konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

już za dzień matura...

w domu wychowanie bezstresowe, w przedszkolu uczą żeby donieść na rodzica bo krzyknął na pociechę, w szkole fory bo ADHD/dysleksja/dysgrafia/dyskalkulia/dysfunkcyjność nr 344 itd, na maturze zalicza 30% poprawnych odpowiedzi, dyplom każdy musi mieć więc mnożą się kiepskie uczelnie wymagające od studenta głównie czesnego... gdzie się mamy hartować, starać, uczyć odpowiedzialności, ponosić konsekwencje? może przez tę bylejakość, brak wymagań, wszelkie ułatwienia nie potrafimy budować relacji, nie umiemy żyć z ludźmi a nie obok nich, nie umiemy tworzyć trwałych związków.

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Bezstresowe wychowywanie sprzyja kształtowaniu niezaradności w życiu lub postawy roszczeniowo-wykorzystującej wobec innych

konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Iwona I.:
Bezstresowe wychowywanie sprzyja kształtowaniu niezaradności w życiu lub postawy roszczeniowo-wykorzystującej wobec innych
dlatego się tu czasem stresujemy. profilaktyka! :)
Karol Κάρολος Z.

Karol Κάρολος Z. Nie policzkuje się
ściętej głowy

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Katarzyna B.:
... gdzie się mamy hartować, starać, uczyć odpowiedzialności, ponosić konsekwencje? może przez tę bylejakość, brak wymagań, wszelkie ułatwienia nie potrafimy budować relacji, nie umiemy żyć z ludźmi a nie obok nich, nie umiemy tworzyć trwałych związków.

jak sięgam pamięcią, to wymagania szkolne zawsze ograniczały człowieka, zwłaszcza zasady obowiązujące. Kiedy chciałem zinterpretować jakiś wiersz czy też omawiana była lektura, to nie wolno było po swojemu tego zrobić. Kiedy zaś zosało coś opisane przeze mnie oczywiście z zachowaniem poprawności gramatycznej, ortograficznej i stylistycznej, to było to nie poprawnie, bo do tej pory nauczyciele inaczej to interpetowali i należało sie nauczyć na pamięć ich interpretacji. Matura to bzdura chyba zasadne jest to określenie, bo w żaden sposób nie przygotowuje abiturienta do prawdziwego życia.

konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Karol Κάρολος Z.:
jak sięgam pamięcią, to wymagania szkolne zawsze ograniczały człowieka, zwłaszcza zasady obowiązujące.
każdy system ogranicza, żaden system nie jest dopasowany do każdego i nie ma całkowitej wolności. zbudowaliśmy skomplikowane systemy mające nam uporządkować życie, a to wymaga określenia zasad i granic. dostajemy i dajemy. tego się nie da nauczyć skokowo w wieku lat 18.
a jak działa dzieciak bez wymagań, puszczony luzem...? liczymy na to, że dziecko samo się zepnie i rozwinie, nauczy? większość przebimba, a potem będzie płakać że nikt nie zmuszał.
Kiedy chciałem zinterpretować jakiś wiersz czy też omawiana była lektura, to nie wolno było po swojemu tego zrobić.
to jest kiepski nauczyciel, a nie system. :)
Kiedy zaś zosało coś opisane przeze mnie oczywiście z zachowaniem poprawności gramatycznej, ortograficznej i stylistycznej, to było to nie poprawnie, bo do tej pory nauczyciele inaczej to interpetowali i należało sie nauczyć na pamięć ich interpretacji.
to też zależy od nauczyciela. znowu... lepiej żeby nie było przymusu edukacji?
Matura to bzdura chyba zasadne jest to określenie, bo w żaden sposób nie przygotowuje abiturienta do prawdziwego życia.
wszystko przygotowuje do życia. każdy egzamin, każda klasówka, każda odpowiedź przy tablicy. może nie pamiętamy po miesiącu jak się zmieniał ewolucyjnie układ oddechowy, a przebieg funkcji to już czysta abstrakcja, ale kolejne przeszkody przeskakujemy łatwiej. uczymy się gdzie szukać, czego szukać, oceniamy co jest potrzebne, wybieramy to co nas interesuje, testujemy własne możliwości... a i stres na kolejnym egzaminie czy w trakcie rozmowy o pracę nie powoduje potem zejścia na zawał.

