Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Czasem dla swiętego spokoju, a czasem bo po prostu racji nie mamy.
Dlaczego tak trudno przyznac nam się do błędu?
Dlaczego brniemy we własne racje, pomimo iż wiemy ze tej racji nie mamy?
Jak to wpływa na nasze relacje z innymi/ na nasze związki?

Czy nie łatwiej czasem odpuścić?
Co sprawia, że tak wiele osób jest zapalczywych, rani innych, jest niesprawiedliwych?Beata K. edytował(a) ten post dnia 20.01.13 o godzinie 11:43

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

dobre pytania ...
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Joanna Kaczyńska:
dobre pytania ...
Ale jak widać, odpowiedzi brak:))))
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Beata K.:
Dlaczego brniemy we własne racje, pomimo iż wiemy ze tej racji nie mamy?
czasami do swoich racji musimy przekonać samych siebie:)
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Tomasz L.:
Beata K.:
Dlaczego brniemy we własne racje, pomimo iż wiemy ze tej racji nie mamy?
czasami do swoich racji musimy przekonać samych siebie:)
To powiedziałeś w tej chwili o sytuacji, kiedy wierzymy w coś co mówimy, ale czasem jest juz tak ze wiemy iż gadamy głupoty, ale trudno jest nam przyznać, że zostaliśmy juz przekonani do innych racji i brniemy dalej.
I własnie dlaczego?
Dlaczego tak trudno "oddac pole" i powiedziec "faktycznie"?
Czasami wyczytuje się farmazony, a osoby wypisujace brną, udowadniając na koniec, ze mrówki mają skrzydła:))))

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Beata K.:
Dlaczego brniemy we własne racje, pomimo iż wiemy ze tej racji nie mamy?
A co to jest ta "racja" ?
I nie pytam o to, że ktoś się upiera o sobotę a dziś niedziela :)

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Beata K.:
Czasami wyczytuje się farmazony, a osoby wypisujace brną, udowadniając na koniec, ze mrówki mają skrzydła:))))
No i widzisz, sama wpadłaś :))
Mrówki rójki, mają skrzydła :) Być może to jest tak, że to druga strona, choć niedoinformowana, upiera się, że ktoś broni swojej racji choć jej nie ma ? :)

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Bo niektórzy tacy są i to sie nie zmieni . Bo po co sie zmieniać skoro jest tak im dobrze ? To za trudne i trzeba sie wysilic . A najważniejsze trzeba tego chcieć ;))))
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Jacek K.:
Beata K.:
Czasami wyczytuje się farmazony, a osoby wypisujace brną, udowadniając na koniec, ze mrówki mają skrzydła:))))
No i widzisz, sama wpadłaś :))
Mrówki rójki, mają skrzydła :) Być może to jest tak, że to druga strona, choć niedoinformowana, upiera się, że ktoś broni swojej racji choć jej nie ma ? :)
Dokładnie tak, tak tez może być. I co wtedy?
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Joanna Kaczyńska:
Bo niektórzy tacy są i to sie nie zmieni . Bo po co sie zmieniać skoro jest tak im dobrze ? To za trudne i trzeba sie wysilic . A najważniejsze trzeba tego chcieć ;))))
No dobrze, ale dlaczego niektórzy tacy są?
Przecież jeśli upieraja się (głupio) przy swoim, ludzie to widzą i odchodzą od ich racji.
Czy takie osoby zostają same?
Jesli tak, to czy im samemu dobrze?

A może to jest w drugą strone, wystarczy głosno krzyczec, bycchamskim, by ludzie pomimo głupich racji woleli być przy kimś takim, bo bezpiecznie?
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Jacek K.:
Beata K.:
Dlaczego brniemy we własne racje, pomimo iż wiemy ze tej racji nie mamy?
A co to jest ta "racja" ?
I nie pytam o to, że ktoś się upiera o sobotę a dziś niedziela :)
Jacek, jasne ze nalezałoby na początku dyskusji położyc wszelkie definicje, by mieć pewność, że wiemy o czym rozmawiamy.
Ale wstęp do takiej dyskusji wyglądałby jak preambuła do umowy (długi i nudny), więc pozostanmy przy intuicyjnych definicjach.
Różnice w interpretowaniu tez mogą byc ciekawe :))))

