Temat: Nt. mastrubacji...

Aha
Teraz rozumiem.))

Temat: Nt. mastrubacji...

Krzysztof Łukasiak:
Masturbacja to akt wewnętrznie nieuporządkowany. Masturbacja wywołuje choroby psychiczne a także problemy w późniejszym pożyciu małżeńskim. Może też powodować slepoę i schizofrenie! (...)itd.

Jakbym czytała jakiś XIX-wieczny tekst nt. seksualności człowieka.

(...) Erotomani, alkoholicy i
narkomani są w tam względzie do siebie podobni.Krzysztof Łukasiak edytował(a) ten post dnia 03.12.10 o godzinie 20:16

Zapomniałeś w tym kontekście o najważniejszych - seksoholikach:P

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Martyna Rozwadowska:
Krzysztof Łukasiak:
Masturbacja to akt wewnętrznie nieuporządkowany. Masturbacja wywołuje choroby psychiczne a także problemy w późniejszym pożyciu małżeńskim. Może też powodować slepoę i schizofrenie! (...)itd.

Jakbym czytała jakiś XIX-wieczny tekst nt. seksualności człowieka.

(...) Erotomani, alkoholicy i
narkomani są w tam względzie do siebie podobni.Krzysztof Łukasiak edytował(a) ten post dnia 03.12.10 o godzinie 20:16

Zapomniałeś w tym kontekście o najważniejszych - seksoholikac
Powinno być "Pan zapomniał" . Nie przypominam sobie żebyśmy brudzia wypili.
Marzena M.

Marzena M. Coraz mniej mnie
dziwi....

Temat: Nt. mastrubacji...

Krzysztof Łukasiak:
>-
Powinno być "Pan zapomniał" . Nie przypominam sobie żebyśmy brudzia wypili.

proponuję zapoznac sie zasadami rozmów na forach internetowych , forma" Ty " jest ogólnie przyjęta

