Temat: nasza (siermiężna) rzeczywistość a związek
Nie chce tu Ci robic gadki psychlogicznej, stad nikt, poza Toba nie widzi, do kogo to jest napisane.
Ale... moim zdaniem, szarpiesz sie sama ze wszystkim kompletnie niepotrzebnie.
To, ze ktos ma inny poglad na miejsce jego zamieszkania, nie powinno przeslaniac tego, ze teraz musisz harowac jak dziki osiol, bo to Ty jestes Dyrektorem w tym domu, ktoremu musi starczyc sil, zeby i pole zaorac i pszenice posiac, i opryskac i zebrac.
Ciagle czytam, jak to ustepujesz zdaniu innych, innych wygodzie, zapominajac o sobie i wlsanym ZDROWIU i wlasnych silach.
Nie badz jak kon, ktory ciagnie na Morskie Oko, dopoki nie zdechnie. Wszczep sobie w koncu chip, ktory powie- dosc!- na dzisiaj mam fajrant i moje roboczogodziny sie skonczyly.
Zycze Ci powodzenia. Ale obiecaj, ze usiadziesz i po kilku chwilach uzalania sie nad soba- kazdemu to potrzebne, w koncu zaczniesz ukladac z glowa SWOJE potrzeby, bez dyktowania Ci przez innych warunkow zycia. Pamietaj- to Ty jestes Dyrektorem. A funkcja Dyrektora polega na rzadzeniu, a rzadzenie- na logicznym rozdzielaniu zadan.
Houk!