widzą
t...

Temat: sama nie wiem...

Łukasz P.:
Beata Ś.:

:))
Witaj Łukaszku :*

witaj Beatko:)
Wygrzebałeś się z papierów?:)

konto usunięte

Temat: sama nie wiem...

Łukasz P.:
IKA -KTS:

a gdzie ty byles jak cie nie było? a?

na odwyku..:)

jak widać nie poskutkowało:)))
pogratulowac ;p

konto usunięte

Temat: sama nie wiem...

Beata Ś.:
Łukasz P.:
Beata Ś.:

:))
Witaj Łukaszku :*

witaj Beatko:)
Wygrzebałeś się z papierów?:)


tak mam trochę luźniej.

Przyglądam się tej dyskusji i widzę wiele wniosków zgodnych z moimi.
problem tylko praktykowania tego:))
Beata Slusarek

Beata Slusarek Staraj się dojrzeć
promyk światła tam,
gdzie inni widzą
t...

Temat: sama nie wiem...

Łukasz P.:


tak mam trochę luźniej.

Przyglądam się tej dyskusji i widzę wiele wniosków zgodnych z moimi.
problem tylko praktykowania tego:))
w teorii tu wszyscy sa mistrzami:]

konto usunięte

Temat: sama nie wiem...

Ślicznie wyglądasz Beatko na zdjęciu:).
Beata Slusarek

Beata Slusarek Staraj się dojrzeć
promyk światła tam,
gdzie inni widzą
t...

Temat: sama nie wiem...

Łukasz P.:
Ślicznie wyglądasz Beatko na zdjęciu:).
dziękuję...jakoś rok albo dwa lata ma to zdjęcie:]
Alina K.

Alina K. Administruję,
zarządzam, szkolę

Temat: sama nie wiem...

IKA -KTS:
nie może tego wiedzieć. Ale jeżeli ktoś lubi po prostu ten "sport" bo tak rozumiem Twój zwrot - miał romanse to przemyśl to bardzo długo.
wmawia mi, ze sie zestarzał, i juz mu sie nie chce....
Jesuuu Ika, to nie z powodu, że to nie fair rzucił to tylko, że cośtam w spodnaich przestało swędzieć? no piękny materiał na partnera...

konto usunięte

Temat: sama nie wiem...

Agnieszka Międzik:
nie ma takiej opcji, generalnie znam mnóstwo przykładów z życia wziętych i swojego też ,że jak raz zdradzi się
partnera , to niestety nie kończy się to tylko na tym jednym razie...

Dlaczego "nie ma takiej opcji"? Może być tak jak napisałaś Ty i tak jak napisała Alina. Wnioskuję, że jesteś tak wkurzona na zdradę w ogóle, że chciałabyś, żeby ktoś kto raz zdradził (w domyśle Ciebie) NA PEWNO zdradzał po raz kolejny, skoro Ciebie śmiał zdradzić. To nawet zrozumiałe :) ale niestety nie takie proste. Ja z kolei znam wiele związków, gdzie ktoś zdradził i jest teraz w związku z tym, z kim zdradził... W związku szczęśliwym i trwałym, bez zdrad, choć pewnie nie bez wyrzutów sumienia na początkowym etapie. Więc nie ma co uogólniać i się unosić.

Poza tym nie wiem, czemu ludzie tak się boją zdrad - napisałaś wcześniej:
(...) tak bardzo chciałam zrobić na złość wszystkim innym
kobietom, bo jakaś pindeczka stwierdziła że zepsuje mi życie
(...)

Skoro mój facet mnie zdradził i ja się o tym dowiaduje i on woli być z nią, to odeślę jej go i jeszcze dołączę kwiaty z podziękowaniami za otworzenie mi oczu :) Bo to oznacza, że ja do tej pory nie wiedziałam, z jakim człowiekiem jestem. I to bez względu na to, czy jest seryjnym podrywaczem (więc ją też za chwile zostawi), czy w niej się po prostu zakochał i będą żyć długo i szczęśliwie. Ja się cieszę, że mnie już w tym układzie nie ma. Oczywiście to może się trochę skomplikować jak się ma dzieci, wspólnym majątek, i 20 lat małżeństwa za sobą. Ale w przeciwnym razie nie wiem, czym się tak zadręczamy pisząc "jakaś pinda zabrała mi faceta", a nich zabiera... Skoro on dał się zabrać, to poczekamy na lepszego :)Karolina Bik edytował(a) ten post dnia 23.10.09 o godzinie 09:59

konto usunięte

Temat: sama nie wiem...