szkoła z jej ograniczeniami, wymogami, zaliczeniami, często nie do końca przemyślanymi albo kontrolowanymi przez niewłaściwych ludzi, pozwala się przygotować do życia w stadzie - a od tego nikt z nas nie ucieknie.Katarzyna B. edytował(a) ten post dnia 07.05.13 o godzinie 15:20
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Katarzyna B.:
już za dzień matura...

w domu wychowanie bezstresowe, w przedszkolu uczą żeby donieść na rodzica bo krzyknął na pociechę, w szkole fory bo ADHD/dysleksja/dysgrafia/dyskalkulia/dysfunkcyjność nr 344 itd, na maturze zalicza 30% poprawnych odpowiedzi, dyplom każdy musi mieć więc mnożą się kiepskie uczelnie wymagające od studenta głównie czesnego... gdzie się mamy hartować, starać, uczyć odpowiedzialności, ponosić konsekwencje? może przez tę bylejakość, brak wymagań, wszelkie ułatwienia nie potrafimy budować relacji, nie umiemy żyć z ludźmi a nie obok nich, nie umiemy tworzyć trwałych związków.
A ja się będę czepiać, bo się z tym nie zgadzam:)

konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Anna Maria D.:
Katarzyna B.:
już za dzień matura...

w domu wychowanie bezstresowe, w przedszkolu uczą żeby donieść na rodzica bo krzyknął na pociechę, w szkole fory bo ADHD/dysleksja/dysgrafia/dyskalkulia/dysfunkcyjność nr 344 itd, na maturze zalicza 30% poprawnych odpowiedzi, dyplom każdy musi mieć więc mnożą się kiepskie uczelnie wymagające od studenta głównie czesnego... gdzie się mamy hartować, starać, uczyć odpowiedzialności, ponosić konsekwencje? może przez tę bylejakość, brak wymagań, wszelkie ułatwienia nie potrafimy budować relacji, nie umiemy żyć z ludźmi a nie obok nich, nie umiemy tworzyć trwałych związków.
A ja się będę czepiać, bo się z tym nie zgadzam:)
z czym konkretnie? :) z plagą orzekania dysfunkcji wszelakich u dzieci, zdawaniem matury przy 30% trafień czy z tym, że ludzie nie potrafią tworzyć trwałych związków?
robimy się byle jacy. i nie umiemy być odpowiedzialni. wszystkiemu winni są jacyś "oni". rodzice, szkoła, mąż, żona, rząd, Unia, szef... bóg wie co jeszcze.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Katarzyna B.:
z czym konkretnie? :) z plagą orzekania dysfunkcji wszelakich u dzieci, zdawaniem matury przy 30% trafień czy z tym, że ludzie nie potrafią tworzyć trwałych związków?
robimy się byle jacy. i nie umiemy być odpowiedzialni. wszystkiemu winni są jacyś "oni". rodzice, szkoła, mąż, żona, rząd, Unia, szef... bóg wie co jeszcze.
Nie zgadzam się dlatego, że nie spotkałam się z czymś takim jak nagła plaga dysfunkcji u dzieci, że dzieci skarżą się na rodziców którzy krzyczą, że czesne decyduje o jakości kształcenia, że od ludzi młodych się nie wymaga, że związki są nietrwałe. Więc ja chyba w innym świecie żyję. Dzisiejsze życie wystarczająco mocno hartuje charakter. Może właśnie za bardzo, dlatego ludzie się buntują i jednocześnie sami wymagają za dużo od innych.

konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

ilu kolegów i koleżanek z twojej podstawówki miało dysgrafię, dyskalkulię, ADHD itd... ? ilu rodziców "ratowało" dzieci przed dwóją z polskiego lub matmy przynosząc zaświadczenia o takich dysfunkcjach?
dysgrafia - szacuje się że co 10 dziecko, dyskalkulia - do 6%, ADHD - 10%, itd, itp. a każde nowe nietypowe zachowania są natychmiast oglądane pod lupą i nazywane nową dysfunkcją dającą dzieciakowi "immunitet".
ortografia - odpuszczamy,
matma - odpuszczamy,
dyscyplina - przecież ma dysfunkcję...

zahartowany charakter to nie to samo co wymaganie od innych.

jak to możliwe, że z jednej strony negujesz wymaganie od dzieci, rolę egzaminów jako elementu hartowania, a z drugiej za oznakę mocnego charakteru uważasz wymaganie od innych? uważasz że nauczyciel opuszczający i nie wymagający od dzieciaków (bo 30% zalicza, bo dysfunkcje) pomoże stworzyć silny charakter? że "umykanie" przed wymaganiami pomaga dziecku uczyć się odpowiedzialności?

co to znaczy życie hartuje? a przedszkole, szkoła, studia to nie jest nasze życie? co wobec tego jest tym hartującym życiem? ulica? dom?

kiedy wymagasz Ty to silny charakter. a kiedy wymaga ktoś inny od Ciebie? z takim samym przekonaniem powiesz, że ten ktoś ma silny charakter?

"ja" na sztandarach. tak się nie da złapać równowagi.
Witold S.

Witold S. ... połatany :)

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Anna Maria D.:
Nie zgadzam się dlatego, że nie spotkałam się z czymś takim jak nagła plaga dysfunkcji u dzieci, że dzieci skarżą się na rodziców którzy krzyczą, że czesne decyduje o jakości kształcenia, że od ludzi młodych się nie wymaga, że związki są nietrwałe. Więc ja chyba w innym świecie żyję. Dzisiejsze życie wystarczająco mocno hartuje charakter. Może właśnie za bardzo, dlatego ludzie się buntują i jednocześnie sami wymagają za dużo od innych.
Na niezgadzanie się z czymś też trzeba mieć argumenty przebijające postawione tezy.
Nie ma problemu, bo ja się z nim nie spotkałam to żaden argument.
Z kolei ... jeżeli argumentem "bo ja" negujesz nietrwałość związków więc widocznie masz ogromne doświadczenie w budowaniu tych trwałych ... Co? Jak to jest?
W jednym możesz mieć rację, w wymaganiu wiele od innych samemu nie dając nic ... :(

konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

przy wymaganych zaledwie 30% trafnych odpowiedzi, w zeszłym roku nie zdało matury ok 20% uczniów.
ponad 65 tys osób nie było w stanie zdobyć 3 punktów na 10 możliwych.
a co z tymi, którzy zdali "na oparach"? studia? na jakim poziomie żeby się ich przygoda ze studiami nie skończyła po pierwszym semestrze? po co tyle osób bez predyspozycji pcha się lub jest pchane do szkół, w których zdaje się maturę? bo każdy ma ambicję mieć dyplom? bo pracodawcy wymagają dyplomu nawet od sprzątaczki?
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Witold S.:
Nie ma problemu, bo ja się z nim nie spotkałam to żaden argument.
To jest argument lepszy niż jakiekolwiek generalizowanie i to co ostatnio staje się modne wśród pokolenia dorastającego w okresie komunizmu, to dyskredytowanie umiejętności młodych, jakby sami byli najlepiej wychowywani, wyuczeni i w ogóle cud miód. Nie lubię osądzania ludzi i ujmowania im wartości, zwłaszcza przez tych, którzy kompletnie nie mają styczności z obecną sytuacją, a przynajmniej nie bezpośrednio. Chociaż jeśli ktoś ma dzieci to powinien więcej rozumieć. Okazuje się że jednak nie bardzo.
Z kolei ... jeżeli argumentem "bo ja" negujesz nietrwałość związków więc widocznie masz ogromne doświadczenie w budowaniu tych trwałych ... Co? Jak to jest?
A skąd wiesz że nie mam doświadczenia? Że nie obracam się wśród ludzi dla których trwałość związków jest ważna i dbają o to by się nie rozpadł? I nie rozumiem tego bezpodstawnego wydawania opinii o innych.
W jednym możesz mieć rację, w wymaganiu wiele od innych samemu nie dając nic ... :(
I nadal nie wnosisz nic ciekawego w postach poza czepianiem się, wyciąganiem bezzasadnych poglądów według własnego widzi mi się i złośliwych uwag.

konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Anna Maria D.:
To jest argument lepszy niż jakiekolwiek generalizowanie i to co ostatnio staje się modne wśród pokolenia dorastającego w okresie komunizmu, to dyskredytowanie umiejętności młodych, jakby sami byli najlepiej wychowywani, wyuczeni i w ogóle cud miód.
to nie jest opinia "pokolenia dorastającego w okresie komunizmu" tylko opinia wielu nauczycieli, wychowawców i osób mających styczność z dziećmi i młodzieżą. nie odsądzają od czci i wiary wszystkich, ale mówią o złym trendzie, pogarszaniu się poziomu wykształcenia, pchaniu dzieciaków do szkół, w których gdyby nie "30% zalicza", nie daliby sobie rady. o tym tutaj rozmawiamy. o generalnym trendzie. nie przecząc, że są ludzie zdolni, poukładani, wiedzący czego chcą i zaliczający egzaminy na 90%. tylko im też robimy krzywdę mieszając z tymi, którzy są od nich znacznie słabsi, a siedzą w tej samej klasie. kogo ma uczyć nauczyciel? najlepszego czy najsłabszego? uśredniać? kogo promujemy takim systemem? chyba nie tych najlepszych.
posiadanie dzieci nie jest receptą na rzeczową ocenę systemu oświaty. a bywa, że powoduje subiektywne oceny. :)

co wiesz o pokoleniu dorastającym w komunizmie? nie było cud miód, nie wszyscy byli super zdolni, ale system miał jeszcze jakiś sens. sprawdzał i segregował nie dając wszystkim złudnych nadziei, że chociaż mają dyskalkulię to zostaną mistrzem inżynierii, bo im się wystawi papierek że nie muszą umieć dodawać. .
wiesz, że zaliczało maturę 60% punktów, a nie marne 30%? wiesz, że studia nie były dla wszystkich i nie marnowało się publicznych pieniędzy na studiowanie tych, którzy zwyczajnie nie byli w stanie zdać normalnych egzaminów? że na jedno miejsce na studiach bywało 12-15 chętnych i trzeba było być faktycznie dobrym żeby się załapać na pudło? że jak człowiek odpadł to go nie przyjmowały w otwartymi rękoma kiepskie prywatne uczelnie gdzie za kasę kupisz dyplom dłubiąc w nosie. (żeby nie było nieporozumień, oczywiście są dobre prywatne uczelnie, na które stać niewielu. tak z powodu wiedzy jak i z powodu kasy). że po pierwszym semestrze ze 120 tych, którzy przeszli sito egzaminów zostawało 70, bo reszta nie dawała rady? i nie było ulgi jak ktoś sadził byki ortograficzne, mylił się w obliczeniach... a nie było tej ulgi nie dlatego, że był "gorszy/gnębiony/ktoś to robił złośliwie/mobbingowany" tylko dlatego, że nie wszystko jest dla każdego. nie nadajesz się, szukasz innej drogi. i lepiej to pojąć jak najwcześniej zamiast marnować kolejne lata będąc ciągle miernym.

a teraz się przepycha, upycha, ułatwia... a potem przychodzi dorosłe życie i mamy wysoki procent bezrobotnych studentów - bo sporej ich części zrobiono krzywdę i ułatwiano zaliczanie kolejnych szczebelków. a potem zonk - szef nie ułatwia tylko wymaga. nie chce pracownika, który robi błędy, który nie kojarzy faktów, który umie 30% tego co powinien umieć.

negujesz wzrastającą liczbę osób, które nie potrafią wytrwać w związkach? rosnącą liczbę rozwodów? coraz większą liczbę ludzi, którzy wieją ze związku przy byle problemie? którzy zwyczajnie nie radzą sobie w życiu we dwoje, bo do tej pory wszyscy im pomagali, a tu trzeba się brać z życiem za bary. i ADHD nie jest wytłumaczeniem, że jesteśmy egoistami, że nie dbamy czy nie umiemy zrozumieć potrzeb partnera.

