Ryszard Zielinski
- 1
- 2
Mikołaj N. Ekonomista
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
Magdalena Mróz:
Mikołaj N.:pytanie na ile obchodzi Cię to co słyszysz
Samokrytykuję się - to słyszę, żebym nie biadolił...
No dobra, to zamiast składać samokrytykę biorę i się samodoskonalę -
To słyszę, że obchodzi mnie tylko czubek własnego nosa,
Zależy czy słucham tego co słyszę, i czy zapamiętam na tyle długo ;)
konto usunięte
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
Tomasz M.:rozum masz :DMagdalena Mróz:Samobiadolenie = użalanie się nad sobą, tak to rozumiem.
where?? :) :**
:*** Ty wiesz :)))
konto usunięte
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
Mikołaj N.:a to... od mówiącego? :)
Zależy czy słucham tego co słyszę, i czy zapamiętam na tyle długo ;)
konto usunięte
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
ryszard zielinski:do laryngologa! :))
Katarzyna B.:Na szczęście co raz mniej:)
ryszard zielinski:a często słyszysz? :)
Jak słyszę słowo samokrytyka to drobne w kieszeni nie zgadzają się jak to było za tzw komuny:)
konto usunięte
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
Magdalena Mróz:przemawiają :)
ryszard zielinski:mówią do Ciebie? :D
Jak słyszę słowo samokrytyka to drobne w kieszeni nie zgadzają się jak to było za tzw komuny:)
konto usunięte
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
Katarzyna B.:do Ciebie także? :)Magdalena Mróz:przemawiają :)ryszard zielinski:mówią do Ciebie? :D
Jak słyszę słowo samokrytyka to drobne w kieszeni nie zgadzają się jak to było za tzw komuny:)
konto usunięte
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
Magdalena Mróz:u mnie jakaś podejrzana cisza... :))
Katarzyna B.:do Ciebie także? :)Magdalena Mróz:przemawiają :)ryszard zielinski:mówią do Ciebie? :D
Jak słyszę słowo samokrytyka to drobne w kieszeni nie zgadzają się jak to było za tzw komuny:)
Mikołaj N. Ekonomista
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
Magdalena Mróz:
Mikołaj N.:a to... od mówiącego? :)
Zależy czy słucham tego co słyszę, i czy zapamiętam na tyle długo ;)
Penie tak... noo.. pora kończyć pracę na dzisiaj. Mam nieodparte wrażenie, że zbliża się baardzo fajny weekend :D
Dawid W. Fight Club
Temat: katharsis w następstwie samokrytyki ???
Oooo.... wątek do biadolenia :)))... to pobiadolę sobie, bo......życie ogólnie jest do dupy. Nudne, monotonne i do zrzygania spieprzone. Teraz zapewne ktoś powie, że jestem pesymistą, czarnowidzem i dołuję. Zarzuci mi, że nie potrafię czerpać radości z życia, że widzę tylko negatywne strony, że sam fakt życia jest wystarczającym powodem do radości i inne bzdury. A w którym miejscu niby to życie jest tak przepełnione śpiewem skowronka i radosnymi pląsami po trawie w kroplach porannej rosy? No w którym? Nie postrzegam życia, jako pasma nieszczęść. Dostrzegam zaletę życia samego w sobie, czerpię garściami radość z chwil, które ją ofiarowują, spodziewam się przebłysków jasności w przyszłości, ale nie zmienia to faktu, że wciąż jest ono do dupy. Wciąż zionie stęchlizną i wiatr hula po pustych przestrzeniach. Nie zmienią tego żadne stany chwilowej euforii, nie zmieni zalewanie się w trupa, związek z kobietą, przyjaciele, rodzina ani żadne bóstwa tego świata. Monotonia poranków, praca, obiad, spotkania ze znajomymi... to wszystko w pewnym momencie staje się nudne i żałosne. Staje się takie, gdy nie jesteś w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie „po co to wszystko?”. W imię czego to wszystko robimy? Zakładamy rodziny i rozmnażamy się, bo tak dyktuje nam natura i choć byśmy się okłamywali, że dobrze nam sam na sam z sobą, to i tak, gdzieś tam w podświadomości, wykiełkuje dążenie do wygody i stabilizacji, co w efekcie , tak, czy siak, doprowadzi do jakiegoś związku. Następnie zachodzi potrzeba utrzymania siebie i ewentualnej rodziny, więc pracujemy. Niezależnie od tego, czy praca sprawia nam przyjemność, czy jest dla nas katorgą, trzeba jakoś funkcjonować w bieżących realiach. Te realia zmuszają nas do utrzymywania kontaktów z innymi ludźmi, byśmy nie zwariowali w szufladzie, do której sami wskoczyliśmy. Krótkie chwile oderwania, pozwalają otrząsnąć się z pyłu dnia i poszusować pomiędzy ramami, szufladami i pudełkami, od czasu do czasu boleśnie rozbijając sobie łokcie i zdzierając skórę na kolanach. Istniejemy dla samego istnienia. A gdzie jest sens? Szukam go już bardzo długo. Na tyle długo, że zacząłem pić, bo go nie dostrzegałem, następnie myślałem, że nie widzę go, bo jestem wiecznie pijany. Rzuciłem alkohol całkowicie a sensu w dalszym ciągu nie ma. Robiłem różne rzeczy, by go odnaleźć. Dobre i złe. W dalszym ciągu DUPA! Wniosek nasuwa mi się jeden. Skoro nie mogę sensu znaleźć, trzeba go zignorować. Trzeba zrobić wszystko w tym kierunku, żeby było przyjemnie i wygodnie i bynajmniej nie wszystkim dookoła. Każdy sam przeżywa własne życie, więc trzeba skupić się na sobie. Zastanawiam się jedynie, jakim monstrum stanę się w bezwzględnym parciu do wygody i czy to nie zabije sensu, jeżeli się takowy pojawi.
- 1
- 2
Podobne tematy
-
WEB 2.0 » Czas na katharsis? -
-
Społeczeństwo Informacyjne » Czy Katarynagate będzie katharsis polskiego Internetu? -
-
RACJONALIZM » DEZYDERATA "A.O.M. KATHARSIS" z 1993 - dopowedź... -
-
Irlandia » 29 latek zmarł w szpitalu w następstwie odniesionych ran... -
-
EUROPEJSKI INSTYTUT... » O takim następstwie repolonizacji Pekao nie pomyśleliśmy.... -
-
Piłka nożna » mistrz samokrytyki -
Następna dyskusja: