Temat: Przypadek czy na "zamówienie" ?
Robert Kuba Nowakowski:
Beata Konczarek:
Niewielka różnica.
A jednak - różnica jest dość istotna - też sprawę przemyślałem :)
Bo w przypadku Twoich dzieci chodziło o miejsce dla nich w czasie Świąt - tak?
W przypadku moich, chodziło o to, że miejsca dla nich nie było, bo się córka nie zgodziła...
K****!!! Jak o tym pomyślę, jak sobie to przypomnę, to ch** mnie strzela!!!
Przepraszam, jeżeli ktoś poczuł się dotknięty, ale chyba w końcu pozwoliłem sobie na moje prawdziwe emocje w tej sprawie :)
Dokładnie to w czasie uroczystości chrzcin ich przyrodniej siostry. Tata walczył, zeby dzieci były, a jego zona za jego plecami zadzwoniła do mojej córki (15 lat), żeby jej powiedzieć, zeby się tak nie cieszyła, bo nie ma dla nich miejsca przy stole (w restauracji) bo nie zostali przewidziani.
Tatę za to poinformowała, ze Laura była na tyle niegrzeczna, że rzuciła słuchawką. Tak sie składa ze byłam przy tej rozmowie i widziałam rosnące oczy mojej córki i jej płacz.
Szlag mnie trafił.
Dla mnie zdumiewajace było, ze ktoś dorosły moze byc tak astronomicznie głupi.
W "twoim" przypadku przykre, że ktoś tak bezinteresownie postanowił "dokopać" twoim dzieciom, bo wytłumaczenie dziecku, że są jeszcze inne dzieci, które kochaja swojego tatę, nie powinno nastreczać problemów osobie średnio inteligentnej i ze średnim poziomem empatii.
Co można powiedzieć- chodzą po ziemi takie kikuty emoccjonalne i najlepiej gdybyśmy ich spotykali jak najrzadziej.