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Beata K.:
jak? najprościej na świecie - zrezygnować i już. :)

powiedz czym jest to mityczne "udowadnianie racji". dlaczego dyskusja i przedstawianie swojego zdania tak często widziane jest jak forsowanie "racji"?

z tymi racjami to jest często tak, że zarzucamy komuś ich forsowanie kiedy sami nie potrafimy przedstawić swojej opinii, przekonać do swojego zdania, nie potrafimy znaleźć argumentów. ta "racja" to często taki dyskusyjny gwóźdź do trumny "nie da się rozmawiać, bo ty masz swoje racje". a dlaczego ktoś niby miałby ich nie mieć? sami ich nie mamy? :)

skoro jest jakaś racja, którą udowadniamy to skąd stwierdzenie, że racji nie mamy?

błąd to co innego. :) do błędu się często nie przyznajemy, bo uważamy to za przegraną. a przegrywamy znacznie bardziej napinając się na udowadnianie nieudowadnianego.

to czy przyznajemy się do błędu zależy też od kultury drugiej strony. jeśli po przyznaniu się słyszymy przez rok "pomyliła się, pomyliła" to będziemy iść w zaparte. jeśli w kolejnych rozmowach słyszymy "i co, znowu jak ostatnio popełniasz błąd?", to nie przyznamy się za skarby.
jeśli druga strona nie robi z tego afery, uzna to za normalne, "doceni" przyznanie, to przyjdzie nam łatwiej.

z tym, że... to co dla jednego jest błędem, dla kogoś innego może być prawdą. tak jest w przypadku odczuć, emocji... tu zamiast cokolwiek odpuszczać lepiej uznać, że nie ma jednego punktu widzenia. Beata radziła spojrzenie czyimiś oczami - obie strony powinny spróbować.

odpuszczanie w dyskusji, rozmowie, przedstawianiu własnego zdania to porażka obu stron. kiedy ktoś odpuszcza oznacza to, że albo jest zmęczony rozmową/sytuacją/związkiem, albo nie umie do nas dotrzeć, albo... mu nie zależy na rezultacie.
jeśli ktoś odpuszcza to sygnał ostrzegawczy dla drugiej strony. to nie jest żadne zwycięstwo. to totalna porażka.

czemu ranimy? bo nie umiemy inaczej "wygrać". bo brakuje nam ARGUMENTÓW dlatego tłuczemy tam, gdzie nam się wydaje zaboli najbardziej. bo celem rozmowy jest spacyfikowanie, ośmieszenie, uciszenie, a nie rozwiązanie problemu czy porozumienie. ranić możemy spokojem, obojętnością, odpuszczaniem, agresją, "szpilami" dotyczącymi rzeczy nie związanymi z tematem rozmowy... jeśli próbujemy ranić to znaczy, że sami jesteśmy bezsilni. że nie mamy już nic do powiedzenia i zostało kopanie w podbrzusze. że "mścimy" się na drugiej stronie, bo zdaliśmy sobie sprawę ze swojej słabości. to takie: "wygrywasz na argumenty, to ja ci wytknę wiek, tuszę, albo że jesteś brzydsza od żony Mariana..." w przypadku osób bliskich to boli. w przypadku obcych... odpuszczamy, Beata. :)

to tak z grubsza i na pierwszy rzut.
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Katarzyna B.:
Beata K.:
jak? najprościej na świecie - zrezygnować i już. :)

powiedz czym jest to mityczne "udowadnianie racji". dlaczego dyskusja i przedstawianie swojego zdania tak często widziane jest jak forsowanie "racji"?

z tymi racjami to jest często tak, że zarzucamy komuś ich forsowanie kiedy sami nie potrafimy przedstawić swojej opinii, przekonać do swojego zdania, nie potrafimy znaleźć argumentów. ta "racja" to często taki dyskusyjny gwóźdź do trumny "nie da się rozmawiać, bo ty masz swoje racje". a dlaczego ktoś niby miałby ich nie mieć? sami ich nie mamy? :)

skoro jest jakaś racja, którą udowadniamy to skąd stwierdzenie, że racji nie mamy?

