Temat: Kochać dwóch/dwie?
oto ta historia:
Morie della Vergine
Obraz wstrząsający, dla mnie jedno z głównych arcydzieł Caravaggia. Trudno jednak dziwić się zanadto, że przez zamawiających został ze zgorszeniem, jeśli nie z oburzeniem, odrzucony. Biada ołtarzowi, który miałby go prezentować wiernym!
Kobieta już niemłoda, bezgranicznie utrudzona życiem, obrzękła, z brzuchem sterczącym jak w ciąży, o ciężkich i grubych nogach robotnicy rolnej. Jej twarz nie wyraża spokoju i majestatu śmierci, raczej ulgę: jak strasznie jest zmęczona; to samo mówi jej zwisa-jąca z barłogu lewa ręka. Cienka, delikatnie zarysowana au¬reola nad głową wydaje się tu czymś obcym i zarazem naturalnym. Dokoła śmiertelnego łoża płacz, zgroma¬dzeni opłakują odjęty nareszcie ból istnienia, niektórzy zasłaniając rękami twarze. Wyzwolona Matka Boska, niech odpoczywa wiecznie.
Obrzęk ciała skłania znawców Caravaggia do przy¬pomnienia współczesnej mu historii „świętej nierządnicy”. Caterina Vannini; młodociana prostytutka, zapu¬kała skruszona do bramy klasztoru w Sienie. Jako za¬konnica zbliżyła się pod koniec życia do świętości, o czym prze-konany był Federico Borromeo, inicjując po jej śmierci proces beatyfikacji. Umarła w wieku czter¬dziestu czterech lat na puchlinę wodną. Do Morte della Vergine Caravaggio przemycił puchlinę wodną sieneń¬skiej Katarzyny.
Morte della Vergine należy oglądać równocześnie z innym płótnem Caravaggia, Maddalena. Śpiąca na krze¬śle Magdalena, z rozchylonymi ustami i nie domknięty¬mi oczami, z rękami splecionymi w geście znużenia, jest jakoś spokrewniona z umarłą Najświętszą Dziewicą. Łączy je ów ból istnienia, którego kolec nosił za skórą Caravaggio wraz z cierniem śmierci. Także w tym do¬chodziła do głosu szczególna religijność malarza.