Temat: Jaką macie receptę na udane małżeństwo/związek?
Katarzyna J.:
Agnieszka S.:
Anna Kalinowska:
Paweł Drabiński vel Pawik:
Agnieszka S.:
Osoby w długoletnich związkach, które mają problemy z definicja szczęścia niestety nie są szczęśliwe......
A więc też się nie wypowiadam więcej. Wieczorkiem chyba się z żonką upijemy z rozpaczy, że w nieszczęsliwym związku tyle lat trwamy.
hahahahahahaha, koniecznie:)))
Nasi dziadkowie, rodzice, ciotki itd to zupełnie inne pokolenie.
Ja wolałabym się skupić na znajomych i niestety widzę trend malejący...... Wszystkie moje koleżanki są po rozwodach i ich kolejne związki także nie rokują najlepiej. Stąd moje pytanie.
A właśnie..dziadkowie, rodzice to inne pokolenie.
Wyznawane były inne priorytety, wartości wynikające z chociazby z czasów w jakich przyszlo starszym od nas zyc.
Moze zastanowmy sie dlaczego teraz istnieje taka zatrwazajaca tendencja do rozwodów? Czy mozna temu w ogole przeciwdzialac?
Wiadomo , ze nie mozna tego zjawiska potraktowac jednolicie..kazdy przypadek jest inny, kazdy ma swoja wlasna historie, ale moze istnieja jakies przeslanki ktore temu wadza?
Dodam, że sama chcialabym za kilka lat wstapic w formalny zwiazek..ale obserwujac dookola rozwodzacych sie znajomych, mysle ze moze lepiej nie tonac w tym bagnie..
Nie chce byc idealistka "do czasu".Katarzyna J. edytował(a) ten post dnia 22.10.08 o godzinie 14:59
Małżeństwa i związki naszych dziadków to wogóle inny świat. To świat w którym rozwód był nie na miejscu a jeśli coś się działo złego , to nie wychodziło to na światło dzienne, gdzie kobieta miala mniejszy szacunek jak meżczyzna , gdzie kobieta była do rodzenia dzieci, gdzie kobieta była do obrabiania mężczyzny i domu, gdzie żona była uzależniona od męża materialnie i wiele innych . Dzisiaj ta kobieta niejednokrotnie jest niezależna , zadbana, ma swoje prawa i zdanie , mąż nie zawsze jest głową rodziny. Kobiety stały się twardsze i role trochę się odwróciły.
W wielu związkach punktem zapalnym są finanse , w innych brak czasu w jeszcze innych różnice zdań i poglądów. Niektórzy sobie radzą z tym lepiej inni gorzej. Nawiązując do tematu magicznych siemiu lat, to myślę ,że to nie jest regułą ,że związek po siedmiu latach ma przeżywać kryzys. Jedni go przechodzą po roku , inni po 5 latach , jeszcze inni po 15-stu. Jedni z niego wychodzą i żyja dalej razem a inni się rozstają.
Ja jestem z moim mężem właśnie 7 lat i nie odczuwam żeby jakoś ten rok był szczególny, gorszy, lepszy czy jakiś tam. Jest kolejnym , mamy plany , które sukcesywnie realizujemy, swoje zajęcia, zainteresowania,wspólne życie . Nie zawsze jest różowo, bywają różniece zdań i ciche dni , ale to za mało na rozstanie.