konto usunięte
Temat: Oto tajemnica wiary
Karol C.:
a czy ja mowie o wojnie? mowie o sytuacji, ktora moze zdarzyc sie kazdemu z nas.w żadnym wypadku, ja się o takie sytuacje nie proszę;-)
nikt przy zdrowych zmyslach sie nie prosi :) niestety dzikie czasy w ktorych zyjemy zmuszaja nas do bycia przygotowanym do wszystkiego.
co zrobisz, gdy Ty lub Twoja rodzina bedzie zgrozona?tak na prawdę tego nie wiem, dlatego nie moge z całą pewnością powiedzieć, co uczyniłbym w takiej sytuacji. Myślę, ze to pewnie zależałoby od kontekstu, rozłożenia sił, szans na powodzenie, ewentualnych innych zagrożeń, czyli oceny sytuacji, ew. czy odruch by zadziałał, czy nie. może nie zdążyłbym nic zrobić?
kiedys przeczytalem madre slowa - unikaj bojek jak ognia. ale gdy jest nieunikniona - uderzaj pierwszy i z taka sila, aby agresor nie mogl juz oddac. :)
nie koniecznie musisz zabić... to nadal Ty jesteś panem siebie. zwierzęciem, ale człowiekiem.
tego zabijania nie nalezy brac doslownie :)
a po co ma ktoś afiszować się z tym?
demonstracje siły zostawmy słabym, którzy chca być uznanymi za silnych, albo bojącym się stracić pozycję.
ale ja nie mowie o demonstracji sily! ba! nawet nie do konca mowie tutaj o sile fizycznej! raczej mowie o "jajach" :) i nie wazne, czy bedzie to w obronie rodziny, w decyzji o zmianie pracy czy w zwyklym poproszeniu szefa o podwyzke :)
nie wiem. w kazdym razie jest to zly kierunek.dlaczego tak sadzisz?
wlasnie dlatego, ze widze coraz wiecej ludzi slabych. zalamujacych sie przy kazdym, nawet najmniejszym niepowodzeniu...
tez nikomu nie zycze. a powyzszego przykladu o adrenalinie z palca nie wyssalem :)rozumiem, że
w pewien sposób, to fascynujący stan. Przyjemny, pełen euforii, radosnego szaleństwa... jestem w stanie zrozumieć, że Ci się on spodobał. Nie jestem w stanie jednak zrozumieć, że akceptujesz radość, jakiej się doznaje czując drugiego człowieka jako krwawą kupę mięsa. nie rozumiem tego i mam nadzieję, nigdy tego nie zrozumiem...
owszem. jest to stan fascynujacy. dziki. przez moment czujesz sie wlasnie jak swoj praprzodek polujacy na tygrysa. Prosze, nie zrozum mnie zle. nie prowokuje, wrec unikam jak ognia sytuacji w ktorych ktos moze zostac ranny. na szczescie zyjemy w o tyle cywilizowanym (heh... przed chwila pisalem o dzikim ;)) swiecie, ktory daje nam sporo innych mozliwosci wejscia w ten stan niz bojki uliczne. I tez nie chodzi o radosc z tego, ze czuje drugiego czlowieka jako kupe miesa (czy zdrowy psychicznie czlowiek moze w ogole cos takiego czuc?). Radosc wystepuje juz PO wszystkim, gdy adrenalina i strach ustepuja miejsca wydzielajacej sie endorfinie. Tak - jestem przeciwnikiem przemocy. Jednak zdaje sobie sprawe, ze trzeba byc przygotowanym na wszystko.
Aby mieć wybór, musisz najpierw dać sobie samemu szansę. Do czego służą wszelkie sztuki walki, czy samoobrony? Do tego, by mieć wybór. Możesz wiedzieć, jak zabić, a jednak masz szansę dokonać zupęłnie innego wyboru. :-) jesteśmy w końcu ludźmi.
i znowu - poderzniecie gardla bylo przenosnia :)
w sytuacji, gdy zagrozony jestes Ty lub Twoi bliscy naprawde racjonalnosc idzie na drugi plan. instynkt bierze gore.czasami tak, a czasami nie. źle jest chyba w zyciu opierać się na jednej mozliwości i wierze w niezawodność i nieomylność.
ZAWSZE jest JAKIS wybor. tylko czasami trzeba wybierac "mniejsze zlo"
przypominam - instynkt lowcy. i dlatego po raz kolejny pytam ja - dlaczego tak usilnie ludzie z tym walcza?może dlatego, ze zbyt wielu się zatraca i zachłystuje tym stanem i jednostki te zaczynają stanowic zagrożenie...
w Warszawie i kilku innych polskich miastach powstaly "Fight Clubs". Ot ludzie sie spotykaja i walcza ze soba. Oczywiscie wedlug scisle ustalonych zasad. Po raz kolejny - instynkt lowcy. Niestety - nie da sie usunac calkowicie 40tys lat ewolucji :) Owszem - mozna ukrywac, dlawic i udawac, ze jest sie w 100% pacyfista. Jednak jest to oszukiwanie samego siebie