Temat: Rozstania i powroty
Robert Gradowski:
Taaaaaaaaaaaaaaa, typowo polskie. Nie bedzie Niemiec pluł nam w \
twarz. Ponieważ musze uratować honor i Bóg wie co jeszcze, to
odpuszcze sobie rodzinę, dzieci i cały ten kram. Nie ma żadnych
wartości których nie mogłoby sie poświecic w imię miłosci. Więc walcz chłopie.
Napisałem to z własnego doświadczenia - kiedyś też bym zareagował tak jak Ty, rzucał wielkie hasło "dla miłości wszystko" itd.. ale życie dużo mnie nauczyło. Jak czytam takie wypowiedzi jak Twoje, czuję się wręcz rozbawiony - wszyscy klaszczą, tak, wróć, na pewno Ci się uda, walcz i inne równie zagrzewające do walki hasła.
Nic nie dzieje się bez przyczyny, Jego kobieta z jakiegoś powodu nie czuje się przy nim dobrze. Nawet jeśli uda mu się wrócić, zwłaszcza na klęczkach tak jak to doradzacie, to będzie na straconej pozycji. Takie jest moje zdanie, Wy możecie się nie zgadzać czy polemizować -szanuję to. Ale ciekawy jestem, ile spośród Was, doradzający powrót i walkę było w podobnej sytuacji?? Zżera mnie ciekawość, czy wypowiadając się na takie tematy macie odobne doświadczenia czy po prostu " wydaje mi się że gdybym był w takiej sytuacji..". Ja byłem, odebrałem dobrą lekcję i teraz o tym głośno mówię. A więc, kto z Was za wszelką cenę starał się powrócić do swojego partnera/żony/męża czy narzeczonej??
edit: I jeszcze jedno pytanie - nawet jak Wam się udało, jak długo to przetrwało?
Maciej Michalczyk edytował(a) ten post dnia 24.04.09 o godzinie 22:40