Temat: Mowie odchodze by o mnie walczył
Marek T.:
Joanna K.:
po prostu wygodniej jest myśleć, że to jest szantaż i że skoro postąpiła wg.Ciebie źle i nie fair to jej wina… czasami zamiast oceniać lepiej zadać sobie pytanie dlaczego ona tak postąpiła, zwłaszcza jeśli wiesz, że jej zależy?
No to wyobraźmy sobie, że - czego Ci absolutnie nie życzę - Twój partner upije się i w alkoholowym amoku spuści Ci niezłe manto. Może wtedy pójdziesz do lekarza na obdukcję, z obdukcją na policję, a tam sympatyczna pani policjantka powie Ci:
"Po prostu wygodniej jest myśleć, że to jest przemoc i że skoro postąpił wg. Pani źle i nie fair to jego wina… czasami zamiast oceniać lepiej zadać sobie pytanie dlaczego on tak postąpił, zwłaszcza jeśli wiemy, że mu zależy?"
;-)
heh...wiem do czego pijesz... :)
przemoc psychiczna i fizyczna to patologia i nie stawiałabym pomiędzy tym co pisałam a co teraz przytoczyłeś znaku równości...
Ale przyznaję, ciągłe trzaskanie drzwiami również może być formą szantażu emocjonalnego, to nie jest metoda rozwiązywania konfliktów i nie można tego wtedy nazwać fair...
A pisząc, miałam na myśli zupełnie niepatologiczny związek dwojga ludzi, gdzie po prostu zabrakło chęci, albo umiejętności na zrozumienie siebie nawzajem.
Wiem, że facetom ciężko wczuć się w myślenie kobiet, ale gdyby odwrócić sytuację, twoja kobieta robi wiele rzeczy, które dla Ciebie są nieakceptowalne, lekceważy Ciebie i nagle przestaje się Tobą interesować, mówisz jej co Ci nie odpowiada, po kilku takich rozmowach Ci przytakuje i postanawia poprawę, ale nic się nie zmienia i nawet jest gorzej. Zastanawiasz się, być może ona jest zbyt pewna Ciebie i twoich uczuć,że nie wierzy, że ignorowanie tego może być przyczyną twojego odejścia, a może to takie gierki i jest to osoba, która nielicząc się z Tobą zawsze chce postawić na swoim...ile ludzi tyle zachowań... chcesz wiedzieć czy jeszcze jej zależy na związku, bo nie wiesz czy jest w stanie nadal zrobić dla Ciebie to co Ty dla niej. Przecież na początku związku prześcigacie się w dogadzaniu sobie, a tu nagle brak chęci i twardy opór, żadnych prób i starań, wypracowywania kompromisów... co robisz? Pakujesz manatki, bo nie wytrzymujesz i brakuje Ci pomysłów na rozwiązanie sprawy, w końcu wielokrotne rozmowy nic nie wniosły to nie pozostaje nic innego... odchodzisz, pomimo iż nadal kochasz. Przez to, że jeszcze Ci nie zobojętniała masz nadzieję, że może realność straty spowoduje, że ona się opamięta, otrzeźwieje i dotrze do niej to, co wielokrotnie powtarzałeś... przecież usłyszeć nie znaczy zrozumieć... czasami tak jest, że niektórzy potrzebują porządnego kopa, by się nauczyć zauważać tą drugą osobę i na nią jakoś otworzyć... no ale nie wszyscy, dlatego tym trzeźwiejącym może być ten trzaskający drzwiami ;)
Nie twierdzę, że byś tak postąpił czy mógłbyś tak myśleć, bo w końcu każdy jest inny, ale czy nie jesteś w stanie zrozumieć takiego sposobu myślenia?
Stawiając siebie w pozycji zostawionego, nie rozpatrzył byś takiej możliwości? Jeśli darzyłbyś ją uczuciami, nie starałbyś się o jej powrót, zwłaszcza gdybyś dostrzegał, że ona po prostu nie jest pewna twoich uczuć, bo przestałeś wyrażać to czynami?
Zawsze coś jest powodem tego, że ktoś trzaska drzwiami... czasami powodem jest dokładnie to co mamy na myśli, a czasami nie, ale tak pochopnie nie podejrzewałabym od razu, każdego kto tak załatwia sprawy o złe zamiary, na to zawsze przyjdzie czas ;)