Temat: Intercyza
Beata Konczarek:
Filip B.:
inną opinię na ten temat będzie miała osoba, której się nie udało, a inną ta której się udało, trzecia osoba, ta młoda, przed którą to wszystko dopiero będzie miała opinię trzecią...
To jest zrozumiałejednak opinie osób, którym się nie udało, są siłą rzeczy subiektywne, a ponieważ są w jakimś sensie negatywne lub innymi słowy 'realistyczne', nie są dobrze odbierane przez 'młodych' i słusznie... irytują... ale to też jest naturalne
To też jest zrozumiałe
niefart w życiu pewnie może zdarzyć się każdemu, i tak jest pewnie w związkach, ale jest też przecież dużo udanych związków i 'młodzi' powinni raczej nastawiać się na sukces i mieć za wzór tych, którym się udało
Jak najbardziej
A tutaj:
nawiązując do tematu, intercyza, to dosyć racjonalne podejście do małżeństwa, i gdzieś tam w tle czai się możliwość niepowodzenia (czyli rozstania) nie wypowiadana na głos
zakładanie możliwości niepowodzenia, choćby w minimalnym procencie, zwiększa wielokrotnie szanse tego niepowodzenia, to coś jak z programowaniem się na sukces
jeśli nie zakłada się ani przez moment niepowodzenia, oczywiście są szanse, że się nie uda, ale znacznie mniejsze, niż gdy się na tym skupić
oczywiście to jest moja opinia, ale taka ona jest
jeśli się zakłada możliwość tego, że jednak ludzie są różni i kiedyś być może nadejdzie moment rozejścia się, gdzieś na poziomie podświadomym ten fakt istnieje
jeśli w ogóle nie zakłada się takiej opcji, uważam, że są znacznie większe szanse na to, że wszystko zakończy się pozytwnie, żyli długo i szczęśliwie
wiesz, ze próbujesz czarować słowami.
To taki zabieg- mamy nadzieję, ze w jak coś bardzo wierzymy, to to się spełni.
Ale to tak nie działa.
Ja to rozumiem. Jednak dla mnie znacznie lepszą filozofią jest zdawać sobie sprawę ze wszystkich zagrożen i robić wszystko by ich uniknąć, jednak być rzetelnie przygotowanym na wszystko.
Między tym co Ty wypowiadasz, a tym co ja mówię jest taka różnica:
Ty- chcesz wierzyć, ze wszystko będzie dobrze, bo wierzysz i nie chcesz dopuścić że mogłoby być inaczej; dlatego jesteś przygotowany na jedną ewentualność, tę pozytywną, wszystko co odbiega od tego modelu może Cie zaskoczyć, wiec istnieje możliwość popełnienia błędów w chwili paniki;
Ja kiedyś tak postępowałam.
moja postawa teraz- ja wiem, ze może być źle, zabezpieczę się, ale zrobię wszystko by było dobrze; mało tego dopuszczajac możliwość pomyłek po obu stronach, nie uważam ze świat by się skonczył, więc jestem znacznie bardziej elastyczna i tolerancyjna- mam dystans.
Oczywiście, to tylko modele, ale dzieki nim mozna przynajmniej starać się wyobrazić co by było gdyby i przygotować sobbie ewentualne drogi postępowania
to może inaczej to ujmę
jeśli coś robię, czegoś się podejmuję, idę tylko i wyłącznie po zwycięstwo, interesuje mnie tylko sukces, porażki nie wchodzą w grę (innymi słowy znam zagrożenia i je neutralizuję, ale nie zakładam nawet opcji porażki, w tym sensie, że w nią nie wierzę) (jeżeli nie interesuje mnie zwycięstwo, po co w ogóle podejmować grę)
w przypadku małżeństwa, sukcesem i zwycięstwem jest jego rozwój i przetrwanie, porażką rozpad
jeżeli ktoś jeszcze przed ślubem rozważa możliwość rozwodu (nawet hipotetycznie, bo 'różnie to bywa, ludzie się zmieniają itp itd') zakłada taką opcję (intercyza wg mnie powiązana jest z takimi rozważaniami, do tego tu nawiązuję)
z drugiej strony jest osoba, której taka myśl nie przyjdzie do głowy, ponieważ nawet nie akceptuje takiego rozwiązania (rozstania - zawierając małżeństwo, zawiera je na całe życie, przynajmniej takie jest założenie małżeństwa, że jest na całe życie lub być powinno) (lub takie założenie było do tej pory)
to jest coś na zasadzie spalonego mostu - jeśli jedynym akceptowalnym rozwiązaniem jest walka o przetrwanie małżeństwa, siły będą skupione na tej walce, jeżeli istnieje alternatywa rozstania lub inne alternatywy - siły będą rozproszone (i można chcieć walczyć o przetrwanie, ale walka może w końcu zmęczyć, ktoś może nie wytrzymać i w końcu zrezygnuje, wybierając teoretycznie/praktycznie łatwiejsze rozwiązanie)
naturalnie, to także model, albo inaczej metoda postępowania, jedna z metod, która powinna doprowadzić do sukcesu
może to jest bardzo subtelna różnica, pomiędzy 'optymizmem' i 'realizmem', nie wiem jak to precyzyjnie przedstawić
optymiści są świadomi możliwości porażki, ale w nią nie wierzą
realiści też nie wierzą w porażkę, ale być może, gdzieś w głębi, taka wiara powoli kiełkuje
i podkreślam, to moja osobista opinia i pogląd i nie trzeba się z nią zgadzać :) ale tak ja to widzę ;)