błąd to co innego. :) do błędu się często nie przyznajemy, bo uważamy to za przegraną. a przegrywamy znacznie bardziej napinając się na udowadnianie nieudowadnianego.

to czy przyznajemy się do błędu zależy też od kultury drugiej strony. jeśli po przyznaniu się słyszymy przez rok "pomyliła się, pomyliła" to będziemy iść w zaparte. jeśli w kolejnych rozmowach słyszymy "i co, znowu jak ostatnio popełniasz błąd?", to nie przyznamy się za skarby.
jeśli druga strona nie robi z tego afery, uzna to za normalne, "doceni" przyznanie, to przyjdzie nam łatwiej.

z tym, że... to co dla jednego jest błędem, dla kogoś innego może być prawdą. tak jest w przypadku odczuć, emocji... tu zamiast cokolwiek odpuszczać lepiej uznać, że nie ma jednego punktu widzenia. Beata radziła spojrzenie czyimiś oczami - obie strony powinny spróbować.

odpuszczanie w dyskusji, rozmowie, przedstawianiu własnego zdania to porażka obu stron. kiedy ktoś odpuszcza oznacza to, że albo jest zmęczony rozmową/sytuacją/związkiem, albo nie umie do nas dotrzeć, albo... mu nie zależy na rezultacie.
jeśli ktoś odpuszcza to sygnał ostrzegawczy dla drugiej strony. to nie jest żadne zwycięstwo. to totalna porażka.

czemu ranimy? bo nie umiemy inaczej "wygrać". bo brakuje nam ARGUMENTÓW dlatego tłuczemy tam, gdzie nam się wydaje zaboli najbardziej. bo celem rozmowy jest spacyfikowanie, ośmieszenie, uciszenie, a nie rozwiązanie problemu czy porozumienie. ranić możemy spokojem, obojętnością, odpuszczaniem, agresją, "szpilami" dotyczącymi rzeczy nie związanymi z tematem rozmowy... jeśli próbujemy ranić to znaczy, że sami jesteśmy bezsilni. że nie mamy już nic do powiedzenia i zostało kopanie w podbrzusze. że "mścimy" się na drugiej stronie, bo zdaliśmy sobie sprawę ze swojej słabości. to takie: "wygrywasz na argumenty, to ja ci wytknę wiek, tuszę, albo że jesteś brzydsza od żony Mariana..." w przypadku osób bliskich to boli. w przypadku obcych... odpuszczamy, Beata. :)

to tak z grubsza i na pierwszy rzut.
Całkiem ładnie jak na "z grubsza" :))))

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Beata K.:
Dokładnie tak, tak tez może być. I co wtedy?
Ja to przerabiałem ostatnich parę lat i....się poddałem :)
Pamięć i umysł , u każdego człowieka, działa inaczej. Kiedy widziałaś z kimś wspólnie kwiat, to on po latach, dla jednego będzie miał kolor neonowo żółty a drugiego zgniłej żółci :) Bo pamięć łączy się z emocjami, jakie wtedy ten kwiat, w nas wywołał.
I jeżeli ktoś będzie mi zarzucał.że ja bronię swojej racji, kiedy ja tylko tłumaczę moje wspomnienia, to się już poddaję. Bo ja potrafię spojrzeć na te wspomnienia jego oczami a on już tego nie chce. To po co kopać się z koniem ? :)
Resztę wytłumaczyła już Kasia, to się nie będę powtarzał :)

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Beata K.:
Ale wstęp do takiej dyskusji wyglądałby jak preambuła do umowy (długi i nudny), więc pozostanmy przy intuicyjnych definicjach.
No właśnie....intuicyjnych :))
Polegniemy. Bo najczęściej intuicja nas mami :) I stąd oskarżenia o trzymanie się racji jak pijany teatru :) Bo Twoja intuicja podpowiada Ci całkiem co innego niż moja mnie :)

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Pamięć i umysł , u każdego człowieka, działa inaczej. Kiedy widziałaś z kimś wspólnie kwiat, to on po latach, dla jednego będzie miał kolor neonowo żółty a drugiego zgniłej żółci :) Bo pamięć łączy się z emocjami, jakie wtedy ten kwiat, w nas wywołał.
I jeżeli ktoś będzie mi zarzucał.że ja bronię swojej racji, kiedy ja tylko tłumaczę moje wspomnienia, to się już poddaję. Bo ja potrafię spojrzeć na te wspomnienia jego oczami a on już tego nie chce. To po co kopać się z koniem ? :)

dobrze napisane Jacku :-)
Donata R.

