Temat: Jestem z "mamisynkiem"
Mój mąż pracował u swoich rodziców, był z nimi związany materialnie i mentalnie.
Pozwolili mu mieć zonę, zeby nie odstawał od rówieśników.
Byłam dobra dopóki byłam im podporządkowana, ale ja nie potrafiłam sie podporządkować.
Problemy zaczeły się kiedy wyprowadziliśmy się od nich i postanowiliśmy wyrwmontować SWOJE mieszkanie. Okazało się ze mieszkamy w slumsach (tak oni twierdzili i tak nastawiali naszą córkę).
Wtedy doszedł element rywalizacji, nie był wypuszczany z pracy przed 21, a jesli miałam jakieś prośby np przed swietami, zjawiała sie delegacja, by postawić mnie do pionu.
Byłam przedmiotem, który miał sprawić, ze syn miał mieć dom, ale ten przedmiot miał służyć RODZINIE.
Po 12 latach miałam dosyć, podobnie jak Iwona wywaliłam go z domu.
I wyobraźcie sobie, jego nowa zona ma z niego najlepszego meża pod słoncem- odszedł od rodziców.
Cały czas zastanawiałam się co ja robiłam "nie tak" i nie potrafie odpowiedzieć.
Zarabiałam, bo on nie dostawał pensji, ja zajmowałam się domem, bo on wracał do domu po 21.
Teraz pracuje, wraca do domu- jednak potrafi.
Są jakieś czynniki, które powodują ze facet jest normalny i są czynniki ze jest kretynem.
Ten sam człowiek potrafi być taki i taki. Najlepiej widać, ze czynnikiem decydującym jest kobieta.
zabijcie mnie, ale nie wiem co robiłam źle.