Temat: Intercyza
Beata Konczarek:
Jacek Kornek:
Beatko. O to chodzi,że ludzie nie potrafia respektować.
I nikt nie da gwarancji, że dzisiejsze widzenie związku, nie zmieni się jednej stronie w jeden dzień.
Wczorajsze bądź w domu, nie będzie dzis sola w oku.
Jacek, dokładnie o tym pisałam powyżej- absolutnie się zgadzam.
Ale uważam, ze chciałabym teraz zabezpieczyć moje dzieci, gdybym budowała jakąś nową relację.
Właśnie dlatego że wszystko moze się zmienić.
Nie żałuje ani jednego dnia z mojego życia. Jednego co żałuję, to niektórych decyzji, które zburzyły mój ostatni związek.
Ale o ile prosiłbym o intercyzę, to tylko w przypadku, kiedy ja nie miałbym nic a ona bardzo wiele.
Reszta z mojego życia ?
To jak poker.
To jest jak poker.
Tylko młodym osobom wydaje się, że jeśli dopełnia tego, tego i tego- będą mieli kontrolę nad swoim życiem- nie ma takiego komfortu.
Można próbować i tylko tyle.
inną opinię na ten temat będzie miała osoba, której się nie udało, a inną ta której się udało, trzecia osoba, ta młoda, przed którą to wszystko dopiero będzie miała opinię trzecią...
jednak opinie osób, którym się nie udało, są siłą rzeczy subiektywne, a ponieważ są w jakimś sensie negatywne lub innymi słowy 'realistyczne', nie są dobrze odbierane przez 'młodych' i słusznie... irytują... ale to też jest naturalne
niefart w życiu pewnie może zdarzyć się każdemu, i tak jest pewnie w związkach, ale jest też przecież dużo udanych związków i 'młodzi' powinni raczej nastawiać się na sukces i mieć za wzór tych, którym się udało
nawiązując do tematu, intercyza, to dosyć racjonalne podejście do małżeństwa, i gdzieś tam w tle czai się możliwość niepowodzenia (czyli rozstania) nie wypowiadana na głos
zakładanie możliwości niepowodzenia, choćby w minimalnym procencie, zwiększa wielokrotnie szanse tego niepowodzenia, to coś jak z programowaniem się na sukces
jeśli nie zakłada się ani przez moment niepowodzenia, oczywiście są szanse, że się nie uda, ale znacznie mniejsze, niż gdy się na tym skupić
oczywiście to jest moja opinia, ale taka ona jest
jeśli się zakłada możliwość tego, że jednak ludzie są różni i kiedyś być może nadejdzie moment rozejścia się, gdzieś na poziomie podświadomym ten fakt istnieje
jeśli w ogóle nie zakłada się takiej opcji, uważam, że są znacznie większe szanse na to, że wszystko zakończy się pozytwnie, żyli długo i szczęśliwie
i to powinno być po obydwu stronach
innymi słowy, jeśli się widzi przed sobą tylko jedną możliwą drogę i nie widzi żadnej innej, siłą rzeczy łatwiej po niej iść i się jej trzymać
ps. co do psychologów i mechanizmów, tak mechanizmy trzeba znać, ale miałem na myśli generalizowanie i analizowanie poszczególnych przypadków niepowodzeń, każdy może być w ogólnych zarysach podobny, ale i tak w szczegółach każdy jest indywidualny i tak powinno się go rozpatrywać