ps. mówisz, że nie lubisz oceniania, a oceniasz pokolenie dorastające w komunizmie. mówisz, że nie lubisz osądzania, a kilka dni temu napisałaś, że nie widzisz w ocenianiu innych nic złego... każdy z nas ocenia. i trzeba się z tym pogodzić. :)
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Anna Maria D.:
Nie zgadzam się dlatego, że nie spotkałam się z czymś takim jak nagła
może nie nagła a stopniowa i wciąż sukcesywnie narastająca
plaga dysfunkcji u dzieci, że dzieci skarżą się na rodziców którzy krzyczą, że czesne decyduje o jakości kształcenia, że od ludzi młodych się nie wymaga, że związki są nietrwałe. Więc ja chyba w innym świecie żyję.
tutaj zdecydowanie muszę przyznać rację, bo ja żyję w tym opisanym przez Katarzynę
Dzisiejsze życie wystarczająco mocno hartuje charakter.
trudno zaprzeczyć hartowaniu charakteru poprzez coraz częstsze stykanie się z ludźmi, którzy jedynie wymagać potrafią a nic w zamian nie proponują
Może właśnie za bardzo, dlatego ludzie się buntują i jednocześnie sami wymagają za dużo od innych.
ee tam, szukanie usprawiedliwień dla swoich wymagań i winy wszędzie poza sobą
To jest argument lepszy niż jakiekolwiek generalizowanie i to co ostatnio staje się modne wśród pokolenia dorastającego w okresie komunizmu, to dyskredytowanie umiejętności młodych, jakby sami byli najlepiej wychowywani, wyuczeni i w ogóle cud miód.
jakie generalizowanie? to stwierdzenie faktów, podanie liczb. ja idąc do szkoły w pierwszej klasie sam robiłem sobie kanapki, wcześniej do przedszkola odprowadzała mnie 2 lata starsza siostra.
teraz do trzeciej klasy rodzice potrafią odprowadzać dzieci do szkoły a zrobić sobie samemu coś do jedzenia to sam się boje pomyśleć dzieci w jakim wieku się uczy.
Nie lubię osądzania ludzi i ujmowania im wartości, zwłaszcza przez tych, którzy kompletnie nie mają styczności z obecną sytuacją, a przynajmniej nie bezpośrednio.
to nie osądzanie - to obserwacja, a wartość to sami sobie ujmujemy tą naszą bylejakością
Chociaż jeśli ktoś ma dzieci to powinien więcej rozumieć. Okazuje się że jednak nie bardzo.
no właśnie :)
A skąd wiesz że nie mam doświadczenia? Że nie obracam się wśród ludzi dla których trwałość związków jest ważna i dbają o to by się nie rozpadł?
to żeby trwałość była ważna to już coś ale to jeszcze nie znaczy że ludzie dla których ta trwałość jest ważna potrafią o nią zadbać i to nawet jeśli tworzą trwały związek, bo ta trwałość może i tak nie wynikać z więzi i relacji a z wielu innych motywacji, które uznania przynosić nie muszą
I nie rozumiem tego bezpodstawnego wydawania opinii o innych.
Ty uważasz, że taki głos jest bezpodstawną opinię, a dla innych dokładnie te Twoje słowa taką stanowią.
Karol Κάρολος Z.

Karol Κάρολος Z. Nie policzkuje się
ściętej głowy

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

W zamieszłych czasach, a więc mojej młodości nauczyciel był szanowany, był często autorytetem, chociaż przedmiot przez niego nauczany nie był za ciekawy. Dzisiaj nauczyciel ma skrępowane ręce i zakneblowane usta, bo nie można uczniowi zwrócic na nic uwagę, bo albo odpysknie w sposób obraźliwy albo któryś z rodziców przybiegnie z aferą, że dziecko jest napiętnowane i poniżane przez nauczyciela. Kiedyś nauczyciel jak zwrócił uwagę człowiek chodził jak przecinak by tylko rodzice sie nie dowiedzieli o jego wybryku.
Źle sie dziele na płaszczyźnie edukacji narodowej.
Witold S.

Witold S. ... połatany :)