Ja na Twoim miejscu pewnie też miałabym potrzebę napisania takiego maila i wyrzucenia wszystkiego z siebie, więc napisz, zapisz go na kompie, ale nad wysłaniem go do adresata dobrze się zastanów. On się takiego maila w ogóle nie spodziewa. Z tego, co piszesz to on nie wie, że jest dla Ciebie tak ważny. Nie widzę też możliwości, żeby taki list mógł cokolwiek zmienić. Ty się zawiodłaś, ale sama na pewno dobrze wiesz, że głównie na swoich wyobrażeniach i oczekiwaniach, więc emocjonalny mail z pretensjami, których on nie zrozumie nie jest chyba najlepszym pomysłem.
Nad zachowaniem tej relacji w obecnej formie też bym się zastanowiła. Wiem, łatwo się mówi: "nie angażuj się emocjonalnie" skoro już dawno przegapiłaś tę granicę, ale spróbuj się zdystansować, bo to może Ci tylko wyjść na dobre.
Nie będę prawić morałów: "trza było nie liczyć na nic, bo był żonaty, bla bla bla...". Myślę, że skoro poznałaś go, kiedy już się rozwodził, to miałaś prawo mieć nadzieję na coś... Tylko, że on wybrał inną i na to już nic nie poradzisz. Ja bym z tej "przyjaźni" zrezygnowała, przynajmniej dopóki nie chodzi Ci wcale o przyjaźń - bo umówmy się, teraz masz ciągle nadzieję na coś więcej.
O przyjaźni będziesz mogła z czystym sumieniem powiedzieć, kiedy ucieszysz się na wiadomość o jego ślubie z tą nową kobietą i np. o narodzinach dziecka. Z tego co napisałaś, zdecydowanie nie jest to jeszcze ten moment...
Aleksandra Ś.:
dowiedziałam się że człowiek niezwykle mi bliski odchodzi od swojej żony do innej kobiety... poczułam się tak jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody... poczułam się głęboko zraniona i zawiedziona...
nie wiem co dokładnie do niego czuję, ale z pewnością jest to coś więcej niż zwykła przyjacielska sympatia.. nie jestem też pewna jaki dokładnie jest jego stosunek do mnie, ale sądząc po naszych rozmowach to przynajmniej traktuje mnie jak przyjaciela...
nauczyłam się radzić sobie z tym że ma żonę, nigdy nie mówiłam mu o swoich względem niego uczuciach... ale to, że od kilku lat ma inną, jest ponad moje siły... muszę jakoś poradzić sobie z tą nową sytuacją i z pewnością za jakiś czas mi przejdzie, ale na razie jest to dla mnie nie do wytrzymania... a najbardziej boli mnie nawet nie to, że ma kogoś (bo w gruncie rzeczy pogodziłam się z tym że ze mną nie będzie) tylko to, że dowiedziałam się o całej sprawie przypadkiem i nie od niego... a wydawało mi się że sobie nawzajem ufamy...
postanowiłam teraz szczerze i otwarcie powiedzieć mu jak bardzo mnie to wszystko boli... mailowo, bo mieszkamy daleko od siebie (chociaż tą drogą ciężko jest wyrazić się tak żeby zostać dobrze zrozumianym)... nie mogę już dłużej tego wszystkiego w sobie kotłować... mam tylko nadzieję że ta rozmowa nie zniszczy panujących między nami stosunków a może pomoże oczyścić atmosferę... ja w każdym razie jestem na takim etapie, że potrzebuję takiej "godziny szczerości"Karolina Bik edytował(a) ten post dnia 23.10.09 o godzinie 10:31
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: sama nie wiem...

Karolina Bik:
Ja na Twoim miejscu pewnie też miałabym potrzebę napisania
mądrze napisane
Darek S.

Darek S. Raz się żyje potem
się tylko straszy!

Temat: sama nie wiem...

Aleksandra Ś.:
nie wiem jak to wyjaśnić, ale sytuacja pt on posiadający żonę jest dla mnie akceptowalna ale sytuacja pt on rozwodzący się dla innej już nie... może dlatego, że gdzieś tam podświadomie liczyłam na to, że coś jednak do mnie czuje? bo o tym że się rozwodzi wiedziałam już od jakiegoś czasu (kroki w tym kierunku podjął jeszcze zanim się poznaliśmy więc w zasadzie mogłam spodziewać się tego, że kogoś ma)

Mam wrażenie, ze jednak go kochasz.

