Temat: Polowanie na ciastka i foki czyli...nasze nowe znajomości :)
Monika M.:
MY ZASłUGUJEMY NA MIłOŚĆ!!!
To oczywiste, ze kazdy zasluguje na milosc i nie ma sensu z takim nerwem o tym krzyczec. Pytanie tylko, czy Twoje wyobrazenie milosci ma jakies odbicie w rzeczywistosci bo w przeciwnym wypadku to tak, jakby marzyc o uprawianiu marchewki na marsie.
Ewa Budkowska:
wiesz, nie jestem naiwna kobietka zapatrzoną w romansidła, żyję w realnym świecie i wiem, że bycie z Kimś to dwustronne zachowania, działania, jedna osoba to za mało, a nigdy nie skreślam na starcie...
i wiem, że warto żyć z Kimś....
Tu niestety musze zgodzic sie z Maria N. Brzmisz, jakbys byla zupelnie nieporadna sama, jakbys potrzebowala faceta, zeby powiedzial Ci co jest dobre a co zle. W jednym zdaniu mowisz, ze nie jestes naiwna i zapatrzna w romansidla ale juz nastepna czesc zdania to jak z romansu wyrwane. "Jedna osoba to za malo" !!?? Bez obrazy ale takie rzeczy to odpowiada sie psychologowi na pytanie "dlaczego nie radzisz sobie w zyciu?".
Ewa Budkowska:
ewidentne problemy ze zrozumieniem masz, nikt nie wymienia imion, nie urządza scen desperacji, po prosto luźno rozmawiamy o swoich marzeniach, oczekiwaniach.... i żadna/y z Nas nie zadowala się Kimkolwiek, czymkolwiek - każda/y z Nas ma uczucia.... może nigdy nie kochałaś i dlatego potrafisz tak wszystko upłycać...
Milosc to nie jest trzymanie sie za rece, spacery i emocjonalne uniesienia. To raczej codziennosc, z ktora trzeba sie zmagac wraz z partnerem/partnerka. Ale to zapewne wiesz.. w koncu nie jestes naiwna..
Faustyna Jarzynowska:
no ja tez nei wiedzialam ze istnieje przymus czytania naszego forum;p
Do wszytkich trzech Pań wyżej.
Dziewczyny.. zastanowcie sie. Piszecie, jakby milosc byla poczatkiem i koncem wszystkiego. A wlasciwie nie milosc tylko "bycie z kims".
Jak to sie dzieje, ze mlode, piekne - i wydawac by sie moglo swiadome siebie - kobiety, wypisuja takie rzeczy!?
Dlaczego kazda z Was stara sie okreslic wlasna osobe przez mezczyzne u swego boku!!??
Przeciez to nie facet spowoduje, ze bedziecie pelnymi i spelnionymi osobami. To nie partner/partnerka (jego obecnosc, badz nie) decyduje o tym, czy jestesmy szczesliwi, czy nie.
Owszem - jak mialem 17 lat i bylem po uszy zakochany to wydawalo mi sie, ze pewna dziewczyna jest calym moim swiatem.. Wyroslem z tego szybko i stalem sie panem wlasnej rzeczywistosci i swojego zycia.
Ale zaden inteligentny emocjonalnie czlowiek nie pozwoli, zeby inna osoba decydowala o jego byc albo nie byc szcesliwym/spelnionym.
Ja wychodze z zalozenia, ze tzw. "druga polowka" nie jest mi potrzebna bo sam jestem caloscia - istota zdolna do wielu rzeczy, wielu uczuc i emocji. Dlatego ja wybiore sobie taka kobiete, ktora bedzie chciala ze mna odkrywac zycie, dzielic przyjenosci i stawiac czola codziennosci. Taka, ktora bedzie niezalezna ode mnie i od reszty swiata. W wielu sprawach podobnie patrzaca na zycie, jak ja ale rowniez z calym bogactwem wlasnych zainteresowan, pasji i pragnien. Wybiore sobie kobiete, ktora tak, jak ja bedzie caloscia i nie bedzie potrzebowala zadnej "drugiej polowki siebie".
Wam tez tego zycze dziewczyny. Bo dawno temu minely czasy, kiedy wyznacznikiem kobiety byl jej facet. Wasze prababki walczyly o to, wiec nie psujcie ich dziela.
dobranoc :)