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Aga: 03.03.2008, 16:27
Cześć, jestem Aga:) Mam 19 lat, i może opowiem Wam swoją historię. Z nałogiem mastrubacji męczyłam się przez kilka dobrych lat. Wszystko zaczeło się całkiem niewinnie, młoda "gówniara" chciała oglądać filmy dla dorosłych, wiecie, jak się mówi dziecku nie rób, to dla dziecka(nastolatka) to zachęta do nieopanowania. Zwłaszcza, że rodzice sprawili mi prezent, piękny, własny telewizor, który stał w moim pokoju. I przez wiele lat, był to tylko i wyłącznie nałóg pornografi. Niestety po jakimś czasie po przez filmiki, odkryłam, że można samemu sobie zrobić "dobrze". I tak się wszystko zaczeło, na początku było to całkiem nieświadomie. Naczytałam się w kolorowych gazetkach, że to wszystko jest normalne, i każdy nastolatek tak powinien, że to wręcz "na zdrowie". Podobało mi się to, i nie traktowałam tego jak nałóg. A wręcz przeciwnie, (patrząc na to z perspektywy czasu, typowe myślenie człowieka uzależnionego), a mianowicie: "w każdej chwili mogę przestać". Do tej pory pmiętam, swoje przerażenie, gdy na którejś lekcji religi w gimnazium usłyszałam, że trwam w grzechu śmiertelnym. Wtedy nawet nie byłam "blisko" koścoła, ale stwierdzenie grzech śmiertelny jakoś we mnie bardzo uderzyło. Poszłam do spowiedzi, jakoś ciężko było mi to z siebie wydusić. Niestety po spowiedzi bardzo szybko wróciłam do nałogu. Owsze miałam nawet przerwy kilku miesięczne, ale potem i tak wrcałam. Wpływało na to wiele czynników: *samotność (podtwierdzam stwierdzenie, że samotnym jest się także wśród ludzi). *odrzucenie ze strony środowiska (mieszkam w dość ziomalskiej okolicy, zawsze jakoś źle się czułam w tej okolicy, z jednej strony błogosławieństwo wielkie Boga-bo nigdy nie ciągnało mnie do picia, palenia, ćpania,itd. Z drugiej strony było to również powodem nieakceptacji ze strony ziomali. Byłam inna, niedzieiejsza, zresztą nadal jestem;) I te odrzucenie, było również pokrywane czynami, nie raz się dostało śnieżką w łeb, czy usłyszało wyzwiska i wulgarne słowa na swój temat. Więc nałóg, wprost idealny sposób na odreagowanie. *pragnienie przyjemności, choć przez chwile poczuć się szczęślią, poczuć emocje. *pragnienie zapomnienia *nie wiara w to że kiedykolwiek będe szczęśliwa, więc "co mi szkodzi"-tak wtedy myślałam. Ponad to miałam świetne warunki w domu, duży własny pokój z dala od wszystkich, z telewizorem, w późniejszym czasie komputerem, netem. Wręcz idealne warunki. No i zaczeła się moja walka. W czasie bycia w nałogu wstąpiłam do oazy, było to jakieś już praiwe 5 lat temu. Zbliżałam się do Boga, ale z nałogu wyjść nie mogłam. Chyba głównie dlatego, bo liczyłam na własne siły. "mogę przestać, kiedy zechce". Lecz takie myślenie sprawiało jedynie to, że ciągle upadałam. Mało tego spowiedzi nie traktowałam, jako droge do wyjścia z nałogu, tylko jako takie odpukanie, i uciszenie na chwile własnego sumienia. Pomysł stałego spowiednika nawet dla mnie nie istniał, wolałam chodzić do różnych księży, żeby mi odpukali i nie drążyli tematu, no bo po co, przecież sama sobie poradze. No i takie myślenie spwodowało jeszcze większy upadek. Któregoś dnia przystąpiłam do Komuni Św. gdy byłam w tym grzchu. Z perspektywy czasu, nie wiem na ile świadomie to zrobiłam, ale zrobiłam. Czyli tym samym dopuściłam się świętokradztwa. Po czym poszłam do spowiedzi i nie nazwałam rzeczy po imieniu, tylko powiedziałam, że przystąpiłam do Komuni Św. gdy miałam grzech, ks. nie drążył tematu, a ja się z tego powdu cieszyłam. Czyli tym samym moje późniejsze Komunie i Spowiedzi nie miały sensu, ponieważ zataiłam grzech. Po paru miesiącach poczułam, że jednak mi bardzo ciąży na sumieniu. Pamiętam, że było to przed moimi drugimi rekolekcjami oazowymi, był to 1'. Dzień przed wyjazdem postanowiłm że pójde do spowiedzi, jak na złość byłam w paru kościołach, ale żaden ksiądz nie spowiadał. Przez co musiałam wyspowiadać się na rekolekcjach, co było dla mnie wielkim przeżyciem. Po pierwsze, zawsze bałam sie spowiedzi prosto w oczy, po drugie musiałam wyspowiadać się z nie lada grzechów, po trzecie ks. na rekolekcjach był kiedyś u mnie w parafi, i był "znajomy" znał mnie, co jeszcze bardziej mnie odrzucało. No i w końcu się przełamałam, była to chyba moja pierwsza w życiu spowiedź kiedy to spowiedź nie była "odpukaniem" tylko szczerą, luźną rozmową, gdzie powiedziałam wszystko od początku do końca. Po rekolekcjach poszłam jeszcze na pielgrzmke, i było super, niestety równie szybko jak wróciłam do domu, tak samo szybko wróciłam do nałogu. I od tego czasu zaczeła się moja świadoma walka z nałogiem, kiedy to świadoma tego że mam problem, i że sama sobie nie umiem z tym poradzić próbowałam wszystkiego, aby uwolnić się od tego nałogu. Katowałam się ćwiczeniami, aby się męczyć i nie mieć siły na nic, powtarzałam ciągle słowo "Jezus" bo gdzieś któryś ksiądz mi powiedział, że takie akty strzeliste ratują w takich sytuacjach, gdy szłam spać, miałam w ręku różaniec, nawet kiedys skropiłam łóżko wodą święconą. Niestety zawsze umiałam znaleść miejsce, sytuacje, pretekst żeby upaść. Wręcz czasami wracałam do domu z jedyną myśla w głowie "zrobić to" jak najszybciej, jak najwiecej, jak najdłużej. Potem oczywiście czułam się beznadziejnie, moja samoocena miała się jeszcze gorzej, moje życie emocjonalne karałowaciało, a w sumie to w ogóle zanikało. Nie chodziłam do spowiedzi, bo wiedziałam, że później nie będę mogła tego zrobić, albo robiłam to z myślą, że skoro Bóg mnie kocha to i tak mi przebaczy. Po jakimś czasie stwierdziłam, że walka z tym nie ma sensu, wtedy też przyszedł czas buntu. Powiedziałam, że dość grzecznej, posłusznej, cichej, potulnej, religijnej Agniesi. Przestałam się modlić, przestałam chodzić do kościoła (nawet w niedziele), przestałam chodzić na oaze. Albo chodziłam z przymusu tylko na spotkania formacyjne, żeby je "zaliczyć". Przestałam ograniczać się tylko do oazowych imprez, zaczełam żyć dzisiejszym życiem. Bywało picie na imprezach, z podrywaniem chłopków też nie było problemu, zaczełam patrzeć na nich nie jak na człowieka, ale jak na towar. Nałóg przetał być dla mnie problemem, robiłam to bo mogłam, żaden kościół, Bóg nie stał mi na przeszkodzie. I tak trwałam przez jakis czas, próbowałam sobie i innym udowodnić, że umiem również w ten sposób żyć, że Bóg nie jest mi do niczego potrzebny, a już napewno nie do szczęścia. Świetnie umiałam odnaleść się w tej roli, ale właśnie.... W TEJ ROLI... Tak w głębi czułam, że nie jestem prawdziwa, że tylko coś odgrywam, że nie jestem sobą. Że próbuje być kimś, kim naprawde nie jestem i gdzieś w głębi nie chce być. I stwierdziłam, że to nie ma sensu, poszłam do spowiedzi wyrzuciłam to wszystko z siebie i zaczełam od nowa. KOCHAĆ TO ZNACZY POWSTAWAĆ. I tak też zrobiłam, zaczełam znowu walczyć z nałogiem, który jakby nie patrzeć, był przyczyną wielu upadków w moim życiu. Poszłam na układ z Panem Bogiem;) Panie Boże daj mi łaski aby mieć siły do walki, wytrzymam, ale proszę, ześlij mi jakąś bliską osobe, bo sama nie dam rady. Wytrzymałam pół roku, był to okres bardzo ciężki, była w moim życiu pustka, której niczym nie umiałam zapełnić, była we mnie ogomna obojętność, brak jakichkolwiek emocji, bliskie ooby poodchodziły, budowałam w okół siebie mur, przez który nikt się nie przebijał, nawet nikt nie stał obok tego muru. Wszyscy sobie darowali mnie. A ja? Byłam obojętna, przy okazji zatraciłam kila wartościowych relacji. Obojętność i pustka górowały. Ale ja mocno trwałam w postanowieniu, modląc się o siły, i wierząc, że jeśli wytrwam, to Pan Bóg ześle mi Kogoś ważnego. Pojechałam na rekolekcje, 2' ONŻ. I Ktoś się pojawił, Ktoś bardzo ważny. Odczułam to jak odpowedź Pana Boga na moje błagania. ;) I że jejk
Iwona M.