W takim razie i ja dorzuce do watku swoje trzy grosze. Czytaj to wiedząc, że ja mam temperament i nie każdemu takie rozwiązanie jak moje odpowiada. Bo ja lubie jasne sytuacje ponieważ tylko one prowadzą do sensownych decyzji. Sensownych nie znaczy łatwych czy nie kosztujących wiele bólu. Ale takie jest życie.

Po pierwsze sytuacja, w której wyraźnie rozpada się małżeństwo jest bardzo dobra. Nie przyczyniłas się do tego i to jest OK. Niektórym to przeszkadza, mi wcale. Jeśli widziałbym, że ktos kogo darzę uczuciem jest szczęśliwy w małżeństwie cieszyłbym się razem z nim i palcem ni kiwnął. Jeśli jednak zobaczyłbym, że coś jest poważnie nie halo – nie zastanawiałbym się za długo i zaczął działać.

Po drugie tylko jasna sytuacja da wszystkim stronom, a przede wszystkim Tobie możliwość dokonania kolejnego kroku. Dlatego uczciwie porozmawiałbym z nim – i to najlepiej w cztery oczy, wyjątkowo jeśli to za trudne – email lub telefon. Zostawiłbym mu czas na decyzję, powiedzmy tydzień – ale o tym nie trzeba już mówić.

Dlaczego? Bo mógł odejść do innej z bardzo wielu powodów, bo żona (podobnie jak i ta inna to zła kobieta jest :) i obu nie kocha tylko „tak się wydarzyło”)

Kontekst sytuacyjny jest ważny (często w ogóle go nie rozumiesz, wiedząc tylko fragmentarycznie) natomiast i tak zawsze możesz się z nim nie liczyć możesz zrobić swoje, to co Ty uważasz za słuszne. Nawet wbrew wszystkiemu i wszystkim tylko dlatego, że Ty tak chcesz.

Po tygodniu nerwówki miałabyś jasność z kim chce być. Dla Ciebie to otwarta droga i jasna sprawa. Jeśli uważałbym, że relacja ze mną to najlepsze rozwiązanie to miałbym dodatkowe prawo działać, ale nawet jeśli działałbym tylko z powodów osobistych to tez tak można, w końcu co za problem.

Pytania ew. na priv bo do takiej rozmowy trzeba się przygotować.
Dinara P.

Dinara P. Rzetelność i
Punktualność - to
moje hasła!

Temat: sama nie wiem...

mnie to dziwi ta wypowioeż.....jeżeli ja przyjażnie sie to mówię co mysle o zachowaniu tej osoby...i chyba tylko przyjaciel może powiezieć prawdę...nie osądzać...ale jezeli nawet to co....każdy ma swoje zdanie, swoje granice morlaności..i jeżeli mój przyjaciel zrobiłby swojej żobnie coś takiego to powiedziałbym co myśle na temat takiego zachowania....
ale jeżeli nie mówił Ci o tym sam..to może warto zastanowis się że jesteś dla niego tylko i wyłącznie znajomą.....????

Aleksandra Ś.:
na szczęście lub nie - nie byłam, nie jestem i nie chciałabym być jego kochanką
przyjaźnimy się - a to jeszcze nie jest zakazane...
no i nie mnie osądzać jego postępowanie względem własnej żony...
boli mnie tylko że człowiek, którego darzę ogromnym zaufaniem, nie ufa aż tak bardzo mnie... i zabolał mnie sposób, w jaki dowiedziałam się o całej tej sytuacji...
Elżbieta J.

Elżbieta J. Początek drogi

Temat: sama nie wiem...

Darek Świerk:

Po pierwsze sytuacja, w której wyraźnie rozpada się małżeństwo jest bardzo dobra. Nie przyczyniłas się do tego i to jest OK. Niektórym to przeszkadza, mi wcale. Jeśli widziałbym, że ktos kogo darzę uczuciem jest szczęśliwy w małżeństwie cieszyłbym się razem z nim i palcem ni kiwnął. Jeśli jednak zobaczyłbym, że coś jest poważnie nie halo – nie zastanawiałbym się za długo i zaczął działać.
Po pierwsze nie wiem jak można napisac, że sytuacja w której rozpada sie małżeństwo jest bardzo dobra. :((

Po drugie warto brac poprawke na to, ze to powazne "nie chalo" może być bajką wymyśloną na potrzeby udanego polowania. Ja bym sie nad tym długo i poważnie zastanawiała. Niejedna dziewczyna już plakala, gdy się okazlo, ze nieszczęśliwy pan wcale nie chce odchodzić od swojej okropnej żony.