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Anna Maria D.:
Witold S.:
Nie ma problemu, bo ja się z nim nie spotkałam to żaden argument.
To jest argument lepszy niż jakiekolwiek generalizowanie i to co ostatnio staje się modne wśród pokolenia dorastającego w okresie komunizmu, to dyskredytowanie umiejętności młodych, jakby sami byli najlepiej wychowywani, wyuczeni i w ogóle cud miód. Nie lubię osądzania ludzi i ujmowania im wartości,
Zastanawiam się co jest złego w stwierdzeniu, że ktoś mi się podoba lub nie, jest fajnie ubrany lub nie, jest mądry, jest taki czy owaki. Nawet jeśli nie robimy tego głośno, to i tak oceniamy. Według własnych upodobań.
To nie widzisz nic złego czy nie lubisz? Czy może w zależności od okoliczności?
zwłaszcza przez tych, którzy kompletnie nie mają styczności z obecną sytuacją, a przynajmniej nie bezpośrednio. Chociaż jeśli ktoś ma dzieci to powinien więcej rozumieć. Okazuje się że jednak nie bardzo.
No i znowu zaprzeczasz sama sobie, masz dziecko i ... nic nie rozumiesz ...
Rozumiem, że tylko ci co mają małe dzieci posiadają całą wiedzę na temat edukacji, tylko ci co urodzili mogą wypowiadać się na temat ciąży, a ci co nie potrafią zbudować trwałych związków wiedzą jak to się robi ...
Reszta w kosmos ...
A skąd wiesz że nie mam doświadczenia? Że nie obracam się wśród ludzi dla których trwałość związków jest ważna i dbają o to by się nie rozpadł? I nie rozumiem tego bezpodstawnego wydawania opinii o innych.
Zastanawiam się co jest złego w stwierdzeniu, że ktoś mi się podoba lub nie, jest fajnie ubrany lub nie, jest mądry, jest taki czy owaki. Nawet jeśli nie robimy tego głośno, to i tak oceniamy. Według własnych upodobań
I nadal nie wnosisz nic ciekawego w postach poza czepianiem się, wyciąganiem bezzasadnych poglądów według własnego widzi mi się i złośliwych uwag.
Widzisz Anula ... Tak to już jest na tym świecie, że jeżeli ktoś pisze na publicznym forum musi się liczyć z tym, że ich wypowiedź może zderzyć się z kontrargumentami i albo podejmuje ryzyko, albo niech sięgnie po memuar ...
To, że ktoś się z Tobą nie zgadza i zestawia ze sobą Twoje sprzeczne wypowiedzi wcale nie oznacza, że się czepia, a jego uwagi są złośliwe.
Nie tracę nadziei, że kiedyś wreszcie to zrozumiesz ... w końcu do milicjantów z czasów komuny też po pewnym czasie docierały opowiadane kilkakrotnie kawały ...
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Witold S.:
I jak zwykle manipulujesz wypowiedzią. Ja się zastanawiam kiedy Ty zrozumiesz co ja w ogóle piszę i przestaniesz nadinterpretować słowa. Nie mam zamiaru tłumaczyć niczego, bo zacznie się przerzucanie argumentów....bo ty tak, a ja siak. I nic z tego nie wynika, poza wmawianiem komuś głupoty i obrażaniem, w czym jesteś "dobry". Oj przydałaby się powtórka z nauki kultury.
Ja zdania nie zmienię co do powyższego generalizowania. A duży problem jest w nauczycielach, którzy uczą po staremu bo tak sami byli kształceni i nie potrafią inaczej przekazywać wiedzy. Dalej panuje pamięciowe "tłuczenie", co miało zostać zmienione za sprawą reformacji. System im utrudnia? System jest zreformowany, co prawda nie najlepiej, ale niektórzy nauczyciele nie są. Edukacja "po staremu" nie nadąża za zmianami i nie dostosowuje się do potrzeb rynku. To co kiedyś było wystarczająco dobre, dziś już jest słabe. Dlatego potrzeba w szkołach młodej krwi i ludzi otwartych na zmiany. Jestem zdania, że jak się chce to się dobrze nauczy i żaden system (a w każdym są mocne i słabe punkty) w tym nie przeszkodzi dobremu nauczycielowi.
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Anna Maria D.:
Jestem zdania, że jak się chce to się dobrze nauczy i żaden system (a w każdym są mocne i słabe punkty) w tym nie przeszkodzi dobremu nauczycielowi.
to tak jak ze związkiem, jeśli się chce to się stworzy trwały i dobry i się go będzie pielęgnować.
problem w tym, że czasy sprzyjają niechceniu bardziej niż kiedyś.

w szkołach nauczyciele muszą bardziej chcieć nauczyć niż kiedyś, bo aby uczyć trzeba mieć jakiś szacunek a kiedyś dzieci wychodząc z domu do szkoły wiedziały co to takiego teraz już coraz rzadziej.

w związkach kiedyś piętnowano ich rozbijanie teraz byle pierdoła jest powodem do szukania lepszych modeli. kiedyś związek był zobowiązaniem z którego czerpało się samoistnie w takich układach pojawiające się korzyści teraz coraz częściej jest jedynie interesem, w którym zyski muszą przewyższać wkład czy koszty a przysięga na dobre i na złe nie ma już większego znaczenia.

