Temat: przeznaczenie..
Jak sobie poradziłam? NIE PORADZIŁAM sobie WTEDY!
Wpadłam w depresję. Kilka razy. Rozwiodłam się. Narobiłam sobie "wrogów" na zewnątrz i wewnątrz siebie. Zewnętrzni wrogowie - to sama domyślasz się - kto...
A wewnętrzni... No tego jest cała masa! Od poczucia "biednego misia", który nie jest odpowiedzialny za własne życie, do kompletnego poczucia własnej bezwartościowości. Tak strasznie "zamuliłam" własne myślenie, że próbowałam samobójstwa, pakowałam się w następne niedobre dla mnie związki, pozwalałam się wykorzystywać i manipulować. Błądziłam.
Aż do momentu, kiedy otwarłam oczy i zaczęłam pracować nad sobą na serio. Uczciwie. Bez głaskania tego "biednego misia" w sobie. W mojej ocenie przełomem było dla mnie ustawienie hellingerowskie. Ale praca była dużo dłuższa i głębsza niż to jedno ustawienie.
Efektem jest inne spojrzenie na świat. Ja zdumiałam się niedawno: "no popatrz! Ja się zmieniłam - i zmienił się od razu świat". Na co koleżanka odparła: "A może ten świat od początku taki był?"
To naprawdę jest tak, że sami odpowiadamy za swoje życie i szczęście. I naprawdę jest tak, że jak się zatrzaskują jedne drzwi, to otwierają się następne. Trzeba "tylko" (to strasznie trudne, ale warto!) umieć przekroczyć własne ograniczenia.