Po trzecie nie wiem jakie działania masz na mysli, ale mam nadzieje ze nie budowanie nowego związku gdy stary jeszcze nie jest zakończony. Związek "na zakladkę" jest brakiem szacunku dla zarówno dla bylej, jaki i przyszłej partnerki.
Anna Maria A.

Anna Maria A. W procesie...

Temat: sama nie wiem...

Aleksandra Ś.:
na szczęście lub nie - nie byłam, nie jestem i nie chciałabym być jego kochanką
przyjaźnimy się - a to jeszcze nie jest zakazane...
no i nie mnie osądzać jego postępowanie względem własnej żony...
boli mnie tylko że człowiek, którego darzę ogromnym zaufaniem, nie ufa aż tak bardzo mnie... i zabolał mnie sposób, w jaki dowiedziałam się o całej tej sytuacji...
Pomyśl co byś czuła, gdybyś się z nim przespała? A tak w ogóle, podpinam się pod innych: po co Ci to? Gdyby był Ci obojętny i tylko przyjacielski nie czułabyś się zraniona.... przyjaciół się wspiera i sekunduje w ich działaniach. Tak sobie myślę, czytając Twoje wypowiedzi, że... tam z Twojej strony jest więcej niż przyjaźń... dla mnie to oczekiwanie, że to Ty, a nie ta trzecia, dlaczego nie odszedł do Ciebie tylko do innej? Zraniona i zdradzona? Tak mi to wygląda...
Tak ze swojej beczki... z żonatymi mężczyznami można się umawiać TYLKO na seks, i nic więcej. Bez angażowania się i perspektywicznych oczekiwań. Zastosuj terapię "prysznicową", redukującą napięcie, przynoszącą odprężenie, poczucie świeżości i zaspokajającą potrzeby, ale nic więcej!
Pozdrawiam
a.a.

konto usunięte

Temat: sama nie wiem...

A ja powiem jeszcze raz. Nie rozumiem wtracania sie do zwiazku osob "trzecich". I udzielania rad samemu majac nie poskladane zycie. Przeciez to smieszne.
Wypowiedziec sie moga naprawde bliscy,np. przyjaciele.
Aleksandra nim nie jest, bo jak widac wyraznie, jest osobiscie "zainteresowana" niepowodzeniem zwiazku.
I napisze jeszcze raz. Nie to ją boli że zwiazek "przyjaciol" sie rozpada, tylko , że ona nie gra w tej "tragedii" żadnej roli.
I takna marginesie, z żonatymi mężczyzami mozna sie umawiac tylko na napoleonka. Umawianie sie na seks, jest świnstwem, bo pamietajcie - nie czyń drugiemu, co Ciebie by bolało.
Dziwia mnie takie słowa właśnie z ust kobiety.
I moj plus dla Anny byl za pierwsza czesc wypowiedzi.
O drugiej juz nie wspomne.
Elżbieta J.

Elżbieta J. Początek drogi

Temat: sama nie wiem...

Anna Maria A.:

Tak ze swojej beczki... z żonatymi mężczyznami można się umawiać TYLKO na seks, i nic więcej.

No nie wiem. Z żonatym facetem mogę uprawiać seks tylko pod takim warunkiem, że to jest mój mąż.
Darek S.

Darek S. Raz się żyje potem
się tylko straszy!

Temat: sama nie wiem...

Elżbieta J.:
Darek Świerk:

Po pierwsze sytuacja, w której wyraźnie rozpada się małżeństwo jest bardzo dobra. Nie przyczyniłas się do tego i to jest OK. Niektórym to przeszkadza, mi wcale. Jeśli widziałbym, że ktos kogo darzę uczuciem jest szczęśliwy w małżeństwie cieszyłbym się razem z nim i palcem ni kiwnął. Jeśli jednak zobaczyłbym, że coś jest poważnie nie halo – nie zastanawiałbym się za długo i zaczął działać.
Po pierwsze nie wiem jak można napisac, że sytuacja w której rozpada sie małżeństwo jest bardzo dobra. :((

Co w tym jest dziwnego? Najwyraźniej coś tam było nie tak a rozpad związku daje jej szansę na realizację własnych marzeń i uczuć.

To doskonała sytuacja i punkt wyjścia.
Po drugie warto brac poprawke na to, ze to powazne "nie chalo" może być bajką wymyśloną na potrzeby udanego polowania. Ja bym sie nad tym długo i poważnie zastanawiała. Niejedna dziewczyna już plakala, gdy się okazlo, ze nieszczęśliwy pan wcale nie chce odchodzić od swojej okropnej żony.

