Temat: Mowie odchodze by o mnie walczył
Jacek Okrojek:
Czesc!
Spotkałem się z sytuacją, w której kobieta oswiadcza, ze odchodzi choc wcale nie chce tego. Sensem tego jest sprawdzenie ile facet moze zrobic zeby kobieta została. Taki test jak bardzo jemu zalezy. Rozumiecie to? Czy to jest normale, zdrowe podejscie do bycia razem?
Nie wiem czy spotkałeś się z taką sytuacją jako uczestnik czy jako obserwator tej sytuacji?
Zupełnie niedawno zaproponowałam rozstanie bo ... nie czułam żeby jemu zależało wystarczająco mocno. Celowo postawiałam sprawę na ostrzu noża bo czasami najlepszą metodą sprawdzenia własnych wątpliwości, obaw jest konfrontacja. Powiedziałam ,że czuję się zaniedbywana, mało ważna i mało priorytetowa w jego życiu. Przekonywał, że to nawał obowiązków w pracy, taki niefartowny czas ale ja zupełnie serio nie miałam siły czekać aż ten kocioł w jego świecie uporządkuje się (bo mogłoby to potrwać kilka lat, tak to oceniłam, he he).Jeśli mnie zapytasz czy gdyby w tej sytuacji próbował o mnie walczyć przyjęłabym go z powrotem - TAK, oczywiście :)
I taka jest kobieca logika. Czy tak naprawdę zrezygnowałam z niego bo uznałam ,że jest kiepskim facetem ? Nie, widziałam w nim i widzę do tej pory masę fajnych cech ale naszą znajomość po okresie gorącym i intensywnym zaczęłam odbierać jako letnią i powierzchowną. I tak naprawdę rozstałam się nie dlatego ,że chciałam być sama ,że moje emocje do niego wypaliły się ale dlatego, że nie odpowiadała mi zmiana jego zachowania. Gdyby po moim oświadczeniu "odchodzę" zaproponował, że poświęci mi więcej czasu i wykazał więcej entuzjazmu w pielęgnowaniu tej znajomości pewnie kamień spadł by mi z serca i mogłabym napisać ... i żyli długo i szczęśliwie :)
Jak wypadł mój test? Eksio od miesięca smsuje dopytując się co u mnie słychać i narzekając na brak sensu życia. Sorry ale widocznie nie pomyliłam się i ja tym sensem nie byłam :D
Taki "test" jest swoistym papierkiem lakmusowym, którym kobiety sprawdzają czy im się wydaje ,że jest lipnie czy faktycznie jest lipnie ;-)