Temat: Jak/czy sprawdzacie swoich nowych partnerów
Arkadiusz K.:
Związek traktuje się jak wielką przygodę z niespodziankami.
i np. z dziećmi z psychopatą lub wariatką.
Nie udaje się w nich, starając się teraz przypodobać, by potem przypadkiem zniesmaczyć. Tak samo, jak nie oczekuje się, że ktoś zachowa się dokładnie tak, jak tego chcemy.
Oczywiście, ale możemy oczekiwać, że nie zachowa się tak, jak na pewno bardzo tego nie chcemy. Pisałem wcześniej o "testach" jako selekcji negatywnej.
Związek to próba poznania siebie wzajemnie i poznania samego siebie poprzez pryzmat tej relacji.
Tu zgoda
Każda nas wzbogaca i zmienia.
Zmienia - na pewno, ale czy każda wzbogaca? Jeśli się założy, że "cierpienie uszlachetnia", to pewnie w jakimś sensie tak. Znam związki, które wzbogaciły psychiatrę.
I nie ma ona znaczenia czy trwa dzień, czy rok. Trzeba nauczyć się dostrzegać piękno w sprawach drobnych i drugiej w osobie.
Z tym "dostrzeganiem piękna" akurat w początkach związku zazwyczaj nie ma problemu, bo z góry kreujemy sobie w głowie obraz osoby z którą jesteśmy i w pełni ten obraz akceptujemy. W końcu nasze dzieło.
Akceptacji też. :)
A testy? No cóż... Albo robisz sobie listę zakupów i idziesz do biura matrymonialnego, albo szukasz czegoś z katalogu który masz w głowie od dawna. Pytanie: po jakim czasie wymienisz kupione w zeszłym roku krzesło z, dziś wiesz to już na pewno, okropnym obiciem?
Najpierw sprawdzę, czy w ogóle ma obicie. I czy noga nie odpada.
Poznawaj i daj się poznać. Obserwuj i wiedz, że też jesteś obserwowany. Ale nie czyń drugiemu tego...
"...co tobie niemiłe"? Nie mam nic przeciwko byciu "testowanym" w początkowym okresie znajomości (tylko o tym okresie pisałem). Partnerka wyświadcza mi w ten sposób przysługę: chyba lepiej, że stwierdzi - "to nie to" - po dwóch tygodniach znajomości, niż po dwóch latach, kiedy zdążę się już zaangażować.
nie testuj.
Człowiek zbyt szybko się zmienia, by na podstawie jednej odpowiedzi
Nie twierdzę, że ma być jedna i jeśli już, to nie odpowiedź, ale zachowanie w określonej sytuacji. Testowanie wcale nie wyklucza uważnego obserwowania - jeśli już, to je inspiruje.
móc go osądzać. A jeśli już testujesz, to co powiesz o sobie wyrzucając krzesło, którym wcześniej byłeś zachwycony?
Jeśli jest bardzo wygodne, to na pewno go nie wyrzucę, nawet jeśli wyjdzie zupełnie z mody. Najwyżej będę je chował na strychu, gdy odwiedzą mnie goście. Wyrzucę pewnie takie, które kupiłem pod wpływem chwili i ładnego wyglądu, bez wszechstronnego przetestowania.