Może tak być ale to … ryzyko zawodowe. W każdym razie dziewczyna ma przynajmniej szansę na realizacje własnych uczuć. Przyszłość jest nieznana a przeszłości już nie ma, jest tylko teraz.
Po trzecie nie wiem jakie działania masz na mysli, ale mam nadzieje ze nie budowanie nowego związku gdy stary jeszcze nie jest zakończony. Związek "na zakladkę" jest brakiem szacunku dla zarówno dla bylej, jaki i przyszłej partnerki.

To Ty tak sądzisz. Ktoś inny może myśleć zupełnie inaczej. Ja sądzę, że życie jest za krótkie, żeby się czaić z tym co się myśli i czuje.

Mi nie podoba się sytuacja gdy wszyscy duszą w sobie uczucia i myśli tylko dlatego żeby nikt się nie obraził, bo co ludzie powiedzą, albo dają rady „żyj tak żeby nikt przez ciebie nie płakał”. Dla mnie to ckliwe bzdury pełne hipokryzji.

Olu, rób swoje.
Elżbieta J.

Elżbieta J. Początek drogi

Temat: sama nie wiem...

Darek Świerk:
Elżbieta J.:
Darek Świerk:

Po pierwsze sytuacja, w której wyraźnie rozpada się małżeństwo jest bardzo dobra. Nie przyczyniłas się do tego i to jest OK. Niektórym to przeszkadza, mi wcale. Jeśli widziałbym, że ktos kogo darzę uczuciem jest szczęśliwy w małżeństwie cieszyłbym się razem z nim i palcem ni kiwnął. Jeśli jednak zobaczyłbym, że coś jest poważnie nie halo – nie zastanawiałbym się za długo i zaczął działać.
Po pierwsze nie wiem jak można napisac, że sytuacja w której rozpada sie małżeństwo jest bardzo dobra. :((

Co w tym jest dziwnego? Najwyraźniej coś tam było nie tak a rozpad związku daje jej szansę na realizację własnych marzeń i uczuć.

To doskonała sytuacja i punkt wyjścia.

Fajnie, ze ludzie cierpia jeśli ja mogę na tym skorzystać. Można i tak :((

Reszty nawet nie chce mi sie komentować :/
Po drugie warto brac poprawke na to, ze to powazne "nie chalo" może być bajką wymyśloną na potrzeby udanego polowania. Ja bym sie nad tym długo i poważnie zastanawiała. Niejedna dziewczyna już plakala, gdy się okazlo, ze nieszczęśliwy pan wcale nie chce odchodzić od swojej okropnej żony.

Może tak być ale to … ryzyko zawodowe. W każdym razie dziewczyna ma przynajmniej szansę na realizacje własnych uczuć. Przyszłość jest nieznana a przeszłości już nie ma, jest tylko teraz.
Po trzecie nie wiem jakie działania masz na mysli, ale mam nadzieje ze nie budowanie nowego związku gdy stary jeszcze nie jest zakończony. Związek "na zakladkę" jest brakiem szacunku dla zarówno dla bylej, jaki i przyszłej partnerki.

To Ty tak sądzisz. Ktoś inny może myśleć zupełnie inaczej. Ja sądzę, że życie jest za krótkie, żeby się czaić z tym co się myśli i czuje.

Mi nie podoba się sytuacja gdy wszyscy duszą w sobie uczucia i myśli tylko dlatego żeby nikt się nie obraził, bo co ludzie powiedzą, albo dają rady „żyj tak żeby nikt przez ciebie nie płakał”. Dla mnie to ckliwe bzdury pełne hipokryzji.

Olu, rób swoje.

konto usunięte

Temat: sama nie wiem...

Darek Świerk:
Mi nie podoba się sytuacja gdy wszyscy duszą w sobie uczucia i myśli tylko dlatego żeby nikt się nie obraził, bo co ludzie powiedzą, albo dają rady „żyj tak żeby nikt przez ciebie nie płakał”. Dla mnie to ckliwe bzdury pełne hipokryzji.
Ja jestem przeciwko duszeniu w sobie czegokolwiek. Ale jestem rowniez daleki od obrazania moimi slowami kogokolwiek.
O czynach nie wspomne. Wyrazajac moje uczucia i mysli - niekoniecznie musze ranic innych. Chyba tylko tych, co sa twardoglowymi ekstremistami i nie przyjmuja zdania innego od swojego. Ale tkim postepowaniem sami siebie obrazaja.
Niech kazdy postepuje jak chce, niekoniecznie jednak musze rozwalic innym dom aby zbudowac wlasny.

Następna dyskusja:

nie wiem co robić...




Wyślij zaproszenie do