i to moje zdanie opisujące i generalizujące to co widzę i jak widzę świat dookoła mnie zderzając to z wrażeniami jakie pamiętam po obserwacji świata wokół siebie sprzed 30 i więcej lat

konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

Wy (my) dzieci komunizmu świetnie wychowani, kulturalni, przykładni...spójrzcie na siebie i zastanówcie się ile z was wychowanych w tej starej dobrej szkole) siedzi teraz w pracy i zamiast pracować pisze na glucie, oszukując pracodawcę...tego uczyli was ? to są te liczby, którymi chcecie się pochwalić...ile razy toczyliśmy piane mając młodych ludzi za półgłówków tylko dlatego że ośmielili sie mieć inne zdanie i głośno o tym mówić. tak samodzielności może mieliśmy więcej...ale dzisiejszej młodzieży możemy spokojnie buty czyścić i mięć nadzieję że polityka 50+ będzie przychylna dla nas na starość...Moja nieżyjąca już babcia jako 80 latka kiedyś walnęła mi moral, że w jej czasach dziewczynki nie siedziały w ławce z chłopcami....chcecie sprowadzić się do roli takich babć. Nie da sie porównać rzeczy nieporównywalnych, a ktoś kto piepszy „a w moich czasach to to i to ..." powinien zastanowić sie czy nie utknął gdzieś z własnym rozwojem...i czy przypadkiem sam nie ma problemu z dostosowaniem się do współczesności.

Może ktoś z tego grona wzajemnej adoracji jest neurologiem, jak tak to chętnie poczytam opinie na ten temat zaburzeń.... bo odnoszę wrażenie, że pojęcie na ten temat blade. odnosnie adhd dysgrafi/ dysleksji /dysortografi/dyskalkuli to chyba zapominacie, że wcześniej nie było takiej skali bo diagnoza tych dyfunkcji neurologicznych stała sie możliwa wraz z rozwojem nauki i medycyjny... kiedyś dziecko z takimi dyfuncjami (oczywiście nikt sobie dupy nie zawracał diagnozowaniem tego) sadzano w ostatniej ławce i przylepiano mu łatkę debil...!!! Co w tym złego, że dziś nauczyciele, neurolodzy pedagodzy wykazują zainteresowanie aby dziecko miało równe szanse...a nie przez własną (w dosłownym tego słowa znaczeniu) ignorancję...skazuje się dziecko na gorszy start... rozumiem, że ta grupa to tylko dla ludzi wybitnie mądrych, nastawionych aby mięć udany związek, pozbawionych dyfuncji intelektulanych i życiowych…

konto usunięte

Temat: nie matura lecz chęć szczera...

ogólnie, jak ktoś chce i się stara, to mu rąbek u spódnicy nie przeszkadza. teoretycznie.
teoretycznie nie przeszkadza mu obniżanie standardów, odpuszczanie, brak wymagań... tyle, że ludziom trzeba pomóc się zmobilizować, pokazywać różne opcje i dawać różne możliwości. nawet super zdolni i chętni do nauki lepiej działają kiedy poprzeczka zmusza do wysiłku niż kiedy mają ją na wysokości kostek.
a opowiadania, że zdolne dziecko samo się zmobilizuje, samo się będzie uczyć i żaden system mu w tym nie przeszkodzi można wsadzić między bajki. brak wymagań, niskie standardy wpływają na to ile i jak się uczymy. i jakie wyniki osiągamy.

jeśli byśmy wychodzili z założenia, że "jak ktoś chce", to szkoły nie byłyby potrzebne bo uczylibyśmy się sami. grzecznie siadając od 6 roku życia do książek o 8.00 rano. teraz nie są do takiej systematyczności w stanie zmusić szkoły, oceny, klasówki, egzaminy więc trochę trudno uwierzyć w bajki o automotywacji u milionów ludzi.
świat nie jest taki piękny. z jakiegoś powodu dobre szkoły i uczelnie wymagają, mobilizują, hartują... i odsiewają słabszych. właśnie po to żeby utrzymać poziom i skupić się na najlepszych. diament wymaga szlifu.

system edukacji powinien mieć cel. i tym celem nie jest "jak kto zdolny, to sobie poradzi mimo szkoły".



Wyślij zaproszenie do