Iwona M. ,Niektórzy ludzie
mają otwarte głowy
tylko podczas
trepan...

Temat: Nt. mastrubacji...

a dalej ?
najciekawszy moment urwało:)

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Polecam wszystkim ksiązkę pt :
Młodzi w poszukiwaniu szczęścia. Szczęście - Miłość - Seksualność
Ks. Marek Dziewieck

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Krzysztof Łukasiak:
Polecam wszystkim ksiązkę pt :
Młodzi w poszukiwaniu szczęścia. Szczęście - Miłość - Seksualność
Ks. Marek Dziewieck

a ja Panu (pouczona);) polecam chwile przyjemnosci jak masturbacja zamiast wylewania jawnej frustracji z powodu jej braku.
Darek S.

Darek S. Raz się żyje potem
się tylko straszy!

Temat: Nt. mastrubacji...

Krzysztof Łukasiak:
Masturbacja to akt wewnętrznie nieuporządkowany. Masturbacja wywołuje choroby psychiczne a także problemy w późniejszym pożyciu małżeńskim. Może też powodować slepoę i schizofrenie!

Dla mnie ten profil wygląda na kolejne wcielenie Agnes Huras.

:))))

Podobne poglądy i podejście do ludzi. :)

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Darek Świerk:
Krzysztof Łukasiak:
Martyna Rozwadowska:
Owszem owszem ale jakieś nimfomanki nie będa mnie tykac bo się brzydzę.

Wszystko z TOBĄ w porządku? Merytorycznie to cienko wypadasz, za to w wycieczkach osobistych i przytaczaniu łzawych historii i innych tekstów wątpliwej jakości się sprawdzasz.
Jesteś obrończynią masturbacji i to bardzo złośliwą więc przypuszczam że to nie przypadek , poza tym wyglądasz mi na nimfomankę.

O kolego za taką chamską wypowiedź powinieneś dostać bana.

Idź sobie stąd na jakieś forum religijne i tam umoralniaj i ubogacaj tymi średniowiecznymi bzdurami, najpierw myślałem, że te idiotyzmy to żart - ale to sie okazało na powaznie.

I nic dziwnego - autorem jest jakiś ksiądz, którego wiedzy o seksualności nie skomentuje bo nie ma co... :) .

Czyli co? Lepsze są nowocześniejsze poglądy bo są nowocześniejsze?Krzysztof Łukasiak edytował(a) ten post dnia 03.12.10 o godzinie 22:49

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Krzysztof Łukasiak:
A ja Ci polecam mniej zabawy domorosłego psyuchoanalityka bo kiepsko ci o wychodzi .

hmm, brudzia nie pilismy tak prosze pana?
ale PAN nie trafil, nie jestem pomoca on line;) tylko skad ten plus? zabawne!
Darek S.

