Temat: JESTEM ZMĘCZONA....
Iwona K.:
Joanna Greczkowska:
ja wrócę z dzieciakami z huśtawek, to Ci coś napiszę:))
oki
więc ... byłam w podobnej sytuacji tzw. "j****** paranoji" momentu, kiedy już wydeptałaś wszystkie ścieżki, żeby sobie pomóc ... człowiek w początkowej fazie rozwiązywania problemu, nigdy nie prosi o pomoc kogoś z zewnątrz, tylko sam próbuje problem rozwiązać ... gdy nie można go rozwiązać zaczyna się tzw. deptanie róznych ścieżek, żeby problem rozwiązać ... gdy zaś nie może i tego tak naprawdę liczy, że go ktoś z tego wyciągnie ... ale nadal imasz się różnych ścieżek, żeby problem rozwiązać...
więc wtedy zdałam sobie sprawę z tego, co to jest życie ...
życie to są nasze wybory, alternatywy...
wyobrażam to sobie jako drzewo ... początek życia korzenie, życie to pień, alternatywy do gałęzie rozchodzące się od pnia drzewa ... to drzewo zostało zakorzenione przez kogoś, w jakimś miejscu, na pewnej glebie, w określonych warunkach (jedni rodzą się w usytuowanych rodzinach, inni w patologicznych, ale nie mieliśmy na to wpływu, gdy przychodziliśmy na świat)... więc wczesne dzieciństwo to dolna część pnia, gdzie nie ma rozgałęzień (alternatyw) im wyżej, tym zaczyna się pojawiać coraz więcej alternatyw, a nawet alternatywy alternatyw i alternatywy alternatywy alternatyw (coś na wzór, gdybym wtedy powiedziała Wojtkowi, że zgadzam się z nim na randkę, to może wyszłabym za niego i skończyła studia prawnicze) ... im jesteśmy starsi, tym coraz więcej alternatyw na naszej drodze ... pień to rdzeń naszego życia, zgodny z naszym "ja" ... gdy zaś w jakimś stopniu odejdziemy od tego swojego ja, to nie wybieramy alternatywy, tylko skrzywiamy nasz pień, a to co miało być zgodne z naszym ja zrobiło się alternatywą ... więc pień rośnie nadal prosto od tego skrzywienia ... gdy zrozumiesz, że wybranie alternatywy nie jest odcięciem się tylko nadal pniem, to możesz szukac alternatyw ...
zaraz napiszę Ci więcej, jak dziewuchy doprowadzę do porządku:)