Donata R. jest to mój pogląd i
podzielam go
całkowicie

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

co to jest ta racja?
kazdy ma swoja i najwazniejsze sa argumenty.te,ktore sa mocniejsze wygraja...chociaz nie tak do konca,bo zazwyczaj kazdy chce postawic na swoim i albo dla swietego spokoju "olewamy"temat,albo przyznajemy racje,ale wcale w nia nie wierzac,a tylko nie chce nam sie juz "dyskutowac"z "przeciwnikiem"...
czyli jak zwykle koło
mowi sie,ze ustap"glupszemu"kto nim jest?kazdy zobaczy te druga strone.
z reszta tematy,ktore sa udowodnione naukowo sa dosc latwe do weryfikacji kto ma racje,ale gorzej jesli chodzi o kwestie tzw.zyciowe...tu juz kazdy madry na swoj sposob i tak na prawde kazdy ma swoja racje
czyli wnioskuje,ze jak swiat swiatem,w tej kwestii rozwiazania nie ma:)

konto usunięte

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

No dobrze, ale dlaczego niektórzy tacy są?
Przecież jeśli upieraja się (głupio) przy swoim, ludzie to widzą i odchodzą od ich racji.
Czy takie osoby zostają same?
Jesli tak, to czy im samemu dobrze?

A może to jest w drugą strone, wystarczy głosno krzyczec, bycchamskim, by ludzie pomimo głupich racji woleli być przy kimś takim, bo bezpiecznie?

czemu tacy są ? bo nie chcą zobaczyć ze robią zle ... przyznanie sie ze nie mamy racji jest trudne i potrzeba pokory do tego ... a pokora w tych czasach to towar deficytowy ... smutne ale prawdziwe ...
Donata R.

Donata R. jest to mój pogląd i
podzielam go
całkowicie

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

chwila...
jest roznica miedzy przyznaniem sie do winy,czy bledu,a inna sprawa jesli chodzi o "racje"
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: jak zrezygnować z udowadniania własnych racji?

Beata K.:
No dobrze, ale dlaczego niektórzy tacy są?
Zastanowiłabym się nad sobą, gdybym miała dylemat "dlaczego oni tacy są" .:))

A to dlatego, że powinno to być dla nas obojętne dlaczego ktoś jest taki a nie inny. Powinniśmy wiedzieć, że przyczyną mogła być choroba, nierównomierne dojrzewanie (ciało dojrzałe, mentalność być może też, ale psychika w powijakach, a dusza "śpiąca"...i t.d.), ktore doprowadziły do takich, a nie innych wyobrażeń o sobie i o świecie.

Wyobrażeń, a nie potwierdzalnych przez innych faktów.:)

Ale co nam da wiedza "dlaczego" ktoś jest taki a nie inny?
Czy chcielibyśmy, aby w magiczny sposób przestał być "taki"?
Bo co?
Co nas boli w tym, że ktoś jest "taki"?
Co nam każe oczekiwać, że powinien być inny?
w co nas uderza ta jego inność?

No i dlaczego przypisujemy mu nasze wyobrażenia o intencjach?

Na zasadzie, że małemu, nieświadomemu dziecku, które nie panuje nad sobą, a tym bardziej nad swoim życiem nie przypiszemy, że ono celowo zrobiło w pampersy i przez nie teraz my musimy .... (każdy sobie dopowie co: czy zarabiać więcej, żeby kupować więcej pampersów, sprzątać , a tego nie lubimy, uczyć samodzielnosci, a to jest trudne i długotrwałe... i t.d.)



Wyślij zaproszenie do