Darek S. Raz się żyje potem
się tylko straszy!

Temat: Nt. mastrubacji...

Krzysztof Łukasiak:
I nic dziwnego - autorem jest jakiś ksiądz, którego wiedzy o seksualności nie skomentuje bo nie ma co... :) .

Czyli co? Lepsze są nowocześniejsze poglądy bo są nowocześniejsze?

Generalnie tak, bo są oparte o współczesną wiedzę min z fizjologii, seksuologii i psychologii, księża choć maja do niej dostęp wciąż opierają się na przesądach sprzed około stu pięćdziesięciu lat - jak w cytowanych przez Ciebie (rozśmieszających) fragmentach.

To problem tego środowiska, że nie chce się uczyć i ciemnotę myli z cnotą.

I znów będzie tak jak poprzednio - np. z kulistością ziemi i jej miejscem we Wszechświecie, będzie musiało minąć kilka pokoleń księży zanim kościół się podda i uzna za "prawdziwe" to o czym dziś uczą studentów pierwszych lat medycyny. :))))

Temat: Nt. mastrubacji...

Czyli co? Lepsze są nowocześniejsze poglądy bo są nowocześniejsze?Krzysztof Łukasiak edytował(a) ten post dnia 03.12.10 o godzinie 22:49

I to się nazywa mieć w głowie poplątanie z pomieszaniem. Może po prostu lepiej podchodzić do innych i siebie z empatią i wyrozumiałością? Lżej by się nam wszystkim wtedy żyło.

Temat: Nt. mastrubacji...

Ewa S.:
Krzysztof Łukasiak:
A ja Ci polecam mniej zabawy domorosłego psyuchoanalityka bo kiepsko ci o wychodzi .

hmm, brudzia nie pilismy tak prosze pana?
ale PAN nie trafil, nie jestem pomoca on line;) tylko skad ten plus? zabawne!

Najpierw dyskutant się ucieszył, że potraktowałaś go z szacunkiem zwracając się na "Pan" a dopiero później zrozumiał sens wypowiedzi. Cóż...szybsza ręka niż głowa;)

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Ewa S.:
Krzysztof Łukasiak:
A ja Ci polecam mniej zabawy domorosłego psyuchoanalityka bo kiepsko ci o wychodzi .

hmm, brudzia nie pilismy tak prosze pana?
ale PAN nie trafil, nie jestem pomoca on line;) tylko skad ten plus? zabawne!
bo nie trafiłem w "kto głosował"

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Darek Świerk:
Krzysztof Łukasiak:
I nic dziwnego - autorem jest jakiś ksiądz, którego wiedzy o seksualności nie skomentuje bo nie ma co... :) .

Czyli co? Lepsze są nowocześniejsze poglądy bo są nowocześniejsze?

Generalnie tak, bo są oparte o współczesną wiedzę min z fizjologii, seksuologii i psychologii, księża choć maja do niej dostęp wciąż opierają się na przesądach sprzed około stu pięćdziesięciu lat - jak w cytowanych przez Ciebie (rozśmieszających) fragmentach.

To problem tego środowiska, że nie chce się uczyć i ciemnotę myli z cnotą.

I znów będzie tak jak poprzednio - np. z kulistością ziemi i jej miejscem we Wszechświecie, będzie musiało minąć kilka pokoleń księży zanim kościół się podda i uzna za "prawdziwe" to o czym dziś uczą studentów pierwszych lat medycyny. :))))
Grzech jest grechem i tyle. Może kiedyś badania ekonomistów spowodują że kradzież przestanie być grzechem , co?

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Według mnie stosunek przy użyciu środków antykoncepcyjnych nie różni się niczym od zwykłej masturbacji.

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Martyna Rozwadowska:
Najpierw dyskutant się ucieszył, że potraktowałaś go z szacunkiem zwracając się na "Pan" a dopiero później zrozumiał sens wypowiedzi. Cóż...szybsza ręka niż głowa;)

reka, znamienna i pomocna;)

konto usunięte

Temat: Nt. mastrubacji...

Krzysztof Łukasiak:
Według mnie stosunek przy użyciu środków antykoncepcyjnych nie różni się niczym od zwykłej masturbacji.

ale co Ty czlowieku pieprzysz? zamilcz na sobie jedynie znanego boga i basta tematu!
Anna Maria A.

Anna Maria A. W procesie...

Temat: Nt. mastrubacji...

Krzysztof Łukasiak:
Aga: 03.03.2008, 16:27
Cześć, jestem Aga :)

żałosna wypowiedź mocno zalęknionej dziewczyny.... i mocno otumanionej!!!



Wyślij zaproszenie do