Temat: Poligamia
Danusia Kossakowska-Rydczak:
Po tej chwili sexualnych ekscesów trochę na poważnie. Panie Marku, w tej dyskusji próbuje Pan nam podsunąć myśl, że właściwie powinniśmy myśleć o akceptacji różnych form współżycia społeczego np: poligamia, związki homo itd...daje Pan za przykład Unię (związki partnerskie, adopcje). Ja osobiście jestem przeciw, ale w tej dyskusji spójrzmy na inny aspekt. Co dzieje się z krajami europejskimi gdzie jest pełna tolerancja inności. Nie ma małych dzieci (przyrost naturalny ujemny). Co te kraje robią, żeby się ratować ? Wpuszczają emigrantów, którzy płodzą dzieci na potęgę.
Ja się jedynie obawiam czy tolerancja dla nowego nie bierze się właśnie z jakiejś intuicji społecznej, która podpowiada, że znaleźliśmy się w fazie schyłkowej naszej cywilizacji monogamii . Przyrost naturalny z roku na rok maleje, bo połowa naszych związków nie wytrzymuje próby pierwszego potomka. W kolejnym związku nie chcemy już z potomstwa, aby nie narażać go na traumatyczne przeżycia, jakie zaserwowaliśmy temu, ze związku pierwszemu. Nasza zachodnia cywilizacja nauczyła nas egoistycznego konsumpcjonizmu i przyzwyczailiśmy się do tej postawy tak, że stała się instynktem, który ujawnia się także tam, gdzie na egoizm nie ma zbyt wiele miejsca.
Dla mnie fakt, że nawet w naszym polskim nietolerancyjnym zaścianku tej cywilizacji znajdują się (i to coraz częściej) pary, które praktykują, być może wyłącznie w sferze zachowań seksualnych (ale kto wie czy to nie jest „na razie”) dopuszczanie innych partnerów, za obopólną zgodą, a kto wie czy nie ku obopólnej radości, jest pewnym znakiem, że ów konsumpcyjny egoizm pcha nas do związków mnogich. Nie chcemy, czy wręcz nie potrafimy rezygnować z własnej przyjemności, z zaspokajania pragnień i żądz. I nie mam tu na myśli wyłącznie sfery seksualnej. Różnorodności, którą nas bombarduje zewsząd zbudowany przez nas świat, chcemy także w naszych relacjach międzypłciowych. Nudzimy się drugim człowiekiem, tak jak nudzimy się czterechsetną premierą kinową w roku, czy czterdziestotysięcznym odcinkiem jednego z miliona seriali, pięćset tysięcznym bestselerm książkowym, czy czymkolwiek innym... Nauczyliśmy się zmienności rzeczy i uzależniliśmy się od niej. Ewolucja naszego gatunku nie zniesie jednak stałej zmienności partnerów życiowych. Taki kompletny brak stabilizacji nie stwarza warunków do prokreacji. Dlatego właśnie zaserwowała nam z taką siłą karę w postaci AIDS. Jedynym gwarantem względnej różnorodności, a zarazem poręczeniem pewnej stabilizacji, dającej szansę na rozród, jest związek poligamiczny. I nie dlatego że samce mają go we krwi, ale dlatego, że pcha nas w tym kierunku ewolucja, przy użyciu bicza, który sami sobie ukręciliśmy – społeczeństwa konsumpcyjnego.